She
was one of those thorn souls you accept for what they are, or you
stay away from them. Back in 2002 I used to visit my auntie every now
and then – she was alone and I had a lot of time. Talking with her
meant walking on thin ice; I failed once and she went mad.
“Stop
talking about other people! Look at yourself: you’ve got nothing
and you’re nobody!” – She told me. I was unemployed and single
at the moment, but I was 25 and everything could happen. Still, I
accepted her cruel words immediately. Think it was one of the reasons
I left to England eventually.
I
went to Poland for a couple of weeks in September 2007; I decided to
visit also her. We were chatting for about one hour. There was big
plate with sweets on the table, but she didn’t offer me anything,
not even a glass of water. I had enough of her moods and decided I
won’t come any more. I’m sure she wasn’t sorry:)
Była
jedną z tych ciernistych dusz które akceptujesz, lub trzymasz się
od nich z daleka. Odwiedzałam moją ciotkę w 2002 – była samotna
a ja miałam dużo czasu. Rozmawianie z nią było jak chodzenie po
kruchym lodzie: raz powinęła mi się noga i ciotka się
zdenerwowała.
„Przestań
gadać o innych ludziach! Popatrz na siebie: nie masz nic i jesteś
niczym!” – powiedziała. Byłam bezrobotna i samotna w owych
czasach, lecz miałam 25 lat, wszystko się mogło zdarzyć.
Zaakceptowałam jednak jej okrutne słowa; myślę, że był to jeden
z powodów, dla których wyjechałam do Anglii.
Przyjechałam
do Polski na parę tygodni we wrześniu 2007; zdecydowałam, że
odwiedzę i ją. Rozmawiałyśmy przez około godzinę. Na stole stał
półmisek pełen słodyczy, lecz ciotka nie zaoferowała mi niczego,
nawet szklanki wody. Miałam dość jej humorów i zdecydowałam, że
więcej do niej nie przyjdę. Na pewno nie żałowała:)
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.