Friday, August 12, 2022

20.Zagłuszanie myśli

 

Oczy widzą tylko to, co umysł potrafi zrozumieć” – rzekł Henri Bergson.

Tak właśnie jest! Gdyby w szkolnych czasach ktoś powiedział, że cierpię na nowotwór i pora umierać, pomyślałabym: “Nareszcie!” To dziwne, bo obiektywnie rzecz biorąc dostałam od życia wszystko. Nauczono mnie jednak widzieć to, czego nie ma. Zmieniłam się w pająka: wrażenie, że kroczy w powietrzu, jest złudne, dostrzega bowiem swoją pajęczynę. Myśl wyplata nić jeszcze bardziej subtelną, tworzoną przez słowa. Nasz żywot związany jest z brakiem: symbolizuje to język. Tworzony nieustannie i płynny, wzbiera od nowych znaczeń jak niewidzialna rzeka. Dla znających mowę staje się niebezpieczny: świadczy o tym lepka pajęczyna grzechu. Nie ma sensu się spierać, trzeba w niego uwierzyć. Przyznanie się do winy uznane jest za chwalebne. Bijemy się w piersi: świat uczy, że Bogu przeszkadza niewinność, okleja grzeszną etykietką rzeczy, które są przyjemne. Dzieli w ten sposób naszą rzeczywistość na dwie części, robiąc miejsce dla “zła.” Decydując, że seks jest występny, każe nam wybierać: jesteś “dobry” pozbawiając się tego, na co masz ochotę, lub przechodzisz na stronę “piekła.” Oczy widzą zło, zapisane w umyśle, można go jednak uniknąć. Podpisując pod słynnym: “Oczy widzą tylko to, co umysł potrafi zrozumieć” – rzekł Henri Bergson.

Tak właśnie jest! Gdyby w szkolnych czasach ktoś powiedział, że cierpię na nowotwór i pora umierać, pomyślałabym: “Nareszcie!” To dziwne, bo obiektywnie rzecz biorąc dostałam od życia wszystko. Nauczono mnie jednak widzieć to, czego nie ma. Zmieniłam się w pająka: wrażenie, że kroczy w powietrzu, jest złudne, dostrzega bowiem swoją pajęczynę. Myśl wyplata nić jeszcze bardziej subtelną, tworzoną przez słowa. Nasz żywot związany jest z brakiem: symbolizuje to język. Tworzony nieustannie i płynny, wzbiera od nowych znaczeń jak niewidzialna rzeka. Dla znających mowę staje się niebezpieczny: świadczy o tym lepka pajęczyna grzechu. Nie ma sensu się spierać, trzeba w niego uwierzyć. Przyznanie się do winy uznane jest za chwalebne. Bijemy się w piersi: świat uczy, że Bogu przeszkadza niewinność, okleja grzeszną etykietką rzeczy, które są przyjemne. Dzieli w ten sposób naszą rzeczywistość na dwie części, robiąc miejsce dla “zła.” Decydując, że seks jest występny, każe nam wybierać: jesteś “dobry” pozbawiając się tego, na co masz ochotę, lub przechodzisz na stronę “piekła.” Oczy widzą zło, zapisane w umyśle, można go jednak uniknąć. Podpisując pod słynnym: “Kochaj i rób co chcesz” decydujesz się na niewinność. Jestem dzieckiem Bożym i nie mogę grzeszyć – to wszystko.

Pokusa występku to sposób na wywoływanie lęku. Kiedy odczuwasz strach, wystarczy podejść bliżej: nauczyła mnie tego myszka. Dostrzegłam pośród trawy nieruchome stworzonko, dotknęłam go butem: trochę się poruszyło. Boję się myszy, ta jednak była do nich niepodobna. Nie widziałam ogona, była przyjemnie puszysta... Pogłaskałam ją lekko i chciałam wziąć do ręki – ugryzła mnie w palec: delikatnie, ale przestraszyłam się i wypuściłam myszkę. Wyglądało na to, że dobrze się miewa, nie uciekała jednak ode mnie. Wyleczyła mnie ze strachu przed myszą, była pierwszą, której odważyłam się dotknąć. Głaskałam brązowe futerko, czując pewną ulgę. Przekaz brzmiał: “Nie ma zagrożenia.” Znakując coś jako wstrętne, identyfikujemy „zło” w umyśle.

Uwięziona w pajęczej sieci mrówka nie czuje się winna. Ktoś musi oddać energię: atakuje się żeby przetrwać. Owad jest w lepszej sytuacji od dziecka. Nie tylko wpada w sieć, uczy się ją budować myśląc, że jest pająkiem. Słowna rzeczywistość tworzy sieć depresji: im bardziej się szarpiesz, tym mocniej zacieśniasz. „Zło” przypomina o sobie ciągłym dotykiem lęku. Przekonany o winie, atakujesz sam siebie... Brzmi groźnie, prawda? Problem stanowi język. Lęk budzi interpretacja, nie fakty!1 Nie potrafiłam dostrzec, że świat, który mnie otaczał, był dobry. Z pajęczyny wyrazów układałam pieśń kreta, upajałam się nią, gloryfikując wymyślone cierpienie. Oczy widzą to, co umysł potrafi zrozumieć: miał rację Henri Bergson! Przyjazną rzeczywistość zasłaniało mi własne, skrzywione odbicie… Uwięziona w bojaźliwej sieci mrówka słucha lekcji pająka. Stałeś się nikczemny: potwierdzają to przeplatające się sygnały naszego mózgu. Pamiętajmy że sam, zamknięty w czaszce, nie jest „oświecony.”

Dążenie, by miejsce prawdy zajęły złudzenia musi posiadać cel. „Senna rzeczywistość” podobnie jak język, daje się modelować. Istnieje jednak cena: „neuronowa fantazja” oparta na próbach zgadywania mózgu pokazuje to, czego nie ma. Płomienny zachód słońca, o którym piszą poeci to jedynie sygnał energii elektrycznej. Myślisz, że stół jest drewniany, a łyżeczka zrobiona ze srebra? Możesz o tym zapomnieć: nasz świat to dzielenie obrazu na słowa. Nie istnieje kolor, dźwięk ani zapach. Ruch jest optyczną iluzją. Oglądając sekwencję kadrów myślisz, że fragment układanki zmienia położenie w stosunku do innych.

Jeśli wszystko w taki czy inny sposób jest iluzją, to jakiej odpowiedzi możemy się spodziewać?” – zapytał ktoś.

My, czyli postać stworzona w umyśle. Złudzeniem jest wrażenie oddzielenia od innych. Mózg wymyśla sam siebie, łącząc różne wrażenia, jak postrzeganie świata z pierwszoosobowej perspektywy oraz identyfikacja z obiektem. Nasze ciało to obraz sensoryczny: jego oczy nie widzą, że wszystko jest energią. Ta o wysokiej wibracji jest mocna i silna. Pochodzi ze źródła uniwersalnego dla wszystkich żyjących istot. Energia o niskiej wibracji jest nieruchoma, ciężka. Nie wystarcza do życia: nasz zapomniany duch, czyli miłość, wpada w sidła leku. Słynne „Jestem tym, który zawsze zła pragnie” oznacza, że trzeba je stworzyć. Kłamstwo staje się prawdą, jeśli w nie uwierzyć: to rzecz znana wszystkim. Spec od pajęczyny jest inteligentny, posiada dostęp do wiedzy, lecz cierpi na niedobór „pozytywnej” energii. Nasz duch ma życie, ktoś jednak przejął kontrolę nad jego umysłem. Prawdy nie można ukryć, sekretem ślepoty jest jest nasze pragnienie, aby jej nie widzieć. Pozwolić, by miejsce rzeczywistości zajęły iluzje oznacza szaleństwo. Reinkarnacja, czyli odradzanie opisuje katorgę ducha, któremu nie dopisuje rozsądek. Ma do dyspozycji sześć światów, jeśli wierzyć buddystom. Sfera bogów zajmuje pierwsze miejsce. To bezpłciowe istoty, które się nie muszą odżywiać. Symulacja zapewnia im pałace, ogrody i długą egzystencję. Asura znajdują się szczebel niżej: niczym wytrawni maklerzy, ciągle walczą o lepsze. Trafiłeś do świata ludzi? Być może „gra” ci obrzydła. Twój poziom świadomości oraz zasób danych umożliwiają wyjście. Kraina głodnych duchów oraz zwierząt to miejsca zsyłki dla przestępców karmicznych. Wiara w grzech usprawiedliwia piekło!

Pokazano mi jak każdy człowiek poprzez wolną wolę wybiera ścieżki, które MATEMATYCZNIE prowadzą do wydarzeń kolejnej życiowej egzystencji” – pisze Amy Call, która przeżyła śmierć kliniczną. „Widziałam, że nie możemy być pewni, iż cierpimy z powodu ‘złych’ uczynków. Wielu wybiera życie pełne męki, bo chcą się przebudzić.”

Złudzenie narodzin poprzedza śmierć i poprzednie życie, równie iluzoryczne… „Matematyczne ścieżki” oznaczają sieć, wiedzie do świata lęku: dowodem są dzieje Pinokio. Pajacyk miał nadmiar energii, chciał ją zużywać goniąc za motylkiem. Otaczał go chór żałobników.

Trzeba pracować na życie!” – twierdzili.

Wieszano go, trzymano w więzieniu, topiono z kamieniem u szyi zanim pojął lekcję. Zabawa mijała się z celem: miał zarabiać na chleb i wino dla biednego Dżepetto. Stolarz dał mu formę kukiełki, ale nie świadomość. Głos Pinokio uwięziony w kawałku drzewa to nasze prawdziwe „ja” czyli miłość. Co się z nim stało? Nie wiem: mój duch jest martwy. „Wysoko wibrującą” energię zastąpiła niska i ciemna… Świat to przykre i groźne miejsce, myślimy, szukanie obrony polega na wywoływaniu lęku. Pływanie nauczyło mnie, że tak nie jest. Brak wiary w siebie kazał sięgnąć po piankowy makaron. Strach się powiększył, zaczęłam go obserwować i odkryłam dwa głosy, które głoszą o lęku. Pierwszy to moja Wewnętrzna Matka: przypominała, że mogę utonąć. Drugi, Wewnętrzne Dziecko chciało, żeby go bronić, jęcząc: „Zabierz mnie do domu!” Słucham ich: od dawna przejęły kontrolę nad moim umysłem. Uniwersalną funkcją lęku jest unikanie lub redukowanie możliwości życia.

Pływając z makaronem odkryłam że bawię się ze strachem, wywołując go bez przerwy. Szukam siebie w pamięci: istnieje tam moment, gdzie miłość ustąpiła miejsca lęku. Bycie żywym jest groźne, “kaleka” jest bezpieczny. Któregoś dnia jednak odniosłam zwycięstwo. Nabrałam odwagi, wstrzymujac oddech pod wodą. Piankowy makaron służył przypomnieniu, że strach jest prawdziwy. Odkładając go, byłam dumna z siebie.

 Na podstawie „Kursu cudów.”


1

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.