I
know a woman who is really cross with her ex. It’s been a long time
since he left but she’s still calling him “mine”. “My cretin,
my imbecile” – She says accusing him of having affair and other
bad things. It reminds of someone who died a long time ago - also
she was always mad. I remember her angry face.
She
was smoking her inseparable cigarette and complaining. “My death or
yours!” – She shouted. A moment later she was escaping from her
husband. After many years like that she got ill. Someone told me that
she passed away peacefully, smiling. Everyone deserves happiness, the
problem is that we expect others to make us happy.
It’s
hard to take people for who they are. We want to change others but
sometimes the best choice is to let go. My husband’s grandmother lived
101 years. “How it was, grandma?” – He asked her once. “Like
the wind!” – She told him. Nothing lasts forever; hopefully also
bad memories will be gone sometimes.
Znam
kobietę, która jest naprawdę zła na swojego ex. Odszedł dawno
temu, ale ona ciągle nazywa go „swoim”. „Mój idiota, mój
kretyn” – mówi, oskarżając go o zdradę i inne nieprzyjemne
rzeczy. Przypomina mi kogoś, kto zmarł dawno temu. Również ona
była zawsze wściekła. Pamiętam jej rozgniewaną twarz.
Paliła
nieodłącznego papierosa i narzekała. „Moja śmierć albo twoja!”
– krzyczała, a za chwilę uciekała przed mężem. Po wielu takich
latach zachorowała. Ktoś powiedział mi, że zmarła spokojnie, z
uśmiechem. Wszyscy pragniemy szczęścia. Problem w tym, że
oczekujemy, iż uszczęśliwią nas inni.
Ciężko
zaakceptować ludzi takimi, jakimi są, Chcemy ich zmieniać, ale
czasami najlepszym wyjściem jest pozwolić im odejść. Babka męża żyła 101 lat. „Jak to było, babciu?” – zapytał ją kiedyś.
“Jak wiatr!” – odparła. Wszystko mija, miejmy nadzieję, że
niedobre wspomnienia też nie są wieczne.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.