I
went to Poland earlier this year; time passed by and in the end of
July I had to pack our things. While closing the suitcase, I heard
toys' croaky voice: “Bon voyage!” – It said. It made me sad.
So, I’m going away again. I remember M. one of the residents from the place I worked in London who asked: “You are leaving, Danka?” She seemed sad. To me, her
question was like...
“Why
you are leaving? We are friends, aren’t we?” Yes, we were
friends, I loved that job, but I quited anyway. I left family in
Poland as well as friends in my beloved Glastonbury. Every time I
managed to cope with the new life – except Nova Siri. Absolute
solitude haunted me for a year and half. It had become a lesson.
“I’m
sorry for you but there is nothing to do. You are crazy, like your
father!” – Mum told me once. Maybe I needed awful months. I
understood that if you keep going away, at certain point it will be
you the one left behind, with nobody you care of – and no one who
cares of you. I wish I could turn back the time and say to M. that
I’m not leaving. But it’s too late. I’m sorry.
Przyjechałam
do Polski w tym roku; czas mijał szybko i w końcu lipca musiałam
pakować rzeczy. Kiedy zamykałam walizkę, jedna z zabawek
zaskrzeczała: „Bon voyage!” Zrobiło mi się smutno: znowu
wyjeżdżam. Pamiętam M., rezydentkę domu gdzie pracowałam w Londynie,
która spytała: „Odchodzisz, Danka?” Wyglądała na smutną.
Czułam,
że jej pytanie brzmiało: „Dlaczego odchodzisz? Jesteśmy
przyjaciółmi!” Tak, byłyśmy przyjaciółmi, uwielbiałam tamtą
pracę, ale się zwolniłam. Opuściłam rodzinę w Polsce i
przyjaciół w Glastonbury. Radziłam sobie w nowych sytuacjach –
poza Nova Siri. Absolutna samotność, jaka prześladowała mnie
przez półtora roku stała się lekcją.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.