Saturday, January 15, 2022

5.The sound of silence/Dźwięk ciszy

 

Depriving myself of the ritual associated with eating and a reason for fighting, I saw the emptiness of existence. The chocolate bar makes your effort sweet burden of life is growing in importance, when we’re under attack. Well, luckily I have a target: day therapy in the psychiatric ward. I needed insurance, and went to the Job Centre to register as unemployed. Some anonymous person in room number 3 gave me information: I have to have the papers from my workplace in Poland.


“How much land do you own?” – She asked. It’s about two hectares: too much I need to get the certificate from the municipal office. I exchanged messages with rather pretty blonde, and got it. The next day I was back to the Job Centre. They sent me to The Agricultural Social Insurance Found. I went there: a dark-haired woman became my source of information. She requested a written statement that I’m not working in the land sector.

I asked two neighbours, and had a cause to talk but I didn’t really see them! Nobody else counts, except my target… I still have it: I forgot notarial deed the last time in the Social Insurance Found, and have to go back. We’re hurrying through life, collecting people, messages, roasted bread and coffee… We are killing NOW – the only living moment. I got it chasing my target: I smiled for a second looking at the Christmas tree.

Pozbawiając się rytuału związanego z jedzeniem i powodów do cierpień, obnażyłam pustkę egzystencji. Tabliczka czekolady osładza wysiłek, brzemię egzystencji nabiera znaczenia, kiedy atakują nas inni. Na szczęście znalazłam cel: dzienna terapia na oddziale psychiatrycznym. Potrzebne jest ubezpiecznenie, poszłam zarejestrować się w Urzędzie Pracy jako bezrobotna. Jakaś anonimowa osoba w pokoju numer 3 udzieliła mi informacji: potrzeba dokumentów z ostatniego miejsca pracy.

„Ile ma pani ziemi?” – zapytała. Około dwóch hektarów: to za dużo. Mam zdobyć zaświadczenie z Urzędu Gminy. Dostałam je i wymieniłam komunikaty z niebrzydką blondyną. Kręciłam się w świecie bez Boga jak w dawnych czasach! Następnego dnia wróciłam do Urzędu Pracy. Wysłali mni do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Poszłam tam: źródłem informacji była ciemnowłosa osoba. Zażądała pisemnego oświadczenia że nie pracuję w rolnictwie.

Poprosiłam sąsiadów, miałam powód do rozmowy, nie dostrzegłam ich jednak! Liczył się tylko mój cel. Nadal go posiadam: zapomniałam o akcie notarialnym do KRUS-u, będę musiała wrócić. Pędzimy przez życie, zbierając ludzi, informacje, kawę oraz tosty. Zabijamy TERAZ – jedyny żywy moment. Złapałam go, uganiając się za celem: uśmiechnęłam się przez chwilę, patrząc na zdobną choinkę.

Wednesday, January 12, 2022

29.A course in miracles/Kurs cudów

 

The sad figure on the picture it’s me soon after I arrived in Poland. Deep down, I didn’t want to find God, and missed my world without Him!  I was seeking for something I know: suffering, and tortured myself cutting tree branches. I gave up, and began harassing holding against me the old food devotion. I’m not kidding: I was eating off the floor, whipping myself with thoughts… Slowly, I started feeling worse. 

My mouth felt dry, I got really skinny and shuffled when I walked. One morning I realized that I’m killing myself. While my modest diet still supplied energy, it was affecting the acid-base balance. In solidarity with ego, never allowed myself an apple. My mind decided to release the prisoner, when I finally got it.  The same day Angelo arrived. My brother noted the sickly-looking Danka, and called him. We went to the private practice: the general practitioner steered me to a psychiatrist.

I agreed for a treatment. I’ll keep coming to a hospital ward for a few hours. For so long, I’ve listened only myself! The hateful voice railed against myself so mercilessly… It was my treasure. All my thoughts turned to ego. It could be malicious, or victim, but always so important! I go to therapy to meet my poor prother – the same self-obsessed fellow. I can talk with him, instead of listening to one voice… It’s a miracle.

Smutna postać na zdjęciu to ja niedługo po przyjeździe do Polski. W głębi duszy nie chciałam znaleźć Boga. Brakowało mi świata bez Niego! Szukałam tego, co znajome: cierpienia. Torturowałam się piłowaniem gałęzi, poddałam i kontynuowałam dręczenie, oskarżając o dawne przywiązanie do jedzenia. Słowo daję, jadłam z podłogi, biczując myślami... Stopniowo miewałam się coraz gorzej.

Czułam suchość w ustach, wychudłam i powłóczyłam nogami. Któregoś ranka dotarło do mnie, że się zabijam. Moja skromna dieta dostarczała energii, ale zaburzała równowagę kwasowo-zasadową organizmu. Solidarna z ego, nie pozwalałam sobie na jabłko. Mój umysł postanowił uwolnić więźnia, kiedy to pojęłam. Tego samego dnia zjawił się Angelo. Mój brat zauważył zabiedzoną Dankę i go zawiadomił. Poszliśmy do prywatnej przychodni: lekarka ogólna skierowała mnie do psychiatry.

Zgodziłam się na terapię. Będę przychodzić na oddział na parę godzin dziennie. Tak długo słuchałam tylko siebie! Nienawistny głos oskarżał bez litości. Był moim skarbem, wszystkie myśli krążyły wokół ego. Mogło być ofiarą lub przestępcą – zawsze na pierwszym miejscu. Pójdę na leczenie, żeby spotkać mojego brata - biedaka, który ma obsesję na własnym punkcie. Będę z nim rozmawiać, zamiast słuchać jednego głosu... To cud.

Monday, January 10, 2022

3.The sound of silence/Dźwięk ciszy

  

I read once that our liver has 60 various functions. I’m guessing that you can’t name it. That’s weird because you cannot use a tool you don’t know anything about! “It’s a heavenly strength, that rules us” – They say.  I don’t want to believe that our good Father created the pink chemical plant that has to suffer! Our world seems to be inhabited by robots. They are able to function, but have no idea how they are built. 

Their goal is getting fuel, and uniformity is the religion. The shell of their scull is closing private thoughts, but they work together in unison. You are controlled by the power that drives them… Another “robot” is impenetrable, and you don’t care. A few days ago I wanted to get a bit closer. I went to church: the Christmas decorations were still there. “Nice stars!” – I said to some woman. She agreed with me.

I bought a jar of honey at the market, just to enrich my diet. The old lady talked about the minacious police: she got a ticket once, and was afraid to make another in the future… “You live now!” – I noticed. “What’s the point to ruin this moment?” She started arguing. Looking for hope in words is pointless. We are exchanging information. We really need a heart… A miracle.

Czytałam kiedyś, że wątroba ma 60 funkcji. Zgaduję, że nie umiesz ich wymienić! To dziwne – nie można używać narzędzia, na którym się nie znasz! „Rządzi nami potęga niebieska” – słyszymy. Nie wierzę, że dobry Ojciec stworzył różową fabrykę chemiczną, która musi cierpieć. Nasz świat zdają się zamieszkiwać roboty. Nie mają pojęcia o własnej budowie, lecz mogą funkcjonować.

Ich celem jest zdobycie paliwa, religią – jednakowość. Skorupa czaszki zamyka prywatne myśli, lecz działają we wspólnym rytmie. Moc, która nimi rządzi kieruje również tobą. Inny „robot” jest nieprzystępny i obojętny... Parę dni temu chciałam trochę się zbliżyć. Poszłam do kościoła, dekoracje świąteczne nadal tam były. „Ładne gwiazdki!” – rzekłam do jakiejś kobiety. Zgodziła się ze mną.

Kupiłam słoik miodu na rynku, żeby wzbogacić dietę. Starsza pani rozmawiała o groźnej policji: wypisali jej kiedyś mandat, żywiła obawę, że może znowu go dostać. „Żyjemy w chwili obecnej!” – rzekłam. „Czemu niszczyć ten moment?” Zaczęła się ze mną spierać. Nie ma nadziei w słowach. Służą wymianie informacji. Trzeba nam cudu i serca.