I write a lot about devil, and I discovered that you cannot love him. And then I thought about… How lonely he must be! Just like a Catholic priest: if I loved one of those men in black, I’d have to be the sinner. “The Thorn Birds” is a beautiful novel about young Maggie and the handsome priest Ralph. Their forbidden love makes them feeling hurt and rejected, they are loyal to the command “You cannot love priest.” Our world strongly supports suffering, you can see it in a legend about a bird who seeks for a thorn tree from the moment it leaves the nest. The mysterious creature sings just once in its life, and impales itself upon the longest, sharpest spine. The price of his song is death. “But the whole world stills to listen, and God in His heaven smiles. For the best is only bought at the cost of great pain” – I read.
This is our credo, let’s hope that we’re wrong because it can’t lead to anything good. Maggie and her priest loved each other a lot, but felt alone, since they weren’t allowed to love. I understand how painful it is! Now, I have an opportunity to reveal it in my Day-Care Psychiatric Unit. A couple of weeks ago we were told to draw our name. Since I remember, I wasn’t happy with the old-fashioned Danuta. The other girls were called Ania, Monika, Agnieszka… It happened however that I heard my name: it seemed to me that in every school there was my namesake. I used to hear: “Mrs. Danusia!” It wasn’t about me, but one cleaning lady called another. So sketched a cleaning lady in our “class” of psychological drawing.
In fact, being a cleaning lady was the purpose of my life. The unhappy relationship of my parents branded me since I remember. I was listening to the stories: my mother needed help, and I was the one to “clean up” her life. Also I was desperate: she convicted me that, metaphorically speaking I have an ugly rat inside me. For that reason, for many years I couldn’t get closer to anyone. Still, I wanted to try if I can give my love… The answer was: no. My father got ill of cancer when I was pregnant with Francesca, my mother informed me that it’s my fault, because I was shacking up with Angelo. It was horrendous: my rat was real, and I offered it to my father! Today, our pretty psychologist asked me to tell my mother what I think about it. I said that she was manipulating me with cruelty, and want her to back off. It’s not that easy, since I’m the Inner Mother. The silly faith that I’m evil makes me seeking punishment. It’s a sad story… At least can be shared.
Pisząc tak dużo na temat diabła odkryłam że nie można go kochać i pomyślałam, że trapi go samotność. Jest jak ksiądz katolicki: gdybym kochała jednego z tych panów w czerni, nosiłabym łatkę grzechu. “Ptaki ciernistych krzewów” to piękna opowieść o młodej Maggie i księdzu imieniem Ralph. Ich zakazana miłość sprawia, że są odrzuceni i cierpią, są wierni przykazaniu “Nie można kochać księdza.” Nasz świat bardzo popiera cierpienie, widać to w legendzie o ptaku, który szuka ciernistych krzewów od kiedy opuści gniazdo. Tajemnicze stworzenie śpiewa tylko raz w życiu, nadziewając się na najdłuższe kolce. “Ale cały świat słucha go, Bóg w niebiosach się uśmiecha. To, co najlepsze zdobywa się za cenę wielkiego bólu” – czytam.
To nasze credo, mam nadzieję, że nie jest prawdziwe, bo nie prowadzi do dobrego. Maggie i jej ksiądz kochali się, ale byli samotni, bo nie pozwolono im na miłość. Rozumiem, jakie to bolesne! Mam okazję opowiadać o tym na Dziennym Oddziale Psychiatrycznym. Parę tygodni temu polecono nam narysować nasze imię. Odkąd pamiętam nie podobała mi się staromodna Danuta. Pozostałe dziewczyny nazywały się Ania, Monika, Agnieszka… Zdarzało się jednak słyszeć moje imię: miałam wrażenie, że w każdej szkole była moja imienniczka. Słyszałam: “Pani Danusiu!” Nie chodziło o mnie, jedna sprzątaczka wołała inną. Narysowałam ją na zajęciach z psychorysunku. Tak naprawdę bycie sprzątaczką to cel mojego życia.
Napiętnowało mnie nieszczęśliwe małżeństwo rodziców, odkąd pamiętam, słuchałam historii: matka potrzebowała ratunku, musiałam “posprzątać” jej życie. Też byłam zdesperowana, przekonała mnie, mówiąc metaforycznie, że mam wewnątrz brzydkiego szczura. Z tej przyczyny przez wiele lat nie zbliżałam się do nikogo. Chciałam jednak spróbować, zobaczyć czy mogę dać komuś miłość… Odpowiedź brzmiała nie. Ojciec zachorował kiedy byłam w ciąży z Franceską, matka informowała, że to moja wina, bo żyję na kocią łapę z Angelo. To było straszne: mój szczur był prawdziwy, dałam go mojemu ojcu! Dzisiaj ładna pani psycholog poprosiła, żeby powiedzieć matce co o tym myślę. Mówiłam, że manipulowała mnie z okrucieństwem, chcę żeby dała mi wreszcie spokój. To niełatwe, jako że jestem Wewnętrzną Matką. Dziecinna wiara, że jestem zła każe mi szukać kary. To smutna historia, ale mogę się nią podzielić.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.