It's
been five years that we live in Italy but only last summer I sort of
enjoyed going to the seaside. I don't like sunbathing. I'd be sitting
on a towel, thinking about skin cancer and prickly heat rash. Last
June I decided I'll overcome my fear of water and learn how to swim.
I bought blue swim belt and started “aquatic exercise”.
At
first I just tried to float with my body as horizontal as possible.
Then I was learning arm movement and breathing together. After some
time I decided to take off my blue belt. Finally there I was,
“swimming” from the buoy to the beach, singing “Medusa's song”
(which I invented) in my mind. It was one of the best moments ever.
One
hot day in August I adventured myself a bit farer. A woman was giving
swimming lesson to her young son, at certain point I heard her
screaming: “Help me!”. Two good looking life-savers would
hurry-up to help her. I was impressed and left my “dangerous”
place. When your feet touch the ground, it's much safer…
Od
pięciu lat mieszkamy we Włoszech, ale dopiero ubiegłego lata
spodobało mi się jeżdżenie nad morze. Nie lubię opalania.
Siedziałam na ręczniku, myśląc o raku skóry i oparzeniach
słonecznych. W czerwcu zdecydowałam przemóc strach przed wodą i
nauczyć się pływać. Kupiłam niebieski pas pływacki i zaczęłam
“ćwiczenia”.
Z
początku próbowałam “dryfować” utrzymując ciało poziomo na
wodzie. Potem uczyłam się ruchów rąk i oddychania jednocześnie.
Po jakimś czasie zdecydowałam się zdjąć niebieski pas. W końcu
“popłynęłam” od boi do plaży, śpiewając w myślach
improwizowaną piosenkę o meduzach. Był to jeden z moich
najszczęśliwszych momentów.
Pewnego
gorącego sierpniowego dnia wypuściłam się trochę dalej. Jakaś
kobieta dawała lekcje pływania synkowi, w pewnym momencie
usłyszałam, jak krzyczy: “Na pomoc!”. Dwóch przystojnych
ratowników pospieszyło jej na ratunek. Zrobiło to na mnie wrażenie
i oddaliłam się z “niebezpiecznego miejsca”. Bezpieczniej czuć
grunt pod stopami...
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.