Sunday, June 18, 2017

Good sign/Dobry znak

I told my husband that two publishers didn't like my novel. “But it took them 14 and 11 months to answer. It could be a good sign! Maybe they couldn't decide whether to reject it or not” - I joked. I used to worry about it but enough is enough. It's been awhile since I understood what my destiny is: I would have to describe writer's failure.

The story of not not being chosen by a traditional publisher… Convincing yourself to self-publishing, and selling only one copy of your e-book. Ideally it would be also a story of not seing failure as an enemy, focusing on the devlopment and creativity but… „Brama magazine just published Matera 2019” - I said to my husband a couple of weeks ago.”

Before I would immediately write about it on my blog but I don't care now!” It's true. Like the character in Bulgakov's Master and Margarita, you are clutching your novel emerging into a world which doesn't give a damn. It's not only demoralizing, but also seems silly. But learning is evolving. The lesson from my „failure”: writing is for fun. Find yourself a job.

Powiedziałam mężowi, że moja powieść nie spodobała się dwóm wydawcom. „Ale odpowiedź zajęła im 11 i 14 miesięcy. Może nie mogli zdecydować, czy ją odrzucić!” - zażartowałam. Kiedyś się przejmowałam, ale wystarczy. Od dość dawna pojęłam swoje przeznaczenie: muszę opisać pisarską porażkę.

Historia o niebyciu wybranym przez tradycyjnego wydawcę… Przekonaniu się do self-publishing i sprzedaniu jednej kopii e-booka… Idealnie byłaby to opowieść o nieprzyjmowaniu klęski jako nieprzyjaciela, koncentracji na kreatywności i rozwoju, ale… „Czasopismo Brama opublikowało Materę 2019” - rzekłam do męża dwa tygodnie temu.

Kiedyś napisałabym o tym od razu na blogu, teraz mnie to nie obchodzi!” To prawda. Jak bohater Mistrza i Małorzaty, wracasz do życia, trzymając oburącz swoją powieść… Która nikogo nic nie obchodzi. To nie tylko zniechęca, ale i śmiesznie wygląda. Ale uczenie się to ewolucja. Wniosek z mojej “porażki”: pisanie to zabawa. Znajdź sobie robotę.

Monday, June 12, 2017

Happy blogger/Szczęśliwy bloger

I quitted Facebook but it looks there is no escape from social network. I've become a big fan of Instagram. I could spend hours scrolling through the pics of “happy bloggers”. They are sharing photos of chocolate biscuits, glass of beer, of their shoes and garden… They are smiling, relaxed and grateful for all those good things in their life.

All the Instagram fascination taught me two lessons: 1.“It isn’t what you have or who you are you are doing that makes you happy or unhappy. It is what you think about.”(D.Carnegie) 2.I'm too serious. The “happy” woman are drinking coke with rum, painting their toenails red, eating a whole box of candy in one sitting while I?

Don't even own a lipstick. Feel guilty of buying artificial sweeteners-filled stuff and other “bad” food. Always think that I would do something stupid after drinking alcohol. I threw a plate at my husband once” - My favourite blogger wrote. She's not trying to be perfect... Maybe it's the formula for happiness? It means loving who you are right now.

Odeszłam z Facebook, ale chyba nie ma ucieczki od serwisów społecznościowych. Zostałam fanką Instagram. Mogłabym spędzać godziny przeglądając fotki “szczęśliwych blogerek”. Dzielą się zdjęciami ciastek czekoladowych, szklanki piwa, swoich ogrodów i butów… Są uśmiechnięte, zrelaksowane, wdzięczne za dobre rzeczy w życiu.

Cała ta fascynacja Instagramem dała mi dwie lekcje. 1.Nie to, co masz albo kim jesteś cię uszczęśliwia, lecz to, co o tym myślisz (D.Carnegie). 2.Jestem zbyt poważna. “Szczęśliwe” kobiety piją rum z colą, malują paznokcie u nóg na czerwono, jedzą paczkę cukierków na jednym posiedzeniu, a ja? Nie mam nawet szminki.

Czuję się winna kupując rzeczy ze sztucznymi słodzikami i inne “złe” jedzenie. Zawsze myślę, że po alkoholu zrobię coś głupiego. Rzuciłam kiedyś talerzem w męża” - napisała moja ulubiona blogerka. Nie stara się być doskonała. Może to właśnie formuła na szczęście? Oznacza kochanie siebie takiego jak jesteś, teraz.