A
strange sound brought my attention, like the wind coming from the
stove. Seconds after the fire erupted. Short circuit melted first the
plug, and then plastic gas tube. The release of gas caught fire…
Few hours later I was cleaning the kitchen, and thinking: “Who
would cry if I died?” There is a huge price to pay with moving
abroad.
You
won't lose your friends and family, but you'll matter less to them.
Your previous life seems distant, you feel like the stranger –
because you are. Like the clerk in the empty shop who asked: “Where
are you from?”. I told him, we talked about his native country. “I
would be better off there!” - He insisted.
His
children however prefer living in Bari. “Your life is Italian?” -
I asked. “My ex-wife… Italians don't want to adjust!” - He
added. I wanted to tell it to my friend who is getting married
abroad. We
are
shaped by the culture in which we were brought up. Changing is
difficult… And in the end of the day, you will be always be you.
Moją
uwagę przyciągnął dziwny szum, coś jakby wiatr z kuchenki. Parę
sekund potem wybuchł płomień. Spięcie elektryczne przepaliło
najpierw wtyczkę, a potem plastikowy przewód gazu, który zaczął
się palić… Parę godzin potem czyściłam kuchnię, myśląc:
„Kto by po mnie płakał, gdybym tu zginęła?”
Życie za granicą ma swoją dużą cenę. Nie tracisz rodziny i przyjaciół,
ale mniej dla nich znaczysz. Dawne życie staje się odległe,
czujesz się jak obcy – bo nim jesteś. Niczym sprzedawca w pustym
sklepie, który zapytał: „Skąd jesteś?” Powiedziałam mu,
rozmawialiśmy o jego ojczyźnie. Twierdzi że lepiej by się tam
miewał.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.