Sunday, March 3, 2024

Zmęczone skrzydła ptaka

 Witaj!

Nazywam się Danka i jestem autorką książki, która ukaże się 8 marca nakładem wydawnictwa Saga Egmont. To kryminał feministyczny ‘Zmęczone skrzydła ptaka’ – jego akcja rozgrywa się w środowisku Polaków i Anglików w malowniczym Somerset (Wielka Brytania). Chciałabym Cię zapytać, czy istnieje możliwość podjęcia współpracy recenzenckiej na zasadzie barterowej (czyli egzemplarz mojego ebooka w zamian na recenzję).”

Wiadomość o takiej treści została wysłana do bardzo wielu blogerów, zajmujących się pisaniem recenzji… Jak dotąd, otrzymałam tylko jedną pozytywną odpowiedź. Większość z tych, do których napisałam wymawiała się brakiem czasu, inni pisali, że współpracują wyłącznie komercyjnie… Byli tacy, którym nie w smak był ebook i preferowali egzemplarze papierowe.

Postanowiłam przekuć tę porażkę w pewien sukces. “Ostatecznie, ja też mogę tworzyć opinie o książkach!” - pomyślałam. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Zasiadłam do pisania i po godzinie mniej – więcej spod mojego pióra wyszły refleksje na temat książki Patrycji Żurek “Grubaska.” Polecam tutaj




Thursday, February 29, 2024

The River in Me/Rzeka we mnie

 

People do not like to admit that they are wrong. But sometimes it is necessary. Today I would like to admit my mistake... About writing. You see, my humble blog has never had much success. But writing it was important to me... For many reasons. First of all, it was an important interlude in the life of a humble housewife. It showed me that I could do something other than stir pasta and fry schnitzels every day. It taught me that I had something to say... All this was very helpful, so I continued the adventure of creating a blog. I was not too worried about the fact that the number of hits was not optimistic, but one day I decided to increase it. To do this, I joined the “Bloggers” group on Facebook and bragged about my latest post.

I have the impression that you write for the sake of writing. I can understand that, especially since you've been doing it for a few years now, despite the lack of any interaction from potential readers,” someone commented. I felt offended. “What can I say, he's right! What's the point of creating a blog that no one reads?” - I thought. I was put off writing forever. Slowly, gradually, I became a person who was convinced that there was only room in her life for stirring pasta and frying pork every day. I stopped believing I had anything to say... Now, thanks to writing, that's a mistake! Dear (few) readers of this blog, I would like to announce that the book The River in Me will soon be published by KOS.

Człowiek nie lubi przyznawać się do błędu. Czasami jednak jest to konieczne. Dziś chciałabym wyznać swoją omyłkę… Związaną z pisaniem. Widzicie, mój skromny blog nigdy nie cieszył się zbyt wielkim powodzeniem. Jednak pisanie go było dla mnie ważne… Z wielu powodów. Przede wszystkim, stanowiło istotny przerywnik w życiu skromnej gospodyni domowej. Pokazywało jasno i wyraźnie, iż mogę zrobić cos innego niż codzienne mieszanie makaronu i smażenie kotletów. Uczyło, że mam coś do powiedzenia… Wszystko to było bardzo pomocne, kontynuowałam więc przygodę z tworzeniem bloga. Nie przejmowałam się zbytnio faktem, że ilość wyświetleń nie napawała optymizmem, pewnego dnia jednak postanowiłam ją zwiększyć. W tym celu dołączyłam do grupy “Blogerzy” na Facebook i pochwaliłam moim najnowszym wpisem.

Mam wrażenie, że piszesz, aby pisać. Rozumiem, zwłaszcza że robisz to z uporem od ładnych kilku lat i to mimo braku jakiejkolwiek interakcji ze strony ewentualnych czytelników” – skomentował ktoś. Poczułam się urażona. “Co tu dużo gadać, ma rację! Jaki sens ma tworzenie bloga, którego nikt nie czyta?” - pomyślałam. Odechciało mi się pisania na dobre. Powoli, stopniowo stałam się osobą, która nabiera przekonania, że w jej życiu jest miejsce tylko na codzienne mieszanie makaronu i smażenie kotletów. Przestałam wierzyć, że mam cokolwiek do powiedzenia… Tymczasem to błąd, właśnie dzięki pisaniu! Drodzy (nieliczni) czytelnicy tego bloga, chciałabym obwieścić, że niedługo nakładem wydawnictwa KOS ukaże się książka Rzeka we mnie.

Monday, January 8, 2024

Google bots

 

The readers cannot comment on my blog – that’s the decision I came up with a few years ago. I’ve never regretted it, and the past hours shows that this has been the right strategy… Yesterday, as promised, I joined a Facebook group for bloggers, and shared the link to my post. Very quickly, I got some comments… “You’re writing like a lunatic, just to write! Gain the real understanding about the marketing, positioning, SEO, sources of traffic, and you will have stuff for a decent, substantive post, supported by experience” – Sebastian observed. “I feel like you’re writing just to write. I understand, especially that you’re doing it for quite a few years, despite the lack of interaction from the possible readers” – Marta added. She noticed also some grammar mistakes in my post.

Your writing is enjoyable but can you determine the topic of your blog and its purpose?” - Paweł asked. “If you’re just keeping your diary, then the most proven way to attract readers would be promoting your content on groups and among friends.” I didn’t expect this! I was impressed, to be honest. I was also a bit sad, but on second thought I realized that the bloggers simply agreed to my own words! I previously wrote that “a lot of views” on my blog was probably just an honest mistake - not a normal trend, but a weird thing regarding the website.

It hasn’t been frequented by the “traditional” audience: Google bots visited the site, and that’s all” – I confessed, and Marta confirmed this, writing that I don’t have any interaction from the possible reader. “You’re writing like a lunatic, just to write!” - Sebastian insisted. It’s not nice, but haven’t observed, that I’m writing a bit about this, a bit about that, without really considering my “blogging niche”? I surely did. What is the conclusion? Well, I guess that you get what you want! Telling everyone that nobody is reading my blog I received some comments which were, in fact, a bit dismissive. Oh well at least some “traditional” audience visited my blog, and not only Google bots!

Czytelnicy nie mogą komentować na moim blogu – podjęłam taką decyzje parę lat temu. Nigdy jej nie żałowałam, ostatnie godziny pokazały, że to dobra strategia… Wczoraj, zgodnie ze słowami, dołączyłam do grupy blogerów na Facebook i podzieliłam się linkiem do mojego wpisu. Bardzo szybko otrzymałam trochę komentarzy… “Piszesz jak potłuczona żeby tylko pisać. Zdobądź wiedze na temat marketingu, pozycjonowania, SEO, pozyskiwania ruchu i będziesz miała materiał na porządny, merytoryczny wpis poparty doświadczeniem” – zauważył Sebastian. “Mam wrażenie, że piszesz, aby pisać. Rozumiem, zwłaszcza że robisz to z uporem od ładnych kilku lat i to mimo braku jakiejkolwiek interakcji ze strony ewentualnych czytelników” – dodała Marta. Dostrzegła również parę błędów w moim wpisie.

Piszesz ciekawie, ale czy jesteś w stanie określić, jaka jest tematyka tego bloga i jego cel?” - zapytał Paweł. “Jeśli po prostu prowadzisz pamiętnik, to jedynym sprawdzonym sposobem na pozyskanie czytelników jest reklamowanie wpisów na grupach i wśród znajomych.” Nie spodziewałam się tego! Szczerze mówiąc, zrobiło to na mnie wrażenie. Byłam też trochę smutna, ale po namyśle doszłam do wniosku, że blogerzy po prostu zgodzili się z moim własnym oświadczeniem! Napisałam poprzednio, że “wiele wyświetleń” na moim blogu było prawdopodobnie zwykłą omyłką – nie normalnym trendem, lecz dziwną tendencją na stronie.

Nie była ona odwiedzana przez “tradycyjnych” czytelników: odwiedziły ją tak zwane ‘Google bots’ i tyle” – wyznałam a Marta potwierdziła to pisząc, że nie mam żadnej interakcji ze strony czytelników. “Piszesz jak potłuczona żeby tylko pisać” – twierdzi Sebastian. Niezbyt to miłe, czyż jednak sama nie zauważyłam, że pisze trochę o tym, trochę o tamtym, bez zwracania uwagi na “blogową niszę”? Tak właśnie zrobiłam! Jaki stąd morał? Cóż, pewnie dostajemy to, o co sami prosimy! Mówiąc wszystkim, że nikt nie czyta mojego bloga otrzymałam komentarze które były nieco lekceważące. Przynajmniej trochę “tradycyjnych czytelników” odwiedziło mój blog, nie tylko “Google bots”!


Sunday, January 7, 2024

Good advice/dobra rada

 

My blog had a lot of views today: a sign that someone is reading is my stuff” – I wrote some time ago. Well I was so wrong! The truth is that “a lot of views” was probably just an honest mistake - not a normal trend, but a weird thing regarding my website. It hasn’t been frequented by the “traditional” audience: Google bots visited the site, and that’s all… Is there anyone who can tell me why? Of course it is: Internet is full of answers to the question: “Why nobody is reading my blog.”

One of my favourite tips is: “Stop doing the same thing that’sbrought zero results.” All clear! Like they say, if you do what you’ve always done, you’ll get what you’ve always gotten. What I’m doing, is: not posting almost any photos of myself. That’s wrong, because pictures are the first thing that people would notice… From today on, I’m going to pay more attention on the images I’m using on my blog. Having said that, let’s move on to another point, the most important: the content of my posts. I mean, did I ever consider something called “blogging niche”? Well the answer is: no.

That’s wrong, again! I’m writing a bit about this, a bit about that… And the number of views is very low. So from now on, I’ll have to fix it, and be more specific. I want to write about something I truly love… Which is food. Another objection? You don’t promote your content… True: I almost never do that. Again, a slight adjustment should be done. I’m going to join some Facebook groups, and share the link to my post… I’m going to build a brand new blog, let’s see where it takes us!

Mój blog miał dzisiaj wiele wyświetleń: to znak, że mam swoich czytelników” – napisałam jakiś czas temu. Cóż, byłam w błędzie! Prawda jest taka, że “wiele wyświetleń” było prawdopodobnie zwykłą omyłką – nie normalnym trendem, lecz dziwną tendencją na mojej stronie. Nie była ona odwiedzana przez “tradycyjnych” czytelników: odwiedziły ją tak zwane “Google bots” i tyle… Czy ktoś może mi powiedzieć, dlaczego tak się dzieje? Oczywiście, że tak: Internet jest pełen odpowiedzi na pytanie “Czemu nikt nie czyta mojego bloga.” Jedna z moich ulubionych porad brzmi:

Przestań robić te same rzeczy, które przyniosły zero rezultatów.” Wszystko jasne! Jak mówią, jesli robisz to, co robiłeś wcześniej, otrzymasz to co zawsze. Moje działania wyglądają tak: nie publikuję żadnych własnych zdjęć. To bład, bo obrazki są pierwszą rzeczą, na jaką ludzie zwracają uwagę. Od dzisiaj będę zwracała większą uwagę na to, co umieszczam na blogu. Powiedziawszy to, przejdźmy do kolejnego punktu, najważniejszego: zawartości wpisów. Chce przez to powiedzieć – czy kiedykolwiek wzięłam pod uwagę coś zwanego “blogową niszą”? Odpowiedź brzmi – nie.

To kolejna omyłka! Piszę trochę o tym, trochę o czymś innym… Uzyskując małą ilość wyświetleń. Zamierzam to naprawić i być bardziej precyzyjną – chcę pisac o tym, co szczerze kocham, czyli o jedzeniu. Następny zarzut? Nie promujesz zwoich treści… Prawda: nie robię tego prawie nigdy. Znowu, należy wprowadzić małą poprawkę. Mam zamiar dołączyć do grup na Facebook i dzielić się linkiem do mojego wpisu… Chcę stworzyć całkiem nowy blog, zobaczymy co z tego wyniknie!




Friday, December 29, 2023

ASMR

 

The internet is a MASSIVE place! If you don't like something you see, all you have to do is flick your finger and scroll on by! There's no reason to try to shame, criticize, or share your disapproval of something you don't like or agree with. Just because it doesn't suit you, doesn't mean it won't help someone else” – Wrote someone from Team AMC Ana on Facebook. This obvious truth may be ignored by a great number of people, but, nevertheless the fact remains a fact. Internet showed me once again that no one should not make simple assumptions.

I keep staring at this woman with long nails… She’s doing nothing else but eating a home made lettuce wrapped cheeseburger. ‘Uhhh… That’s delicious. Uhmmm hmmm hmmm…. I aren’t just biting. Uhmmm… Delicious is’ – She says.”

Let’s be honest: I wrote this to joke about her with sarcasm. I was positive that the fact, that her “lettuce wrapped cheeseburger” video has tens of thousands of views was a proof that people like silly things. Well I might be wrong because Christi, better known as yummybitestv who’s got 238,000 followers on YouTube and 104,000 on Instagram not only loves to eat.

According to famousbirthdays.com Mrs Caston is an ASMR and mukbang artist. What does it mean? Let’s unscramble it: ASMR stands for autonomous sensory meridian response. Apparently it has become a new craze in the social media age, and many YouTube channels and apps are now dedicated to ASMR. Their aim is to provide the listener a tingling sensation, mainly through sounds produced in a specific way. There are videos of people whispering to the camera, scratching their microphones to produce soft noises…

The new trend is very popular, according to New York Times back in 2019 two hundred or more such short movies were being posted each day. Some of the YouTube personalities creating these sounds have become celebrities with many followers - just like @yummybitestv. She’s proving that eating a home made lettuce wrapped cheeseburger, and muttering: “Uhhh… That’s delicious. Uhmmm hmmm hmmm…. I aren’t just biting. Uhmmm… Delicious is” – could be an art! Christi Caston, the woman has been able to achieve a lot in the social media world proves the truthfulness of that saying: “Don’t judge what you can’t understand.”

Internet to NIEZWYKŁE miejsce! Jeśli nie lubisz tego, co widzisz, jedyne co musisz zrobić to przesunąć palcem i przestać oglądać! Nie ma powodów, by próbować zawstydzać, dzielić się swoim brakiem akceptacji wobec czegoś, z czym się nie zgadzasz. Tylko dlatego, że ci się coś nie podoba nie oznacza, że nie jest pomocne dla innych” – napisał ktoś z Team AMC Ana na Facebook.

Ta ewidentna prawda może być ignorowana przez wielu ludzi, pomimo tego jednak pozostaje faktem. Internet pokazał mi raz jeszcze, że nie należy wyciągać pochopnych wniosków. “Gapię się na panią z długimi paznokciami. Nie robi nic innego, oprócz jedzenia cheesburgera owiniętego sałatą. ‘Ohhh… To pyszne. Mmmm mmm mmm… Nie tylko gryzę. Mmmm… Pyszne to jest’ – mruczy.”

Powiedzmy sobie szczerze: napisałam to, by żartować sobie z niej sarkastycznie. Byłam pewna, że to, iż jej “owinięty sałatą cheesburger” ma tysiące wyświetleń oznacza, że ludzie preferują oglądać głupie rzeczy. Cóż, mogłam się mylić, ponieważ Christi. Znana lepiej jako yummybitestv, która ma 238,000 obserwujących na YouTube i 104,000 na Instagram nie tylko kocha jeść.

Według famousbirthdays.com pani Caston jest artystką ASMR. Rozszyfrujmy to: skrót ASMR oznacza Autonomous Sensory Meridian Response, czyli samoistną odpowiedź meridianów czuciowych. Wygląda na to, że stało się to nowym trendem na YouTube, istnieje wiele kanałów, dedykowanych właśnie ASMR. Ich celem jest dostarczenie słuchaczowi wrażenia delikatnego mrowienia, głównie poprzez dźwięki, tworzone w specyficzny sposób.

Istnieję wideo ludzi szepczących do kamery, drapiących mikrofon, by wywołać delikatne dźwięki… Nowy trend jest bardzo popularny, według New York Times w roku 2019 każdego dnia publikowano około 200 krótkich filmów tego rodzaju. Niektórzy twórcy YouTube stali się prawdziwymi celebrytami, jak @yummybitestv. Udowadnia ona, że jedzenie domowej roboty cheesburgera, owiniętego sałatą, i mruczenie „Ohhh… To pyszne. Mmmm mmm mmm… Nie tylko gryzę. Mmmm… Pyszne to jest” – może być sztuką! Christi Caston, kobieta która osiągnęła całkiem sporo w świecie serwisów społecznościowych potwierdza prawdziwość powiedzenia: “Nie sądź tego, czego nie rozumiesz.”




Thursday, December 28, 2023

Eating/Jedzenie

 

You feel exhausted and all you want is to relax. You grab your phone and start doom-scrolling, not knowing what you are looking for.30 minutes pass and then the reminder pops up. You have been using your phone for more than 30 minutes… You feel numb and guilty for wasting your time on social media. The feeling of tiredness is still there, you feel passive and demotivated. One thing is sure, scrolling on Instagram will not energize us after a tough day at work. So why are we still doing it?” - I read.

From etymological point of view, to be addicted is to be a slave. That sounds dangerously, but there is probably no going back. Most of us, we’ve spend too much time glued to our computer, starting from the mother, who is relaxing on the armchair while checking on her phone, and ending with the child, who is playing with touch screen…

Fighting with it makes no sense: it would be a loosing battle. Besides, even if our minds are not evolutionarily adapted to this situation, we are still coping (quite) well. Now there is nothing else to do, but to pull out what is beneficial from this sea of noise… I am fascinated by the phenomenon: how many people know how to take advantage from social media. One of them is the lady that I mentioned, who apparently makes for living… Eating.

My name is Christi, better known as yummybitestv and I looooove to eat! So I thought it would be a great idea to film myself eating, that’s how I got there! I hope you enjoy my love for food!” - She wrote. Christi’s hopes did come true: she’s got 238,000 followers on YouTube and 104,000 on Instagram. She’s also active on Twitter and TikTok… Just as well as the carers of little Ana, who was born with a serious illness called Arthrogryposis Multiplex Congenita. AMC refers to the development of multiple joint contractures, which occurs when a joint becomes permanently fixed in a bent or straightened position. The family of the child make use of social media in an initiative to support her. It works very well: the brave girl has become a real “princess” of Facebook (about 500,000 followers) Instagram, YouTube and TikTok…

She’s got also her own page: it’s mission is to spread awareness about Ana’s condition, but there is also a “shop” on it where you can buy mugs and clothes with inscriptions. “Using social media in a passive way aka doom scrolling increases depression symptoms a study from 2018 shows. Whereas active use of social media showed the opposite effects. Being social on social media commenting, sharing pictures, getting in touch with others benefit our mental health.” - I read. So there I am, using social media for a good purpose: sharing awareness about… social media.

Czujesz się zmęczony i chcesz zrelaksować. Łapiesz za telefon i zaczynasz bezmyślnie przegladać strony, nie wiedząc, czego szukasz. Mija trzydzieści minut i przypominasz sobie - używałeś telefonu przez ponad pół godziny… Czujesz otępienie, poczucie winy spowodowane traceniem czasu na serwisy społecznościowe. Wrażenie zmęczenia cię nie opuściło, czujesz się bierny, brak ci motywacji. Jedno jest pewne, przeglądanie Instagram nie doda ci energii po ciężkim dniu w pracy. Czemu więc ciągle to robimy?” - czytam.

Z etymologicznego punktu widzenia, bycie uzależnionym to bycie Brzmi groźnie, lecz droga powrotu prawdopodobnie nie istnieje. Większość z nas spędza zbyt wiele czasu, przyklejeni do komputera, poczynając od matki, która relaksuje się w fotelu z telefonem w ręce, kończąc zaś na dziecku, które bawi się ekranem dotykowym… Walka z tym nie ma sensu: oznacza przegraną bitwę. Poza tym, nawet jeśli nasze umysły nie są ewolucyjnie przygotowane do tej sytuacji, to radzą sobie (dość) dobrze. Nie pozostaje nic innego, niż wyciągnięcie czegoś pożytecznego z tego całego zgiełku… Fascynuje mnie, jak wiele osób osiąga korzyści z serwisów społecznościowych. Jedną z nich jest pani, która prawdopodobnie zarabia na życie… Jedząc.

Nazywam się Christi, znana lepiej jako yummybitestv, i kooocham jeść! Pomyślałam, że dobrym pomysłem byłoby filmowanie mnie podczas jedzenia, i tak oto się tutaj znalazłam! Mam nadzieję, że podoba się wam moja miłość do jedzenia” – napisała. Nadzieje Christi zostały w pełni spełnione. Ma 238,000 obserwujących na YouTube i 104,000 na Instagram. Jest również aktywna na Twitter i TikTok… Zupełnie jak opiekunowie małej Any, która choruje na poważną przypadłość, zwaną artrogrypoza, która polega na występowaniu wrodzonych, wielostawowych przykurczy. Rodzina Any czyni użytek z serwisów społecznościowych, w celu wspierania dziecka. Cała rzecz bardzo dobrze się sprawdza: dzielna dziewczynka stała się prawdziwą “księżniczką” Facebooka (około 500,000 obserwujących) Instagramu i TikToka…

Posiada również własną stronę: jej celem jest upowszechnianie wiedzy na temat choroby Any, istnieje tam również “sklep” gdzie można kupić koszule i kubki z napisami. “Używanie serwisów społecznościowych w sposób bierny zwiększa, według badań z roku 2018, symptomy depresji, podczas gdy aktywna działalność wykazuje przeciwne efekty. Bycie “społecznym” na serwisach społecznościowych, dzielenie się zdjęciami, komentowanie, kontaktowanie się z innymi ma dobry wpływ na zdrowie psychiczne” – czytam. Ja również pragnę używać Internetu w dobrym celu: upowszechniając wiedzę… O serwisach społecznościowych.



Wednesday, December 27, 2023

YouTube Shorts

 

I do not hide that I’m addicted to Internet. I’m sharing the days on nice or bad, depends if to what extent I’m able to feed my habit. Today for example wasn’t good: I’m not receiving any emails, and there is really nothing interesting on Facebook. Apparently our tablets and smartphones are making us dopamine junkies, with each like or tweet satisfying our craving… That’s not good, clearly, apart from the “dark side” there are positives as well. Personally I’m convinced that in some strange way social media make you think. Let’s take an example: I wrote about a woman which appears on the web as @yummybitestv. Yesterday I was staring at her YouTube Short –she was doing nothing else but eating a home made lettuce wrapped cheeseburger.

Uhhh… That’s delicious. Uhmmm hmmm hmmm…. I aren’t just biting. Uhmmm… Delicious is” – She would say. What’s so smart about that? The answer is: the woman has been able to achieve quite a lot in the social media world. Despite quite a „moundane” content, her Instagram profile attracted some 104,000 followers on Instagram! Her “lettuce wrapped cheeseburger” video itself has tens of thousands of views… We all know what it means: cash! They are several ways to earn money with YouTube Shorts.

You can sell some products or service, create sponsored videos, or reach out to brands for sponsorships… Very likely @yummybitestv is earning more money with her home made lettuce wrapped cheeseburger, than my husband with computer programming! There is the thing that we guys can learn from social media. Life doesn’t have to be marked with frustration, hard work and fear. Internet can make it very easy! Clearly I did not notice it as the first. Yesterday, after the “lettuce wrapped cheeseburger” I watched other videos, and discovered a woman with extremely big lips: Vanessa Orologio. Also her YouTube Shorts are having a lot of views. Then, I noticed an Italian couple Valeria and Daniele: they were kissing passionately on their „short.” The social media industry is huge, and there is a place for every enthusiast. Knowing this, I’m sharing my new blog post.

Nie ukrywam, że jestem uzależniona od Internetu. Dzielę dni na lepsze i gorsze, w zależności od tego, w jakim stopniu udaje mi się zaspokoić nawyk… Dziś na przykład nie ma się czym pochwalić: nie otrzymałam ani jednego e-maila, również na Facebook nie ma nic ciekawego… Wygląda na to, że nasze tablety i smartfony czynią z nas “dopaminowych narkomanów”, którzy zaspokajają nałóg z każdym tweetem czy polubieniem. To oczywiście niedobrze, ale oprócz “ciemnej strony” istnieje ta jaśniejsza. Osobiście jestem przekonana, że w pewien sposób media społecznościowe uczą nas myślenia.

Weźmy taki przykład: pisałam o kobiecie która pojawia się w siecie jako @yummybitestv. Wczoraj ogladałam jej “rolkę” na YouTube – nie robiła nic innego, oprócz jedzenia domowej roboty cheesburgera owiniętego sałatą. “Ohhh… To pyszne. Mmmm mmm mmm… Nie tylko gryzę. Mmmm… Pyszne to jest” – mruczała. Co w tym mądrego? Odpowiedź brzmi: tej kobiecie udało się osiągnąć pewien sukces w świecie serwisów społecznościowych. Pomimo “zwyczajnych” treści jej profil przyciągnął około 104,000 obserwatorów! Jej “cheesburger owinięty sałatą” miał dziesiątki tysięcy wyświetleń. Wszyscy wiemy, co to oznacza: pieniądze. Istnieje wiele sposobów zarabiania poprzez “rolki” na Youtube.

Można sprzedawać usługi lub produkty, tworzyć sponsorowane wideo lub zwrócić się do różnych marek o sponsorowanie. Bardzo prawdopodobnie @yummybitestv zarabia więcej na swoich owiniętych sałatą hamburgerach, niż mój mąż na programowaniu komputerowym! Oto, czego możemy się nauczyć z serwisów społecznościowych. Życie nie musi oznaczać frustracji, ciężkiej pracy i lęku. Internet może uczynić je łatwym i przyjemnym. Wczoraj, zaraz po “cheeseburgerze owiniętym sałatą” oglądałam inne wideo, i odkryłam kobietę o bardzo nabrzmiałych ustach: Vanessę Orologio. Również jej “rolki” na YouTube mają dużo wyświetleń. Następnie zauważyłam Valerię i Daniele: całują się namiętnie na “rolkach.” Branża serwisów społecznościowych jest szeroka, znajdzie się miejsce dla każdego entuzjasty. Wiedząc o tym, dzielę się kolejnym wpisem.