My tendency to analyze everything has its downside. Yesterday I was trying to figure out the famous phrase: “Take this, all of you, and eat of it, for this is my body, which will be given up for you.” I came to a conclusion that we’re eating body all the time. Strawberries, red apples – drops of blood. Cheese slices – skin. Egg – eye. Banana, cucumber, carrot – penis. French fries – bones. Ketchup – blood. This depressed me: the world seemed dark and ugly… “I cannot even eat chocolate ice-cream, because it reminds of shit!” - I thought.
On my way home I saw “Signore” who encourage us to eat his body. As you can imagine, he’s the one who feeds the whole world. He wears glasses, so he can see everything. He’s cooking for everyone, and is wearing apron in red colour (he likes blood). It’s Harland Sanders: he makes us remember about himself. His eye is looking at us when you cut in a half an egg or orange… You think about him, when you see a man in a red suit, who wear glasses. Sometimes he’s got golden teeth. The message is: “Your valuables are located in the mouth.” The great founder of KFC likes money and makes you pay for everything, clearly.
The next day, I realised that I was wrong. The reason is simple: the one who decided that our shit is bad, created evil. The rule is extremely simple: it’s enough to say that you cannot love the “forbidden apple.” Why not? I like a lot Charles Bukowski, just because he never let anybody to tell him who he can love. The writer was hugging two succulent bums at time, drank like a fish and never felt guilty. His rule: “Don’t try” means: be yourself, and don’t try to please somebody else. Today I bought a chocolate ice-cream.
Moja skłonność do analizowania wszystkiego ma złe strony. Wczoraj starałam się rozgryźć słynną frazę: “Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, oto jest ciało moje, które za was będzie wydane.” Doszłam do wniosku, że jemy ciało bez przerwy. Truskawki, czerwone jabłka – krople krwi. Wino, sok z buraka – krew. Plastry sera – skóra. Jajko – oko. Banan, ogórek – penis. Frytki – kości. Ketchup – krew. Przygnębiło mnie to: świat wydawał się ponury i ciemny… “Nie mogę zjeść lodów czekoladowych, bo przypominają gówno!” - myślałam. Następnego dnia pojęłam, że byłam w błędzie.
Powód jest prosty: ten, kto zdecydował że gówno jest niedobre, stworzył zło. Reguła jest niezwykle prosta: wystarczy powiedzieć, ze nie możemy kochać “zakazanego jabłka.” Dlaczego? Lubię Charlesa Bukowskiego, ponieważ nie pozwalał nikomu decydować o tym, kogo może kochać. Pisarz obejmował dwa soczyste tyłki na raz, pił na umór i nie czuł się winny. Jego zasada “don’t try” oznacza: bądź sobą, nie próbuj zadowolić innych. Dziś kupiłam lody czekoladowe.
Wracając do domu, zobaczyłam “Signore” który zachęca, żeby jeść jego ciało. Jak można się domyślić, żywi cały świat. Nosi okulary i widzi wszystko. Gotuje dla każdego, nosi czerwony fartuch (lubi krew). To Harland Sanders: przypomina o sobie bez przerwy. Widzimy jego oko, przekrawając na pół jajko albo pomarańczę. Myślisz o nim, gdy widzisz mężczyznę w czerwonym ubraniu i okularach. Czasem ma złote zęby. Przekaz brzmi: “To co cenne znajduje się w ustach.” Założyciel KFC lubi pieniądze i każe płacić za wszystko, oczywiście.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.