“My
husband won a free trip!” - S. told me a couple of years ago. “We
can choose spa resort in Spain or France.” She seemed excited, and
I was surprised to know that they decided not going anywhere. “Flying
is dangerous!” - She said. “I did it for my daughter's sake.”
My husband's friend A. was running Milan Marathon.
He
invited us to stay at his place. I was seeking excuses for flaking
out. “Go on your own” - I said to my husband. “It will be too
many of us in his house!” But he didn't agree, and eventually I
went. Small flat turned out to be big enough for the seven of us. In
two days it was guys, not me who was cooking.
I
tried thick, triangular pizza and read “Women” by Charles
Bukowski. We saw famous Vertical Forest residential tower and bought
5€ book from black people on the street. I like Milan – a big
city with beautiful shops and ladies who carry dogs in baby prams. It
was great, doing something new and different.
“Mąż
wygrał wycieczkę!” - powiedziała S. dwa lata temu. “Możemy
wybrać kurort we Francji albo w Hiszpanii.” Wyglądała na
zadowoloną, byłam zdziwiona gdy oświadczyła, że nigdzie w końcu
nie pojechali. “Latanie jest niebezpieczne!” - rzekła. “Zrobiłam
to dla dobra mojej córki!” Przyjaciel męża biegał w maratonie w
Mediolanie.
Zaprosił
nas do siebie. Szukałam powodów, żeby się wykręcić. “Jedź
sam!” - mówiłam do męża. “Za ciasno nam będzie w tym domu!”
Nie zgodził się i w koncu pojechałam. Małe mieszkanie okazało
się wystarczająco duże dla siedmiorga z nas. Przez dwa dni to
chłopaki gotowali, a nie ja.
Spróbowałam
grubszej, trójkątnej pizzy i czytałam “Kobiety” Bukowskiego.
Widzieliśmy wieżowce zwane pionowym lasem i kupiliśmy książeczkę
za 5€ od ciemnoskórych ludzi. Podobał mi się Mediolan, z jego
pięknymi sklepami i
paniami, które wożą psy w wózkach dla dzieci. Dobrze było zrobić
coś nowego.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.