Monday, December 31, 2018

No answer/Bez odpowiedzi

A scene from Do you miss your country online comic. „You will be back to Poland, and what?” - Man says. No answer… No future in „your country” for Polish exiles? But it could always be worse. T. works in Italy for a few years now, but she feels like not having much in common with the women from tiny place where she lives. 

theguardian.com
They are too passive, and would talk only about eating!” - She says. T. and her husband worked on the field – 35€ per day. They were glad, as in Ukraine they would earn about 100€ per month each. She decided to stay in Italy with her children when he passed away. T. not see any future in Ukraine, and she's not the only one.

With a million Ukrainians leaving every year, the country's population has decreased by 10 millions in 2016. Brave T. works 6-7 days per week, and never complains. Her work mates – young African men – are very friendly. They would laugh and chat in English. For sure they understand her better than my unemployed friends from the playground.

P.S. Happy New Year:)

Scena z komiksu Do you miss your country. „Wrócisz do Polski i co?” - mówi mężczyzna. Żadnej odpowiedzi… W twoim kraju nie ma przyszłości dla polskich emigrantów? Ale może być gorzej. T. pracuje we Włoszech parę lat, ale zdaje się mieć wiele wspólnego z paniami z malutkiej miejscowości, gdzie mieszka.

„Są takie bierne, rozmawiają tylko o jedzeniu!” - mówi. T. i jej mąż pracowali na polu – 35€ za dzień pracy. Byli zadowoleni, na Ukrainie każde z nich zarabiało 100€ miesięcznie. Zdecydowała się zostać we Włoszech z dziećmi, kiedy męża zabrakło. Nie widzi przyszłości na Ukrainie – i nie tylko ona.

Każdego roku wyjeżdża milion Ukraińców – populacja kraju skurczyła się o 10 mln do 2016 roku. Dzielna T. pracuje 6-7 dni w tygodniu i nie narzeka. Jej koledzy – młodzi mężczyźni z Afryki – są bardzo przyjaźni. Śmieją się i rozmawiają po angielsku. Z pewnością rozumieją ją lepiej niż moje bezrobotne znajome z placu zabaw dla dzieci. 

P.S. Szczęśliwego Nowego Roku:)

Wednesday, December 12, 2018

In the web/W sieci

People don't read blogs anymore!” - A. insisted. “They prefer Instagram photos.” I decided to enter into the land of opportunity. After some initial difficulties (Instagram isn't Windows friendly) yesterday I was promoting my illustrations. The audience was very responsive indeed, and very quickly I had so-wanted likes.
helenwearsasize18

I spent few hours day uploading the pictures, scrolling through other profiles seeking for someone to follow. Young illustrators with their pets, happy wives showing big pregnancy belly, pretty Russian and her incredible bottom… In one day Instagram had a hold on me. In the evening I deactivated my account.

There was a woman. Who had a dream. One day she would sell mugs” - Emma wrote. She's an example that being active on Instagram is helpful. But I'm more like Marta Trzeciak who informed about closing her Facebook account. “I should be posting daily” - She wrote. “But to I have EVERY DAY something smart to say?”

Ludzie nie czytają blogów!” - oznajmił A. “Wolą zdjęcia na Instagram.” Zdecydowałam się rzucić w ten ocean możliwości. Po początkowych trudnościach (Instagram nie jest przyjazny Windows) wczoraj zaczęłam promować moje ilustracje. Odbiorcy faktycznie reagowali, szybko pozyskiwałam tak pożądane “lajki.”

Spędziłam parę godzin wrzucając obrazki, wędrując po innych profilach szukając kogo można by śledzić. Młodzi ilustratorzy i ich zwierzaki, szczęśliwe żony z wielkim ciążowym brzuchem, piękna Rosjanka i jej niewiarygodna pupa… Jeden dzień wystarczył żeby Instagram mnie wciągnął. Wieczorem usunęłam to konto.

Była sobie kobieta. Która miała sen. Pewnego dnia zacznie sprzedawać kubki” - napisała Emma. Jest przykładem, że bycie aktywnym na Instagram pomaga. Sama jednak myślę jak Marta Trzeciak która poinformowała o zamknięciu profilu Facebook. “Należałoby wrzucać posty codziennie” - napisała. “Ale czy ja naprawdę CODZIENNIE mam coś mądrego do powiedzenia?” 


Sunday, November 18, 2018

Piccola Beer

Before moving to Bari we used to live in a small industrial estate in Basilicata. One of those places where everyone knows each other, and when your neighbor had lost her earring it meant an event. But mostly there was nothing to talk about. “I got bitten in my pussy by a mosquito” - Revealed M. once. “I scratched myself and it was like plying guitar!”

Se Parigi avesse l’umer serebbe piccola Beer” – Bari residents use to say in dialect. It means: „If Paris would have the sea a small Bari would be.” They have a sense of humour. Apparently if someone is released from prison, his family and friends often are making party with fireworks to celebrate it.

A policeman from Poland would go mad in Bari. Seeing a lady who is yelling at police officer who dared to say: “You can't park like that” is not unusual. But few days ago we noticed helicopters flying over the city. It was police operation against illegal betting. “Nearly all a poor bastard's desires are punishable by jail” - Celine wrote.

Przed przeprowadzką do Bari mieszkaliśmy w małym osiedlu przemysłowym w Basilicacie. Jedno z tych miejsc, gdzie wszyscy się znają, a kiedy sąsiadka zgubi kolczyk, to robi się wydarzenie. Zazwyczaj jednak nie było o czym rozmawiać. “Komar mnie ugryzł w muszelkę” - opowiadała kiedyś M. “Drapałam się i było tak, jakbym na gitarze grała!”

Se Parigi avesse l’umer serebbe piccola Beer” - mówią w dialekcie mieszkańcy Bari. Znaczy to: „Jeśli Paryż miałby morze, to byłby małym Bari.” Mają poczucie humoru. Wygląda na to, że jeśli ktoś wyjdzie z więzienia, rodzina i znajomi aby to uczcić urządzają mu imprezę i puszczają fajerwerki.

Polski policjant oszalałby w Bari. Widok pani, która wymyśla stróżowi prawa bo ośmielił się powiedzieć: “Nie można tak parkować” nie jest niecodzienny. Parę dni temu jednak widzieliśmy helikoptery nad miastem: akcja policji przeciw nielegalnym zakładom. “Prawie wszystkie pragnienia biednych ludzi kończą się karą więzienia” - napisał Celine.

Thursday, November 1, 2018

Céline

at least a hundred people must want you dead in the course of an average day. the ones in line behind you at the Metro, the ones who look up at your apartment when they haven’t got one themselves, the ones who wish you’d finish pissing and give them a chance, your children” I was thinking about this few weeks ago.
Źródło: internet

There was only two people waiting in supermarket line, but the guy before me did the shopping of his life. I looked at the mountain of food in his trolley, and hated him for keeping me waiting… The protagonist of “Pulp” attempts to track down French author. Céline was Bukowski's favourite writer, and I had to understand why.

An amazing observation of human misery: “Journey to the end of the night”. In his loosely biographical book Céline, the great “liberator” describes the emptiness and horror of existence in his unique writing style. Bukowski would return to the famous French in his last novel. Was it his way to end his life journey with Céline? Think that he travelled with with him, just like myself now.

co najmniej sto osobników w ciągu jednego najzwyklejszego dnia pragnie naszej biednej śmierci, na przykład wszyscy, którym zawadzamy gdy stoją w ogonku stłoczeni za nami w metro, dalej ci wszyscy, którzy przechodzą koło naszego mieszkania, a sami są bezdomni, ci wszyscy, którzy chcą żebyśmy wreszcie przestali siusiać, aby mogli zrobić to samo, wreszcie nasze dzieci.”

Myślałam o tym parę tygadni temu. Tylko dwie osoby stały w kolejce w supermarkecie, ale pan przede mną robił zakupy swego życia. Patrzyłam na górę jedzenia w wózku, niwnawidząc go za to, że kazał mi czekać… Bohater “Szmiry” próbuje wyśledzić francuskiego pisarza. Céline był ulubionym pisarzem Bukowskiego, musiałam zrozumieć dlaczego.

Podróż do kresu nocy” to niezwykła obserwacja ludzkiej nędzy. W luźno biograficznej książce Céline, wielki “liberator” opisuje pustkę i horror egzystencji w swoim wyjątkowym stylu. Bukowski wrócił do sławnego Francuza w swojej ostatniej powieści. Czy był to sposób na zakończenie podróży życia z Céline? Myślę, że wędrował z nim, tak jak ja teraz.



Sunday, October 14, 2018

Dannate nuvole

Grocery store cashier, a woman in her late forties doesn't seem to care about the appearance – except her nails. Long and acrylic, decorated with fancy patterns, it draws attention. Few days ago I noticed that her hands looked just normal, with short nails, and not polish at all… Does she feel that nothing is worth the effort anymore, like in Italian song:
instagram.com/ryzek

When I walk over this damned clouds
I see everything that escapes from my mind
Nothing goes on nothing, nothing goes on and you know that
But you never habituate to it
When I walk in this tears valley
I see that everything has to be abandoned
Nothing goes on nothing, nothing goes on and you know that
But you never habituate to it
Who knows why lyrictranslate

Everything will be taken away from us – quickly or gradually - our look, power, even the loved ones. “Nothing is true nothing is true, nothing”? And if that's so – maybe that's where our freedom – and victory - is? Anyway, the last time I saw “my” cashier, she had her fancy acrylic nails back. “You will go on/Who knows why.”

Kasjerka ze sklepu, kobieta dobrze po czterdziestce nie zdaje się dbać o wygląd – oprócz paznokci. Długie, akrylowe, z wymyślnymi wzorkami, przyciągają uwagę. Parę dni temu zauważyłam, że je dłonie wyglądają zwyczajnie, z krótkimi paznokciami, bez lakieru… Czyżby poczuła, że nic nie jest warte wysiłku, jak we włoskiej piosence:

Kiedy wchodze na te
chmury cholerne
gdzie wszystko z umysłu
mi się wymyka
Nic nie jest wieczne, nie jest wieczne
dobrze to wiesz
ale
ty nie przywykniesz
dlaczego, kto wie

Zostanie nam odebrane – powoli albo szybko - nasz dobry wygląd, władza, drogie osoby… “Wszystko jest nieprawdą, wszystko”? A jeśli tak, to może właśnie tu leży nasza wolność – i zwycięstwo? W każdym razie, ostatnim razem kiedy widziałam “moją” kasjerkę, miała swoje wymyślne paznokcie z powrotem. “Może to wiesz/Ale nie poddasz się.”

Wednesday, September 26, 2018

Writing in Italian/Pisząc po włosku

Let’s TALK about periods” - Harriet wrote. The professional blogger and parent influencer, she certainly knows what she's talking about. Toby&Roo gave her the opportunities of her dreams. For me, blogging wasn't my means of income. I used to think that it's a waste of time. I was wrong. About one year ago I sent my illustrations to Bari publisher.

tobyandroo
I went for an interview shortly afterwards. They sort of challenged me: I was asked to write (and illustrate) a story for a children. „Great idea!” - I told them, but I wasn't so sure. Writing in Italian seemed difficult… But it was it so different from English? Five years of blogging actually did pay. It took me only three months to write a story of Giuseppe Pio who is discovering Matera.

I sent them my book and waited… There was no answer for a long while, and I submitted the manuscript elsewhere! La nonna nei Sassi di Matera was accepted (by the first publisher) and my „journey of wannabe” writer – finished. Now I'll be blogging about what you should know about being a published author…

POMÓWMY o miesiączce!” - pisze Harriet. Profesionalna blogerka i wpływowy rodzic, z pewnością wie o czym mówi. Toby&Roo oferuje możliwości jej marzeń. Blogowanie nie przynosiło mi dochodu. Myślałam, że to strata czasu, ale tak nie było. Około rok temu wysłałam moje ilustracje do wydawnictwa w Bari.

Niedługo potem udałam się na rozmowę, postawiono mi wyzwanie: miałam napisać (i zilustrować) opowieść dla dzieci. „Świetny pomysł!” - rzekłam, ale nie byłam taka pewna. Pisanie po włosku zdawało się trudne… Różniło się jednak od pisania po angielsku? Pięć lat blogowania na coś się przydało. Trzy miesiące zajęło mi napisanie historii Giuseppe Pio który odkrywa Materę.

Wysłałam moją książkę i czekałam… Przez dłuższy czas nie było odpowiedzi, zaczęłam wysyłać manuskrypt gdzie indziej! La nonna nei Sassi di Matera została przyjęta (przez pierwsze wydawnictwo) a moja „podróż aspirującego autora” - zakończona. Teraz będę blogować o tym, czego spodziewać się może pisarz, który opublikował…

Sunday, September 2, 2018

Not affraid/Bez lęku

Agnieszka writes about living with her parents, fighting a diseasese, and being grateful for her family and „irrepreceable friend.” She's suffering from joint pain, wasn't working and felt helpless untill she accepted a part-time cleaning job. „I like working there” - Agnieszka says. „I can swear, because the work is hard. I can laugh with my great crew.” 

I was sitting on a bench with other women, who play a housewife (like myself) when T. appeared. She came to Italy seeking for better future, and decided to remain when her husband passed away. Life in her native country is hard, T. says. Her mother, retired teacher, is having 70€ per month. Pretty T. is working hard 7 days a week.

She's not complaining. „I live here alone with my children, but I'm not affraid of anything!” - She told me. My unemployed friends have pity on her. „Poor thing!” - They whispered. But it's us, hiding for years in our easy, accomodating life who is „poor” indeed. Too frightened to breake the close circle of our house, we're paying the price of our weakness.

Agnieszka pisze o mieszkaniu z rodzicami, walce z chorobą i byciu wdzięcznym za rodzinę i „niezastąpioną przyjaciółkę.” Cierpi na bóle stawów, nie pracowała i czuła się bezradna, aż przyjęła weekendową pracę sprzątaczki. „Lubię tam pracować” - mówi. „Mogę przekląć, bo praca ciężka. Mogę pośmiać się z moją fajową ekipą.”

Siedziałam na ławce z innymi paniami, które grają gosposię (jak ja) kiedy zjawiła się T. Przyjechała do Włoch w poszukiwaniu lepszej przyszłości i zdecydowała się zostać kiedy zabrakło jej męża. Życie w jej kraju jest ciężkie, opowiada. Mama T. - emerytowana nauczycielka – dostaje 70€ na miesiąc. Urodziwa T. pracuje 7 dni w tygodniu.

Nie narzeka. „Jestem tu sama z dziećmi, ale niczego się nie boję!” - mówi. Moje bezrobotne znajome litują się nad T. „Biedaczka!” - wzdychają. Ale to my, kryjące się w łatwych, wygodnych życiach jesteśmy naprawdę biedne. Zbyt wylęknione, by wyrwać się z zamkniętego domowego kręgu, płacimy cenę naszej słabości.




Monday, June 25, 2018

61.La donna cannone

Few days ago I noticed a woman in the window. She was wearing a bra. „A nice pair of big boobs!” - I thought. That's how reading Bukowski affect your brain. The drunk womanizer was also a poet. Under his influence, I wrote a poem. My first idea was: „Let's open Google Translate!” But then… What for?

To write on not to write: my not resolved internal conflict. Being just another mediocre blogger seems such a crap! The world doesn't give a shit. Another La donna cannone, anyway. The woman says: „Hey, do you hear me? Walking barefoot is good for these, eh... For your kidneys!”

Parę dni temu zauważyłam kobietę w oknie. Była w staniku. „Niezła parka dużych cycek!” - pomyślałam. Oto jak czytanie Bukowskiego wpływa na twój mózg! Ten zapity kobieciarz był też poetą. Pod jego wpływem napisałam wiersz. Pierwszą myślą było: „Otwórzmy Google Translate!” A potem… Po co?

Pisać czy nie pisać to mój nierozwiązany wewnętrzny konflikt. Świat gówno to obchodzi. Bycie kolejnym przeciętnym blogerem zdaje się taką głupotą! W każdym razie, kolejna La donna cannone. Kobieta mówi: „Hej, słyszysz? Chodzenie boso jest dobre na te, no… Na nerki!”

Saturday, June 9, 2018

PLN 2.00

Let's be honest, for Charles Bukowski I would be one of the „the gossiping cranky well rested stupid housewives of the world at 2 o'clock in the afternoon.” There is a woman in one of his stories. She drinks a lot of coffee, loves to eat strawberry jam on toast… And writes poetry. The woman is Frances Smith. Noted for her relationship with Bukowski.
Źródło: internet

The world does care about HIS poems. People read it and say: “That's me!” They are seeking for every word he has ever written… Was he chosen, and Frances “The Old Snaggletooth” wasn't? Or maybe it's the matter of best efforts? I don't know, but I'm willing to struggle (even if he said “don't try).

I feel like I'm making progress. Few days ago I got an email from self-publishing platform. They kindly informed about unaccounted salary of PLN 2.00 for the sale of one copy of the e-book "Matera 2019". I provided my account number for the payment. The rich uncle of Donald Duck would pick every penny!

Bądźmy szczerzy, dla Bukowskiego byłabym jedną ze „zbzikowanych plotkujących gospodyń domowych, wypoczętych o 2 po południu.” W jednym z jego opowiadań spotykamy kobietę. Pije dużo kawy, uwielbia tosty z dżemem truskawkowym… I pisze wiersze. Ta pani to Frances Smith. Znana ze związku z Bukowskim.

Świat obchodzą JEGO wiersze. Ludzie czytają je, mówią: “To ja!” Szukają każdego słowa, które napisał… Czy został wybrany, a “stara bezzębna” Frances nie? A może to sprawa ciężkiej pracy? Nie wiem, ale mam chęć podjąć ten wysiłek (nawet jeśli on mówił: “Nie próbuj”).

Czuję, że robię postępy. Parę dni temu dostałam maila z księgarni internetowej. Uprzejmie informowali, że mam nierozliczone wynagrodzenie w kwocie 2,00 zł z tytułu sprzedaży 1 egzemplarza ebooka "Matera 2019". Podałam im numer konta. Bogaty wujek Donalda Duck zbierał nawet najmniejszy pieniądz!

Sunday, June 3, 2018

60.La donna cannone

Just a quick hello while talking on your iPhone!

Szybkie „cześć” podczas gdy rozmawiasz przez telefon!



Sunday, May 27, 2018

59.La donna cannone

The woman says: „Maybe your wife has hyperthyroidism, and that's why she's putting weight?” The man says: „My wife has hyper throat, ah ah!”

Kobieta mówi: „Może twoja żona ma nadczynność tarczycy, dlatego przybiera na wadze?” Mężczyzna mówi: „Moja żona ma nadczynność gardła, cha cha!”

Monday, May 21, 2018

Giant/Gigant

I've found this photo on @historyinmoment. A circus elephant balancing on its front legs. He was pushed to perform in ways that do not suit his natural abilities… Scary, but hat's the way the world goes, isn't it? It teaches there is something wrong with you, and everyone needs training. You had bad grades in school? It's because you are stupid

Probably that's why now you don't have money. Oh well, at least you work hard to pay your bills (and merely survive). Most people just trudge along. But some are not trying. Like the alcoholic who almost died from bleeding ulcers. The one who wrote about scratching his balls and waiting for a pair of big breasts.

Bukowski's gravestone says: „Don't try”. To me, it has two meanings. Don't try – because you're ok the way you are. And cause „There were no winners, only apparent winners.” But life isn't all that bad. Bukowski had his bottle, and we have his writing. I agree that we are lucky that he shared his vision with the world.

Znalazłam to zdjęcie na @historyinmoment. Słoń cyrkowy balansuje na przednich nogach. Zmuszony, żeby robić coś zupełnie naturalnego… Przykre, ale tak to na świecie. Dowiesz się, że musisz być przyuczony, bo dzieje się z tobą coś niefajnego. Miałeś złe stopnie w szkole? To dlatego, że jesteś debilem.

Pewnie dlatego nie masz dzisiaj pieniędzy. Przynajmniej harujesz, żeby starczyło na rachunki, i żeby jakoś przeżyć. Większość ludzi ciągnie do przodu. Niektórzy jednak się nie starają. Jak alkoholik, którego prawie zabiły krwawiące wrzody. Ten, który pisał o drapaniu się po jajach i czekaniu na parę wielkich piersi.

Napis na grobie Bukowskiego: „Nie próbuj.” Ma to dla mnie podwójne znaczenie. Nie próbuj – bo i tak jesteś w porządku. I dlatego, że „Nie było zwycięzców, tylko pozorni zwycięzcy.” Ale życie nie jest takie złe. Bukowski miał butelkę a my jego pisanie. Zgadzam się, że mamy szczęście, iż dzielił swoją wizję ze światem.

Wednesday, May 16, 2018

58.La donna cannone

Back on track… After two years, one month and three days another real-life illustration! The woman says: "My ex used to say that I'm buttery!"

Powrót na szlak... Po dwóch latach, miesiącu oraz trzech dniach kolejna ilustracja z życia wzięta! Kobieta mówi: "Mój ex mówił, że jestem maślana!"

Saturday, May 12, 2018

No problem

I prised England many times. I was right. I hadn't done any transactions in my bank account, and it become dormant. I went to the UK last summer. A bank officer in Bristol told me that she cannot help me (the proof of address was in Italian). Maybe she wasn't English, because in the next branch reactivating my account was „no problem.” 
Źródło: internet

Few weeks ago I withdrew 100€ from cash machine in Bari. There was an error and no money came out. I checked my online transactions – the amount was debited from my account. „We cannot help you!” - The bank officer told me. „Call the green line!” After several calls I was told to wait till the cash machine will be open.

The employee who fills it would realize what happened, and transfer the money into my account. It should take about one month… But it was too good to be true. I called again and again. „One month is not enough!” - Someone from the branch in the centre of Bari told me. I could go there and talk… And they would wag their finger on me.

Chwaliłam Anglię wiele razy i dobrze robiłam. Nie wykonywałam żadnych transakcji w koncie bankowym, zostało uśpione. Pojechałam na Wyspy zeszłego lata. Urzędniczka w banku w Bristolu oświadczyła, że nie może nic zrobić (poświadczenie adresu było po włosku). Może nie była Angielką - w sąsiednim oddziale ponowne otwarcie rachunku było „no problem.”

Parę tygodni temu przelewałam 100€ z bankomatu w Bari. Zaszedł jakiś błąd i nie było pieniędzy. Sprawdziłam rachunek internetowy – suma została przelana z mojego konta. „Nie możemy ci pomóc” - twierdził urzędnik w banku. „Dzwoń na zieloną linię!” Po niezliczonych rozmowach dowiedziałam się, że mam czekać aż bankomat zostanie otwarty.

Pracownik który zajmuje się wykładaniem pieniędzy zorientuje się w problemie i przeleje mi całą sumę. Miało to zająć miesiąc, lecz było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Dzwoniłam znowu i znowu… „Miesiąc to za mało!” - powiedział ktoś z banku w centrum Bari. Mogłabym tam pójść, rozmawiać… A oni mogliby pokazać mi palec.

Saturday, May 5, 2018

The end/Koniec

The fire erupted in our kitchen. The neighbor – a lady in her seventies went to see what happened, and started to pour water on the flames. „Go away, the stove can explode!” - I cried. She didn't seem to care about the danger. I looked at the old lady, smoke and flames, and couldn't help but thinking that she wanted to die…
Źródło: internet

They are asylum seekers asking for money in Bari. A black guy approached a woman on the street. „I'm hungry!” - He insisted. „Go away!” - She said. „You are angry? Why?” - He asked… I observed the 11-year-old F. The kid walked around staring at smartphone. It looked like she loosing touch with the real world.

My husband is listening to radio in the morning. Trump, Siria, North Korea… The threat of a third world war has become alarmingly real, they say. The consequences would be devastating… But actually they are many people who are tired of this world, and believe that „the end” would release them from the sufferings.

W naszej kuchni wybuchł pożar. Sąsiadka, pani koło siedemdziesiątki, przyszła zobaczyć, co się dzieje, i zaczęła polewać wodą. „Proszę odejść, może być wybuch!” - krzyczałam, ale niebezpieczeństwo zdawało się jej nie obchodzić. Patrzyłam na starszą panią, dym i płomienie nie mogąc oprzeć się myśli, że szukała śmierci...

Uchodźcy proszą o pieniądze w Bari. Czarnoskóry chłopak zaczepił kobietę na ulicy. „Jestem głodny!” - twierdził. „Niech sobie idzie!” - mówiła. „Jesteś zła? Dlaczego?” - pytał… Obserwowałam 11-letnią F. Dziewczynka krążyła ze smartfonem przy twarzy. Wyglądało, że straciła kontakt z rzeczywistością.

Mąż słucha radia co rano. Trump, Syria, Korea Północna… Groźba trzeciej wojny staje się alarmująco realna, mówią. Konsekwencje byłyby straszliwe… Tak naprawdę jednak wielu ludzi zmęczyło się tym światem, wierzą, że „koniec” mógłby uwolnić ich od cierpienia.