Każdego
ranka po przebudzeniu leżę z zamkniętymi oczami. W ciemności
przeglądam obrazy, przechowywane w neurologicznej bibliotece
pamięci...
„W książce „Mózg – twoja historia” David Eagleman opowiada, że przeprowadził wywiad z więźniami, których zamknięto w ‘dziurze’ więzienia Alcatraz na wyspie w Zatoce San Fransisco. Dziura to cela wielkości około trzech metrów na trzy, gdzie trzymani w odosobnieniu aresztanci pozbawieni są światła i dźwięku. Pomimo, że ich oczom i uszom brakowało wszelkich doznań, relacjonowali że nadal widzieli i słyszeli – w głowie.” – czytam.1
Gdyby zapytać kreta, jaki jest świat, odpowiedziałby że to ciemne miejsce, i trzeba z wysiłkiem torować sobie drogę. Mózg jest zamknięty w ciszy i mroku czaszki. Nie ma dostępu do świata zewnętrznego: odkrycia dowodzą, że nasza rzeczywistość jest wytworem umysłu, tworzącego „elektrochemiczną interpretację w ciemnym teatrze.” Jak można się spodziewać, w więzieniu umysłu oglądamy siebie, czyli więźnia. Jest osądzany przez wszystkich, jak przystało na skazanego przestępcę. Brzmi groźnie, mówią jednak: trochę się poobijasz, a potem do dołka przywykasz. Strumień impulsów elektrycznych zapewnia informacje: życie oznacza kary oraz szarpaninę… Istnieją jednak rozrywki.
Kupiłam stanik sportowy: chciałam pobiegać, ale zaczęłam odczuwać bóle stawów kolanowych. Znalazłam dla niego użytek, zaczęłam chodzić na basen do Parku Wodnego w Chełmie. To dosyć stresujące, bo pokazuje, jak „sparaliżowana” jestem. Nauczyłam się pływać w morzu, tam, gdzie było płytko. Na besenie przez pierwsze dwa dni ubezpieczał mnie tak zwany makaron. Trzeciego dnia z dumą odłożyłam ten przyrząd. Czułam się wspaniale, pływając samodzielnie! Może za bardzo, bo w psychice istnieje mój obraz, czyli kaleki na wózku inwalidzkim. Jest wynikiem cierpień, w początkach życia poruszałam się samodzielnie, nie pozwalano mi jednak. Nerwowi rodzice bez przerwy czepiali się pożałowania godnej ofermy: osądzana, straciłam wiarę w siebie. W wieku piętnastu lat byłam jak bezwolny manekin, który miał pewną zaletę. W oczach matki byłam dobra wylękniona, pasywna. Pływając z makaronem odkryłam że bawię się ze strachem, wywołując go bez przerwy. Sekret w tym, że szukam siebie w pamięci: istnieje tam moment, gdzie miłość ustąpiła miejsca lęku. Bycie żywym jest groźne, “kaleka” jest bezpieczny. Wierzę, że strach mnie obroni. To iluzja, podobnie jak wrażenie, że stanik sportowy jest mokry.
„Niektóre doświadczenia, jak przewidywanie przyszłości lub przeżywanie dawnych wydarzeń stworzone jest całkowicie przez sygnały w umyśle. Nawet niektóre odczucia w całej pełni są wytworem mózgu.”- czytam.2 „Przykładem jest wrażenie mokrości. Twoja skóra nie posiada sensorów, pozwalających je doświadczać, skąd wiesz, że jesteś mokry kiedy pływasz albo złapie cię deszcz? Twój umysł tworzy to przeżycie, łącząc sygnały fizyczne z sensorów powierzchniowych temperatury i dotyku, oplatając je z innymi, które składają się na wiedzę o tym, jak odczuwamy mokrość.”
Myśl, że mózg tworzy rzeczywistość zaprząta mnie także nocą. Śniło mi się, że kupowałam bilet na stacji kolejowej. Patrzyłam na człowieka, który się wygłupiał, myśląc, że to tylko obraz. Tak naprawdę w to nie wierzyłam, budząc się jednak pojęłam, że tak było naprawdę. Kluczowe jest zrozumienie, że definicja rzeczywistości jest błędna. Wszystko wokół się zmienia, lecz pozostaje „realne” - jabłko na przykład jest małe i zielone, potem czerwone i większe, na końcu zaś brązowe… Nasz stan świadomości zaprzecza fundamentalnej zasadzie, że prawda jest niezmienna. Negując to, musimy wierzyć iluzjom. Nie oglądamy „czegoś” lecz stany przejściowe, fałszywe z definicji. Nasz umysł je ponazywał: pajęcza sieć słów tworzy „rzeczywistość.” W każdej chwili tworzymy wyrazową ścieżkę. Nic dziwnego, że życiodajne zdania stają się magiczne. Wręczono nam prezent: przekonanie, że możemy grzeszyć. Jabłko samo w sobie jest niczym, lecz można zdecydować: spożycie oznacza zło i gra nabiera rumieńców. Posiadana moc kusi, żeby jej używać! „Niedobre jabłko” kosztuje, płacimy cenę winy, dostając złudny obraz „grzesznika” który nabrał znaczenia.
Mój duch – jedyny „prawdziwy” – ma źle w głowie, jeżeli w to wierzy. To wojownik: chce pokonać sam siebie. Zbiera owoce dawnej karmy, jak twierdzą buddyści. Wstyd, który odczuwa pozbawił go oblicza. W ramach kary przychodzi na świat „senza volto” i czeka na rozwój wypadków. Dowiaduje się, że matka dała mu życie. Nie pamięta, że ofiaruje je Bóg, i jest ono wieczne. Mój zdziecinniały duch musi słuchać wszystkich, wiara w „boską matkę” daje sygnał do bitwy. Świat uczy, że najważniejsza osoba ma prawo osądzać. Matka staje się lustrem: w moim odkąd pamiętam odbijało się (dosadnie mówiąc) gówno. Strach przed własnym obliczem powraca i zaczynamy walczyć ze sobą. Umysł się podzielił, Wewnętrzna Matka trzyma na oku Dziecko, szuka przestępstw, bo zdaniem świata nasze grzechy są ważne i święte. Podświadomość zawiera wiadomość: twoje istnienie potwierdzają błędy. Wewnętrzne Dziecko „upada” bez przerwy i w nagrodę dostaje uwagę swojej Rodzicielki. Ta pojawia się, żeby nas potępić… Za występek się płaci, w tym celu trzeba cierpieć. Stosowana taktyka prowadzi do uzależnień: w procesie odczuwania emocji biorą udział związki chemiczne.
„Trzymamy w ręku alegoryczny sztylet, nasze zatroskanie własnym wizerunkiem, i ranimy tym sztyletem do krwi. Łańcuchy wyobrażeń, którymi jesteśmy spętani tworzą wrażenie, że krwawimy razem, że mamy coś, co dla wszystkich wspólne: naszą ludzką naturę. Gdybyśmy jednak mogli się temu przyjrzeć bliżej, odkrylibyśmy, że broczymy krwią w samotności, że nic nas z innymi ludźmi nie łączy i że całe nasze życie jest tylko zabawą z posłusznym naszej woli, stworzonym przez nas nierzeczywistym obrazem samych siebie”3 – zauważył don Juan.
Przez lata starałam się naprawić własny, skrzywiony obraz. Związek z Angelo oznaczał drogę ratunku. Patrzył na mnie i w jego oczach odbijała się przyzwoita postać! Nie trwało to jednak długo. W zwierciadle pojawiła się matka, zaczęła oskarżać i cuchnąca zawartość wróciła na swoje miejsce… Pogrążona w depresji, nuciłam smutną pieśń kreta… Jej treść, jak się można domyśleć, tworzona była przez słowa. Nadawałam im moc niepomna oczywistego faktu, że mogłam ułożyć tekst wesołej piosenki.
„Prawda” w naszym świecie jest pisana na nowo: przykładem są dzieje poety: Giacomo Leopardi prawdopodobni był gejem, w listach wyznawał miłość do brodatego Antonio Ranieri. W XIX wieku rzecz uważano za straszne przestępstwo, dlatego zapewne od czasów młodości cierpiał na głęboką depresję. Obecnie, jak twierdzi moja dwunastoletnia córka bycie gejem lub biseksualistą jest „toppismo” (naprawdę top). To, czemu wierzono wcześniej zostaje zaprzeczone. Wymyśla się coś nowego, jak omniseksualność, panseksualność… Nie mamy dostępu do prawdy, bo dla istoty świadomej istnieje tylko jedna: absolutna pewność co do tego, kim jesteś. Ludzka tożsamość tworzona jest poprzez język. Kawałki słów tworzą obraz: świat jest groźny, potężny, my sami zaś – słabi, bezwartościowi, grzeszni. Ostatnie odkrycia stawiają wszystko na głowie. Nie widzimy rzeczywistości: nasze doświadczenia tworzone są z mózgowych sygnałów elektrycznych. Wiadomość, że nie ma czego się bać niewiele jednak zmienia. Umysł wytworzył mój własny obraz: przywykłam czuć się mała i pozbawiona znaczenia. To nie efekt uboczny, lecz dzieło mojego życia. Spędziłam długie lata, śpiewając ponurą „pieśń kreta” i pisząc kolejne rozdziały smutnej opowieści.
Zrozumienie, że świat to obraz oferuje niechcianą wolność. Egzystencja polega na odświeżaniu pamięci, to wszystko. Myśl krąży wśród książek w mózgowej bibliotece: obwody neurologiczne przechowują zapis depresyjnych wieści. Odczuwam satysfakcję z dobrze wykonanego zajęcia. Udowodniłam, że Bóg jest okrutny, znajdując w tym masochistyczną przyjemność.
1.“The Neuroscience of Your Reality” (Neurobiologia twojej rzeczywistości) thebestbrainpossible.com
2.“Are you a spectator to reality? Or are you its creator?” (Jesteś obserwaczem rzeczywistości, czy też kreatorem?) bigthink.com
3.Carlos Castaneda „Potęga milczenia.”
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.