The old blue chair is so comfortable, but quite dangerous. For a good few months it’s my favourite place. Believe me or not, but the new habit has significantly changed my lifestyle. Slowly, my mind became convinced that I was made for sitting in the chair. It’s the first thing that I do every morning. I spend a lot of time with the phone in my hand, although I know that nothing beneficial comes from mindless scrolling. I simply don’t want to leave it! Finally, I get up with some effort, but I keep coming to the blue chair. Sometimes I feel like I’m becoming more lethargic with each passing day! Why it’s so difficult to get your shit together? I tend more and more towards inertia.
Silence... Close my eyes, fall asleep forever and forget everything. There are two ways of living, one represented by the beggar sleeping on the street. I see him near the railway station in the city of Bari. His head was covered and his thin, long, unwashed legs were sticking out from under the blanket. This man, not yet old, a foreigner in appearance, chooses inertia every day. It's a tempting tactic for a person who lacks energy. He lets himself be swallowed up by a lazy, endless darkness... A long sleep is the end he probably longs for. It looks that he’s given up.
Also I sometimes feel like doing so. I close my eyes and sink into the tempting inertia… Every time, however, I’m angry with myself. We may live our life like Einstein, which is as if everything we did really mattered… Or like the “sleepy beggar” which is the opposite: as if nothing we did mattered…Some would prefer to die than live through such a horrible existence! Seemingly easy, in fact inertia comes at a high price. The lack of movement means no vital energy. So, instead of taking example of the poor guy, who is lying on the street, I want to follow the steps of high energy people. They take action, and I want to do it, too. Writing a blog requires some effort: good! I have decided AGAIN that I will publish a new blog post every day.
Niebieski fotel jest bardzo wygodny, lecz dość niebezpieczny. Od ładnych paru miesięcy to moje ulubione miejsce. Uwierzcie lub nie, lecz nowy zwyczaj znacznie odmienił moją egzystencję. Powoli mój umysł uwierzył, że zostałam stworzona do siedzenia na tym fotelu. To pierwsza rzecz, jaką robię rano: spędzam dużo czasu z telefonem w ręku, pomimo że wiem, że nic dobrego nie wynika z mojego nieustającego przeglądania Internetu. Zwyczajnie nie mam ochoty się podnieść! W końcu to robię, przy dużym nakładzie wysiłku, wracam jednak do niebieskiego fotela. Czasami czuję, że ogarnia mnie stan przypominający letarg. Dlaczego tak trudno się pozbierać? Moje dni coraz częściej skłaniają się ku inercji.
Bezruch… Zamknąć oczy, zasnąć na dobre, i zapomnieć o wszystkim. W życiu istnieją dwie drogi, jedną reprezentuje żebrak, który śpi na ulicy. Widzę go w okolicach dworca kolejowego w mieście Bari, gdzie mieszkam. Ma przykrytą głowę, spod koca wystają chude, dawno niemyte nogi. Ten niestary jeszcze człowiek – z wyglądu cudzoziemiec – codziennie wybiera bezwład. To kusząca taktyka dla osoby, która nie posiada energii. Pozwala, by ogarnęła go leniwa, niekończąca się ciemność… Długi sen reprezentuje koniec, którego zapewne pożąda.Wygląda na to, że się poddał.
Ja też czasem mam na to ochotę. Zamykam oczy i pogrążam się w kuszącej inercji… Za każdym razem jednak jestem zła na siebie. Możemy przejść przez życie jak Einstein, wierząc że to, co robimy ma znaczenie, albo jak “śpiący żebrak” – przekonani, że to, co robimy jest bez znaczenia. Niektórzy woleliby umrzeć, niż kontynuować podobną egzystencję! Pozornie łatwa, inercja ma wysoką cenę. Brak ruchu oznacza deficyt energii. Zamiast więc brać przykład z biedaka, który leży na ulicy, chce iść w ślady ludzi o wysokim poziomie energii. Podejmują oni działania, też chcę to robić. Pisanie bloga oznacza pewien wysiłek: to dobrze! ZNOWU postanowiłam, że codziennie opublikuję nowy wpis.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.