Thursday, March 30, 2017

The last supper/Ostatni posiłek

P.'s friend is an oncologist. „To never get cancer you should be drinking lemon and baking soda water in the morning!” - The doctor advised to P. I have informed myself: lemons have amazing (also anti-cancerogenic) properties. Baking soda will normalize the PH of the body. It is that simple. Knowledge is a power. It's extra important if you're the patient.
englishrussia.com

I remember the dinner my mum was given in the oncology ward: strawberry sauce pasta. In 1931 Otto Warburg was awarded the Nobel Prize for discovering the prime cause of cancer: the replacement of the respiration of oxygen in normal body cells by a fermentation of glucose. In other words: sugar is the main source of fuel which feeds cancer.

Carbohydrates (like pasta) are broken down into simple sugars. We believe all that beating cancer is all about suffering: the brutality of chemotherapy and all other treatments. But it might be also about informing yourself, understanding this „modern disease”. It's not true that nothing can be done: there is lots of good news to be found.

Przyjaciel P. jest onkologiem. „Żeby nie zachorować na raka, musisz pić rano wodę z cytryną i sodą oczyszczoną!” - poradził P. lekarz. Trochę się poinformowałam: cytryna ma nadzwyczajne (również antyrakowe) właściwości. Soda normalizuje PH komórek. Takie proste... Wiedza to potęga. Jest tym ważniejsza, jeśli jesteś pacjentem.

Pamiętam obiad, jaki moja mama dostała na oddziale onkologii: makaron z sosem truskawkowym. W 1931 roku Otto Warburg dostał Nagrodę Nobla za odkrycie pierwszej przyczyny raka: w przeciwieństwie do zdrowych, komórki nowotworowe nie potrzebują tlenu, do życia niezbędne im jest źródło fermentującej glukozy. Innymi słowy cukier to główne paliwo raka.

Skrobia (np. makaron) rozkłada się na cukry proste. Wierzymy że walka z rakiem to przede wszystkim cierpienie związane z chemią i innymi typami leczenia. Ale może też chodzić o szukanie informacji, zrozumienie tej „nowoczesnej choroby”. To nieprawda, że nic nie da się zrobić. Tu i ówdzie czekają różne dobre wieści.

Saturday, March 25, 2017

Lack of success/Brak sukcesu

Basically I gave up my dream about getting published. But last Thursday I found that editor which seemed very suitable, and decided to give it a try. I was hoping that this time would be different. It was indeed: I got an answer after only few hours. “We are currently not accepting new submissions:(- It read.
medibang.com

But sometimes the lack of success keeps you going. I'm a dreamer, like E. who published his book on manga reading site. He was happy that page views grows. I understood him so well: I was back to drawing when my dream about publishing a book didn't come true. I created an account on Artmajeur, and updated my gallery often.

Lots of views doesn't mean anything when there is no sales” - My sceptical husband said. He was right. E. decided to try his luck as a singer. I don't have a nice voice, but there is always something new to do – like baking cakes. I come across free cook book in the store. I want to try this cake with pine nuts and custard filling!

W zasadzie dałam sobie spokój z publikowaniem. W zeszły czwartek znalazłam wydawnictwo które zdawało się odpowiednie i postanowiłam spróbować. Miałam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Rzeczywiście było: już po paru godzinach dostałam odpowiedź: “Niestety jednak na razie wstrzymaliśmy przyjmowanie nowych tytułów:(“.

Czasem jednak brak sukcesu motywuje. Kestem marzycielem, jak E. który opublikował książkę na platformie wielbicieli manga. Cieszył się, że liczba wyświetleń rośnie. Dobrze go rozumiałam: wróciłam do rysowania, kiedy mój sen o publikowaniu runął. Założyłam konto na Artmajeur i często dodaję nowe ilustracje.

Dużo wyświetleń nic nie znaczy, jeżeli niczego nie sprzedajesz!” - mówił mój sceptyczny mąż. Miał rację. E. chce spróbować szczęścia jako piosenkarz. Nie mam ładnego głosu, ale zawsze jest coś nowego do zrobienia – jak pieczenie. Wpadła mi w ręce darmowa książeczka kucharska w aptece. Chcę wypróbować ciasto z nadzieniem z budyniu!


Thursday, March 23, 2017

10 years ago/10 lat temu

Once a week or so I hear garbage trunk at midnight: the workers are picking the bottles from waste container. It reminds me about B. whom I met in England over 10 years ago. He lost his 5,60 £ per hour job, and struggled to find another one. He was eventually accepted for waste collector position. B. who quit law school in Poland felt humiliated. 
Zdjęcie: Agnieszka:)

Sometimes a tear rolls down my face but I won't give up!” - He told us. My Polish friends (people with bachelors or master's degree) had jobs below their qualifications. We felt a bit embarrassed about it. “It's only temporarily!” - We used to say, pretending that there's something better waiting for us in Poland. But in fact England was “better”.

I got chatting to that Pole on the street. Pretty and confident, she said that she used to be a model, and works as a manager now. I was really impressed. “Finally someone who is doing good!” - I said to K. who laughed. Apparently someone saw the “manager” working as a cleaner in the supermarket. Work is no disgrace, they say.

Mniej więcej raz w tygodniu słyszę śmieciarkę o północy: pracownicy wrzucają butelki z konteneru. Przypomina mi to B. którego poznałam w Anglii ponad 10 lat temu. Stracił pracę za 5,60 funta za godzinę; nie udawało mu się znaleźć innej. W końcu przyjęto go do rozwożenia śmieci. B. który przerwał studia prawnicze w Polsce czuł się upokorzony.

Czasem łza mi popłynie, ale się nie daję!” - mówił. Moi polscy znajomi (ludzie z licencjatem albo tytułem magistra) wykonywali zajęcia poniżej kwalifikacji. Trochę nas to krępowało. “To tymczasowe!” - mówiliśmy udając, że w Polsce czeka nas coś lepszego. Tymczasem to Anglia była “lepsza”. Zaczęłam rozmawiać z tą Polką na ulicy.

Ładna i pewna siebie, powiedziała że była modelką, obecnie zaś pracuje jako manager. Zrobiło to na mnie wrażenie. “Wreszcie ktoś, kto dobrze sobie radzi” - mówiłam do K. która zaczęła się śmiać. Wyglądało na to, że ktoś widział tę “manager” w supermarkecie, gdzie pracowała jako sprzątaczka. Praca nie hańbi, mówią.


Sunday, March 19, 2017

Good intentions/Dobre intencje

Serial killer Pedro López was caught by members of a native tribe as he tried to kidnap a 9-year-old girl. They were preparing to execute him but a local missionary persuaded to hand him over to the police. The authorities released López who was free to kill again. Many problems are caused by good intentions, like in one of my father's stories.
englishrussia.com

There was a troop of German soldiers in my Polish village during World War II. One day one of them noticed a teenager with a baby. The locals told him that the girl is a single mother. The German asked to bring him boy's father. “You will marry her before the sun goes down!” - He said. The young man obeyed. He maltreated his wife and children for many years to come.

Also in one of my mum's stories J. refused to marry H, but when she dumped him, the young man got depressed. He wouldn't leave his bed. E. felt sorry for his cousin: convinced that the best cure for the sadness is a girl, he persuaded him to marry R. Poor J. would damn E. for that (R. had particularly difficult character). Mind your own business, they say…

Seryjny morderca Pedro López został złapany przez Indian przy próbie porwania dziewięciolatki. Chcieli wykonać na nim egzekucję, ale okoliczny misjonarz przekonał ich do oddania Pedro policji. Tam został szybko zwolniony i mógł dalej zabijać. Dobre intencje czynią wiele problemów, jak w opowieści mojego ojca.

W czasie II wojny w mojej wiosce w Polsce stacjonowali niemieccy żołnierze. Pewnego dnia któryś zobaczył nastolatkę z dzieckiem. Miejscowi donieśli, że dziewczyna jest samotną matką. Niemiec poprosił, żeby przyprowadzono mu ojca chłopca. “Ożenisz się zanim zajdzie słońce!” - oznajmił. Ten posłuchał. Znęcał się nad żoną i dziećmi przez wiele następnych lat.

Również w historii mojej mamy J. nie chciał się żenić, kiedy jednak H. go rzuciła, wpadł w depresję i nie wstawał z łóżka. E. szkoda było kuzyna. Wierząc, że najlepszym lekiem na smutki jest dziewczyna, przekonał go do ożenku z R. Biedny J. przeklinał go za to (R. miała wyjątkowo trudny charakter). Pilnuj swego nosa, mówią.


Thursday, March 16, 2017

The word for Thursday/Słowo na czwartek

I wasn't going out for the last few days. Staying inside your home can be isolating: it means growing sense of loneliness. The moment when negative thoughts hit your brain... One evening I went outside to throw away a trash. I noticed two of woman with a small white poodle while crossing the road. “Oh it's so sweet!” - One of them said. 
Źródło: Internet

A young couple was hugging next to a waste containers. “I never told you the whole truth!” - The man insisted. Black-haired students were holding their hands: the guy was smoking an e-cigarette. I was walking on the 7th floor, thinking: there is an amazing world outside. Whatever you focus your attention, grows.

The world as we have created it is a process of our thinking. It cannot be changed without changing our thinking” (Einstein). So instead of bringing to life the misfortunes (most of which never happened) I tried to concentrate on the picture I saw on Illustration Friday. And on this blog post – just to write something on Thursday!

Nie wychodziłam z domu ostatnie parę dni. Takie siedzenie izoluje, wzmaga poczucie samotności. Moment, kiedy w mózgu rodzą się negatywne emocje… Pewnego wieczoru wyszłam wyrzucić śmieci. Przekraczając ulicę, zauważyłam dwie kobiety z białym pudelkiem. „Ale słodziak!” - mówiła jedna. Młodzi ludzie przytulali się koło konteneru na śmieci.

Nie powiedziałem ci całej prawdy!” - twierdził mężczyzna. Dwoje ciemnowłosych studentów trzymało się za ręce, chłopak palił elektronicznego papierosa. Wchodziłam na siódme piętro, myśląc: tam na dworze jest nadzwyczajny świat. To, na czym się koncentrujemy, wzrasta.

Świat, który stworzyliśmy, jest produktem naszych myśli; nie można go zatem zmienić bez zmiany naszych myśli ” (Einstein). Zamiast przywracać do życia nieszczęścia (których większości nigdy nie było) próbowałam się koncentrować na obrazku, który widziałam na Illustration Friday. I na tym poście też (żeby coś napisać w czwartek:)

Sunday, March 12, 2017

Elle me dit

I was quite embarrassed when I announced “Matera 2019” on Facebook. I was sure that my Polish friends would be asking why I self-published my book, but they never did. Only one person (from Italy) wrote: “Danka, you published your book?” I was prepared to explain, excuse myself, and felt disappointed about the lack of comments.
englishrussia.com

We would worry less about what others think of us if we realized how seldom they do - Ethel Barrett. A sad and simple truth: people are not focused on us. It's our life to live, like in the song Elle me dit:
She told me, it's your life/Do what you want, oh well
One day you'll understand/One day you'll want it (translation from lyricstranslate).

One of the best things about getting older: it make you care less. Teenage years insecurities are gone. It's really liberating, walking around without bowing your head down. But anyway I deactivated my Facebook account after the whole self-publishing thing. If my friends don't read my post, I won't comment their pics. Just doesn't come out:)

Krępowałam się ogłosić “Materę 2019” na Facebook. Byłam pewna, że polscy znajomi zapytają, czemu wybrałam self-publishing, ale tak się nie stało. Tylko jedna osoba (Włoszka) zapytała: “Danka, wydałaś książkę?” Przygotowałam się na tłumaczenia, wyjaśnienia – zawiódł mnie ten brak komentarzy.

Martwilibyśmy się mniej o to, co ludzie o nas myślą, gdybyśmy wiedzieli, jak rzadko to robią” ( Ethel Barrett). Prosta i smutna prawda: bliźni się na nas nie koncentrują. To nasze życie, jak w piosence Elle me dit:
Ona mi mówi “to twoje życie rób co chcesz
Trudno, kiedyś zrozumiesz, kiedyś bedziesz sie winić” (tłumaczenie tekstowo.pl)

Jedna z najlepszych rzeczy w byciu starszym: mniej nas wszystko obchodzi. Znika niepewność lat młodzieńczych: co za ulga, nie dreptać ulicą ze schowaną głową. W każdym razie, zdezaktywowałam konto Facebook po całej sprawie z self-publishing. Jeśli znajomi nie czytają moich wpisów, nie będę komentować ich foci. To mi się nie kalkuluje:)



Thursday, March 9, 2017

Little faith/Mała wiara

I went to the church two weeks ago. Look at the birds of the air, for they neither sow nor reap nor gather into barns; yet your heavenly Father feeds them- The priest had read. “Therefore do not worry, saying, ‘What shall we eat?. After the reading, the priest started commenting the Bible verse. “Should we do not worry about tomorrow? It would be stupid.”

We should work and have a bit more that we need, and give it to those who most need it”. After the final blessing he told a joke: “I wish you not only good appetite, but also something to put on a plate!”. The 82-year-old Indian says that he hasn't eaten or drunk – and the eminent doctors are taking him seriously. Jani had spent 15 days in the hospital.

He was monitored around the clock and according to the medics he consumed no food and no water. “I am strong and healthy, because it is the way God wants me to be” - Says Jani. We find it difficult to trust Jesus who gave us the reasons why we don't have to worry. Maybe the Hindu holy proves that everything is possible for those who are not “of little faith”.

Poszłam do kościoła dwa tygodnie temu. “Popatrzcie na ptaki na niebie: nie sieją, nie żną, nie gromadzą w magazynach, a wasz Ojciec niebieski je żywi” - czytał ksiądz. “A zatem nie martwcie się, mówiąc: Co będziemy jeść?”. Po lekturze zaczął komentować biblijny werset. “Mamy się nie martwić o jutro? Mądre by to nie było!”

Musimy pracować i mieć więcej, niż nam potrzeba, żebyśmy się mogli podzielić”. Po końcowym błogosławieństwie zażartował: “Życzę wam nie tylko apetytu ale i żeby było co na talerz położyć!”. 82-letni mężczyzna z Indii twierdzi, że nic nie jadł i nie pił od 70 lat – i poważni lekarze traktują serio te słowa. Jani spędził w szpitalu 15 dni.

Monitorowano go 24 godziny na dobę. Według doktorów nie przyjmował żadnych posiłków i płynów. “Jestem silny i zdrowy, bo tak chce Bóg” - mówi Jani. Niełatwo zaufać Jezusowi, który pokazywał, dlaczego nie powinniśmy się martwić. Może świątobliwy hinduista jest dowodem, że wszystko jest możliwe dla tych, co nie są “małej wiary”.