Monday, December 5, 2022

5.Io posso amare

 

My life ended and nobody noticed. I was only fifteen, bullied at school I just snapped. I buried it down, pretending that it wasn’t happening. For many years I tried to be like everyone: I was proud of myself, but failed eventually. I wanted to find God, and as a sign of leaving my old consumerist way of life I ate only bread with oil. As a result, I was sectioned for mental health. I could be arguing about it but I won’t. A miracle happened: I spent my whole life feeling different, but during my stay in the Day-Care Psychiatric Unit I discovered that I do have something in common with others… 

Like G. for example. I like him a lot: we messaged each other, and I saw him the day before I came beck to Italy. We chatted walking in the cold of Chełm’s streets. I understand how it’s like feeling humiliated, and seeking a way to get trough. Still in our world even for the “normal” ones the life is a privilege of the very few. The rest is afraid of life, because is associated with duty and suffering. We’re making for existence… Every day my son is feeding our cats Fuffy and Nina. “Basically it’s one of the four best moments for them!” - He said. “Eating breakfast, lunch, dinner and sleeping!” Well the point is, to differ from the cats. So today, “io posso amare” (I can love) my family (Fuffy and Nina as well). 

Mój żywot zakończył się i nikt tego nie zauważył. Miałam tylko piętnaście lat, szkolne prześladowania zakończyły się tym, że coś we mnie pękło. Ukrywałam to udając, że nic się nie stało. Przez wiele lat starałam się być jak inni: byłam z siebie dumna, ostatecznie jednak poległam. Chciałam odnaleźć Boga, jako znak odejścia od dawnego konsumpcjonistycznego życia jadłam chleb z olejem. W rezultacie skierowano mnie na badania psychiatryczne. Mogłabym się spierać, ale nie będę. Zdarzył się cud: spędziłam całe życie czując się inna, ale podczas pobytu na Dziennym Oddziale Psychiatrii czułam, że mam coś wspólnego z resztą pacjentów… 

Jak G. na przykład. Bardzo go lubię: wymieniliśmy wiadomości tekstowe, spotkałam się z nim dzień przed wyjazdem do Włoch. Rozmawialiśmy, chodząc po zimnych ulicach Chełma. Wiem jak to jest czuć się upokorzonym, próbując jakoś przetrwać. Pomimo wszystko, na naszym świecie nawet wśród “normalnych” życie to przywilej nielicznych. Reszta boi się życia, ponieważ wiąże się z cierpieniem i obowiązkiem. Zarabia na egzystencję… Każdego dnia mój syn karmi koty zwane Fuffy i Nina. “Zasadniczo to jeden z czterech najlepszych momentów ich dnia!” - mówi. “Jedzą śniadanie, obiad, kolację i śpią.” Rzecz w tym, żeby się różnić od kota. Dzisiaj “io posso amare” (mogę kochać) rodzinę (Fuffy i Ninę też).







No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.