I don’t have a
phone number of Edek, so I called his daughter. “I’m on a psych ward in a
week!” – I told her. I reported it while chatting with my neighbour, and I look
forward to explain everything to my auntie. I’m starting to see the positive
sides. First of all, it’s not that I found myself in this situation by a
complete accident. Long ago a broken jar was repaired with the wire. It was
used, despite it was leaking. I always felt like the patched clay pot. I don’t
have to pretend that I’m fine.
I'm not the only one “defective jar!” I notice other people battling in the war you cannot win… Fighting with yourself. We have something in common. I’m learning to deal with skeletons in the closet. It’s easier that it seems! Yesterday I told everyone that I was obsessive-compulsive in the high school. I suffered from erythrophobia: irrational fear of blushing. Few days ago I recounted how feelings of guilt caused my depression. I appreciate my new honesty, and learn a lot.
My ego wants to be taken seriously… “They want to label me!” – Complains. You feel like a looser if they call you insane, but it could be helpful in achieving my goal. I want to get rid of my false self, isn’t it? I’m waiting for a miracle… And write about my treatment in Psychiatric day Hospital. In the meantime, I found my favourite spot: the kitchen. The patients often do a break for a hot drink, and it happens that someone is bringing cookies for everyone. I don’t actually eat sweets, but it’s nice.
Nie posiadam numeru Edka, więc zadzwoniłam do jego córki.
„W ciągu tygodnia jestem na oddziale psychiatrycznym!” – rzekłam. Zrelacjonowałam
całą rzecz podczas rozmowy z sąsiadką, nie mogę się doczekać, aby powiedzieć o
tym ciotce. Zaczynam dostrzegać pozytywne strony całej sytuacji. Przede
wszystkim nie mogę powiedzieć, że cała sytuacja dotyka mnie przypadkowo. Dawno
temu rozbity dzban reperowano za pomocą druta. Używano go, chociaż przeciekał.
Zawsze czułam się jak rozbite naczynie z gliny. Nie muszę udawać, że wszystko
jest w porządku.
Świat jest pełen popękanych garnków! Dostrzegam ludzi, walczą w potyczce, której nie mogą wygrać. Biją się ze sobą. Mamy coś wspólnego! Uczę się radzenia ze szkieletami w szafach. To łatwiejsze, niż myślisz. Wczoraj powiedziałam wszystkim, że w czasach szkolnych cierpiałam na nerwicę natręctw, lęk przed zaczerwienieniem. Parę dni temu mówiłam o poczuciu winy, które mnie wpędziło w depresję. Nowa szczerość dużo mnie nauczyła.
Moje ego chce być brane na serio. „Chcą mi przypiąć łatkę!” – narzeka. Czujesz się przegrany, gdy biorą cię za wariata... Mnie jednak może pomóc w osiągnięciu celu. Chcę się pozbyć fałszywego ja, czyż nie tak? Czekam na cud... I piszę o terapii na dziennym oddziale psychiatrycznym. W międzyczasie znalazłam ulubione miejsce: kuchnię. Pacjenci robią sobie tam napitki, czasem ktoś przyniesie ciasteczka dla wszystkich. Tak naprawdę nie jem słodyczy, ale jest to miłe.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.