Thursday, January 20, 2022

31.A course in miracles/Kurs cudów

 

Look at the photo: that’s the proof of strength. The old Danka used to drink water after waking up. I had to bear 40 minutes without food. It was difficult! Searching for God I wanted to eat once a day, but I was still hungry myself. I created a ritual connected with the simple act of eating. False modesty would condemn for the old cooking devotion. 

The artificial “sins” became good excuse to think about myself. Accidentally my mind his strength: compulsive thoughts took energy from his “victim.” The life was being drawn out of me. I was shrinking like a tree thrown into a fire. I had dry skin and mouth. Before I started the hate sessions, my modest diet worked well. I only needed to mix up a bit.

I never allowed myself a piece of apple I was self-obsessed, and craved the limelight. I shuffled when I walked, emaciated body demonstrated a skeleton. Finally I got the attention: my husband came to Poland, and took me to the doctor. I felt satisfied hearing that I should go to the hospital. More than an IV fluids, I need to learn not to be concerned only about myself… Looking at the others, it’s a miracle.

Spójrzcie na zdjęcie: to dowód siły. Dawna Danka miała w zwyczaju picia wody po przebudzeniu. Musiałam wytrzymać 40 minut bez jedzenia. Nie było mi łatwo! Szukając Boga chciałam ograniczyć posiłek do jednego dziennie, lecz byłam głodna siebie. Stworzyłam rytuał związany z prostą czynnością jedzenia. Fałszywa skromność potępiała mnie za dawne przywiązanie do kuchni.

Wydumane grzechy stanowiły pretekst to mówienia o sobie. Mój umysł niespodziewanie pokazał siłę: natrętne myśli pozbawiały jego „ofiarę” energii, odbierały życie. Kurczyłam się jak polano, wrzucone do pieca. Miałam suchą skórę i usta. Czułam się dobrze, zanim rozpoczęłam sesje nienawiści. Dieta sprawdzała się, powinnam ją tylko trochę urozmaicić.

Nie pozwalałam sobie na kawałek jabłka: zajęta sobą, pragnęłam uwagi. Powłóczyłam nogami, wychudzone ciało obnażyło szkielet. Zdobyłam trochę zainteresowania: mąż przyjechał do Polski i zabrał mnie do lekarza. Czułam zadowolenie, słysząc że jestem „szpitalna.” Bardziej niż kroplówki, potrzeba mi lekcji niepatrzenia wyłącznie na siebie. Dostrzec bliźniego to cud.

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.