Tuesday, April 30, 2013

Sympathy for Michael/Sympatia dla Michaela

I fallow Chris Arnade Photography on Facebook. "Michael 35, has been living on the streets has a hustler for 20 years. His parents blamed him for being sexually abused when he was a child and he left home when he was 15". Chris Arnade is close to Michael - the photos are documenting his afford to help him.
 
The photographer would visit him often and generally look after him. Some time ago Michael agreed to go into rehab. It seemed that he was really keen to quit his habit, but his rehab was pointless - Michael was back to heroin and prostitution. But not only would he shoot heroin into his body. There is a woman called Brenda at Huts Point.

"She has always been the voice of reason amid the chaos. She holds things together enough to cook meals and wash clothes. (…)Two weeks ago she was convinced to shoot heroin. (...) She still can’t jam a needle into herself. Michael does that." Chris Arnade wants to help the drug users documenting their life. Certainly it takes a lot of faith to stay by them.

Śledzę Chris Arnade Photography na Facebook."Michael 35 l. żyje na ulicy od 20 lat jako męska prostytutka. Jego rodzice obwiniali go o to, że został wykorzystany seksualnie jako dziecko i opuścił dom w wieku 15 lat." Chris Arnade jest związany z Michaelem - zdjęcia dokumentują jego wysiłki, by mu pomóc.

Fotograf odwiedza go i troszczy się o niego. Jakiś czas temu Michael zgodził się na odwyk. Wyglądało na to, że chciał zerwać z nałogiem, ale odwyk nie miał sensu - Michael wrócił do heroiny i prostytucji. Nie tylko sobie wstrzykuje narkotyki. Na Huts Point mieszka kobieta zwana Brenda.

"Zawsze była głosem rozsądku w chaosie. Udawało jej się kontrolować rzeczy w stopniu pozwalającym jej gotować posiłki i prać ubrania. (...) Dwa tygodnie temu została przekonana do wstrzykiwania heroiny.(...) Nie umie wbić sobie igły. Robi to Michael." Chris Arnade pragnie pomagać narkomanom: trzeba dużo wiary, by przy nich trwać.

Sunday, April 28, 2013

Human leg/Ludzka noga



Back in 2004 I was unemployed, desperate for a job and cooperating with local newspaper in Chełm. Every morning we used to have teaming. "So, do you have any ideas what to write about?" – Our boss asked. It wasn't that easy! One day I saw a woman who was swearing at her dog. I almost wanted to write about it.
Źródło: Internet


Other journalist was luckier. “Human leg was found at Ruda Huta!" – One girl informed us during the meeting. It was her subject from now on. For many weeks to come she wrote about the criminal who was back to his village. He was spending his time drinking with old mates who started to disappear.

I did no career in the local newspaper - seeking for news was hard and I never saw any money. After another couple of months I started teaching which made me regret that I wasn't brave enough to keep my newspaper job:) Anyway the whole story made me think that what for a one is a bad news, for someone else could be a very good one!

W 2004 r. byłam bezrobotna, zdesperowana w szukaniu pracy i współpracowałam z chełmskim dziennikiem. Każdego ranka szef urządzał zebranie. "Macie pomysł, o czym dziś napisać?" – pytał. Nie było łatwo! Pewnego dnia zobaczyłam kobietę, która przeklinała psa. Pomyślałam, że można by zrobić z tego temat.

Inni dziennikarze mieli więcej szczęścia. „Ludzka noga została znaleziona w Rudzie Hucie!" – poinformowała raz dziewczyna. To był jej temat od tej pory – przez wiele tygodni pisała o kryminaliście, który wrócił do wioski. Spędzał czas, pijąc z koleżkami, którzy zaczęli znikać.

Nie zrobiłam kariery w dzienniku - szukanie wiadomości było ciężkie i nie widziałam żadnych pieniędzy. Po paru dalszych miesiącach rozpoczęłam pracę w szkole, dzięki której pożałowałam, że starałam się bardziej utrzymać w gazecie:) Cała ta historia nauczyła mnie, że co dla jednego jest złą wiadomością, dla innego może być dobrą...



Wednesday, April 24, 2013

La puzza


"La puzza" means: the smell. It’s the biggest problem of the industrial estate. For many years, there was ANIC (part of Eni - Italian multinational oil and Gas Company) in our industrial estate. ANIC closed, but the huge factory is working, only for another company. Now it deals with exculpation of petroleum waste.

"La puzza" is present almost every day. Recently, the people had enough: they brought to life a committee. It decided that the people should do a manifestation. It was a big thing - even local TV went to register the manifestation. The day was nice and warm, some 200 people walked from the estate to the factory. "La puzza" is still here - but so is the committee. Like they say, hope is the last one to die!

"La puzza" znaczy: brzydki zapach. To największy problem osiedla przemysłowego. Przez wiele lat istniał tu ANIC, należący do Eni (międzynarodowa korporacja gazowo-petrochemiczna). ANIC zamknął działalność, ale fabryka nadal pracuje, tylko dla innej firmy. Teraz zajmuje się oczyszczaniem odpadów z przeróbki petrolu.

Czasami codziennie czuje się "la puzza". Ostatnio, mieszkańcy mieli dość: powołali do życia komitet. Zdecydował on, że mieszkańcy powinni zrobić manifestację. To było duże wydarzenie. Nawet lokalna TV przyjechała, by nagrać manifestację. Dzień był ładny i ciepły, około 200 osób przemaszerowało z osiedla do fabryki. "La puzza" nadal istnieje, jak również nasz komitet. Jak mówią, nadzieja umiera ostatnia.


Sunday, April 21, 2013

Real life/Prawdziwe życie


There are some things that you want like to share, but you can’t. For example, if I tell my husband: "You know, a woman weighed some 200 kg and...." for sure he would tell me: "You know that I don't bother about your rubbish articles!" I'm positive that one could learn something from my real life stories.
 
"My dying husband told me to get a boob job and find a toyboy - so I did!" There is that widowed great - grandmother, 67, set to wed the young lover, 29, she met on Facebook.

If my hubby saw that widowed grandmother he would think: "Oh bless she's got no husband her for sure her grandchildren are her whole word!" Thanks to that article he would learn something about the psychology of older woman, who might seem a bit wrinkly but she's young at heart! But he wouldn't listen. He loves Formula 1. So boring!

Są rzeczy, którymi człowiek chciałby się podzielić, lecz nie może. Gdybym powiedziała mężowi: "Wiesz, pewna kobieta ważyła około 200 kg i..." odpowiedziałby: " Wiesz, że nie interesują mnie twoje głupoty!" Jestem przekonana, że historie z życia wzięte mogą czegoś nauczyć.

"Mój umierający mąż powiedział, żebym powiększyła sobie piersi i znalazła młodszego chłopaka - zrobiłam to!". Owdowiała 67 l. prababka planuje ślub z młodszym kochankiem, 29 l. poznanym na Facebooku.

Gdyby mój małżonek zobaczył tą owdowiałą prababcię, pomyślałby: "Poczciwina! Nie ma męża, ale wnuczki są dla niej całym światem!" Dzięki artykułowi dowiedziałby się co nieco na temat psychologii starszej kobiety, która ma sporo zmarszczek, ale czuje się młoda! Ale on nie słucha tych argumentów. Uwielbia Formułę 1. Co za nudy!

Saturday, April 13, 2013

Peppino, come here!/Józiu, chodź do mnie!


Living at Nova Siri I had to learn some rules; one of those was: if you would see more than three people waiting in the post office, you should go home. Postal staff in the South of Italy it's sort of caste. You can see long queue and the member of staff mopping up the floor, chatting with the postman or reading documents...

I remember Post Office in London: postal clerk allowed himself to put a mug of tea on the desk. "You are having your tea while working! It's a shame!" - Someone told him. Once I waited at Nova Siri Post Office when a man went there. He took a look at three queues, one before every check when someone called: "Peppino, come here!".

The clerk from my check was wanted to make life easier for his friend; they started chatting. Peppino wanted to clear up some tax question. His college couldn't help him, but they would continue their friendly chat. Nobody interrupted them: if Peppino knows the postal clerk, he's right, isn't he? That's how it works in the South.

Mieszkając w Nova Siri nauczyłam się pewnych reguł; jedną z nich była: jeżeli przy okienku na poczcie widzisz więcej niż 3 osoby, wracaj do domu. Urzędnicy pocztowi na Południu to prawdziwa kasta. Widziałam, jak przecierają podłogę, rozmawiają z listonoszem, przerzucają dokumenty podczas gdy kolejka czeka.

Przypomina mi to pocztę w Londynie. Urzędnik sprawnie obsługiwał klientów, ale postawił na biurku kubek herbaty. „Pije pan herbatę w godzinach pracy! To karygodne!” – upomniał go ktoś. Pewnego razu czekałam na poczcie w Nova Siri, gdy wszedł tam mężczyzna. Obrzucił okiem trzy kolejki, gdy ktoś zawołał: „Peppino, chodź do mnie!”.

Urzędnik z „mojego” okienka ułatwił życie koledze; zaczęli rozmawiać. Peppino oczekiwał wyjaśnienia kwestii podatkowej; kolega nie mógł mu pomóc, ale kontynuowali przyjacielską rozmowę. Nikt im nie przeszkadzał. W końcu, jeżeli Peppino zna się z urzędnikiem, jest „w swoim prawie”, nie? Tak to jest na Południu.