“Before
you would't go out running, and now you want to run every day!” -
My husband told me. It's true: in March I made twice as much as in
February, and it's still 10 days left! It's my way to cope, since all
the lockdown started. Everybody is scared of Coronavirus. My Polish
friend knows someone in Sicily who insist that the situation is
disastrous. Paramedics are not coming, even young people are dying
like flies.
“It's
not so bad!” - I told her. I'm trying not to worry, but it's not
easy! V. was pale when we met the last time, dark circles around her
eyes… “My son had to take antibiotics twice, and he's poorly
again!” - She told me. “Normally I would take him to Polyclinics,
but I can't do it now.” My friend sent me a photo of her daughter.
She got burned just when the drastic “red zone” measures where
announced.
Everyone
would avoid hospitals now, when the virus spreads. She's curing her
daughter on her own, sending the photos to a friendly surgeon. A
security guard is standing outside our grocery store. “You
cannot enter without a mask!” - He told me. I found 2,50 euro mask
in the chemist. When I was back, a guy without a mask was protesting.
“OK, would you just pull up jacket, to cover your face?” -
Security guard asked him friendly.
“Nie
biegałaś wcześniej a teraz chcesz wychodzić codziennie!” -
powiedział mąż. To prawda: w marcu przebiegłam dwa razy więcej,
niż w lutym, a zostało jeszcze dziesięć dni! Tak sobie radzę,
odkąd zaczęła się blokada. Wszyscy drżą przed koronawirusem.
Moja polska znajoma zna na Sycylii kogoś kto twierdzi, że jest
katastrofa. Karetka nie przyjeżdża, młodzi ludzie padają jak
muchy.
“Nie
jest tak źle!” - rzekłam. Staram się nie martwić, ale łatwo
nie jest! V. była blada, kiedy spotkałam ją ostatnio, sińce pod
oczami. “Mój syn musiał przyjąć antybiotyk dwa razy i znowu
zachorował!” - rzekła. “Normalnie zabieram go do polikliniki,
ale teraz nie mogę.” Znajoma wysłała mi zdjęcie córki.
Poparzyła się, kiedy ogłoszono drastyczne zabezpieczenia “strefy
czerwonej.”
Każdy
unika szpitali, kiedy wirus się szerzy. Sama leczy córkę, wysyła
zdjęcia do znajomego chirurga. Przed naszym sklepem stoi ochroniarz.
“Nie możesz wejść bez maseczki!” - powiedział. Znalazłam
maseczkę w drogerii (2,50 euro). Kiedy wróciłam, mężczyzna bez
maseczki podniósł protest. “OK, proszę podnieść kurtkę, żeby
zasłonić twarz!” - rzekł polubownie ochroniarz.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.