Wednesday, April 1, 2020

I can admit/Mogę przyznać


Dorota Strzelecka wrote a post how to get along when the others are successful, and you feel like a nobody. „I was invited to interview” - She says. „But they didn't chose me.” It's nice when someone gets you! I often say: „I arrived in London in November, two weeks time I had a job already! In Italy, I apply for ages.” My husband's guilt is evident… But he maybe he'll ease my burden. 

We'll go to Warsaw, so you can find a job” - He told me. I wasn't that happy, honestly. I worked at the office, and it was so really boring! Still, better than teaching… The pupils gave me a good lesson! Working with disabled adults in beautiful England was nice, but sometimes a hard job. I still remember D. Her fangs were sharp, and scratched badly! I don't miss working for someone else, in conclusion.

I always knew I take after my father. Graduated in the sixties, he was getting good jobs in the office, or even school headmaster… But he only wanted to work in land, and was always quitting. For me, „the only thing” is writing and illustration. Better than a school/office job, even without money, I can admit! My husband says that he's not reading my blog, and you can trust Italians…

PS. It says: It might be a stupid job, but it's certain.

Dorota Strzelecka napisała jak sobie radzić, kiedy inni odnoszą sukcesy, a ty czujesz się nikim. „Zaproszono mnie na kilka rozmów kwalifikacyjnych” - mówi. „Lecz na żadnej mnie nie wybrali.” Dobrze, kiedy ktoś cię rozumie! Mówię często: „Zjawiłam się w Londynie w listopadzie, po dwóch tygodniach miałam już robotę! We Włoszech szukam czegoś latami.” Wina męża jest ewidentna… Może jednak ulży moim mękom.

Pojedziemy do Warszawy, znajdziesz sobie zajęcie” - powiedział. Nie ucieszyłam się, mówiąc szczerze. Pracowałam już w biurze, strasznie to było nudne! Lepsze niż uczenie w szkole, to prawda. Młodzież dała mi niezłą lekcję. Praca z niepełnosprawnymi w pięknej Anglii była fajna, ale niełatwa czasami. Pamiętam D. Miała twarde pazury, drapała nimi nieźle! Podsumowując, za pracą dla kogoś innego nie tęsknię.

Zawsze wiedziałam, że wdałam się w ojca. Skończył studia w latach 60. Dostawał dobrą pracę w biurze, był nawet dyrektorem szkoły… Chciał jednak pracować na roli, dlatego zawsze się zwalniał. Moja „jedyna rzecz” to pisanie oraz ilustracja. Lepsze niż praca szkolna/biurowa, nawet bez pieniędzy! Mogę to przyznać, mąż twierdzi, że mojego bloga nie czyta, a Włochom można wierzyć...


No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.