A
mother of a girl who’s going to the nursery with my daughter told
me that her little R. was all dirty when she went to collect her.
“The radiators were painted today and R. was touching the fresh
paint!” – A nursery nurse told her. I was very upset: the kids
shouldn’t be there – the smell of fresh paint isn’t good for
their health!
I
wanted to make complain, but… I discussed the whole thing with one
of the dad’s. He also wasn’t happy about it, but told me: “Other
parents say nothing! It’s always him who complains, they will
say!”. Us, “average people” we prefer to keep quiet. But
sometimes we do speak, like in the story of Lu
Xinwein, 33, and her husband Zhou Guoqiang.
“They
were left devastated after the mother-of -one was pulled from her bed
and taken to hospital to be injected with an abortion-inducing drug.
Zhou took this picture of his wife, showing the foetus in an orange
bucket next to Liu curled up on the hospital bed.” Think it was
extremely difficult for Zhou and that he proved to be a very brave
man.
Mama
dziewczynki, która chodzi do przedszkola z moją córką
powiedziała, że kiedy przyszła ją odebrać R., mała była
ubrudzona. „Pomalowaliśmy kaloryfery i R. dotykała świeżej
farby!” – powiedziała przedszkolanka. Rozgniewało mnie to –
dzieci nie powinny przebywać w tym pomieszczeniu! Zapach świeżej
farby jest bardzo niezdrowy!
Chciałam
złożyć zażalenie, ale… Rozmawiałam na ten temat z jednym z
ojców. Też był niezadowolony, lecz stwierdził: „Inni rodzice
się nie skarżą! Zawsze on narzeka, powiedzą, jeżeli się
odezwę!” Przeciętni ludzie wolą nic nie mówić. Czasami nie
chcą jednak milczeć, jak Lu
Xinwei, 33 l. i jej mąż Zhou Guoqiang.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.