Pages

Sunday, December 25, 2016

One week or two/Tydzień lub dwa

Many years ago my cousin wasn't accepted at desired university. „It's because she passed the entrance exam too well!” - My aunt insisted. It could be true. After four-and-a-half year blogging I can say that nothing is sure, and everything possible. Does getting traffic and comments depend on writing good contest? It looks that it doesn't.
huffingtonpost.com

You can inform the world that your friend is aibrushing her photos before posting it on Facebook. You can and make a lot of grammatical errors writing that she's old, ugly and silly – and you'll get quite a few comments. I would certainly feel myself becoming bitter, but after four-and-a-half year I'm not taking so seriously the „grow my blog” thing.

What are you going to do with that traffic?” - Josi Denise asked. Building your audience means consuming a lot of time in a daily whirlwind of posting, commenting and on social media.. Blogging is for fun, and it doesn't have to be a chore. So I wish you Marry Christmas and Happy New Year - and take one one two weeks break from writing.

P.S. Szortal published my favorite short-story Fajki ogier.

Wiele lat temu moja kuzynka nie dostała się na wybrane studia. „To dlatego, że za dobrze zdała egzamin!” - twierdziła moja ciotka. Mogła mówić prawdę. Cztery i pół roku blogowania przekonały mnie, że nic nie jest pewne, i wszystko może się zdarzyć. Czy ruch na blogu i komentarze zależą od dobrej jakości wpisów? Wygląda na to, że nie.

Można informować świat, że twoja znajoma umieszcza na Facebook zdjęcia przerabiane w Photoshopie. Można robić błędy ortograficzne pisząc, że w rzeczywistości jest stara, brzydka i głupia – i mieć sporo komentarzy. Pewnie stałabym się zgorzkniała, ale po czterech i pół roku nie jestem aż tak poważna w sprawie generowania wyświetleń.

Co zrobisz z całym tym ruchem na blogu?” - pyta Josi Denise. Zabieganie o publiczność znaczy spędzanie czasu w codziennym cyklu publikowania wpisów, komentowania, serwisów społecznościowych. Blogowanie to zabawa, nie obowiązek. Życzę więc wszystkim wesołych Świąt, szczęśliwego Nowego Roku i biorę wolne (tydzień lub dwa) od pisania.

P.S. Szortal opublikował moje ulubione opowiadanie Fajki ogier.

Thursday, December 22, 2016

Swiss dream/Szwajcarski sen

My husband's colleague quit his Bari job, and is and is moving to Switzerland along with his family. In Zurich he'll be paid 5000, but the cost of living is very high. Monthly rent (an apartment outside Zurich) is 2700. They resigned from putting their child into nursery: it would cost them 2000per month. The father I recently met also works there.
http://iltirreno.gelocal.it/

He was shocked when he had to pay 4€ for espresso in coffee shop, and become the night shopper (supermarkets discount food that is about to pass its “sell-by” date). Some people make monthly shopping in Germany. We are making sacrifices for a better future, and higest living standards… Russian scientist Tsiolkovsky is one of the fathers of cosmonautics.

Writing about his college days he recalled black bread. Tsiolkovsky was depriving himself even of necessaries like tea and potatoes. If he had some money he would buy books, and was happy that he had the chance to study. Knowledge is wealth, and so is the family. Many working in Swiss side Italians prefer living in their own country and come across border every day.

Kolega męża zwolnił się z pracy w Bari i przeprowadza się z rodziną do Szwajcarii. W Zurychu zarobi 5 tys. euro, ale koszta życia są tam wysokie. Miesięczny czynsz (mieszkanie poza Zurychem) to 2700 euro. Zrezygnowali z wysłania dziecka do żłobka: kosztowałoby to 2000 euro. Ojciec którego niedawno poznałam też tam pracuje.

Był zaszokowany, kiedy za espresso w barze zapłacił 4 euro. Nauczył się robić zakupy wieczorem (supermarkety przeceniają jedzenie, które traci datę ważności). Niektórzy robią miesięczne zakupy w Niemczech. Lepsza przyszłość, wyższe standardy życia warte są poświęceń… Rosyjski uczony Ciołkowski to jeden z ojców kosmonautyki.

Pisząc o studenckich czasach wspominał czarny chleb. Ciołkowski pozbawiał się najpotrzebniejszych rzeczy, jak ziemniaki czy herbata. Jeśli miał pieniądze, kupował książki – i był szczęśliwy, że może się uczyć. Wiedza to bogactwo, rodzina tak samo. Wielu pracujących w Szwajcarii Włochów woli mieszkać we własnym kraju i przekraczać granicę co dzień.

Sunday, December 18, 2016

Each day/Każdy dzień

If I would be on Instagram I would check it countless times during the day. People are telling their story with photos – like Louise, the full-time mummy who is blogging about parenthood and life. Inspired by a friend who each day shared on Facebook a photo showing one thing she was thankful for, the blogger started her own #366 days of gratitude project. 

 Day 346 - I am grateful for new recipes to try out. Loved tonight's garlic prawns with mini roast potatoes” - She wrote. Louise is very optimistic, but the road of parenthood wasn't easy: her older daughter “little heart-warrior Jessica was born with half a working heart”. Reading her blog reminded me that life is hard but there are such a nice rewards.

The problem is that we take for granted the very things that deserve our gratitude. That's why the idea of taking pause and began to appreciate what we have is great. 19th of December: I am glad for ordinary quiet afternoon and my one-hour “break” (so I can write this post). And for my new cabinet above the sink as well:-)

Gdybym była na Instagramie, zaglądałabym tam niezliczone razy w ciągu dnia. Ludzie opowiadają swoje historie za pomocą zdjęć – jak Louise, pełnoetatowa mama która pisze bloga o życiu i rodzicielstwie. Zainspirowana przez przyjaciółkę, która każdego dnia pokazywała na Facebook zdjęcie rzeczy, za którą była wdzięczna, blogerka rozpoczęła swój #366 dni wdzięczności projekt.

Dzień 346 – jestem wdzięczna za nowe przepisy. Smakowały mi dzisiejsze czosnkowe krewetki z pieczonymi ziemniaczkami!” - pisze. Louise jest optymistką, ale jej rodzicielstwo nie było łatwe: starsza córka “małe waleczne serce Jessica urodziła się z połową pracującego serca”. Lektura jej bloga przypomina, że życie jest ciężkie, ale wynagradza.

Problem w tym, że bierzemy za coś oczywistego rzeczy, za które powinniśmy dziękować. Dlatego pomysł, by zatrzymać się i zacząć doceniać to, co mamy jest tak dobry. 19 grudnia: jestem wdzięczna za spokojne popołudnie i moją godzinną “przerwę” (kiedy mogłam naskrobać ten wpis). I za nową szafkę nad zlewem też;-)

Thursday, December 15, 2016

Our experiences/Nasze doświadczenia

I used to share a room with a girl in my first year of the university. Her two colleagues were often coming to our place; obviously they had a crush on her. One of them was handsome, the other was quite big. The bigger guy revealed us that he had a girlfiend who had long nails, and liked skratching. Once his mother noticed 10 mysterious marks on his shoulders…
blog.bufferapp.com

Once when I was small I went to play with my friend; when back home, I noticed that my parents had a row. I wanted to distract my upset mum, and told her that my friend's dad closed her mother in the wardrobe… We're relating stories to our experiences, that's why the tale of someone's misfortune can be comforting. People are hungry for stories.

Writing is different. Nobody respects authors, but (almost) everyone wants to be one. Rejection is everywhere, realizing your dream is rare… “I'm an author, people should read my work!” - You would say in the past. Today the writers are building an audience, pulling and pushing. A propos, szortal just published an episode of my book. If someone wants to read it…

Dzieliłam pokój z dziewczyną na pierwszym roku studiów. Często odwiedzali nas jej dwaj koledzy; rzecz jasna, obydwu się podobała. Jeden z nich był przystojny, drugi miał nadwagę. Grubszy z chłopaków opowiadał o byłej sympatii, która miała długie pazury i lubiła drapać. Pewnego dnia jego matka zauważyła 10 tajemniczych śladów na plecach syna...

Pewnego razu kiedy byłam mała poszłam bawić się do koleżanki. Kiedy wróciłam do domu zobaczyłam, że rodzice się kłócili. Chcąc odwrócić uwagę rozzłoszczonej mamy powiedziałam, że ojciec przyjaciółki zamknął jej matkę w szafie. Opowieści nawiązują do naszych doświadczeń, relacja o czyimś pechu może być pocieszająca. Ludzie są żądni historii.

Pisanie to coś innego. Nikt nie szanuje autorów, ale (prawie) każdy chce pisać. Odrzucenie czai się wszędzie, realizacja marzeń to rzadkość. “Jestem autorem, ludzie powinni mnie czytać!” - mówiło się kiedyś. Dziś pisarze budują armię fanów, popychają i pociągają. A propos, szortal właśnie opublikował fragment mojej powieści. Jeśli ktoś chce przeczytać...

Sunday, December 11, 2016

Ou!

One sunny day in November I was observing two Bari people: one man was giving to the other a plastic bag with some oysters. „Ou!” - He said (it meant: „There, take it!”). His friend took it and said: „Ou! Ou!” (C'mon you didn't have to do that!). The answer was: „Ou! Ou! Ou!” (You just take it and that's it!). It doesn't meant that Italians are not chatty.

More than 100000 migrants are coming!” - Informed the clerk cutting ham in local supermarket. The client didn't comment so he changed the subject. „Look at him, he's so big, it's a hippo!” - He said, pointing at the clerk in meat department. „You won't live a long life! You're taking tablets 7 times a day!” - The „hippo” joked.

The cashier is having small talk with female customer. „Yesterday I didn't want to cook anything!” - She said. „I had a big piece of lasagne in the fridge, I was sure it'll be enough for our dinner...” Anyway, Italians are communicative, and blogging trains us to be observant. Sometimes the most ordinary things can be extremely interesting (at least for the blogger).

Pewnego pięknego dnia w listopadzie obserwowałam dwóch mieszkańców Bari. Jeden wręczał drugiemu woreczek ostryg. „Ou!” - powiedział (znaczyło to: „Trzymaj!”). Jego znajomy wziął je i rzekł: „Ou! Ou!” (Daj spokój, nie trzeba!). Odpowiedź brzmiała: „Ou! Ou! Ou!” (Bierz i nie gadaj!). Nie znaczy to, że Włosi lubią milczeć.

Przyjedzie tu ponad 100 tys. emigrantów!” - poinformował sprzedawca, krojący szynkę w supermarkecie. Klient nie skomentował, więc zmienił temat. „Patrz na niego, jaki grubas! To hipcio!” - mówił, wskazując na sprzedawcę w dziale mięsnym. „Nie wróżę ci długiego życia! Bierzesz siedem tabletek dziennie!” - żartował „hipcio”.

Kasjerka gawędzi z klientką. „Wczoraj nie chciało mi się gotować!” - mówi. „Miałam dużą porcję lazanii w lodówce, myślałam, że wystarczy nam ma obiad...” W każdym razie, Włosi są rozmowni, a blogowanie wyostrza zmysł obserwacji. Czasami najbardziej zwyczajne rzeczy okazują się najciekawsze (przynajmniej dla blogera).


Wednesday, December 7, 2016

Three woman/Trzy kobiety

Antybohaterka likes working in the night. „20 minutes left and they'll go to bed” - She wrote. „I'll take out wine and it'll be different”. You can be fed up of TV show for children, tired of never ending cold and flu, frustrated with your kids picky eating. English singer Adele admitted that she felt inadeqate as a mother and regretted having a child.

All my friends and I felt pressurised into having kids, because that's what adults do” - She said. We are living in a society that allows us to choose, but the decision to raise kids is considered the best. One can be never really ready for parenthood and somehow, everyone makes it work, they say. It's true that children are fulfilling, but with them our life will be different – forever.

That's why we should only have them if we simply want it. The American art teacher is living in Mongolia where „the heating in buildings is centrally controlled - most people can't turn on their heaters until the city decides it's time”. Becky says that she'snot trading her independence for anyone but the most awesome guy. The crazy woman;-)

P.S. It reads: "You're 30 why you don't have kids yet?" "You're 80 why you're not dead yet?"

Antybohaterka lubi pracować w nocy. „Jeszcze tylko 20 minut i pójdą spać” - pisze. „A ja wyciągnę wino i zrobi się inaczej”. Można mieć dosyć bajek dla dzieci, zmęczyć się niekończącym katarem, frustrować marudzeniem przy jedzeniu. Angielska piosenkarka Adele przyznała, że czuła się niewystarczająco dobrą matką i żałowała, że zdecydowała się na dziecko.

Wszyscy moi znajomi czuli tę presję: należy mieć dzieci dzieci, bo tak robią dorośli” - mówi. Żyjemy w społeczeństwie, które pozwala wybierać, ale decyzja o posiadaniu potomstwa jest uważana za najlepszą. Mówi się, że nikt nie jest gotowy na rodzicielstwo, ale wszyscy sobie z tym radzą. To prawda, że dzieci wypełniają życie, ale z nimi wszystko będzie inaczej.

Dlatego powinniśmy je mieć tylko, jeśli zwyczajnie tego chcemy. Amerykańska nauczycielka sztuki mieszka w Mongolii, gdzie „ogrzewanie w budynkach jest odgórnie sterowane – większość ludzi nie może włączyć kaloryferów, dopóki miasto nie powie, że już czas”. Becky mówi, że nie zdradzi swojej niezależności, chyba że dla najwspanialszego faceta. Szalona kobieta;-)


Saturday, December 3, 2016

Disinhibition effect/Syndrom braku hamulców

I was aware of the stigma of self-publishing when I annouced my book on Facebook group for writer but I didn't expect such negative reactions. I was called graphomaniac. Someone who claimed to read 10 paragraphs of „Matera 2019” was begging me to stop writing. Few hour later the comment was gone – along with the profile of the Facebook user.
englishrussia.com/

But the others had no mercy, and I was accused of reporting the fake account... In real life Sean Duff wouldn't laugh at someone who lost his child. He did it online. „In real word people subconsciously monitor the behaviour of others and adapt their own behaviour. Online we don't have such feedback mechanizm” - Wrote internet psychologist.

So-called „disinhibition effect”: you can't tell what I look like, so I can act freely”. I dumped fb – something I wanted to do for a long time. With every bad things there is good side – like hemorrhoids. They are nasty, but the best treatment for it is natural foods: fruit, veggies... Living with the „hellish” condition can be good for one's health.

Zdawałam sobie sprawę, że z self-publishing wiąże się pewien stygmat, ale nie spodziewałam się tak negatywnej reakcji. Nazwano mnie grafomanką, ktoś kto twierdził, że przeczytał 10 akapitów „Matery 2019” błagał mnie, żebym przestała pisać. Parę godzin później ten komentarz znikł – razem z profilem użytkownika Facebook.

Pozostali jednak nie mieli litości: oskarżono mnie o doniesienie fikcyjnego konta... W realnym świecie Sean Duffy nie wyśmiewałby kogoś, kto stracił dziecko. Zrobił to w internecie. „W prawdziwym świecie ludzie podświadomie monitorują zachowania innych i adaptują swoje. W sieci nie mamy takich mechanizmów zwrotnych” - mówi psycholog internetowy.

Tak zwany syndrom braku hamulców: nie wiesz, jak wyglądam, więc robię, co mi się podoba. Odeszłam z fb – chciałam to zrobić od dawna. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – jak hemoroidy. Są nieprzyjemne, ale najlepszym na nie lekiem jest zdrowe jedzenie: owoce, warzywka… Życie z „piekielnym” schorzeniem może wyjść na zdrowie.

Thursday, December 1, 2016

Reveal/Opowiedz

My husband says that I shouldn't share personal stories on my blog, but he's wrong. For example, people don't like to read about Italian unification. Seems logical enough: if someone visits my site, is not because I'm a historian. An „average blogger” like me usually opens up his life to those on the outside. The world enjoys hearing your story. The more you'll reveal, the better is.
brittanyherself.com/

A post Yes, I've gained weight got 382 comments (really impressing!). The author, Brittany is famous for writing what happened when she had sex every day for a year. Her page gets over half a million pageviews a month. I admire Brittany for teaching self-love not only to plus-size women. I like reading that nice underwear makes her feel „insanely gorgeous”.

I told my husband about a lady who posted video of her eating hubby. „Smile, big monkey!” - She told him. Some bloggers do have supportive husbands. Now I'm looking through the post about nasty divorce. The man blamed the lack of sex for the marriage problems. Politics is interesting but nothing compares to real life stories!

Mój mąż twierdzi, że nie powinnam pisać osobistych rzeczy na blogu, ale się myli. Przykładowo, nikt nie chce czytać o zjednoczeniu Włoch. Ma to swoją logikę: jeśli ktoś odwiedza moją stronę to nie dlatego, że jestem historykiem. „Przeciętny bloger” jak ja zazwyczaj pokazuje swoje życie. Świat chętnie słucha twojej historii, im więcej opowiesz, tym lepiej.

Post: Tak, przytyłam ma 382 komentarze (imponujące!). Jego autorka Brittany zdobyła popularność, kiedy napisała co wydarzyło się, kiedy uprawiała seks codziennie przez rok. Jej stronę odwiedza pół miliona osób miesięcznie. Podziwiam Brittany która uczy miłości do siebie nie tylko puszyste kobiety. Lubię czytać, że ładna bielizna sprawia, że czuje się szalenie piękna.

Powiedziałam mężowi o pani, która upowszechniła filmik z jedzącym mężem. „Uśmiech, duża małpo!” - mówiła. Niektóre blogerki mogą liczyć na wsparcie mężów. Teraz czytam wpis o nieprzyjemnym rozwodzie: mężczyzna winił brak seksu za małżeńskie problemy. Polityka jest ciekawa, ale nic się nie może równać historiom z życia wziętym!


Sunday, November 27, 2016

The strategy of distraction/Odwracanie uwagi

Will Poland impose a total ban on abortion? The question: if miscarriages should lead to prison seems the most important in my country. I can't help but thinking that it's maintaining public attention away from the real problems. 0,6 million of Polish employees work on junk contracts. My equals had become immigrant generation. 
www.theguardian.com

2,1 millions Poles are living abroad. I might be not not very patriotic – I don't intend to return to my homeland any time soon - but I feel better reading that Polish students of British universities are coming back. A Cambridge graduated Marta Poślad chose to settle in Poland. So did Jakub Bochiński, the head of European Space Agency office in Warsaw.

It would not feel genuine to present myself as a Brit. I always felt Polish, and thought about Poland as my final destination,” he says. The majority of Poles living in the UK found their place there, but many students of at British universities can see their future in Poland. Maybe some of them will become politicians who are solving problems, and don't create a new ones.

Czy Polska wprowadzi całkowity zakaz aborcji? Kwestia czy poronienie należy karać więzieniem wydaje się najważniejsza w moim kraju. Nie mogę się oprzeć wrażeniu że to odwracanie uwagi publicznej od prawdziwych problemów. 0,6 mln Polaków pracuje na umowach śmieciowych. Moi rówieśnicy stali się pokoleniem emigrantów.

2,1 mln Polaków żyje za granicą. Może nie jestem wielkim patriotą – nie planuję powrotu do ojczyzny w najbliższym czasie – ale czuję się lepiej, czytając że polscy studenci angielskich uniwersytetów chcą wracać. Absolwentka Cambridge Marta Poślad wybrała życie w Polsce. Zrobił tak Jakub Bochiński, kierownik Europejskiej Agencji Kosmicznej w Warszawie.

Nie mógłbym przedstawiać się jako Brytyjczyk. Zawsze czułem się Polakiem, myślałem o Polsce jak o swojej destynacji” - mówi. Większość Polaków mieszkających na wyspach znalazła tam swoje miejsce, ale wielu studentów brytyjskich uniwersytetów widzi przyszłość w Polsce. Może niektórzy zostaną politykami którzy rozwiązują problemy, zamiast stwarzać nowe.

Thursday, November 24, 2016

I'm spending my time/Spędzam swój czas

I met A. a couple of montsh ago. Brown eyed and pretty, she is also foreigner. „Are you on Facebook?” - I asked and expressed my disbelief when she denied it. „It's a waste of time!” - She told me. Few years ago A. and her friend decided to create a place for a people who speak their leanguage. She's spending her extra time working with children.


While A. is keeping up with her real friends, I'm reading that someone ate half jar of Nutella. I'm looking at endless photos and praising „You look great!”. I'm commenting, commenting, commenting. My post „“What could he say, an author who is not one of the „chosen ones” of traditional publishing?” provoked controversy on fb group for authors.

You should just give up writing!” - Insisted someone. I told it to my husband who started laughing. He didn't understand the importance of making good impression on social media. I was digesting the humiliation I was asking for, allowing someone to decide my moods. I'm fed up. I want to be like A. - not only because she's got really good legs!

Poznałam A. parę miesięcy temu. Brązowooka i urodziwa, również nie jest Włoszką. „Jesteś na Facebook?” - spytałam i wyraziłam zdziwienie, kiedy zaprzeczyła. „To strata czasu!” - rzekła. Parę lat temu A. i jej przyjaciółka zdecydowały stworzyć miejsce dla ludzi mówiących ich językiem. Spędza swój wolny czas, pracując z dziećmi.

Podczas gdy A. spotyka się z prawdziwymi przyjaciółmi, ja czytam, że ktoś zjadł pół słoika Nutelli. Przeglądam niezliczone zdjęcia i chwalę: „Dobrze wyglądasz!” Komentuję, komentuję, komentuję. Mój post „Co może powiedzieć autor, którego nie wybrał żaden (tradycyjny) wydawca?” wywołał polemikę w grupie dla autorów na fb.

Powinnaś dać sobie spokój z pisaniem” - twierdził ktoś. Powiedziałam to mężowi, który zaczął się śmiać. Nie pojął ważności robienia dobrego wrażenia na portalach społecznościowych. Przetrawiałam upokorzenie o które prosiłam, pozwalając komuś decydować o tym, jak się czuję. Mam dość, chcę być jak A. - nie tylko dlatego, że ma zgrabne nogi!

Sunday, November 20, 2016

The right to speak/Prawo głosu

When my father was young, his friends used to exchange books between them. If he could manage to get „Quo vadis” it was a real prize for him. But reading (and writing) has lost its privileged status. „Social media give the right to speak to legions of idiots who first spoke only at the bar after a glass of wine, without damaging the community.”
newyorker.com

They were quickly silenced, and now they have the same right to speak of a Nobel Prize. It is the invasion of fools” - Umberto Eco said. „Poor authors of hard times” are paying for getting published (sometimes you can count on supporters). The answer to How do I get people to buy it? is social media marketing. The situation is becoming funny.

The desire of seeing your last name in the book cover is too big” - Commented someone on Facebook group for writers. I agree with D.S.Dawson who wrote: „None of us know what we're doing, but we're all trying our asses off. We are all hungry”. In the new reality we're also all a bit guilty. I was „amateurish” in publishing, someone else pay for it…

Kiedy mój ojciec był młody, jego koledzy wymieniali się książkami. Zdobycie „Quo vadis” to była niezła uciecha. Ale czytanie (i pisanie) straciło swój uprzywilejowany status. „Serwisy społecznościowe dają prawo głosu rzeszy idiotów, którzy wcześniej przemawiali w barze przy szklance wina, bez szkody dla społeczeństwa.”

Szybko ich uciszano, teraz mają to samo prawo do wypowiedzi, co laureat Nobla. To inwazja głupców” - powiedział Umberto Eco. „Biedni autorzy ciężkich czasów” płacą za opublikowanie (czasami można liczyć na wsparcie). Odpowiedzią na pytanie Co zrobić, żeby ludzie to kupili jest promocja w internecie. Sytuacja robi się zabawna.

Chęć ujrzenia swojego nazwiska na okładce książki jest zbyt wielka” - skomentował ktoś w grupie pisarskiej na Facebook. Zgadzam się z D.S.Dawson która pisze: „Nikt nie wie, co robi, ale wszyscy wyłażą ze skóry. Jesteśmy wszyscy głodni.” I trochę „winni” w nowej rzeczywistości. Ja wydałam książkę „po amatorsku” ktoś inny zapłacił...



Thursday, November 17, 2016

Broken wing/Złamane skrzydło

My mother was 31 when I was born. She wanted children before, she used to say that once in November she noticed a stork on the meadow. The poor bird didn't flew with the others because he had broken wing. In Poland storks are associated with delivering babies. “Bring me a child will you?” - She thought. Soon after the stork with broken wing disappeared and I was born 9 months later.”

I wrote this one year ago. My book was supposed to be out, I wanted to announce my “new writer's life” to the world. I haven't published, and refused to accept failure. Instead of drinking wine I kept going – and writing. I convinced myself that there is no need to wait, and I should self-publish Matera 2019 in electronic book format only.

What could he say, an author who is not one of the „chosen ones” of traditional publishing? I decided to publish my book exclusively through the Internet stores” - I wrote this yesterday announcing „Matera 2019” on fb writers group. I got a comment: „Not being chosen often means that the manuscript is poorly written (not to say f*** bad)”. Let the fun begin!

P.S. It says: "Before I couldn't speak English I would only wash dishes now I speak English and I'm a dishwasher."

Kiedy się urodziłam, mama miała 31 lat. Chciała dzieci już wcześniej, opowiadała, że pewnego razu w listopadzie zauważyła bociana na łące. Biedny ptak nie odleciał z innymi, bo miał złamane skrzydło. W Polsce bociany wiązane są z dostarczaniem niemowląt. “Przynieś mi dziecko!” - pomyślała mama. Niedługo potem bocian ze złamanym skrzydłem zniknął, urodziłam się 9 miesięcy później.”

Napisałam to rok temu. Miała się ukazać moja książka, chciałam obwieścić światu moje “nowe pisarskie życie”. Nie opublikowałam – i nie zaakceptowałam porażki. Zamiast pić wino, kontynuowałam pisanie. Przekonałam się, że nie ma sensu czekać, i że sama wydam Materę 2019 wyłącznie w formacie elektronicznym.

Co może powiedzieć autor, którego nie wybrał żaden (tradycyjny) wydawca? Postanowiłam upowszechnić książkę opierając się wyłącznie na Internecie” - napisałam wczoraj na grupie pisarskiej na fb. „Niebycie wybranym bardzo często zakłada, że tekst jest po prostu słaby (coby nie powiedzieć, że ch***) - skomentował ktoś. Zabawa się rozpoczyna!

P.S. Na obrazku: "Kiedy nie mówiłem po angielsku zmywałem naczynia teraz znam angielski i jestem dishwasher."