Thursday, September 29, 2016

That experience/To doświadczenie

People wish to learn to swim and at the same keep one foot on the ground, Marcel Proust wrote. Last year I decided I'll overcome my fear of water and for a couple of weeks I was going to the sea with blue swim belt. The first thing discovered was that swimming it's something natural. Since the human body is only slightly less dense than water, water supports its weight. 
photo credit: Paolino:)

One day I was ready to take my belt off. I was swimming from the buoy to the beach, but my exercises had to be done only in shallow water, just above the knee. One day the sea rised up. Instead of panicking, I started moving my legs and arms just like I have learned. I was swimming feeling like the winner, and grateful for that experience.

I went ashore - and was back to the dangerous place. Finally I was swimming for real. I was filled with admiration at my confidence, but the next day I felt unsure in deeper water, just like before! You can't overcome your fear only once.You have to face it over and over. „Fears are educated into us, and can, if we wish, be educated out”
(
K.Menninger).

Ludzie chcą nauczyć się pływać, jednocześnie trzymając jedną nogę na ziemi” - napisał Proust. Rok temu zdecydowałam, że pokonam strach przed wodą i przez dwa tygodnie chodziłam nad morze z niebieskim pasem. Odkryłam, że pływanie to rzecz naturalna. Gęstość ciała ludzkiego jest mniej więcej taka jak wody, która wypiera nasz ciężar.

Pewnego dnia byłam gotowa zdjąć mój pas. Pływałam od boi do plaży, ale moje „ćwiczenia” musiały się odbywać w płytkiej, sięgającej trochę powyżej kolan wodzie. Pewnego dnia morze się podniosło. Zamiast panikować, zaczęłam ruszać rękami i nogami tak, jak się tego nauczyłam. Płynęłam, czując się jak zwycięzca, wdzięczna za to doświadczenie.

Wyszłam na brzeg – i wróciłam do niebezpiecznego miejsca. W końcu naprawdę płynęłam. Przepełniał mnie podziw dla takiej odwagi, ale następnego dnia czułam się niepewnie w głębszej wodzie, jak przedtem! Nie można pokonać strachu raz. Trzeba stawiać mu czoła bez przerwy. „Wpojono w nas lęki, ale jeśli chcemy, możemy się ich oduczyć” (K.Menninger).

Sunday, September 25, 2016

You become independent/Stajesz się samodzielny

I heard someone talking about this man. A few years my junior, he's never worked in his life. The good looking guy lives with his parents in their big home. „Why is that?” - I thought. I understood him better this summer. We were back to Italy in August, for a whole month we stayed with my husband's parents. My mother-in-law was cooking and helping me a lot with the kids.

The more time passed, the less I liked the idea of going to Bari… Being surrounded by the family feels safe, it's hard to get out of your comford zone. But moving away can bring you to knowing yourself better, they say. It takes courage and teaches you build it over and over. At some point you feel that you can live with no support system: you're becoming independent.

Bari is quite a chaotic city, but they're good things. You can find some 3 different pistachio flavoured gelato's in local gelateria (ice cream shop:) I'm getting used to the cars speeding on red lights, but sometimes I miss Poland where police officer can stop and fine you for the INTENTION of crossing the road in the wrong place while you're still on the pavement…

Słyszałam, jak rozmawiano o tym mężczyźnie. Jest nieco ode mnie młodszy, nigdy w życiu nie pracował. Ten przystojniak mieszka z rodzicami w ich dużym domu. „Dlaczego?” - myślałam. Tego lata zrozumiałam go nieco lepiej. Wróciliśmy do Włoch w sierpniu, przez miesiąc mieszkaliśmy u rodziców męża. Jego matka gotowała, bardzo pomagała mi z dziećmi.

W miarę upływu czasu traciłam ochotę na przeprowadzkę do Bari. Bycie otoczonym przez rodzinę daje poczucie bezpieczeństwa, ciężko jest opuścić komfortowe miejsce. Ale mówią, że przeprowadzka pozwala poznać siebie lepiej. Wymaga odwagi i uczy budowania jej ciągle od nowa. W końcu czujesz, że możesz żyć bez systemu wsparcia: stajesz się samodzielny.

Bari to dość chaotyczne miasto, ale są dobre strony. Miejscowa gelateria (lodziarnia) oferuje jakieś 3 różne smaki lodów pistacjowych:) Przyzwyczajam się do samochodów, które dodają gazu na czerwonym świetle, ale czasem tęsknię za Polską, gdzie policjant może zatrzymać cię i wlepić mandat za INTENCJĘ przekraczania ulicy, gdzie nie trzeba, gdy jesteś wciąż na chodniku...

Thursday, September 22, 2016

Deadly impact/Zabójczy wpływ

The town of Metaponto is located on the Ionian coast. We were going there this summer. I noticed that no swimmers were allowed in powerboat area. I was talking about it with A. “The smell of petrol! They're polluting the sea just for fun” - I said. “You're communist!” - A. told me. “These people have the right to use the powerboats if they can afford it!”. 
peacefulcentury.net

Human race is approaching the limit of what the Earth can sustain!” - I insisted but A. didn't agree with me. Few days later we watched a documentary: Chris Jordan photographed dead sea birds with bellies full of plastic garbage. Hundreds, thousands of dead albatross chicks choked to death on bits of plastic picked up from the nearby Pacific Ocean by their parents.

Man's deadly impact on nature: cigarette lighters are feed to infant birds. Chris Jordan said that it reflect back the result of the collective trance of our consumerism. A. believes that we're getting smarter: Los Angeles, Chicago and New York have banned the use of plastic bags. We have to change, the Earth can't absorb our endless acts of stupidity.

Miasteczko Metaponto leży na wybrzeżu morza Jońskiego. Jeździliśmy tam w lecie. Zauważyłam, że ludziom zabroniono pływać tam, gdzie spuszczano do wody motorówki. Wspomniałam o tym A. “Śmierdziało benzyną! Zatruwają morze dla zabawy!” - mówiłam. “Komunista z ciebie”!” - odparł. „Jeśli stać ich na motorówkę, mają jej prawo używać”.

Zbliżamy się do punktu krytycznego, Ziemia wiele już nie wytrzyma! - twierdziłam, ale się za mną nie zgodził. Parę dni później oglądaliśmy film dokumentalny. Chris Jordan fotografował morskie ptaki z brzuchami pełnymi plastikowych śmieci. Setki, tysiące martwych piskląt albatrosa, udławionych kawałkami plastiku, zebranymi z Pacyfiku przez ich rodziców.

Zabójczy wpływ człowieka na naturę: młode ptaki karmione zapalniczkami. Chris Jordan mówi, że pokazuje to rezultaty wspólnego, konsumpcjonistycznego transu. A. wierzy, że ludzie uczą się na błędach: Nowy York, Chicago i Los Angeles wycofały ze sprzedaży plastikowe torebki. Musimy coś zmienić, Ziemia nie zniesie niekończących się aktów naszej głupoty.

Sunday, September 18, 2016

My privates/Moje miejsca intymne

Am I good at blogging? The number of visitors and comments is not increasing - actually it's getting lower. But I don't mind and that's a good thing I've learned. Plus I know (probably) what's wrong with my „strategy”.1.I haven't find and define my blogging niche. It's not family, lifestyle or cooking but a bit of everything. I don't feel I'm a part of online community.  
www.topissimo.fr

2.Apparently it's important to be down to earth blogger. For example posts about lucid dreaming are not viewed. Writing about cheating husband is much better (if it was my hubby it would be very welcome). 3.Especially for mommy blogger: do not be ashamed. Write that you clean your privates with baby wipes and you'll have about 50 comments.

Summarizing: probably there's no hope for me, but I don't complain. Writing improves with practice, blogging makes me better writer. The constant seeking of „something to say” means looking deeper into everyday things. My blog is not having large audience but after all what matters is the reader who isn't interested what I'm doing with baby wipes!

Czy dobry ze mnie bloger? Liczba odwiedzających i komentarzy zamiast rosnąć, maleje. Nie przejmuję się - to dobra rzecz, której się nauczyłam. Poza tym wiem (chyba) czego brak mojej „strategii”. 1.Nie znalazłam i zdefiniowałam mojej niszy: to nie blog lifestylowy, o rodzinie czy gotowaniu lecz wszystko po trochu. Nie czuję się częścią żadnej grupy online.

2.Wygląda na to, że trzeba twardo stąpać po ziemi – np. posty o świadomym śnie mają mało wyświetleń. Pisanie o zdradzającym mężu popłaca (gdyby był to mój małżonek, byłoby jeszcze lepiej). 3.Zwłaszcza dla blogujących mam: nie wstydź się. Napisz, że czyścisz swoje intymne miejsca za pomocą nawilżanych chusteczek i będziesz mieć 50 komentarzy.

Podsumowując: pewnie nie ma dla mnie nadziei, ale nie narzekam. Praktyka czyni mistrza, blogowanie polepsza moje pisanie. Ciągłe poszukiwanie “czegoś do powiedzenia” oznacza głębsze przyglądanie się codzienności. Mój blog nie ma wielkiej audiencji, w sumie jednak liczy się czytelnik, którego nie obchodzi, co robię z chusteczkami dla dzieci!

Thursday, September 15, 2016

In doppia fila

I told my brother that I saw a woman who parked her car on a crosswalk and then went to cafeteria. “She wasn't arrested?” - He naively asked. In Bari where we live now she was on the safe side. There is sort of self-regulated chaos in the city. Every day I see the cars running on red lights. Sometimes the pedestrians who need to cross are yelling at them, you hear the klaxon…

I used to be upset but think I'm getting used to it. Besides, everyone wants to break the rules every now and then. Few days ago my husband parked his car “in doppia fila” (double row parking). He was in a hurry and left it in the middle of the road, in the line with other parked cars. I told my brother that I never saw any policeman in Bari, butrecently I noticed them twice.

The first on it was an “ordinary” traffic officer, and on Thursday close to Basilica of San Nicholas I saw two “falchi” (hawks). Two guys on the motorbike, with no helmets, one with transmitter who patrol narrow and hilly streets. The legend says that Falchi are fighting the same way as the criminals, only they're quicker and stronger. Mitico!

Opowiadałam bratu, że widziałam kobietę, która zaparkowała na przejściu dla pieszych i poszła do kawiarni. “Nie aresztowano jej?” - zapytał naiwnie. W Bari gdzie teraz mieszkamy nic jej nie groziło. W mieście panuje samoregulujący się chaos. Każdego dnia widzę samochody, pędzące na czerwonych światłach. Czasami piesi krzyczą na kierowców, słychać klaksony…


Przeszkadzało mi to, ale chyba się przyzwyczajam. Poza tym, każdy chce złamać reguły od czasu do czasu. Parę dni temu mąż zaparkował auto “in doppia fila” (w podwójnym rzędzie). Śpieszył się i zostawił je na środku ulicy obok zaparkowanych przy krawężniku aut. Powiedziałam bratu, że nie widziałam policjantów w Bari, ale w ostatnio zauważyłam ich dwa razy.

Pierwszy raz, był to “zwykły” oficer drogówki. We wtorek niedaleko bazyliki św. Mikołaja dostrzegłam “Falchi” (sokoły). Dwóch mężczyzn na motorze, bez kasków, z krótkofalówką, patrolujących wąskie, strome uliczki. Legenda głosi, że Falchi stosują te same metody, co przestępcy, są jednak szybsi i silniejsi. Mitico!


Wednesday, September 14, 2016

4.La donna&Photoshop

I got an email from the online journal for kids: “Your story is very cute but it is too long for a magazine. In order for it to go in a magazine you would need to cut it back almost half”. Another rejection letter. It's easy to get discouraged if you're struggling would-be author (but Amanda Hocking wrote 17 novels and had every one rejected). Anyway, szortal na wynos just published I want to live with my illustration! Page 13:)   

Dostałam wiadomość z magazynu internetowego dla dzieci: „Twoja historia przyjemnie się czyta, ale jest za długa dla gazety. Gdyby się miała ukazać, musiałabyś skrócić ją o połowę”. Kolejna odmowa. Łatwo się zniechęcić, jeśli jesteś początkującym autorem (ale Amanda Hocking napisała 17 książek i wszystkie odrzucono). W każdym razie, szortal na wynos opublikował Chcę żyć z moją ilustracją! Strona 13:)

Saturday, September 10, 2016

365 million packed lunches/365 milionów pudełek na lunch

I like to pack little bags of snack!” - The blogging mother said on her vlog. “What have you got?” Her young daughter took out her food. „Two lollipops, breadsticks, chocolate biscuits, raisins and biscuits!” - The little girl counted. The mother feels confident about giving her children a lot of sweets. Is it healty? Four-year-old Natalee lives in Colorado (US).

She wasn't allowed to eat the cookies in her lunchbox at the Children's Academy. The note for the parents informed them to pack a nutritious lunch which includes a healty snack. The mother said that the school took things too far and many parents agreed with her. But according to researchers who analysed 365 million lunchboxes typical lunch contains up to FIVE times reccomended the daily amount of sugar.

When the kids are having foods like crisps and chocolate bisquits, the're filling up with empty calories. Sweets contain low level of nutriens and provide too many calories. It strengthents the preference for sweet food – a lot of reasons to steer your child away from regular sweets. After all, it's us who is selecting the food for them.

Lubię pakować przekąski!” - mówi blogująca mam na swoim vlogu. „Co tam masz?” Jej córeczka zaczęła wyjmować swoje jedzenie. „Dwa lizaki, paluszki, ciastka czekoladowe, rodzynki i herbatniki!” - wyliczała dziewczynka. Matka nie ma wątpliwości, dając dzieciom te wszystkie słodycze. Czy to zdrowe? Czteroletnia Natalee mieszka w Colorado (USA).

W przedszkolu zabroniono jej zjedzenia ciastek z pudełka na lunch. Notka dla rodziców informowała, że powinni pakować wartościowe jedzenie i przekąski. Matka powiedziała, że szkoła przesadziła, poparło ją wielu rodziców. Jednak zdaniem badaczy, którzy przeanalizowali 365 mln pudełek na lunch, typowa śniadaniówka zawiera pięciokrotną rekomendowaną dzienną dawkę cukru.

Kiedy dzieci jedzą chrupki i ciastka, sycą się pustymi kaloriami. Słodycze zawierają mało wartościowych składników, dają zbyt wiele kalorii i wzmacniają pociąg do słodkiego jedzenia. Sporo powodów, żeby nie dawać ich codziennie dzieciom. Jakby nie było, to my decydujemy o ich posiłkach.

Wednesday, September 7, 2016

How to be loved/Jak być kochanym

My girl. Felt the push to draw today. Hope our boys get your freckles, jordie” - Curtis Wiklund wrote. Back in 2011 his wife started a yearlong photo-a-day project, and he did the same with drawing. In his sketches, they're walking on the beach, cuddling in bed or painting their house. “When I think of something to draw that will move me, it’s us” - Wiklund said
drawings365.com/

She’s the most interesting person in the world to me”. True love is like a ghost: many have talked about, but few have seen, they say. We're expecting to find someone who will be kind and loving, but once married, you learn that all the stories about two people falling in love and living happily ever after is a myth. Finding a couple who is still in love after 10 years of marriage is rare.

Aren't we giving our 50% to our relationship? Not meeting our partner's needs? Or maybe the problem is falling into routine? There is “a spark of excitement” in Wiklund's sketches. Curtis and Jodie are spontaneous, they are expressing their feelings. Maybe the secret is: get out of routine, be really involved, love someone the way you want to be loved?

Moja dziewczyno. Czuję, że chce mi się dziś rysować. Oby nasi chłopcy mieli twoje piegi, jordie” - napisał Curtis Wiklund. Kiedy w 2011 roku jego żona zaczęła trwający rok projekt “Zdjęcie co dzień”, zrobił to samo z rysowaniem. Na jego obrazkach przechadzają się po plaży, przytulają w łóżku albo malują mieszkanie. “Kiedy myślę o czymś, co chcę narysować, to właśnie my” - mówi Wiklund.

Ona jest dla mnie najciekawszą osobą na świecie”. Mówi się, że prawdziwa miłość jest jak duch: dużo się o niej rozprawia, ale niewielu ją widziało. Liczymy, że znajdziemy kogoś, kto będzie kochający i miły - po ślubie uczymy się, że opowieści o ludziach, którzy się zakochują i żyją długo i szczęśliwie to mit. Znalezienie pary, która po 10 latach od ślubu jest wciąż zakochana to rzadkość.

Nie dajemy związkowi naszych 50%? Nie zaspokajamy potrzeb partnera? A może problemem jest nasza rutyna? W rysunkach Wiklunda widać „iskrę emocji”. Curtis i Jordie są spontaniczni, wyrażają swoje uczucia. Może sekret to przerwać rutynę, być naprawdę związanym, kochać kogoś tak, jak chcemy być kochani?





Saturday, September 3, 2016

Regional security/Bezpieczeństwo lokalne

I went to buy some fruits to an elderly woman last year in Poland. She was listening to Radio Maria. It was the anniversary of the Battle of Warsaw, the speaker was talking about “Soviets enemies”. My neighbour lifted recently broken and still weaker arm. “We defeated them once, we'll be fighting Russian again!” - She said tightening her fist.

Less than tow months ago I noticed catholic newspaper Sunday in one of Chełm's churches. “Warsaw is not alone” - It read. The article discussed a large-scale military NATO exercise in Poland. “The determined steps are displeased in Russia. But Poles shouldn't worry about it” - The journalist wrote adding that German minister warns NATO of “saber-rattling” against Russia.

Steinmeier said that extensive manoeuvres were counterproductive to regional security. I was talking about it with my husband. “Don't write about politics! There'll be always people who disagree with you. If there's someone who reads your blog” - He said. I won't be politicizing. What I think, is: “Older men declare war. But it is youth that must fight and die” (Herbert Hoover).

Poszłam kupić trochę owoców do starszej pani w zeszłym roku w Polsce. Słuchała Radia Maryja. Była rocznica bitwy warszawskiej, spiker mówił o “sowieckich wrogach”. Kobieta uniosła złamaną niedawno i ciągle nie w pełni sprawną rękę. “Raz pokonaliśmy Ruskiego, możemy znowu dołożyć!” - mówiła, zaciskając pięść.

Niecałe dwa miesiące temu zauważyłam tygodnik Niedziela w chełmskim kościele. “Warszawa nie jest sama” - czytałam. Artykuł relacjonował największe ćwiczenia NATO w Polsce. “Tak zdecydowane kroki nie podobają się Rosji. Ale Polacy nie powinni się tym przejmować” - twierdził dziennikarz dodając, że niemiecki minister ostrzegł NATO przed “wymachiwaniem szabelką” przeciw Rosji.

Steinmeier powiedział, że intensywne manewry nie sprzyjają bezpieczeństwu regionu. Rozmawiałam o tym z mężem. “Nie pisz o polityce, zawsze znajdą się ludzie, którzy myślą inaczej. O ile ktoś czyta twój blog!” - stwierdził. Nie będę politykować, oto, co myślę: “Starsi panowie wypowiadają wojnę, ale to młodzi muszą walczyć i ginąć” (Herbert Hoover).