Back
in 2007 I worked as a career; the residents were
more or less independent. M. was a lovely lady in her 70s; she had
mild learning disabilities. I remember the very first time I went to
her place. I collected her toys, administrated her medicine and was
about to leave, when she pointed at her cheek.
Źródło: Internet |
It
took me a while to understand that she wanted me to give her a kiss.
I felt touched: more than an anonymous career, I was a person for
her. A friend. I keep thinking about M. Every morning she would come
to the main house; I remember her sitting in her armchair and
listening to Pavarotti’s “O sole mio.”
Every
second day or so, M. was going to her Day Centre. It had to be always
the same taxi driver to take her there. When she was late, M. was
getting upset. “I’m not very happy!” – She used to say. But
when her taxi was coming, M. was her old self again and her bright
blue eyes were smiling to everyone. M, one of the kindest people I’ve
ever met.
W
2007 roku pracowałam jako opiekunka; nasi rezydenci
byli mniej więcej samodzielni. M. była uroczą
siedemdziesięciolatką z lekkim upośledzeniem umysłowym. Pamiętam
pierwszy raz, kiedy zaszłam do jej domku. Pozbierałam zabawki,
podałam jej leki i zbierałam się do wyjścia, kiedy M. wskazała
na swój policzek.
Nie
od razu zrozumiałam, że chciała, abym ją pocałowała. Wzruszyło
mnie to: nie byłam dla niej anonimowym opiekunem, lecz człowiekiem.
Przyjacielem. Ciągle myślę o M. Każdego ranka przychodziła do
głównego domu; pamiętam ją, siedzącą w fotelu i słuchającą
„O sole mio” Pavarottiego.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.