I went to pay for firewood. Kazik just finished eating, a plate with a waffle and some cake was still there… I was eying it hungrily. For so many years I used to enjoy filling my stomach! I’m eating once a day now, my bread-oil-some nuts diet supplies energy, but the mind is searching his pleasure somewhere else… I whipped myself with thoughts while eating, criticizing for my old devotion to coffee and chocolate.
Like a woodpecker hits the tree looking for forms, I was seeking evil… It kept me busy with the most important thing ever – myself. My ego used to be in the centre, and the others around me… Danka Markiewicz is emptiness with a name. I was filled with mozzarella pasta bake talking about nothing… Left alone, my ego was confused, self-tortured. Even suffering is better than nothing,
We live in computer simulation, some scientists claim. It’s really clever: we enjoy filling stomach and agony… But you can’t call it “living.” In sad days, you need a little light shining in the darkness. I saw it: my pile of wood has increased. Kazik delivered some firewood again. I told him that I felt upset, and his act of kindness picked me up. “God has sent me!” – He smiled. My small miracle!
Poszłam zapłacić za drzewo. Kazik skończył jedzenie, stał przed nim jeszcze talerz z goframi i ciastem. Pożerałam je wzrokiem. Przez tyle lat cieszyło mnie napełnianie żołądka! Ograniczam się do jednego posiłku dziennie, dieta złożona z orzechów i chleba z olejem dostarcza energii, ale umysł szuka przyjemności gdzie indziej. Biczowałam się myślami podczas jedzenia, krytykując za dawne przywiązanie do kawy i czekolady.
Jak dzięcioł, który wali głową drążąc wśród robaków, szukałam zła... Zajmowało mnie to, co najważniejsze na świecie: ja sama. Moje ego przywykło do bycia w centrum, otaczali mnie inni... Danka Markiewicz to pustka z nadanym imieniem. Wypełniała mnie zapiekanka z mozzarellą, rozmowy o niczym... Pozostawione samemu sobie, zagubione ego zaczęło się torturować. Nawet cierpienie jest lepsze niż nicość.
Jak twierdzą niektórzy naukowcy, żyjemy w komputerowej symulacji. Jest dobrze pomyślana: wypełnianie brzucha i męczarnie nas cieszą. Nie można jednak nazwać tego życiem! Potrzeba światełka w ciemności, kiedy jesteś smutny. Ujrzałam je: mój stosik drzewa znowu się powiększył! Kazik dostarczył opał. Wspomniałam, że miły gest podniósł mnie na duchu gdy byłam przygnębiona. „Bóg mnie wysłał!” – odparł z uśmiechem. Mój mały cud.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.