Friday, April 7, 2023

Simulation

 

Imagine being a brain. You’re locked inside a bony skull, trying to figure what’s out there in the world.” – Anil Seth, professor of Cognitive Neuroscience wrote. “All you’ve got to go on is streams of electrical impulses which are only indirectly related to things in the world, whatever they may be. So perception – figuring out what’s there – has to be a process of informed guesswork in which the brain combines these sensory signals with its prior expectations or beliefs about the way the world is to form its best guess of what caused those signals.” Interesting, but still it’s only an information, isn’t it? The problem is that to me back in 2021 the news like this suddenly had become something big… A life or death situation. I was caught in the endless cycle of overthinking. I didn’t realise that it wasn’t so important: it did really bother me. Towards the end of the spring I was experiencing a lot of inner turmoil, and going through one of the most difficult period of my life. Everything due to my racing thoughts! 

„According to scientists, everything we hear, touch, smell and see are electrical impulses, interpreted by our brain. We can forget about the sky, the earth, colours and shapes! All external things are neuronal fantasy, an active construction of reality” – I would think. “Our world consist of the images created in our brain. We perceive it about 100 milliseconds far behind times just like a broadcasting of a live television show, which is delayed by about 3 seconds.” I didn’t realise that it’s the time to end the cycle. It’s difficult to break the habit! Slowly, I had lost the ability to control the negative effects. It’s gotten to the point that my overthinking led to mental health issue. I was really preoccupied with my thoughts. What happened was a chain effect. First, I become intrigued with the question “Are we living in a simulation?” and convinced myself that our human senses are deceiving us. Maybe existence is an illusion, and our world isn’t real. If everything that we see are the images from electrical impulses, how can we be certain that the universe around us actually exist? I was obsessed with the idea that everything is merely perception, and our visual world is constructed in our brain. Everything that we see “out there” is actually a reconstruction of reality, that is build inside of our mind! I tried to talk about it with the others, but they didn’t seem to care. Why, this has now been scientifically proven: our brain generates a hallucination that I experience as a world around me… Why shouldn’t we take the information seriously? 

My friends never bothered about it, but I did. I started worrying that we are really living in the simulated reality that is indistinguishable from the real world. Thinking about it all the time I came to the realisation that myself and the other people, we are only virtual characters within the game. Believing in it meant taking all my life and turn it upside down. I was reflecting a lot, slowly but surely convincing myself more and more to the strange theory. As a result my life didn’t seem that real any more. Every move I made seemed lost with no direction. Even my family was loosing her meaning… My mind was searching for solutions. I was wondering whether is it possible to break from the simulated world? I came to the conclusion that even if Danka Markiewicz is only an illusion, still there is something real: my spirit. And that’s how I decided to leave everything behind, and start looking for God…

Wyobraź sobie, że jesteś mózgiem. Zamknięty w kościanej czaszce, próbujesz sobie wyobrazić świat na zewnątrz.”mówi profesor neurobiologii Anil Seth. „Masz tylko strumień impulsów elektrycznych, które są niebezpośrednio tylko związane z rzeczami tego świata, czymkolwiek one są. Percepcja – dowiadywanie się, o co chodzi – musi być procesem informacyjnej zgadywanki: mózg łączy sygnały sensoryczne z wcześniejszymi oczekiwaniami lub wierzeniami, o jaki świat chodzi, tworząc najlepszą próbę odgadnięcia, co spowodowało ten sygnał.” Ciekawe, ale to jednak tylko informacja, czyż nie tak? Problem w tym, że dla mnie w roku 2021 wiadomości tego rodzaju nabrały niezwykłej wagi, stając się kwestią życia i śmierci. Mój umysł został uwięziony w niekończącym się cyklu nadmiernego myślenia. Nie zdawałam sobie sprawy, że te kwestie nie mają tak dużego znaczenia: przejmowałam się tym naprawdę. W końcu wiosny zaczęłam doświadczać wewnętrznego zamętu: przechodziłam jeden z najtrudniejszych okresów mojego życia. Wszystko za przyczyną gonitwy myśli! 

“Zdaniem naukowców, wszystko to, co słyszę, dotykam, czuję i widzę stanowią impulsy elektryczne, interpretowane przez pracę mózgu. Możemy zapomnieć o niebie, ziemi, kolorach oraz kształtach! Wszelkie rzeczy na zewnątrz są neuronową fantazją, aktywnym tworzeniem rzeczywistości” – myślałam. „Nasz świat to obrazy tworzone w umyśle. Postrzegamy je z opóźnieniem około stu milisekund, całkiem jak program telewizyjny na żywo, który jest opóźniony mniej więcej trzy sekundy.” Nie zdawałam sobie sprawy, że czas przerwać to wszystko. Niełatwo jest zmienić nawyk! Straciłam zdolność kontrolowania negatywnych efektów: doszło do tego, że nadmierne myślenie doprowadziło do problemów ze zdrowiem psychicznym. Naprawdę przejmowałam się wszystkim; miało to efekt łańcuchowy. Najpierw zaintrygowała mnie kwestia czy naprawdę żyjemy w symulacji – przekonałam samą siebie, że zwodzą nas ludzkie zmysły. Być może egzystencja jest tylko iluzją a nasz świat nie jest prawdziwy. Jeżeli wszystko co widzę to tylko obrazy z impulsów elektrycznych, jak możemy być pewni, że nasz wszechświat istnieje naprawdę? Myśl, że wszystko jest percepcją a nasz świat jest konstruowany przez mózg stała się moją obsesją. To, co widzimy na zewnątrz jest zaledwie konstrukcją rzeczywistości, stworzoną przez nasz umysł! Próbowałam rozmawiać o tym z innymi, ale nie wyglądało na to, że cała rzecz ich obchodzi. Dziwiło mnie to. Dowiedziono naukowo, że nasz mózg tworzy halucynacje, odbierane jako rzeczywistość… Czyż nie powinno się brać tych informacji na serio? 

Moi znajomi nie wykazywali zainteresowania. Ja tak! Przejęłam się teorią, że przyszło nam żyć w symulacji, nierozróżnialnej od realnego świata. Myśląc o tym bez przerwy doszłam do wniosku, że ja sama i inni ludzie jesteśmy tylko wirtualnymi postaciami, “żyjącymi” w grze. Wiara w to wywróciła moje życie do góry nogami. Rozważałam wszystko dokładnie, powoli przekonując się coraz bardziej do dziwnej hipotezy. W rezultacie moja egzystencja nie wydawała się prawdziwa. Wszystko to, co robiłam przestawało mieć sens. Nawet moja familia traciła na znaczeniu… Mój umysł szukał rozwiązań. Zastanawiałam się, czy istnieje możliwość wydostania się z symulowanego świata? Doszłam do wniosku że nawet jeśli Danka Markiewicz jest złudzeniem, to istnieje coś prawdziwego: mój duch. Tak oto postanowiłam porzucić wszystko i zająć się poszukiwaniem Boga…




Thursday, April 6, 2023

Madonnella

 

I went to see my old friend Antonietta some time ago. She’s familiar with the story of my illness. “It was a time of your life that you need to remove with an eraser!” - She told me. For sure I would be very eager to cancel the entire event from the memory of the people I know, and from my own as well. Unfortunately that’s impossible. I can’t go back in time, and change my past. Why to talk about it, you might ask. “The past is never dead. It’s not even past” – William Faulkner wrote. That’s very true. Many of us would find yourself immersing in the memories of the “good old times.” The others keep blaming yourself for everything that goes wrong with the life… It’s so difficult to let go of the past, especially if it’s painful. Often you cannot simply accept your problem and move on. 

It’s double true when it comes to mental illness. Even though in the recent times has been made some progress, people with those disorders are still stigmatized, and often even victims of shame and marginalisation. Once labeled, always labeled! Many says that dealing with it is more difficult than dealing with mental disorder itself. “The purpose of talking about the past is to change how it affects the present” – Somebody wrote. Stigma arises from the lack of understanding of mental illness. The more it remains hidden, the more people are convicted that there is something to be ashamed of. When a person with mental health problems would allow to know herself, it would help to reduce the stigma. I believe that revealing my story can have a positive impact. Let me start again: it all began late in the year 2020. 

It started innocently, I would simply go for a long solo walks. I was going down town, from my Colajanni street to my favourite Bari district called Madonnella, and then to Pane e Pomodoro beach. I would spent hours analysing certain thoughts. I become obsessed with the famous theory proclaimed by some very reputable physics. They are saying that we’re probably living inside a very complicated computer simulation. Our reality is generated by digital information and the electrical signals in your brain interpret that data into what you call reality. I was thinking about this excessively for a long period of time. I just got caught up the simulation hypothesis. I would find it hard to focus my mind on anything else than the idea. The months passed by, and when the spring came I was positive that we are living in computer generated universe… Every day I would go for my long walk, fixated on those things. Later on I was about to find out that overthinking may seriously effect your mental health…

Poszłam odwiedzić moją dawną znajomą Antoniettę jakiś czas temu. Zna historię mojej choroby. “To był okres twojego życia, który trzeba wymazać gumką!” - rzekła. Z pewnością usunęłabym bardzo chętnie całe wydarzenie z pamięci ludzi, których znam i mojej własnej. To jednak niemożliwe. Nie mogę cofnąć się w czasie i zmienić mojej przeszłości. Po co o tym mówić, mógłby zapytać ktoś… “Przeszłość nie umiera nigdy. Nie jest nawet przeszła” – napisał William Faulkner. To wielka prawda. Wielu z nas zanurza się we wspomnieniach “starych dobrych czasów.” Inni obwiniają się za wszystko, co w życiu nie wyszło. Bardzo trudno uporać się z przeszłością, szczególnie jeśli jest bolesna. Często nie potrafisz po prostu zaakceptować problemu i iść do przodu. 

Jest to podwójnie prawdziwe, jeśli chodzi o chorobę psychiczną. Pomimo, że w ostatnich czasach nastąpił pewien postęp, ludzie z takim zaburzeniem są stygmatyzowani. Często są również ofiarami zawstydzania, marginalizacji… Raz oznaczony, zawsze oznaczony! Wielu mówi, że uporanie się z tym jest trudniejsze niż sama choroba psychiczna. “Celem mówienia o przeszłości jest zmiana efektów, którymi wpłynie na teraźniejszość” – napisał ktoś. Stygmat bierze się z braku zrozumienia choroby psychicznej. Im bardziej pozostaje ukryta, tym więcej jesteśmy przekonani, że istnieje coś, czego się trzeba wstydzić. Kiedy osoba z problemami tej natury pozwoli się poznać, pomoże w redukcji stygmatu. Wierzę, iż ujawnienie mojej historii może mieć pozytywny wpływ. Zacznijmy od nowa: wszystko rozpoczęło się w końcu roku 2020. 

Z początku rzecz wyglądała niewinnie, najzwyczajniej w świecie zaczęłam wychodzić na samotne spacery. Chodziłam po mieście, rozpoczynając wyprawę na ulicy Colajanni kierowałam się do ulubionej dzielnicy Bari zwanej Madonnella, a następnie na plażę Pane e Pomodoro. Spędzałam godziny analizując pewne myśli. Moją obsesją stała się teoria głoszona przez niektórych bardzo poważanych fizyków. Ich zdaniem żyjemy prawdopodobnie w bardzo skomplikowanej symulacji komputerowej. Rzeczywistość jest generowana poprzez informacje digitalne i sygnały elektryczne, które to dane mózg interpretuje jako to, co nazywamy rzeczywistością. Myślałam o tym nieustannie przez długi okres czasu. Pochłonęła mnie teoria symulacji komputerowej. Było mi trudno skoncentrować się na czymś innym. Mijały miesiące, kiedy nadeszła wiosna byłam pewna, że żyjemy we wszechświecie stworzonym w komputerze, Każdego dnia wychodziłam na długi spacer, koncentrując się na tych sprawach. Później miałam się dowiedzieć, że nadmierne myślenie może bardzo zaszkodzić zdrowiu psychicznemu…




Wednesday, April 5, 2023

Outsider

 

Don’t be afraid of being different, be afraid of being like everybody else” – Somebody wrote. Easy to say, but the truth is that being unique is one of the most challenging things, because it may cause going against societal expectations. Standing out is bringing attention to yourself… An “outsider” could be not understand and accepted. Many would look down on you because you’re different. Scary, isn’t it? Most of us just want to be just like everyone else. We are deeply concerned about what people think about us, and afraid of being singled out. It takes a real individuality to go on your own way, without worrying too much what the majority thinks. Those people are strong and independent… I’m not, unfortunately! Being “not like them” is damn hard. In today’s world everybody is trying to copy the others!

I never wanted to be different, and spent most of my life trying to fit in. Society values sameness, so I was doing my best in hope of assimilation with the people around me. It seemed to me that my attempts to fit it were going to work. I was happy about it, but deep down I felt very different. It was making me feel quite lonely. On the one hand I wanted to be like everybody else, but on the other side it seemed to me that I think much deeper than the rest of the world. It looked like “the others” are interested basically in eating and daily things. For years I was having conversations about pasta for dinner, and thinking that I was faking all the time. For most of my life I felt as an outsider, but I was deeply convicted that you have to pretend, otherwise you will be rejected and excluded. I was positive that the people won’t accept you the way you are… My mental disorder has taught me that they actually are much better that I believed. I expect that everybody would find me much changed, but suddenly I stopped caring about what anyone thinks.

Shortly after returning from Castelmezzano and Pietrapertosa I went to my home village in Poland. I told everybody that I’m not going back to Italy because I want to find God. Strange enough, isn’t it? I was positive that my family would reject me for good, but much to my surprise they never did. My husband, my brother, the neighbours – everybody was very supportive. Surely they didn’t like my abnormal behaviour, but they weren’t rejecting me. With no doubt my family felt quite embarrassed about the whole thing, they didn’t know how to deal with the situation… My persistence to stay in Poland put them in a difficult position, and still they showed incredible patience and understanding. I’m writing about everything because I know that talking about mental health problems makes people feel uncomfortable. We’re afraid of being judged, and maybe excluded from our friend’s circle. The stigma associated with mental illness is stopping from talking about the experience. The whole story taught me that I was wrong while thinking that if people would see you as different, you would be lonely and ostracized. So far everyone’s treating me well.

Nie bój się być odmiennym, obawiaj się bycia takim jak wszyscy” – napisał ktoś. Łatwo powiedzieć, ale prawda jest taka że bycie wyjątkowym to jedna z najtrudniejszych rzeczy na świecie, ponieważ może sprzeciwiać się oczekiwaniom społecznym. Wysuwanie się z tłumu zwraca na ciebie uwagę… Ktoś “inny” może być nierozumiany i nieakceptowany. Wielu będzie krzywo na ciebie patrzeć, ponieważ się od nich różnisz. Brzmi groźnie, prawda? Większość z nas chce być takim, jak inni. Przejmujemy się bardzo tym, co ludzie o nas pomyślą, boimy się wyróżniać. Trzeba prawdziwej osobowości aby iść własną ścieżką, bez przejmowania się co powie o nas większość. Tacy ludzie są silni, niezależni… Ja nie, niestety! Bycie “nie takim jak inni” jest bardzo trudne.

Nigdy nie chciałam się wyróżniać i spędziłam większość życia starając się przystosować. Społeczeństwo ceni jednakowość, dokładałam wiec siły by przypominać ludzi, pośród których mi przyszło przebywać. Wyglądało na to, że moje wysiłki w celu przystosowania sprawdzały się całkiem dobrze. Cieszyło mnie to, ale w głębi duszy czułam że bardzo się różnię. Czyniło mnie to dość samotną. Z jednej strony chciałam być taka jak reszta, z drugiej zaś wydawało mi się że myślę głębiej, niż reszta świata. Patrzyłam na “innych” i miałam wrażenie, że myślą przede wszystkim o jedzeniu i sprawach codziennych. Przez większość życia czułam się niczym “obca” ale byłam pewna, że trzeba udawać, bo w przeciwnym razie będziesz odrzucona i zepchnięta na margines. Zaburzenie psychiczne przekonało mnie, że tak naprawdę ludzie są lepsi, niż myślałam. Jak przypuszczam, wszyscy zauważyli, że bardzo się zmieniłam, ale nagle przestało mi zależeć na tym, co ludzie pomyślą.

Niedługo po powrocie z Castelmezzano i Pietrapertosa wyjechałam do rodzinnej wioski w Polsce. Powiedziałam wszystkim, że nie wracam do Włoch bo chcę znaleźć Boga. Brzmi dziwnie, czyż nie tak? Byłam pewna, że rodzina się ode mnie odwróci, lecz ku mojemu zdziwieniu do tego nie doszło. Mój mąż, brat, sąsiedzi – wszyscy okazali mi wsparcie. Z pewnością nie podobało się im moje nietypowe zachowanie, ale nie zostałam odsunięta. Bez wątpienia moja rodzina czuła się zakłopotana tym wszystkim, nie wiedzieli jak się zachować w takiej sytuacji… Mój upór aby pozostać w Polsce postawił ich w trudnej pozycji, ale wykazali niewiarygodne zrozumienie i cierpliwość. Piszę o wszystkim bo wiem, że ludzie czują się nieswojo mówiąc o problemach ze zdrowiem psychicznym. Boimy się, że otoczenie zacznie nas osądzać, być może wykluczy z kręgu znajomych. Cała historia nauczyła mnie, że myliłam się myśląc, że jeśli ludzie zobaczą, że jesteś inny, skażą cię na ostracyzm i samotność. Jak dotąd wszyscy traktują mnie dobrze.


Tuesday, April 4, 2023

Xerox

 

Yesterday I was observing two employers in the Xerox copy store. Their job was monotonous, constant… Just the sort of work that can become boring very quickly. Still, even if their day-to-day activity was not interesting, it was clear that they appreciate it. What’s the secret? Clearly you have to focus on the positive. There are many benefits from every boring job, like the paycheck for example… You’ve got to notice the good sides of where you are right now. Life is quite simple – for the most of us it’s about repeating all the same things each day. If you are a housewife you get your children ready for school, then you do daily house tidy routine, make lunch and dinner and so on. If you have a job you get up, go to work, come home, eat, relax… 

Somebody would say that repetition is good once you get used to it. I just want to say that I really admire the people who are happy with their simple life, appreciate their work, even if it’s boring, and are meeting their obligations very well. Unfortunately I’m not one of them! To be honest since I stopped working over 10 years ago I didn’t like very much to be a stay-at-home mother. First, I would allow myself to fall into a routine, and then I felt burned out by the life of of repetition. My mental health problems started back in 2011 with negative thoughts. Everybody has it once a while, the problem is that myself, slowly, I started to see negative in everything. Even though I have a family of my own I would define my life as empty and meaningless. I was thinking think: “Is it this all? There has to be something else!” 

I was going trough a bad time, and everything was coming to a crisis until the day came when I realised that nothing makes any sense, except seeking God. I was positive that leaving my husband and children is very reasonable, just like living under the stars in Castelmezzano e Pietrapertosa… Mental illness is considered to shameful because we don’t understand what causes it, and what is incomprehensible causes fear. People with those problems are sometimes behaving in a strange way… I’m revealing my story to demonstrate that deep down in our mind can exist the reason of everything. Like the proverb says: “A wise man can learn something even from a fool.” I’ve learned a lot from my mental illness.

Wczoraj obserwowałam dwoje pracowników w punkcie ksero. Ich praca jest monotonna, powtarzalna… Taki rodzaj zajęcia nudzi się bardzo szybko. Pomimo tego, nawet jeśli ich codzienna działalność nie była interesująca zdawało się oczywiste, że każde z nich ją docenia. W czym tkwi sekret? Rzecz jasna, trzeba koncentrować się na tym, co pozytywne. Istnieje wiele plusów nudnej pracy, na przykład wypłata. Trzeba widzieć dobre strony tego, co masz w chwili obecnej. Życie jest dosyć proste – dla większości z nas chodzi w nim o powtarzanie tych samych rzeczy codziennie. Jeśli jesteś gospodynią domową, szykujesz dzieci do szkoły, sprzątasz mieszkanie, szykujesz obiad, kolację i tak dalej. Gdy posiadasz zajęcie wstajesz rano do pracy, wracasz, jesz, relaksujesz się… 

Ktoś mógłby powiedzieć, że powtarzanie jest dobre, kiedy do niego przywykniesz. Muszę powiedzieć, że naprawdę podziwiam ludzi, którzy są szczęśliwi w zwyczajnym życiu, doceniają pracę, nawet jeśli nudzi. Niestety, przez większość egzystencji nie byłam jedną z nich! Prawdę mówiąc, odkąd przestałam pracować ponad 10 lat temu niespecjalnie lubiłam bycie pozostającą w domu mamusią. Po pierwsze, pozwoliłam sobie wpaść w rutynę, po czym nadszedł czas wypalenia powtarzalną egzystencją. Moje problemy ze zdrowiem psychicznym zaczęły się w roku 2011 od negatywnych myśli. Zdarzają się one każdemu, ja jednak widziałam negatywizm we wszystkim. Pomimo, że miałam własną rodzinę definiowałam moje życie jako puste i bezużyteczne. Myślałam: “Czy to już wszystko? Musi być coś więcej!” 

Przechodziłam przez trudny okres, wszystko zbliżało się do kryzysu. W końcu nadszedł dzień w którym zdecydowałam że nic nie ma sensu oprócz szukania Boga. Byłam pewna, że pozostawienie męża i dzieci jest bardzo rozsądne, podobnie jak mieszkanie pod gołym niebem w Castelmezzano i Pietrapertosa… Choroba umysłowa jest uważana za wstydliwą, ponieważ nie rozumiemy do końca co ją powoduje. To, co niezrozumiałe budzi lęk. Ludzie z tego rodzaju problemem zachowują się czasem dziwnie… Opowiadam moją historię żeby pokazać, że w głębi naszego umysłu istnieje powód wszystkiego. Jak mówi powiedzenie: “Mądry człowiek nauczy się czegoś nawet od głupca.” Moja choroba psychiczna wiele mnie nauczyła.




Monday, April 3, 2023

Iceberg

 

In our times people are talking about everything, but mental illness rather unacceptable. People who are experiencing it feel quite embarrassed to admit the fact. There are various reasons, one of them is a fear… Of yourself. We are afraid of things that we cannot control. Emotions are the hardest thing to control, and mental disorders are affecting your mood, thinking and behaviour. Anything can happen, sometimes you don’t understand your own actions… It’s scary, and talking about it makes you feel anxious. People with that sort of problems often would prefer to sweep things under the carpet, metaphorically speaking. If you’re scared to talk about yourself, you’re sending the signal about something that cannot be admitted. There is nothing strange that the stigma of mental illness hasn’t gone away yet! 

Denying the existence of the problem might hide the truth from the others, but everything has a price. Trying to conceal the whole things is sort of admitting to yourself that you cannot be accepted the way you are. I want to be honest about mental disorder. I would like to believe that even the strange behaviour, that seems to be pointless and impossible to understand might keep the truth hidden. Let’s take as an example my real-life story. Leaving my family behind in order to seek God is quite bizarre, clearly. In fact the illness has only brought to light the big disappointment: my entire life wasn’t working out the way I hoped. 

I had never accepted that I wasn’t working, but instead of trying to change something I was trying to put all the blame on my husband’s shoulders. I felt frustrated, helpless and stuck in sad existence. I didn’t appreciate my family the way I should have. I lost myself into motherhood quitting my job and dedicating myself exclusively to raising my children. Sometimes it felt like a burden… “The mind is like an iceberg; it floats with one-seventh of its bulk above the water” – Sigmunt Freud wrote. I think that in the past 10 years I was just subconsciously looking for a chance to just close the door behind me and disappear… Which I eventually did.

W naszych czasach mówi się o wszystkim, lecz choroba psychiczna jest raczej nieakceptowalna. Ludzie, którzy jej doświadczyli czują się zakłopotani, jeśli chodzi o przyznanie tego faktu. Istnieje wiele powodów, jednym z nich jest strach… Przed sobą samym. Boimy się rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli. Emocje są najtrudniejsze do okiełznania a zaburzenie umysłowe wpływa na samopoczucie, myślenie, zachowanie. Wszystko może się zdarzyć, czasem nie rozumiesz własnych działań… To budzi lęk, mówienie o wszystkim powoduje niepokój. Ludzie, którzy mają takie problemy wolą zamiatać całą rzecz pod dywan, mówiąc metaforycznie. Jeśli boisz się mówić o sobie, wysyłasz sygnał że istnieje coś, do czego nie można się przyznać. 

Nic dziwnego, że nadal istnieje stygmat choroby psychicznej! Negowanie istnienia problemu może ukryć prawdę przed otoczeniem, ale wszystko ma swoją cenę. Próbując tuszować całą rzecz przyznajesz przed samym sobą, że nie możesz być akceptowanym takim, jakim jesteś. Wolę być szczera jeśli chodzi o chorobę psychiczną. Chciałabym wierzyć, że nawet dziwne zachowanie, które zdaje się nie mieć sensu i być kompletnie niezrozumiałe ukrywa jakąś prawdę. Jako przykład weźmy moją historię z życia wziętą. Pozostawienie rodziny w celu szukania Boga jest niepojęte, rzecz jasna. Tak naprawdę choroba wydobyła na światło dzienne wielkie rozczarowanie. 

Moje życie nie układało się tak, jak chciałam. Nie akceptowałam faktu, że byłam bezrobotna, zamiast jednak coś zmienić składałam całą winę na barki mojego męża. Czułam się sfrustrowana, bezradna, zapieczętowana w smutnej egzystencji. Nie doceniałam mojej rodziny tak, jak powinnam. Zatraciłam się w macierzyństwie, zwolniłam z pracy, poświęcałam cały czas dzieciom. Czasami odczuwałam to jako brzemię. “Podświadomość jest jak lodowiec, zaledwie jedna siódma wystaje ponad powierzchnię wody” - pisał Freud. Myślę, że przez ostatnie 10 lat podświadomie chciałam zamknąć za sobą drzwi i zniknąć… Co ostatecznie zrobiłam.




Sunday, April 2, 2023

Mental break/Załamanie nerwowe

 

It really is extremely difficult to talk about your own mental disorder. There’s two reasons: the first one is that yourself, you don’t even realise what the hell would happened to you? For example, before leaving my family two years ago I threw away all my stuff, like the iPhone, tablet, computer, books and clothes… Later on, I could not understand why it had happened. Living under the stars in the mountains I felt eyes on me. Castelmezzano and Pietrapertosa are very small, people in the towns know each other well. I could ever imagine what they would think about the strange woman with short hair… 

Still, at that moment the decision to leave my family behind, and to be homeless seemed very logical to me. It’s a sign of a “mental break.” Suddenly something changes, and you feel like the common situation seems strange. Talking about is like a confession to everybody else that you able to loose control over your mind, and behave like a stranger to yourself. How could you explain why? I’m writing about to show other people that being ashamed about the whole thing is not the only choice. Most of the people would hide what was happening from the others, but it would sentence you to spend your life with a sense of embarrassment. 

Yes, it is difficult to talk about mental illness in public, and there is another reason. We do long to be liked by the others. Most of us, we are approval seekers. We would spend a lot of time and effort to create an image that we think people would find appealing. Still, there is another need: of being more authentic. In the end of the day, behind almost all the “perfect images” that we are showing in public there is something hidden, like emotional trauma or childhood scars. I’m talking about my problems hoping that I won’t be rejected, and the others would understand…

Bardzo trudno mówić o własnej chorobie psychicznej. Są dwa powody: pierwszym z nich jest fakt że ty sam nie rozumiesz, co do licha tak naprawdę ci się przydarzyło? Przykładowo, zanim odeszłam od rodziny dwa lata temu wyrzuciłam moje rzeczy, jak telefon, komputer, tablet, ubrania i książki. Później nie mogłam tego pojąć. Mieszkając pod gołym niebem w górach czułam na sobie baczne spojrzenia. Castelmezzano i Pietrapertosa to małe miasteczka, ludzie dobrze się znają. Mogłam sobie wyobrazić co myślą o dziwnej kobiecie z krótkimi włosami… 

Pomimo wszystko, w tamtej chwili decyzja by odejść od rodziny i żyć jako bezdomna wydawała się bardzo logiczna. To oznaka załamania nerwowego. Nagle coś się zmienia, czujesz że znajoma sytuacja zaczyna wyglądać dziwnie. Mówienie o tym to wyznanie, że jesteś zdolny do utraty kontroli nad twoim umysłem. Zachowywać się jak nieznajomy wobec siebie samego… Jak mogę wyjaśnić, czemu tak się dzieje? Piszę o wszystkim żeby pokazać innym, że wstydzenie się wszystkiego to nie jedyny wybór. Większość ludzi ukrywa to wszystko, skazując się jednak na spędzenie reszty życia w zakłopotaniu. 

Tak, trudno mówić o chorobie psychicznej publicznie, istnieje kolejny powód. Chcemy być lubieni przez innych. Większość z nas szuka aprobaty u innych. Spędzamy czas na kształtowanie własnego obrazu, który zdobędzie naszym zdaniem przychylność otoczenia. Pomimo wszystko, mamy też inną potrzebę: bycia autentycznym. W ostatecznym rachunku nasze “doskonałe odbicia” które pokazujemy publicznie często ukrywa emocjonalne traumy czy blizny z przeszłości. Mówię o moich problemach mając nadzieję, że nie będę odrzucona, lecz zrozumiana…





Saturday, April 1, 2023

Stigma

 

I’m out of my mind but I’m not like the others” – The leader singer of the band Maneskin is singing. To him, it’s just the words, but for me it’s a reality. Almost two years ago I was living along with my family on the Colajanni 13 street in Bari, a city by the sea. My husband was renting the apartment: there was not much of the furniture, but it had a lot of space. I liked it, from our balcony I could see the sea: only half an hour of the walk. The 14th of June (my mother’s birthday) I decided to make a very dramatic gesture: I left my home, my husband and children… Everything. Leaving it behind, I took with me some money, clothes and books. 

For one month I was living under the stars at Castelmezzano and Pietrapertosa, two beautiful towns in the mountains. My adventure ended with a long fasting. For two weeks I was living without any food, from which one week without even water. The reason is that at the age of 44 I fell with mental disorder. Apparently it takes courage to reveal the fact in public. Mental illness seems to be something that cannot be discussed. Generally people are very uncomfortable with it, and tend to hide the whole thing from the others. I’ve also tried to do it for a while, only to discover that it would only increase the sense of shame and embarrassment. Now I’m deciding to write about it, hoping that it could help to remove the stigma of mental illness. 

“According to the World Health Organisation, 1 in 4 people will experience mental health problems at some point in their lives. That’s one-quarter of the world’s population.” - I read. We’re not ashamed when our bodies get sick, so why should we be ashamed when our minds aren’t in top form? We should be looking after our mental health in the same way we look after our physical health.” I agree with it. I reveal my mental illness in public because shame only makes things worse… The more we’re talking about something, the more all right it becomes.

Mam źle w głowie ale się różnię od innych” – śpiewa solista zespołu Maneskin. Dla niego to tylko słowa, dla mnie zaś rzeczywistość. Dwa lata temu mieszkałam z rodziną przy ulicy Colajanni 13 w nadmorskim mieście Bari. Mąż wynajmował ten lokal, miało niewiele mebli, lecz sporą powierzchnię. Lubiłam je: z balkonu rozciągał się widok na morze, od którego dzieliło mnie pół godziny spaceru, mniej więcej. Czternastego czerwca zdecydowałam się na gest iście dramatyczny: porzuciłam mianowicie dom, męża, dzieci… Wszystko. Odchodząc, zabrałam ze sobą trochę pieniędzy, ubrań oraz książki. 

Przez miesiąc żyłam pod gołym niebem w Castelmezzano i Pietrapertosa, pięknych górskich miasteczkach, szukając Boga oraz samej siebie. Mój wyczyn zakończył długi post: przez dwa tygodnie obywałam się bez jedzenia, tydzień zaś bez picia. Przyczyną jest fakt, że w wieku 44 lat zapadłam na chorobę psychiczną. Wygląda na to, że trzeba odwagi, by mówić o wszystkim znajomym. Zasadniczo ludzie nie chcą o tym wspominać, próbują wszystko ukryć. Ja również próbowałam to robić, ale odkryłam że zwiększam w ten sposób cały wstyd i zakłopotanie. Zdecydowałam pisać o całej rzeczy mając nadzieję zdjąć stygmat choroby psychicznej. 

“Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia jedna osoba na cztery doświadczy choroby umysłowej w jakimś punkcie swojego życia. To jedna czwarta całej populacji!” - czytam. “Nie wstydzimy się kiedy nasze ciało choruje, dlaczego mamy to robić kiedy nasz umysł nie jest w szczytowej formie? Powinniśmy patrzeć na zdrowie psychiczne tak samo, jak na to fizyczne.” Zgadzam się z tym. Ujawniam moją chorobę psychiczną na blogu ponieważ wstyd tylko pogarsza sytuację. Im więcej o czymś mówimy, tym bardziej wydaje się w porządku.



Friday, February 17, 2023

23.Io posso amare

 

As I wrote before, I’m dealing with shame, in the last weeks the emotion transformed into a state of being. It’s a sign that the shame turns into an identity and becomes toxic. It’s a painful emotion, and drains the energy. “To heal toxic shame you need to come out of hiding” – I read. “We cannot change out ‘internalized’ shame until we ‘externalize’ it.” That’s what I’m doing, last week I went to see my in-lows and Antonietta, I also called my friends. Anna revealed me a funny story. 

She was just back from the church, after a Holy Mass she liked a lot. She was still living in the atmosphere of solemnity, but only she crossed the threshold of her apartment, she felt a very bad smell… It occurred that a malfunction in the toilet just triggered sort of catastrophe. There was a lot of poo all over the floor… The first thought of my friend Anna was: “Damn it!” Such a misfortune brings the mood down! But then, she decided not to be angry, and sing the church music: “Bless You Lord.” 

We are deciding that there are two things, the bad and the good one. Our mind is endowing negative qualities, we are judging all the time. Checking the forecast we’re deciding first, that the cold is depressing. Good soldier Svejk is happy: instead of judging he’s praising the jail and mental institute, where he’s fed with bread and milk… The thought of evil is causing fear, but reality you don’t judge gives reason for being happy. I’m dealing with toxic shame not because the others are nasty. I keep judging myself, and find guilty… In that way, “io non posso amare me stessa.”

Jak pisałam wcześniej, jestem trapiona przez wstyd, w ciągu ostatnich miesięcy ta emocja przekształciła się w stan istnienia. To znak że wstyd zmienił się w tożsamość i stał toksyczny. To bolesna emocja, odbiera energię. Mam symptomy toksycznego wstydu jak niepokój, ukrywanie mojej “wadliwej i niedoskonałej” osoby, poczucie winy, uczucie upokorzenia, niska ocena własna… “Aby uleczyć toksyczny wstyd trzeba wyjść z ukrycia” – czytam. “Nie możemy zmienić “wewnętrznego” wstydu dopóki nie wydostaniemy go na zewnątrz.” To właśnie chcę zrobić, koniec z ukrywaniem. Pojechałam odwiedzić teściów i Antoniettę, zadzwoniłam też do znajomych. Anna opowiedziała mi zabawną historię. 

Właśnie wróciła z kościoła po mszy która bardzo się jej podobała. Była w podniosłym nastroju, lecz przekroczywszy progi mieszkania poczuła okropny zapach. Okazało się że awaria w ubikacji wywołała coś w rodzaju katastrofy. Na podłodze leżały odchody… Pierwszą myślą Anny było: “Do cholery!” Taka przygoda może zepsuć nasz nastrój! Następnie jednak zdecydowała że nie będzie zła, i zaśpiewa kościelną pieśń: “Błogosławię cię Panie.” 

Decydujemy, że istnieją dwie rzeczy, niepożądana i dobra. Nasz umysł przypisuje cechy negatywne: oceniamy bez przerwy, sprawdzając pogodę postanawiamy najpierw, że przygnębia nas zimno... Dobry wojak Szwejk jest radosny, ponieważ nie osądza. Wychwala zalety więzienia i zakład psychiatryczny, gdzie karmią maczaną w mleku bułeczką. Myśl o istnieniu zła napełnia słusznym lękiem: rzeczywistość, której nie oceniasz, daje powód do szczęścia. Borykam się z toksycznym wstydem nie z winy innych. Bez przerwy siebie osądzam i uznaję za winną… W ten sposób “io non posso amare me stessa.”





Friday, February 10, 2023

22.Io posso amare

 

It is three o’clock and since the morning, I have eaten: cereals and coffee, chocolate and coconut-filled candy bar, a lot of bananas, lemon with honey, pasta for lunch, sandwiches, cucumber, cocoa biscuits… “Binge eating makes sense if you have the feeling of endless void” – I read. “Eating can be a symbolic way of filling that void.” I agree with it, that’s why it’s so difficult to stop binge eating every 15 minutes or so! Sometimes eating can save a life, like that bloody Sunday a couple of weeks ago. At some point I felt really down… But in the very moment I remember that “zio Paolo” (uncle Paolo) gave to my husband two jars of home made jam.

I opened one of them: it tasted lovely! Needles to say that finished it on my own, along with crispy bun. After that, I felt much better somehow… “There is some pleasure in eating which can act as a temporary distraction from the emotional pain” – I read. “The needs that are unmeet of those who are living with depression can be a wide range of possibilities from feeling lonely hopeless purposeless and worthless.”

That’s how I feel. Recently I am upset for no reason… Actually there is a reason. I’m struggling with difficult emotions: on the one hand, eating is giving some comfort, on the other hand – I feel guilty about what I’ve eaten. Yes, I feel down recently but sometimes a small thing like “zio Paolo” jam can make a difference. It’s more than a food: every time when I see the second jar in the fridge, I remember that there is someone who likes you a bit… A reason that despite everything, “posso amare me stessa.”

Jest trzecia po południu i od rana zjadłam: płatki śniadaniowe z kawą, czekoladę, baton kokosowy, dużo bananów, cytrynę z miodem, makaron na obiad, kanapki, ogórki, ciastka kakaowe… “Objadanie się ma sens jeśli czujesz nieskończoną pustkę” – czytam. “Jedzenie jest symbolicznym sposobem wypełnienia pustki.” Zgadzam się z tym, dlatego tak trudno jest przestać jeść mniej więcej co 15 minut! Czasami ratuje życie, jak w tę okropną niedzielę 2 tygodnie temu. W pewnym momencie naprawdę źle się poczułam… Lecz w tej samej chwili przypomniałam sobie że “zio Paolo” (wujek Paolo) podarował Angelo 2 słoiki własnoręcznie robionego dżemu.

Otwarłam jeden z nich: smakował wspaniale! Nie trzeba dodawać, że zjadłam wszystko (z chrupiącą bułeczką). Poczułam się trochę lepiej… “Jedzenie sprawia pewną przyjemność, która odwraca uwagę od bólu psychicznego” – czytam. “Niespełnione potrzeby tych, którzy żyją z depresją są bardzo różne, od poczucia samotności do uczucia beznadziejności, bycia pozbawionym celu oraz wartości.”

Tak właśnie się czuję. Ostatnimi czasy jestem smutna bez powodu… Tak naprawdę, istnieje powód. Walczę z trudnymi emocjami: jedzenie z jednej strony zapewnia pocieszenie, z drugiej jednak czuję się winna z powodu objadania. Tak, czuję się przygnębiona lecz czasem mała rzecz, jak dżem od “zio Paolo” czyni pewną różnicę. To coś więcej niż jedzenie, przypomina że ktoś na tym świecie cię lubi… Dobry powód, pomimo wszystko “posso amare me stessa.”


Sunday, February 5, 2023

Toxic

 

Mum why are you sad?” - My daughter asked. The answer is: I’m dealing with toxic shame, in the last weeks the emotion transformed into a state of being. It went like that: a day before I went to Italy I met G. my friend from the Day-Care Psychiatric Unit. I like him, he’s a smart guy with a sense of humour. That morning however I just felt ashamed of him. G. showed up with a long dirty nails, the traces of food on his face, and old shoes with holes. What’s worst, he kept saying: “Now we’re on the same boat, Danka!” The one thing still stands out in my mind… “So, you and I, we’re in the same boat.” - I thought. “It is so embarrassing to be seen with us down town!” 

For the first time since the diagnosis, I started to believe that my being is flawed. It’s a sign that the shame turns into an identity and becomes toxic. It’s a painful emotion, and drains the energy. I have many symptoms of toxic shame like anxiety, hiding my “flawed and imperfect” self, feelings of guilt, struggling with feelings of humiliation, low self-worth… “To heal toxic shame you need to come out of hiding” – I read. “We cannot change out ‘internalized’ shame until we ‘externalize’ it.” That’s what I’m going to do, no more hiding. I went to visit Lea, and the next time Angelo is going for a meal with his friends, I’m going to join them. Then, I’ll see if they’re embarrassed to stay in one boat with me…

Mamo, czemu jesteś smutna?” - zapytała moja córka. Odpowiedź brzmi: jestem trapiona przez toksyczny wstyd, w ciągu ostatnich miesięcy ta emocja przekształciła się w stan istnienia. Było tak: dzień przed wyjazdem do Włoch spotkałam G. znajomego z Dziennego Oddziału Psychiatrii. Lubię go, jest bystrym facetem z poczuciem humoru. Tego ranka jednak wstydziłam się za niego. Pojawił się w porwanych butach, miał ślady jedzenia na twarzy i długie brudne paznokcie. Na domiar złego powtarzał: “Jedziemy na tym samym wózku, Danka!” Utkwiło mi to w pamięci… “Ja i on, jedziemy na tym samym wózku. Wstyd się z nami pokazywać na mieście!” - myślałam. 

Po raz pierwszy od diagnozy czułam się wybrakowana. To znak że wstyd zmienił się w tożsamość i stał toksyczny. To bolesna emocja, odbiera energię. Mam symptomy toksycznego wstydu jak niepokój, ukrywanie mojej “wadliwej i niedoskonałej” osoby, poczucie winy, uczucie upokorzenia, niska ocena własna… “Aby uleczyć toksyczny wstyd trzeba wyjść z ukrycia” – czytam. “Nie możemy zmienić “wewnętrznego” wstydu dopóki nie wydostaniemy go na zewnątrz.” To właśnie chcę zrobić, koniec z ukrywaniem. Poszłam odwiedzić Leę i następnym razem, gdy Angelo wyjdzie coś zjeść ze znajomymi mam zamiar do nich dołączyć. Zobaczymy, czy wstydzą się siedzieć ze mną na tym samym wózku...




Tuesday, January 31, 2023

Napoleone

 

I should be writing about something special, maybe… Like Internet. I have read that Giacomo Leopardi was the son of Count Monaldi. His father owned a very rich library – some 40 000 books! Well thanks to the Internet I have access to much more, haven’t I? Actually this is a good news in a way. I need it badly because I feel really down recently. The last time I smiled when Rocco called our cat Fuffy “Napoleone.” This is because the pet is very serious, he says. I think about happiness despite I’m depressed. “Let’s be honest – figuring out how to be happy with yourself in the moment can be a bit of struggle” – I read. “Many of us find ourselves thinking, I’ll be happy when…” 

It’s very true, still we cannot be happy in a different moment, but only now! I laughed when Rocco joked: “Napoleone smiled three times when he was little, and then become serious.” For a little while, everything was all right… Clearly, nothing changed, my reality was just like always. The “perfect moment” was different because for a second I allowed myself to focus on what is good, not what is wrong or missing. That’s the secret of my beloved good soldier Josef Svejk. He’s famous for being always perfectly happy, never mind if he’s in his favourite pub, in jail or in the mad house… 

This happens because Svejk is never judging, like the others do. Himself, he’s all right even considered an idiot by the doctors… He likes the old prison cell, and prises the good days he spent in the Mental Institute. Again, the secret is: what you focus on you get more of it. Svejk is only focused on good things, like nice shower in the Psychiatric Hospital. He’s even boasting the benefits of the prison cell… “Always remember, your focus determines your reality!” - Someone wrote. In the darkest days, we must just keep looking towards the light. The “always serious” Napoleone would always focus on the war, and it become his life. Despite all his richness and fame, probably wasn’t happy at all.

Powinnam mówić o czymś specjalnym, być może… Jak Internet. Czytałam, że Giacomo Leopardi był synem księcia Monaldi. Jego ojciec posiadał bardzo bogatą bibliotekę – około 40 tysięcy książek! Dzięki internetowi, mam dostęp do większej ilości, czyż nie tak? W pewnym sensie to dobra wiadomość. Potrzeba mi jej, bo czuję się bardzo przygnębiona ostatnio. Ostatni raz uśmiechałam się, kiedy Rocco nazwał naszego kota Fuffy “Napoleone.” To dlatego, że czworonóg jest bardzo poważny, twierdzi. Myślę o szczęściu, pomimo przygnębienia. “Bądźmy szczerzy – odkrycie, jak być szczęśliwym ze sobą w tym momencie może być trudne” – czytam. “Wielu z nas myśli, będę szczęśliwy, kiedy…” 

To prawda, nie możemy jednak być szczęśliwi w innym momencie, tylko teraz! Śmiałam się, kiedy Rocco żartował: “Napoleon uśmiechnął się trzy razy, kiedy był mały, a potem spoważniał.” Przez chwilę, wszystko było w porządku… Rzecz jasna, nic się nie zmieniło, moja rzeczywistość była taka, jak zawsze. “Doskonały moment” był inny, bo przez chwilkę pozwoliłam sobie skoncentrować się na tym, co dobre, a nie na tym, czego mi brak lub co jest nie tak. To sekret mojego ulubieńca, dobrego wojaka Szwejka. Jest sławny, bo zadowolony był zawsze, nieważne czy znajdował się w ulubionym pubie, w więzieniu czy domu wariatów. 

Dzieje się tak, bo Szwejk nigdy nie osądza, jak inni. On sam jest w porządku nawet uznany za idiotę przez lekarzy. Podoba mu się cela więzienna, wychwala dobre dni, spędzone w zakładzie psychiatrycznym… “Zawsze pamiętaj, to na czym się koncentrujesz determinuje twoją rzeczywistość!” - napisał ktoś. W najciemniejszych dniach trzeba patrzeć w stronę światła. “Zawsze poważny” Napoleon koncentrował się na wojnie, która stała się jego życiem. Pomimo całego bogactwa i sławy, zapewne nie był wcale szczęśliwy.