M.
is old enough to remember times when people recounted anecdotes in
the evening. A story told by her mother G.: there was a girl who
insisted that she wouldn't listen to her man. Nobody wanted to marry
her, but eventually someone did. “Make me a plate of pasta
tagliatelli!” - He said the day after their wedding. There was
nothing to eat when he was back home for dinner.
www.economist.com |
He
slapped her in the face. “I want spaghetti carbonara!” - He said
the second day. Young wife wouldn't obey, and was beaten with the
belt. „Make me ravioli!” - The husband asked the third day but
again there was dinner. He hit the girl with the stick breaking her
arm, and called the doctor who asked 50 lire for treatment. „Take
100, it will be for the next time!” - The husband said.
„No,
let's take the rest! I'll make you ravioli tomorrow” - The wife
protested. „Poor us, women! We're teaching our daughters that it's
fine to be beaten!” - I observed. „She wasn't doing her job!” -
M. insisted. Everyone seemed to agree with her, but I prefer the
story of Lisbeth Salander. She
knew how to say “no” to the men (and
fought back if
they were insisting).
M.
jest wystarczająco dojrzała żeby pamiętać czasy, kiedy ludzie
wieczorami snuli opowieści. Historia powtarzana przez jej matkę G.:
była sobie dziewczyna która twierdziła, że nie będzie słuchała
męża. Nikt jej nie chciał, w końcu ktoś się jednak ożenił.
“Zrób mi makaron tagliatelli!” - rzekł dzień po ślubie. Kiedy
wrócił do domu, nie znalazł nic do jedzenia.
Zdzielił
ją po pysku. „Chcę spaghetti carbonara!” - oznajmił drugiego
dnia. Żona nie posłuchała, więc zlał ją porządnie pasem.
„Naszykuj mi ravioli!” - zażądał trzeciego dnia, lecz znów
nie doczekał się obiadu. Zdzielił dziewczynę kijem, złamał jej
rękę i zawołał lekarza, który poprosił o 50 lirów za kurację.
„Trzymaj 100, będzie za drugą rękę!” - rzekł mąż.
„Nie,
weź resztę! Jutro ci zrobię ravioli!” - zaprotestowała żona.
„Biedne my, kobiety. Uczymy córki, że dobrze jest, jak ktoś nas
bije! - zauważyłam. „Nie robiła tego, co do niej należy!” -
twierdziła M. Wszyscy zdawali się z nią zgadzać, ale ja wolę
historię Lisbeth Salander. Umiała
powiedzieć „nie” mężczyźnie (i
waliła gdzie popadnie jeśli
nalegali).