Chciałam Ci podziękować za niezwykły, ratujący życie artykuł ‘Czy jesteś uzależniony od walki i cierpienia?’ Podzieliłam się nim na blogu.” – napisałam do Anny Anderson. „Przez większość życia, można tak powiedzieć, szukałam czegoś takiego. Jestem wierna ścieżce samookaleczeń: dedykuję jeden dzień na udręki, następnego zaś pozwalam sobie odpocząć.”
Pomimo, że czwarty marca (piątek) miał był wolny od cierpień, rozpoczął się od rytualnych ataków na siebie. Najpierw zjadłam dużą cytrynę w plasterkach, następnie zaś kleik z otrębów. Troskliwa Rodzicielka posłodziła go i dodała kakao, aby dogodzić Dziecku. Mój głód jakby się zwiększył... Baton energetyczny nie zrobił różnicy. Umysł przywołuje obraz, zapisany w pamięci: złocisty miód i razowy chlebek. Kolejne kromki podsycają łaknienie. Obserwuje mnie oko Krytyka: zna odpowiedź na pytanie, kim jestem. Słaba, bezwolna istota, któż inny? Stworzenie siebie od podstaw wymaga charakteru. Znajoma Danka lubi wszystko, co związane z jedzeniem, dlatego wkłada do plecaka gazetkę reklamową ze sklepu. Zdjęcia produktów sprawiają przyjemność. Delicje Szampańskie: słodka galaretka, czekolada i biszkopt. Mleko wiejskie, twaróg i śmietanka – uwielbiam! Parówka bez konserwantów, do tego ketchup lub musztarda dają mi poczucie bezpieczeństwa (Jadzi zapewnia je preparat kwasu mlekowego Narine). Smaruję kolejne kromki, bochenek robi się mniejszy... Zjadłam czterysta gram chleba, zanurzam koniec noża w słoiku, potwierdzam brak charakteru, cierpię i mam ochotę na mleko. Głos Matki pozwala mi napić się trochę przed wyjściem i zabrać ze sobą butelkę.
Piątek był dniem wolnym: oddział terapeutyczny zamknął podwoje dla pacjentów. Zespół terapeutyczny poddano superwizji... Wybieram się do Powiatowego Urzędu Pracy aby zarejestrować się jako bezrobotna. Nie dopełniłam tej formalności, mimo że od przyjazdu do Polski minęło ponad pół roku. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego umożliwia podjęcie kuracji, choć nie mam ubezpieczenia... Czekając na swoją kolej, piję z lubością mleko. Litrowa butelka szybko się opróżnia. Po wyjściu z urzędu kieruję się w stronę rynku: kupuję dużo jabłek, dwa chleby, miód oraz batoniki. Raczę się owocami, bez przesady jednak: w porze obiadu wybieram się do krewnych. Ciotka stawia przede mną ciasto, kawę i dużo naleśników. Jedzenie nie przeszkadza mi w snuciu opowieści.
- Mówiłam wszystkim, że chcę znaleźć Boga, tak naprawdę jednak uciekałam przed moją rodzicielką! – zaczęłam. – Wierzę w reinkarnację, nie chciałam jej więcej spotkać. Torturowała poczuciem winy, zwłaszcza po śmierci ojca: nie mogła darować, że mieszkałam we Włoszech. Zaczęłam atakować męża, chcąc się trochę wybielić, dzieliłam występkiem.
- Wiesz, Danusia, nikomu nie jest łatwo! – zauważyła ciotka.
- Teraz, po latach, nie widzę żadnych powodów do narzekań! Miasteczko Nova Siri leży nad samym morzem. Nasz dom otaczały drzewka lotosu i pomarańczowe. Teściowa robiła mi bób z cykorią i makaron z ciecierzycą, teść zbierał nespole, ulubione śliwki. Przyjęli mnie bardzo dobrze, żywiłam jednak nieprzyjazne myśli. Angelo był winny, bo kochał mammę znacznie bardziej ode mnie!
- Włosi tak mają – pocieszała ciotka.
- To były tylko wymysły! Telefony od mojej matki wywołały depresję. W lipcu zostawiłam go z dziećmi i przyjechałam do Polski. Deklarowałam szukanie Boga, zamiast tego jednak znalazłam powołanie w odcinaniu gałęzi... W sierpniu przez dwa tygodnie padał deszcz, temperatura spadła do dziesięciu stopni. Przywykłam do włoskiej pogody, chłodny pokój wprawiał w desperację. Zaczęłam gromadzić opał, torturując się piłowaniem cztery godziny dziennie. W listopadzie kupiłam piecyk żeliwny, żeby ogrzać się jeszcze lepiej. Z czasem, wszystkie myśli krążyły wokół pniaków i konarów.
- Dałaś jednak spokój.
- Nadszedł dzień ostateczny: piłowałam od rana, wykończona tym wszystkim. Kogo obchodzi ciepły pokój, jeśli okropnie się czujesz? W końcu mi to obrzydło, lecz zamiast rozmawiać z Bogiem, prowadziłam dialog ze sobą. Stworzyłam rytuał związany z jedzeniem: posilałam się raz dziennie kawałkiem chleba z olejem i biczowałam myślą, oskarżając o dawne przywiązanie do kawy i czekolady...
- Trzeba coś jeść! – zauważyła ciotka.
- Oczywiście – zgodziłam się, krając widelcem słodko pachnący naleśnik. – Mój umysł bawił się sam ze sobą. Miewałam się coraz gorzej, czułam suchość w ustach, wychudłam, stawy kolan zaczęła ogarniać sztywność... Któregoś ranka pojęłam, że się zabijam: skromna dieta zaburzała równowagę kwasowo-zasadową. Brat zauważył zabiedzoną Dankę i zawiadomił Angelo. Mąż zabrał mnie do przychodni, psychiatra sugerowała terapię. Zgodziłam się, przychodzę na oddział od poniedziałku do piątku.
- No i bardzo dobrze! – zauważyła ciotka, nakładając kruche ciasto z wiśnią na mały talerzyk.
- Też tak myślę. Tak długo słuchałam tylko siebie! Chodzę na leczenie, żeby spotkać mojego brata – biedaka z obsesją na własnym punkcie.
Marek ma kłopot ze spaniem. Ciągle o tym rozprawia – rozwiązanie jest jednak proste.
“Powinieneś wyjść z domu, zamiast przedłużać męczarnie!” – rzekłam. „Zajdź do baru, napij się wódeczki.”
Mogłoby to rozwiązać kolejne strapienie: znajomy uskarża się na samotność. Nie posłuchał, rzecz jasna. Bezsenność dotrzymuje mu towarzystwa, decyzja, aby się smucić wypełnia groźną pustkę... Rozumiem go, jestem nadal wierna rytualnym posiłkom. Kefir i banany wyparły chleb z olejem, ale krytyczny głos oskarża mnie o konsumpcjonizm, jak wcześniej. Marek jest moim odbiciem. Z braku pomysłu na siebie nie chcemy się rozstać z dokuczliwą myślą. Zamiast odkrywać nowe terytoria, walczymy z postacią w lustrze. Świat udowodnił, że jesteśmy kiepscy, i nauczył się nienawidzić.
„Tylko zdrajca chce karać własne państwo!” – słusznie zauważył prof. Legutko.1
My to jednak robimy! Zaczęłam notować liczne wyprawy do sklepu oraz częste posiłki. Jak widać na załączonej tabeli, metody dręczenia są różne. Wbrew pozorom, dawanie nauczki stanowi przyjemność: ganimy Wewnętrzne Dziecko z pozycji Rodzicielki. W głębi duszy chcemy się zreformować, na przeszkodzie stoi jednak lenistwo i brak wiary co do własnego umysłu. Ktoś (niech będzie, że ja) musi udowodnić, że zmiana jest możliwa, drogi Czytelniku!
13.03.2022 Niedziela – sklepowa
|
13.03.2022 Niedziela –wyżerka
|
14.03.2022 Poniedziałek – sklepowy
|
14.03.2022 Poniedziałek – wyżerka
|
Metody dręczenia siebie
|
Drewniaczek: Jabłka Czekolada Gama: Pietruszka Drożdżówka Czekolada Pomidory Mleko Ser Groszek: Jabłka Banan KFC: kawa
|
1.Cytryna miód i woda 2.Kawa z miodem mlekiem 3.Por olej chleb 4.Paluszki z masłem 5. Kleik z otrębów 6.Czekolada i jabłka 7.Kawa w KFC 8.Kawa w domu 9.Kefir z miodem 10. Pomidory z chlebem 11.Jabłka 12.Czekolada
|
Drewniaczek: Jabłka cytryny Gama: Czekolada Studencka Banany Gruszki Gama: Mleko Chleb Pączek Cytryna Kasza manna Bieluch: Woda Masło Cytryny
|
1.Cytryna miód i woda 2. Koktajl z bananów 3.Paluszki 4.Czekolada 5.Makaron i zupa 6.Jabłka 7.Banany 8.Pączek 9.Chleb i mleko na ulicy 10.Por i chleb 11.Kawa 12.Ciasto |
1.Zjedzenie całej czekolady studenckiej w szatni. 2.Zjedzenie całego chleba – najpierw z mlekiem na ulicy potem z porem w domu. 3.Odwiedzanie jednego sklepu za drugim: Drewniaczek, potem Gama, druga Gama, na końcu Bieluch... 4.Jedzenie niczym opętana: jeden koktajl z bananów, potem następny, trzy kawałki ciasta i kolejne... Chcę uciec z domu, żeby to przerwać. |
1 „Tylko zdrajca chce karać własne państwo!” Prof. R.Legutko w rozmowie z Markiem Dyza i Marcinem Wilkiem. Tygodnik “Sieci” 25 X – 1 XI 2021
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.