Sunday, February 27, 2022

41.A course in miracles/Kurs cudów

“I wake up in the morning, and I’m having problem: what to do with myself?” – Somebody said. Every day we solve dilemma by talking. Our worries were created in the same way… Words are powerful, for thought shapes our reality. Verbal existence doesn’t require much energy, but life in “economy mode” is exhaustive. “All I do is go to work at 8:00 am and am home by 6:00 pm” – Somebody wrote

“I feel that my life is boring and dull. I watch TV and read and go to bed. What can I do to make my life more interesting?” After dinner we have a meeting in Psychiatric Day Hospital. Last Friday we were asked about our plans for weekend. “I want to put into practice a Buddhist saying: ‘Every day is a good day” – I said. Last Saturday I had two great moments. The first one: I was just walking down the street, the sun was shining, and I was eating a sweet bun with cherries.

The second: I was on my way home, the road lead through meadows. All of the sudden I heard a voice: “Keep your head up!” An elderly man was hovering around a few hives. I had a nice chat. He even gave me to try bees feed: it was lovely! “You don’t have to worry” – He told me. “We all end up in the ground someday.” Let me LIVE one day before: it would be a miracle.

Budzę się rano i mam problem, co ze sobą zrobić?” – wyznał ktoś. Każdego dnia rozwiązujemy problem przez rozmowę. Nasze kłopoty zostały stworzone w ten sam sposób... Słowa posiadają moc, jako że myśl kształtuje naszą rzeczywistość. Słowna egzystencja nie wymaga nakładu energii, ale życie w „trybie oszczędnościowym” jest wyczerpujące. „Wszystko, co robię to chodzenie do pracy na ósmą i powrót o szóstej” – napisał ktoś.

„Oglądam telewizję, czytam i idę spać. Co mogę zrobić, żeby uczynić żywot bardziej interesującym?” Po obiedzie na dziennym oddziale psychiatrycznym odbywa się spotkanie. W zeszły piątek zapytano nas o plany na weekend. „Chcę wprowadzić w życie buddyjską maksymę: ‘Każdy dzień to świetny dzień” – rzekłam. W sobotę miałam dwa dobre momenty. Pierwszy: szłam ulicą, świeciło słońce, pożywiałam się drożdżówką z wiśnią.

Drugi: wracałam do domu, droga wiodła przez łąki. Niespodziewanie usłyszałam głos: „Głowa do góry!” Starszy człowiek kręcił się koło uli. Odbyłam miłą rozmowę. Pozwolił mi nawet spróbować pokarm dla pszczół: ma wspaniały smak! „Nie ma się co przejmować!” – powiedział. „I tak pójdziemy do piachu.” Pozwólcie PRZEŻYĆ wcześniej jeden dzień: to byłby cud.

 

Saturday, February 26, 2022

40.A course in miracles/Kurs cudów

 

A farmer went to a saint and asked to give him a mantra. “That’s fine!” – The saint told him. “But whenever you want to sit for meditation, do not to think of a monkey!” The farmer went home, and started to chant the mantra. The first thing that came to his mind was a monkey! He thought of monkeys with each passing day… ‘I don’t want your mantra!’ – He said to the saint. “I’m getting paranoid!” 

Just like the poor farmer, I wanted to do something great. Seeking God meant: accepting new paths, and let it guide. Instead of going into a new territory, I led a crusade against well known “evil” of consumerism. In my old life, Weetabix breakfast bowl and coffee filled the emptiness of existence. One meal a day diet woke up a big hunger: I would think about food all the times.

What you resist, persist! My mind wasn’t ready to deviate from the familiar… However, it’s easy to condemn! “I never lose. Either I win or learn” – Nelson Mandela wrote. I don’t fault myself for trying. Beating yourself is only reinforcing the mistake into your reality. Self-kindness is a more effective way to motivate! I don’t keep my failures for myself. Maybe someone will learn from me: that would be a miracle.

Gospodarz udał się do świętego i poprosił o mantrę. „W porządku, pamiętaj jednak: kiedy usiądziesz do medytacji, nie wolno ci myśleć o małpach!” – rzekł święty. Rolnik poszedł do domu i rozpoczął nucenie mantry. Pierwszą rzeczą, która mu przyszła do głowy, były małpy! Rozmyślał o nich każdego dnia... ‘Nie chcę twojej mantry!’ – rzekł do świętego. ‘Zaczynam wpadać w szaleństwo!”

Podobnie do biednego farmera, chciałam dokonać czegoś wielkiego. Poszukiwanie Boga oznacza, że akceptuję nową ścieżkę, pozwalam się jej prowadzić. Zamiast odkrywać nowe terytoria, prowadziłam krucjatę przeciw dobrze znanemu „złu” konsumpcjonizmu. W dawnym życiu śniadaniowa miska Weetabix i kawa wypełniały pustkę egzystencji. Jeden posiłek dziennie obudził głód. Nieustannie myślałam o jedzeniu!

Jak to mówią - wzmacniasz to, czemu się opierasz. Mój umysł nie był gotów na odejście od tego, co znajome. Jednakowoż łatwo jest osądzać. „Nie mogę przegrać. Wygrywam albo dostaję lekcję!” – pisał Nelson Mandela. Nie obwiniam się za podjęcie próby. Dręcząc się, nadajemy porażkom realność. Łagodność wobec siebie to lepsza motywacja. Nie zatrzymuję błędów dla siebie. Może ktoś wyniesie z nich lekcję. To również byłby cud.

Friday, February 25, 2022

39.A course in miracles/Kurs cudów

 

“The things we love destroy us every time, lad. Remember that” – G.R.R.Martin wrote. Lying is a feature of human condition. We don’t want to be parted from our “killers.” It’s a part of your life - how could you get rid of it? My friend L. is having problem with sleeping. He still talks about it – but the solution is simple. “You ought to go ought rather than prolonging the agony in bed!” – I told him. “Go to the bar, and have a vodka.” 

It could solve another problem: L. complains about loneliness. He didn’t listen, of course… I understand him: it’s easy to give advice! I’m still faithful to ritual eating. Bread and oil was replaced by kefir and bananas, but the critical voice accuses me of consumerism, like before. Instead of condemning myself, I want to figure out what the problem is.

I happen to be one of those people who avoid meat, and believe that lemon water in the morning works wonders. Today I bought two doughnuts, like “normal” people who are just eating, without all the thinking about food. M. took that photo of me in Day-Care Psychiatric Hospital. I feel a great pity for the figure in the picture. She has chosen jam doughnuts instead of miracle… But I still believe that all roads lead to God.

“Pamiętaj, kolego, to, co kochamy niszczy nas najbardziej” – napisał G.R.R.Martin. Kłamstwo jest cechą ludzkiej kondycji. Nie chcemy się rozstać z naszym „zabójcą.” Jest częścią życia – jak mógłbyś się go pozbyć? Mój znajomy L. ma problem ze spaniem. Ciągle o tym rozprawia – rozwiązanie jest jednak proste. “Powinieneś wyjść na dwór zamiast przedłużać męczarnie w łóżku!” – rzekłam. „Idź do baru, napij się wódeczki.”

Mogłoby to rozwiązać kolejny problem: L. skarży się na samotność. Nie posłuchał, rzecz jasna. Rozumiem go: łatwo jest doradzać! Jestem nadal wierna rytualnym posiłkom. Kefir i banany wyparły chleb z olejem, ale krytyczny głos oskarża mnie o konsumpcjonizm, jak wcześniej. Zamiast się potępiać, chcę pojąć na czym polega problem.

Należę do ludzi, którzy unikają mięsa i wierzą w moc wody z cytryną. Dziś kupiłam dwa pączki, jak „normalny” człowiek, który je bez rozmyślania o jedzeniu. M. uwiecznił mnie na dziennym oddziale psychiatrycznym. Czułam politowanie wobec osoby na zdjęciu. Zamiast cudu wybrała pączki z dżemem... Wszystkie drogi jednak prowadzą do Boga: ja w to wierzę.