One
of those things I like in Poland is that I can go everywhere on the
bike, which I do. I was going to Chełm when an unknown cyclist
started talking about “50 zł mandate.” I didn’t understand
what he meant and ignored him. An elderly cyclist explained it
better: “You cannot drive your bike on pedestrian crossing. You
have to wheel it. I didn’t know and had to pay 50 zł fine.” –
He told me.
“Polish
police is very rigorous!” – My husband said (he was about to pay a
fine in Poland for crossing the road at the wrong place. The
policeman left him alone because they couldn't communicate) “Italian
policeman is often a buddy cop. English policeman is very friendly,
but knows his duty.” I agree with him. I started recycling in
England. Once I was carrying a plastic bag full of glass to the
recycle point.
I
had to cross a busy road; I stopped at the semaphore when one of the
bottles broke on the roadway. The cars stopped on red light; I tried
to put the bottle away when I noticed a police officer. I got
frightened, but he understood that it wasn’t my fault. He stopped
the cars a bit longer, helped me to put the glass away, smiled and
was gone. Without mandate or menace…
Jedną
z rzeczy, które lubię w Polsce jest to, że mogę wszędzie jeździć
rowerem, co robię. Jechałam do Chełma, kiedy nieznany rowerzysta
zaczął m owić o „50 zł mandatu.” Nie zrozumiałam, o co
chodzi i zignorowałam go. Starszawy rowerzysta wyjaśnił mi lepiej:
„Nie możesz jechać na rowerze przez przejście dla pieszych:
trzeba prowadzić. Nie wiedziałem i zapłaciłem 50 zł mandatu!”
– powiedział.
„Polska
policja jest bardzo surowa!” – powiedział mąż (miał płacić
mandat za przekraczanie ulicy w złym miejscu. Policjant zostawił go
w spokoju, ponieważ nie mogli się dogadać). „Włoski policjant
to często gliniarz-kumpel. Angielski policjant jest przyjazny, ale
zna swe obowiązki.” Zgadzam się z nim. Zaczęłam segregować
śmieci w Anglii. Niosłam raz worek z butelkami do punktu zbierania
odpadów.
Musiałam
przekroczyć ruchliwą jezdnię; zatrzymałam się na światłach,
gdy jedna z butelek zbiła się na drodze. Samochody zatrzymały się
na czerwonym; chciałam pozbierać szkło, kiedy dostrzegłam
policjanta. Wystraszyłam się, ale on zrozumiał, że nie była to
moja wina. Zatrzymał samochody nieco dłużej, pomógł mi pozbierać
szkło i oddalił się z uśmiechem. Bez mandatu i straszenia…
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.