Pages

Thursday, March 12, 2020

Bari-Lublin: zona rossa

I'm reading “Diaboliad” by Mikhail Bulgakov: the workers are paid with matches or a wine (the matches won't light up, and wine gives you a horrible headache). Female civil servants get soldiers long johns. The post-Revolution Russia is such a impossible, ridiculous place to live… But man grows used to everything. One week ago in Bari started Coronavirus lockdown. “The school is closed till the 15th” - We were told last Wednesday.

There was a big “Oh no...” And we had to deal with it. “The whole of Italy is now a Protected Red Zone” - The government announced on Monday. You can enter to the store in small groups, 5-6 people (supermarket) 2-3 people (smaller store). We're waiting outside, the anxiety is palpable. People are covering faces with masks or scarves. Yesterday we were told that all bars, restaurants and shops (except grocery) will be closed.

The streets are desert and silent, you can see some policemen on motorcycle. But strangely, now it seems quite normal! “Our grandfathers had to deal with the War, we are only required to stay home” - Someone wrote. You can get used to Coronavirus. Besides, apparently it saves the planet! Due to an economic slowdown, there is a dramatic decline in pollution levels.

Czytam “Diaboliadę” Bułhakowa: pracownicy dostają wypłatę w postaci wina, w zapałkach (wino powoduje koszmarny ból głowy, zapałki nie chcą się palić). Urzędniczkom wydaje się wojskowe kalesony. Postrewolucyjna Rosja to niemożliwe, absurdalne miejsce… Ale człowiek przywyka do wszystkiego. Tydzień temu w Bari zaczęła się blokada koronowirusa. “Szkoły zamknięte do 15” - powiedziano nam w środę.

Wszyscy westchęli: “O nie...” I każdy musiał sobie poradzić. “Cały teren Włoch objęty jest czerwoną strefą” - oznajmił rząd w poniedziałek. Do sklepów wchodzi się małymi grupkami, 5-6 osób (supermarket) 2-3 osoby (mniejsze sklepy). Czekamy na zewnątrz, wyczuwa się niepokój. Ludzie zasłaniają twarze szalikiem albo maską. Wczoraj powiedziano nam, że wszystkie bary, restauracje i sklepy (oprócz spożywczych) będą zamknięte.

Ulice są ciche i puste, widać policjantów na motocyklach. Dziwne, ale teraz wydaje się to dość normalne! “Nasi dziadkowie zmagali się z wojną, nas proszą, żebyśmy siedzieli sobie w domu” - napisał ktoś. Do koronawirusa też można przywyknąć. Poza tym, wygląda na to, że ratuje planetę! Spowolnienie gospodarcze w Chinach drastycznie zmniejsza zanieczyszczenie powietrza.

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.