Mam bardzo osobisty sposób pisania, nieprawdaż? Wierzę, że jesteśmy “połączeni” wszyscy; oto konkretny przykład:
„Dopóki Fred wierzył, że jest złym człowiekiem, ponieważ ośmielił się zrobić coś dla siebie, matka sprawowała nad nim kontrolę za pomocą wzbudzania poczucia winy” – zauważyła Susan Forward w swojej słynnej książce.1
Nieszczęsny Fred jest moim odbiciem: sprzeciwiając się woli mojej rodzicielki, stałam „złym człowiekiem.” Należę do tak zwanego „straconego pokolenia” – w poczet bezrobotnych zaliczono mnie zaraz po studiach. Sfrustrowana podpisywaniem listy i pracą za złotych pięćset miesięcznie, niedługo przed trzydziestką wyjechałam na Wyspy. Pobyt w Anglii wspominam bardzo przyjemnie: poznałam smak wódki z colą, nawiązałam przyjaźń, chodziłam do dyskoteki... Dane mi było również spotkać Włocha imieniem Angelo. Kiedy myślę o szczęściu, wspominam drogę wiodącą do Glastonbury, uroczego miasteczka, gdzie przy Hamlyn Road stał dom wynajmowany przez narzeczonego… Sielanka trwała parę miesięcy, w końcu jednak fortuna przestała mi dopisywać. Zdaniem matki, byłam winna, ponieważ:
Nie bacząc na jej błagania, powtórnie wyjechałam na Wyspy;
Karą za mój związek bez kościelnej pieczątki była nieuleczalna choroba ojca;
Po śmierci męża matka została sama;
Nie zdecydowałam się na odejście od partnera, aby z nią zamieszkać;
Po urodzeniu dziecka zamieszkałam z rodziną we Włoszech, zamiast wrócić do rodzinnej wioski;
Bycie “złym człowiekiem” dręczyło mnie niepomiernie, ciążył ogrom występku, zrzucałam więc winę na męża. Imitujemy to, do czego nas wdrożono; ucząc niechęci do siebie, zrobiono nam krzywdę. Celem udowodnienia, że myśli są niebezpieczne, przedstawmy jak działa „cichy zabójca” – kortyzol. Wydzielany permanentnie, hormon stresu staje się destrukcyjny:
zwiększa poziom glukozy we krwi i hamuje wydzielanie insuliny: nie dochodzi do spalania tkanki tłuszczowej, co sprzyja otyłości;
osłabia działanie układu immunologicznego, co zwiększa podatność na choroby;
redukuje syntezę kolagenu, odpowiedzialnego za ścięgna, stawy i mięśnie. Niedobór kolagenu osłabia ich kondycję;
długotrwały stres powoduje uwalnianie się wapnia z kości, z czasem prowadząc do osłabienia, łamliwości i osteoporozy;
kortyzol wpływa na mózg, osłabiając koncentrację, sprzyja też depresji;
udowodniono, że hormon stresu zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwór;
Należy pamiętać, że nasz organizm to „różowa fabryka” kierowana myślą. Dlatego ważne jest, by zagłuszać atakujące nas treści. Trzeba się mieć na baczności, bo aluzje do problemów znajdują się wszędzie. Reklama ubezpieczeń przypomina, że w życiu nie brak opresji. Na widok przyprawy do grilla odświeżasz w pamięci imprezę u Iwony, która ci działa na nerwy. Seledynowy kolor kamizelki ochronnej kojarzy się z ryzykiem… Każdy pretekst jest dobry, by torturować się myślą. Nauczono nas cierpieć: godziny spędzone w szkole przekonały, że chwila obecna to nie skarb, lecz ciężar. Nieznośne godziny lekcyjne wypełniały nasz umysł niepotrzebną do życia gramatyką czy chemią. Co gorsza, nie dawano spokoju, nadając wagę ocenom i strasząc nimi bez przerwy… Nie poddaję się jednak, czynię desperackie, można rzec wysiłki, by odzyskać „apetyt na życie.” Ustalam pewne reguły, którymi chcę się podzielić.
Zrezygnowałam z obwiniania siebie.
Wszyscy mamy dobre intencje, czyż nie tak? Ranimy innych lub sami zostajemy skrzywdzeni – wszystko obraca się przeciwko nam, na przekór zacnym chęciom. August Strindberg ujął całą rzecz w bardzo czytelny sposób:
„Jesteśmy już w piekle. Jest nim właśnie Ziemia, więzienie skonstruowane dla nas przez wyższą od naszej inteligencję. To miejsce w którym nie mogę zrobić kroku bez szkodzenia dobru innych ludzi, gdzie moi współbracia nie mogą się radować, bez sprawienia mi bólu.”
Odstręcza nas, być może, dosadność tego stwierdzenia. Świat, jak wiadomo, oferuje znacznie więcej, aniżeli droga przez mękę. Szkopuł w tym, że nie tylko oduczono nas cieszenia się życiem... Wierzymy również, że cierpienie jest szczęściem! Jak inaczej wyjaśnić wierność mediom, które przekazują brutalne, niepokojące wieści? Słuchanie informacji o wojnach i terroryzmie jest przygnębiające. Nie mamy nad tym kontroli, jesteśmy jednak odpowiedzialni za myśli, one z kolei wpływają na to, czy patrzymy na wszystko z lękiem czy z ufnością. Osąd komplikuje wszystko, nawet pisanie książki! Wczorajszy wieczór przez kilka godzin nie mogłam ruszyć z miejsca. Wątpliwości budził taki czy inny cytat z bestselleru… Lepsze jest wrogiem dobrego, lecz w ostatecznym rachunku prostota jest najlepsza. Jak ujął to Arthur Rimbaud:
„Wierzę, że jestem w piekle, a więc w nim jestem.”
Tę oczywistą prawdę można parafrazować: „Mam przeświadczenie, że świat to wspaniałe miejsce!” Innymi słowy to, co bierzemy za dobrą monetę, staje się wiarygodne. Należy pamiętać: rzeczywistość tworzą nasze myśli. Stąd właśnie kolejny punkt na mojej liście:
2. Staram się kontrolować refleksje.
To konieczne, mam silne tendencje do negatywizmu oraz depresji. Każdego ranka po przebudzeniu szukam powodów do zmartwień: już do tego przywykłam. Od pewnego czasu próbuję jednak całą rzecz monitorować. Moim celem jest zrealizowanie buddyjskiej maksymy:
3.Próbuję żyć tak, by móc powiedzieć: „Ten dzień jest świetnym dniem.”
Jestem uzależniona od cierpienia – to dla mnie bardzo trudne! Nie poddaję się jednak i realizuję kolejne podpunkty z mojej ważnej listy:
4.Nie podejmuję decyzji w rozdwojeniu, lecz świadomie. Akceptuję to, czego chcę.
To nie takie proste, jako że dominujący rodzic nie pozwolił mi dorosnąć. Przekonana o własnej ułomności, nie pozwalam decydować innym.
5.Przekonuję się, że lubię być szczęśliwa. Programuję zadowolenie, zmuszam się do niego.
Uwierzcie mi, to nie lada wyzwanie dla osoby przywykłej do depresji!
6.Nagradzam się świadomie i bez poczucia winy. Akceptuję nagrody.
Staram się to robić codziennie: coraz chętniej wyjmuję grosz z portfela i przeznaczam go na drobne przyjemności. Uświadamiam sobie, że mam rację prosząc o coś dobrego... Że zawsze proszę o coś dobrego.
8.Jestem po swojej stronie.
Mój wizerunek własnej osoby jest bardzo wypaczony, mówi się jednak, że na poprawę nigdy nie jest za późno. Mam taką nadzieję.
9.Nie pozbawiam się TEGO MOMENTU. Mogę brać z niego, co zechcę. Jego komunikat brzmi: „Ty jesteś/Nie jesteś ważna.”
Żyjemy TERAZ, na przekór temu, czego nas nauczono.
10.Jeśli chcę coś zrobić – robię to.
Muszę przyznać, że niezwykle rzadko stosuję się do tego punktu… Umieściłam go jednak na liście. Któregoś dnia, być może, najdzie mnie ochota, aby się upić – i naprawdę to zrobię!
1Susan Forward,Craig Buck “Toksyczni rodzice.” Ten cytat oraz poniższe pochodzą z internetu.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.