Friday, September 15, 2023

Respect/Szacunek

 

I wrote it somewhere, but I will write it again: my husband says that I’m “fissata” and he’s right. I tend to get obsessed with things I like, and then stay fixated with them before something else catches my attention. And in fact, that’s exactly what happened with the awesome Sam Cleasby. She is, I have to confess, my idol. I’ve been reading her blog in the last few days, and I’m becoming increasingly impressed. I just love this woman, who, in her own words, is “over sharing her life” – not because she’s incredibly brave coping with a very severe illness. I deeply admire Sam, who despite her multiple surgeries, chronic pain and even difficulty in moving is still having fun. Shortly before her last hospital stay, Sam published a blog post: “Tramlines is a Sheffield festival that is an amazing party in July each year. This year felt like the best one yet! I got through on a bucket load of pain meds, my The Alinker UK, my Neo-Walk cane, very good friends and the brilliant access team. Festivals can feel like an unattainable mountain when you have a chronic illness. So I thought I’d share a few of my top tips…”

Just below there is a big photo of Sam, sitting on her Alinker (it’s a walking bike). Unfortunately not long after the Tramlines her bowel perforated, she got sepsis and ended up in coma. “I’m trying to get through comments and messages but I have over 10,000 of them!I can’t thank you all enough for all the lovely support and sharing your own stories” – She wrote on Facebook several months later. 10,000 that’s a lot! Certainly she wouldn't answer, if I wanted to send her an email… Too bad, because if I’m honest I wanted to do this. The letter could look like this: “Dear Sam, I’ve been reading your blog post called ‘Hello 2022’ - you’re talking about suicidal thoughts. ‘And when you have constant, chronic pain, it is easy to feel a little hopeless and think that nothing will be different. It feels exhausting to think about another year in pain. It feels draining and scary’ – You wrote. I’m glad that you added that you’re not in danger, you’re medicated, and open with your partner about those feelings… I wasn’t. Two years ago, physically I was as healthy as a horse, but my state of mind was very low. Well, that doesn’t sound good, but to me, the year 2022 (and 2021 as well) were marked by mental illness. I won’t go into details: I’m not so brave like you, and there is a stigma associated with diseases of this kind. However I have the courage to confess that I tried to commit suicide. I had enough sense to back off my plans, but soon after I walked away from my Italian husband and children.’”

“’Indifferent and emotionally detached from reality, I was ‘seeking for God’ in Poland. During the long months, tormented by loneliness and ridiculous thoughts, I was starving myself almost to death. I’m back to my family now, going through therapy and doing much better, but two years ago my life changed forever. It’s easy to feel broken: it is enough to listen to your own inner voice, that keeps saying that you suck. I believe him: life in such moments seems awful. I’m ashamed about the past, and scared about my future… But not alone, because you’re there, wrapped in medical tubing, with stoma bag and big scars, you don’t give up too easy. You’re fighting and surviving before our eyes. You’re proving that even such a difficult life has great value. Sam, thank you for such a wonderful lesson. Thank you for all the battles you’ve faced and won. You’re so right while saying: ‘Sometimes, it doesn’t feel like a win, but I am still here and every survival is a celebration of life.’ I’ll conclude my letter repeating what somebody else wrote: ‘You’re heroic! Massive respect!”

Napisałam to kiedyś, powtórzę jednak: mąż mówi, że jestem “fissata” i ma rację. Mam tendencję do posiadania obsesji na punkcie rzeczy, która mi się podoba, a następnie krążenia wokół tego tematu, zanim coś innego przyciągnie moją uwagę. To właśnie ma miejsce w przypadku niezwykłej Sam Cleasby. Muszę przyznać, że jest moim idolem. Czytałam jej bloga w ciągu ostatnich dni, robi na mnie coraz większe wrażenie. Uwielbiam tę kobietę, która według własnych słów “przesadza z dzieleniem się swoim życiem” – nie tylko dlatego, że jest niewiarygodnie dzielna w znoszeniu bardzo ciężkiej choroby. Głęboko podziwiam Sam, ponieważ pomimo wielu operacji, chronicznego bólu a nawet trudności w poruszaniu potrafi dobrze się bawić. Niedługo przed ostatnim pobytem w szpitalu, opublikowała wpis: “Tramlines to festiwal w Sheffield, który jest wspaniałą imprezą w lipcu każdego roku. Tegoroczny zdawał się najlepszy z dotychczasowych! Przebyłam go dzięki wielkim zapasem leków przeciwbólowych, moim Alinker UK, lasce Neo-Walk, dobrym przyjaciołom i wspaniałemu zespołowi pomocniczemu. Festiwal wydaje się górą nie do zdobycia jeśli żyjesz z chronicznym bólem. Pomyślałam, że podzielę się kilkoma moimi sposobami…”

Poniżej znajduje się duże zdjęcie Sam, siedzącej na Alinker (to specjalny rower pomagający w chodzeniu). Niestety, niezbyt długo po Tramlines jej jelito uległo perforacji, dostała sepsy i zapadła w śpiączkę. “Próbuję przebić się poprzez wszystkie wiadomości i komentarze, ale jest ich ponad dziesięć tysięcy! Nie potrafię podziękować wystarczająco wam wszystkim za wspaniałe wsparcie i dzielenie się własną historią” – napisała na Facebook wiele miesięcy potem. Dziesięć tysięcy to bardzo dużo! Z pewnością nie odpowiedziałaby, gdybym wysłała jej email. Szkoda, bo chciałam to zrobić. List mógłby wyglądać tak: “Droga Sam, czytam twój wpis zatytułowany ‘Hello 2022’ – mówisz o myślach samobójczych. ‘Kiedy jesteś w ciągłym, chronicznym bólu łatwo o uczucie beznadziejności, myśl, że nic się nie zmieni. Perspektywa kolejnego roku w bólu jest wyczerpująca. Czujesz się przestraszony’ – napisałaś. Cieszę się, że dodałaś, że nie jesteś w niebezpieczeństwie, leczysz się, rozmawiasz otwarcie o swoich uczuciach z partnerem. Ja nie byłam. Dwa lata temu fizycznie byłam zdrowa jak koń, ale stan psychiki pozostawiał sporo do życzenia. Nie brzmi to zbyt dobrze, ale dla mnie rok 2022 (2021 też) upłynął pod znakiem choroby umysłowej. Nie będę wchodzić w szczegóły – z zaburzeniami tego typu związany jest stygmat. Mam jednak odwagę przyznać, że próbowałam popełnić samobójstwo, Miałam jeszcze dość rozumu, by zrezygnować z tych planów, ale niedługo potem odeszłam od włoskiego męża i dzieci.’”

“’Obojętna i emocjonalnie zdystansowana wobec rzeczywistości, ‘szukałam Boga’ w Polsce. Podczas długich miesięcy, dręczona przez samotność i niedorzeczne myśli, głodziłam się prawie na śmierć. Obecnie jestem znów z rodziną, odbywam terapię i lepiej się miewam, ale dwa lata temu moje życie zmieniło się na zawsze. Łatwo jest czuć się zniszczoną: wystarczy słuchać własnego głosu wewnętrznego: powtarza, że jesteś do niczego. Wierzę mu, w takich momentach życie wydaje się okropne. Jestem zawstydzona własną przeszłością, przestraszona tym, co przyniesie przyszłość… Ale nie sama, bo jesteś ty – otoczona przez aparaturę medyczną, pokryta bliznami, z workiem jelitowym nie poddajesz się zbyt łatwo! Na naszych oczach walczysz i udaje ci się przetrwać. Udowadniasz, że nawet tak niedoskonałe życie ma wartość. Dziękuję ci, Sam, za tak wspaniałą lekcję. Dziękuję za bitwy, którym stawiłaś czoła i wygrałaś. Masz rację, kiedy mówisz: ‘Czasami nie ma się wrażenia wygranej, ale nadal tu jestem i każde przetrwanie jest celebracją życia.’ Zakończę mój list powtarzając to, co napisał ktoś inny: ‘Jesteś bohaterem! Duży szacunek.’”




No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.