The
last time I saw D. in the kitchen - her kingdom. She looked sad. It
was four years ago, we were renting rooms in the same house. D. lived
in Leyton, West London much longer than the rest of us. About forty,
single and no children, she was "enjoying her life" to use
her own words. D. had plenty of prejudice.
She
hated men - she had quite a bad opinion about them: "They are
all dirty bastards!" She disliked colored people (never mind she
lived in London). "I went to the church and saw black people
there! I was never back again.” She didn't like children: "When
I look at my married friends with the kids, I feel sorry for them!"
But
most of all, she hated dirt. It was four of us using the kitchen. Her
words "THE COOKER IS DIRTY" had become me personal threat.
I decided to leave and I never saw D. again. Maybe she's still there,
in her tiny Leyton room - so small she had to keep her wardrobe
outside? Maybe she's still fighting with "dirty bastards":)
Ostatni
raz widziałam D. w kuchni, jej królestwie. Było to cztery lata
temu, wynajmowałyśmy pokoje w tym samym domu. D. mieszkała w
Leyton, we wschodnim Londynie, znacznie dłużej niż reszta z nas.
Około 40. samotna i bezdzietna, "cieszyła się życiem",
używając jej własnych słów. Miała wiele uprzedzeń.
Nienawidziła
mężczyzn - miała o nich złą opinię: "Wszyscy to brudni
dranie!" Nie lubiła również "kolorowych" ludzi
(niezależnie od faktu, że mieszkała w Londynie). "Poszłam
raz do kościoła i zobaczyłam czarnych. Więcej tam nie wróciłam!"
Nie cierpiała dzieci: "Kiedy patrzę na moje zamężne
koleżanki z dziećmi, bardzo im współczuję!"
Ale
przede wszystkim, nie lubiła brudu. Wszyscy czworo gotowaliśmy we
wspólnej kuchni. Prześladowały mnie jej słowa "KUCHENKA JEST
BRUDNA." Zdecydowałam się odejść i więcej jej nie
spotkałam. Może nadal mieszka w Leyton, w pokoiku tak małym, że
zmuszona była trzymać szafę na korytarzu. Pewnie nadal walczy z
"brudnymi bandytami":)