Trudno cieszyć się dniem dzisiejszym jeśli służy temu, by ożywiać przeszłość! Problem w tym, że teraźniejszość dla nas nie istnieje. Stanowi marny schodek, z którego nieustannie oddajemy skok w nieistniejące miejsca. Myśl przemieszcza się z dużą prędkością w obwodach neurologicznych: są pełne wspomnień, tworzonych z emocjonalnych doświadczeń. To skarbnica uczuciowej chemii. Szukając znajomych doznań, nieustannie wskrzeszamy przeszłość… Człowiek szuka siebie na zewnątrz. Jacques Lacan pisał, że dziecko fałszywie postrzega swoje lustrzane odbicie. W braku czegoś innego, rozpoznaje obraz jako własny i nadaje sobie znaczenie. Myśli, że może zastąpić siebie tym, co widzi w zwierciadle. Ma to katastrofalne skutki, prowadząc do wiary, że prawdziwym odbiciem są inni. Rozglądając się za sobą, znajdujesz rodziców: dosadnie i bez ogródek mówią ci, kim jesteś… Stworzeni przez innych, wciąż zaglądamy do magazynu pamięci.
„Ludzie idą przez życie, przywiązani do rutynowych zachowań.” - pisze Joe Dispenza.1 „Kiedy nadchodzi czas zmiany powtarzalności tego cyklu, zmienia się on w podświadomy program. Dziewięćdziesiąt pięć procent tego, kim jesteś w wieku trzydziestu pięciu lat, to zapisany w pamięci zestaw emocjonalnych reakcji, zachowań, nieświadomych nawyków, zakodowanych postaw, wierzeń i postrzegań, które funkcjonują jak komputerowy program.”
Przez ponad czterdzieści lat dwie rzeczy trzymały mnie przy życiu: zmartwienia (jest o czym myśleć) i jedzenie (jako nagroda). Byłam, można rzec, jak krowa w przytulnej stajence: wszystko jest znajome, bezpieczne… Dzień, w którym “odeszłam ze świata” w poszukiwaniu Boga postawił mnie w trudnej pozycji. Było tak, jakby ktoś otworzył drzwi stajni, mówiąc: „Teraz jesteś wolna!” Biedna krowa myśli, że to okrutne. Potrzebny jej gospodarz i cała reszta… Okowy są cenne, ponieważ łączą z bliźnim. Dla niego również wolność oznacza, że codziennie chodzi do sklepu i wybiera produkty. Proces “tworzenia oblicza” jest bardzo bolesny. Nie chcąc zaczynać od nowa, zadowalasz się podobnym do innych.
Pozwalamy, by wszystko zmieniło się w bezmyślną rutynę, bo nasz żywot oznacza wywoływanie lęku. To całkiem logiczne: przychodzimy na świat „senza volto” (bez twarzy). Wiedzę o tym, kim jesteś posiada twój bliźni – czy to możliwe, że prawdziwa tożsamość zależy od innych? Prawda jest ukryta dla tych, co nie chcą widzieć. Musi istnieć przyczyna, jak w przypadku włoskiej znajomej Vitiny. Starsza pani wychwalała dobroć synów, choć była przez nich opuszczona zupełnie. Trzymamy się iluzji, gdy nie pasuje nam rzeczywistość. Ona jednak istnieje, wystarczy się przyjrzeć. Każdego dnia spożywamy dobre rzeczy a jedzenie zawsze trafia do ustępu. Może to oznaczać, że najważniejsza czynność prowadzi donikąd. Dla nas jednak życie oznacza wypełnianie żołądka. Najbardziej potrzebujemy uczucia, że nie jesteśmy puści… Odczuwając wewnętrzną próżnię, szukamy ratunku. Powtórzmy, że chemia mózgu wytwarza emocje. Oksytocyna na przykład to neurotransmitter i hormon związany z empatią; dopamina odpowiada za motywację do działania, jako że za wysiłek czeka nas nagroda. Serotonina – hormon szczęścia, uspokaja i podnosi nastrój. Niedobór go obniża, prowadzi do stanów lękowych, obsesji i depresji. Endorfiny odpowiedzialne są za zadowolenie z siebie i stany euforyczne. Redukują stres, łagodzą ból, tworząc maskujące go zapomnienie. Chcąc poczuć się lepiej, ożywiamy przeszłość, zapisaną w neurologicznej bibliotece pamięci. Życie to brak, który trzeba wypełnić. To, czego potrzeba znajduje się w bananach, lodach o smaku PRL-u, pieniądzach… Nasz lęk znajduje oparcie w słowach. Tworzymy kładkę z wyrazów i rzucamy przed siebie. Ożywiamy je, wymieniamy z bliźnim, pajęczyna zdań tworzy ważne sieci... Stają się niebezpieczne. Przychodzimy na świat, pozbawieni oblicza: ratunek stanowi bliźni. Jego słowa zapisane w pamięci tworzą podobną do innych, wylęknioną postać. Co takiego słyszymy?
„Ludzie, którzy chodzą do sklepu w niedzielę mają grzech… Nawet ciężki grzech!” - mówi pani Hela.
Pewnego dnia ktoś zdecydował, że kupowanie rogalików w niedzielę, kosztować będzie słoną cenę występku. Cena nadaje wartość – jeśli jest wysoka, nasz zakup staje się cenny. Podświadomość rejestruje przekaz: byliśmy zwyczajni i nabraliśmy znaczenia, stając się grzesznikiem… W rzeczywistości to myślenie magiczne: płacimy cenę winy, bo nie używamy umysłu. Pozornie niepożądany, nasz “grzech” nadaje sens egzystencji. Chodzi o balans: zasadniczo, czujemy się mali i pozbawieni znaczenia. Musimy pracować za kawałek chleba… Z pomocą przychodzi wina, niejednakowa dla wszystkich. Dzień święty, na przykład, różni się od innych, bo w piątek dla muzułmanów, sobotę dla Żydów, niedzielę dla katolików łatwiej jest nagrzeszyć. Nie można pracować w ogrodzie ani pójść do sklepu… Powinno się go nazwać „dzień grzeszny.” Sposób na uniknięcie występku: najpierw uwierz, że jabłka są złe, a potem ich unikaj. Nasz świat wydaje się rozsądny – dlaczego każe w to wierzyć?
„Wyobraź sobie, że jesteś mózgiem. Zamknięty w kościanej czaszce, próbujesz sobie wyobrazić świat na zewnątrz.” – mówi profesor neurobiologii Anil Seth. „Masz tylko strumień impulsów elektrycznych, które są niebezpośrednio związane z rzeczami tego świata, czymkolwiek one są. Percepcja – dowiadywanie się, o co chodzi – musi być procesem informacyjnej zgadywanki: mózg łączy sygnały sensoryczne z wcześniejszymi oczekiwaniami lub wierzeniami, o jaki świat chodzi, tworząc najlepszą próbę odgadnięcia, co spowodowało ten sygnał.”
Fascynujące, czyż nie tak? Jeśli rzeczywistość to strumień impulsów elektrycznych, lekkość bytu powinna nam towarzyszyć. Mózg jednak z jakiegoś powodu się przeląkł – może dlatego, że do mroku czaszki światło i dźwięk nie dociera. Próba odgadnięcia, co się dzieje na świecie oznacza wieści budzące niepokój. Mój brat znalazł starą kartę szczepień: błonica, tężec, dur brzuszny, ospa, polio, gruźlica… Nasza percepcja to proces wzbudzania lęku: najbardziej autentycznej żywej część nas wszystkich. Przywykło się skupiać na nim uwagę, nie opuszcza nas nigdy. Idą ciężkie czasy, słyszymy na ulicy. Mózg “używa wcześniejszych oczekiwań, wkomponowanych w obwody kory wzrokowej” dowodząc, że strach jest prawdziwy.
„Istnieją dwie emocje, miłość i strach. Wszelkie pozytywne emocje pochodzą z miłości a negatywne z lęku” – pisała Elisabeth Kübler-Ross. „Dokładniej mówiąc, istnieje miłość albo strach, nie możemy odczuwać obydwu uczuć w tym samym czasie.”
Jeśli Bóg jest miłością, to wzbudzanie strachu oznacza, że z Nim walczymy. Oto dlaczego trudno uwierzyć temu, co mówił Cyceron: prawdziwym „ja” jest duch, nie postać fizyczna. Gdziekolwiek jest obecna boska rzeczywistość duchowa, istnieje tylko miłość. Wybierając miejsce, gdzie królują lęki powtarzamy, zdaniem buddystów, tę samą historię. Zjawiamy się w dolinie łez jako niewinne dziecko. Pomimo tego, jesteśmy osądzani bez przerwy. Ludziom trzeba wierzyć! Nie mogąc uwolnić od uczucia, że jesteśmy nikczemni widzimy, że lustrzane odbicie przedstawia, dosadnie rzecz biorąc, gówno. Technika strachu jest efektywna i miłość znika, ustępując miejsca lęku. Strach przed własną twarzą jest niemiły, ale ma pewną zaletę: jest naszą kreacją. „Grzech” mógłby udowodnić, że mamy pewną potęgę. Świat zapewnia, że kupując mleko w niedzielę staję się jak Pokémon Pikachu: imię oznacza ponoć „silniejszy od Boga.” Nasz duch popełnia „grzechy” i dostaje cięgi nieświadom, że jego rzeczywistość nie jest postrzegana, lecz stworzona w umyśle. A może chciał zapomnieć?
1.Joe Dispenza ”You Are The Creator Of Your World – Do This One thing to Control Your Mind” (Jesteś kreatorem swojego świata. Uczyń tę jedną rzecz aby kontrolować twój umysł). (iamfearlesssoul.com)
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.