Tuesday, February 4, 2014

A fistful of sweets/Za garść cukierków



She was one of those thorn souls you accept for what they are, or you stay away from them. Back in 2002 I used to visit my auntie every now and then – she was alone and I had a lot of time. Talking with her meant walking on thin ice; I failed once and she went mad.
Źródło: Internet

Stop talking about other people! Look at yourself: you’ve got nothing and you’re nobody!” – She told me. I was unemployed and single at the moment, but I was 25 and everything could happen. Still, I accepted her cruel words immediately. Think it was one of the reasons I left to England eventually.

I went to Poland for a couple of weeks in September 2007; I decided to visit also her. We were chatting for about one hour. There was big plate with sweets on the table, but she didn’t offer me anything, not even a glass of water. I had enough of her moods and decided I won’t come any more. I’m sure she wasn’t sorry:)

Była jedną z tych ciernistych dusz które akceptujesz, lub trzymasz się od nich z daleka. Odwiedzałam moją ciotkę w 2002 – była samotna a ja miałam dużo czasu. Rozmawianie z nią było jak chodzenie po kruchym lodzie: raz powinęła mi się noga i ciotka się zdenerwowała.

Przestań gadać o innych ludziach! Popatrz na siebie: nie masz nic i jesteś niczym!” – powiedziała. Byłam bezrobotna i samotna w owych czasach, lecz miałam 25 lat, wszystko się mogło zdarzyć. Zaakceptowałam jednak jej okrutne słowa; myślę, że był to jeden z powodów, dla których wyjechałam do Anglii.

Przyjechałam do Polski na parę tygodni we wrześniu 2007; zdecydowałam, że odwiedzę i ją. Rozmawiałyśmy przez około godzinę. Na stole stał półmisek pełen słodyczy, lecz ciotka nie zaoferowała mi niczego, nawet szklanki wody. Miałam dość jej humorów i zdecydowałam, że więcej do niej nie przyjdę. Na pewno nie żałowała:)

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.