The therapy in the Day-Care Psychiatric Unit takes three months; the summary is done at the end of stay during so called support group. Sometimes our psychologist would say that the patient didn’t opened up to the rest of us about anything. Clearly, I’m not of them: the eleven years spent between chatty Italians have made me a very communicative person… Still, talking about my private life costs me a lot of effort. I’ve put some 10 kilo in the last two months or so: I feel vulnerable, and eating helps me feel stronger.
The truth is, that I’m exposing myself to the others as a punishment. For my whole life I felt that there is something wrong with me: I suffered with anxiety, depression, and felt alienated, like the “strange native Indian” drawn by my young friend B. Still, I was coping well, and I was proud that thing. Now, the cat is out of bag: I’m not like the others any more… I try to accept it; like the song says “Some days it don’t come easy, and some days it don’t come hard. Some days it don’t came at all and these are the days that never end.”
We always walk to the cafeteria at noon, last Tuesday our group was stopped by the workers. “You can’t cross!” - Somebody shouted. “Where you were taking them?” I couldn’t help, but felt offended. Thinking how to stop feeling myself like a freak, I realized that I didn’t even see his face. Actually, the worker didn’t matter: himself and the rest of the world served as the mirror. The only existing thing was Danusia, “The one and only” like the song says (I would do anything for love).
Terapia na Dziennym Oddziale Psychiatrycznym trwa trzy miesiące, podsumowanie pobytu odbywa się na tak zwanej grupie wsparcia. Czasami nasza psycholog mówi, że pacjent nie był wystarczająco otwarty wobec innych; to nie mój problem! Jedenaście lat spędzonych wśród rozmownych Włochów uczyniło ze mnie osobę wielce komunikatywną. Pomimo wszystko, mówienie o życiu prywatnym kosztuje mnie dużo wysiłku. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przybyło mi 10 kilo, czuję się bezbronna, jedzenie pomaga się wzmocnić.
Prawda jest taka, że obnażam się przed innymi za karę. Przez całe życie czułam, że coś jest ze mną nie tak, cierpiałam na stany lękowe, depresję, czułam się wyobcowana jak “dziwny Indianin” narysowany przez mojego znajomego B. Pomimo tego, radziłam sobie, byłam z tego dumna. Teraz wyszło szydło z worka: nie jestem taka jak inni. Staram się to zaakceptować, jak mówi piosenka: “W pewne dni nie przychodzi łatwo, w inne dni nie jest trudno. W niektóre dni wcale nie przychodzi, te właśnie dni jest najtrudniej znieść.”
Koło południa idziemy do stołówki, w zeszły wtorek zatrzymali nas robotnicy. “Nie ma przejścia!” - zawołał ktoś. “Gdzie wy ich prowadzicie?” Nie mogłam nic na to poradzić, poczułam się urażona. Próbując uwolnić się od uczucia, że dziwak za mnie zdałam sobie sprawę, że nie widziałam jego twarzy. Tak naprawdę robotnik się nie liczył, on sam i reszta świata istniała jako lustro. Jedyna licząca się postać to Danusia, “Jedna jedyna” jak mówi piosenka (I would do anything for love).
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.