Back
in September 2006 I was told that a new employee of the nursing home - a young Pole will be living with me. K. was younger than me,
fair-haired and pretty, she had small hands. I was thinking about
endless nappies waiting for those palms. K. had no idea about living
in England; I told her about the job, thinking: „You have to see
it!”. Just like me, K. liked that particular job.
She
felt good among poorly elderly people. The residents most of the time
were really nice, and the employers - very friendly. At first I believed that I met angels in England. The
strangers were calling me „love” and smiling all the time. Later
on I understood that „love” and big smile doesn’t mean that
English love me, but it was nice anyway.
After
a few weeks of my life at Street I realized that I love that place. I
liked everything: nice English houses, Clark’s Village lovely
shops, friendly bus drivers („That’s your change, love!”)
smiling people... Tired of complaining and future fear
which accompanied me in Poland I had the sensation I went to paradise
in Heaven.
We
wrześniu 2006 dowiedziałam się, że zamieszka ze mną młoda Polka
– nowa pracownica domu opieki. K. była młodsza ode mnie,
jasnowłosa i urodziwa, miała drobne dłonie. Pomyślałam o
niezliczonych pampersach, jakie czekały na te ręce. K. nie miała
pojęcia o życiu w Anglii; opowiedziałam jej o pracy, której się
podjęła, myśląc: „To trzeba zobaczyć!” Podobnie jak ja, K.
polubiła to specyficzne zajęcie.
Dobrze
się czuła wśród starszych, złożonych chorobą ludzi.
Pensjonariusze byli na ogół mili i życzliwi, pracownicy - nadzwyczaj przyjaźni. Miałam początkowo wrażenie, że w
Anglii mieszkają anioły. Obcy ludzie nazywali mnie „love” –
kochanie i nieustannie się uśmiechali. Później zrozumiałam, że
„love” okraszone uśmiechem nie oznacza, że Anglicy mnie
kochają, było jednak miłe.
Po
kilku tygodniach mieszkania w Street zdałam sobie sprawę, że
uwielbiam to miejsce. Podobało się mi wszystko: piękne sklepy w
Clark’s Village, dostatnie angielskie domy, przyjaźni kierowcy
autobusów („Oto reszta, love!”), uśmiechnięci ludzie...
Zmęczona narzekaniem i lękiem o przyszłość, jaki towarzyszył mi
w Polsce miałam po prostu wrażenie, że trafiłam do raju.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.