Tuesday, December 28, 2021

2.The sound of silence/Dźwięk ciszy

I know that without love, we are nothing but we all want to believe that we are something else. I cling to old habits, and still like walking to the store… Yesterday I had a little talk with a salesgirl: she drinks tea with orange slice. “Everything got eaten?” - I asked today the one who made 150 raw cepe pierogi. The remaining part was frozen. It was nice, and my illusions ran again. I went to see J. I wanted to promote human contact…

“Not looking so good, Danka! You need to eat more” – He told me. “Some women tend to suffer from osteoporosis. You’ll feel that in old age. Why don’t you go to Social Services? Start thinking about the money.” “Angelo gave me his credit card” – I told him. “He may block it!” – He noted. “You need to register as unemployed, and have insurance. One may cut his arm off while chopping wood!”

He gave me some tomatoes… I also brought with me the message: “You’re not child of the Lord! Life threatens a miserable creature you are. Diseases and disasters will fall on you.” People are constantly telling us who we are, and we accept it. We’re like a blank sheet of paper: you could just write on it. We cling to words: all data is useful data for those who exchange information! Without love, there is no communication. We share emptiness. But there could be a miracle.

Bez miłości jestem niczym. Wiem o tym, chciałoby się jednak wierzyć, że jesteś czym więcej. Czepiam się starych nawyków, lubię dreptać do sklepu... Wczoraj zamieniłam dwa słowa ze sprzedawczynią: pije herbatę z plastrem pomarańczy. „Wszystko zjedzono?” – zapytałam dziś tę, która zrobiła 150 pierogów z prawdziwkami. Zamroziła resztkę. Było to miłe, złudzenia odżyły. Poszłam odwiedzić J. i pogłębić kontakt międzyludzki.

“Marnie wyglądasz, Danka, trzeba jeść więcej!” – powiedział. „Kobiety cierpią na osteoporozę, odczujesz to na starość. Czemu nie pójdziesz do opieki społecznej? Zacznij myśleć o pieniądzach.” “Angelo dał mi kartę kredytową!” – rzekłam. “Może ją zablokować!” – zauważył. “Musisz zarejestrować się jako bezrobotna żeby mieć ubezpieczenie. Rąbiąc drzewo, można stracić rękę!”

Dał mi troche pomidorów. Zabrałam także przekaz: “Nie jesteś dzieckiem bożym! Życie jest groźne dla tak nędznego stworzenia. Spadną na ciebie choroby i nieszczęścia.” Ludzie wciąż mówią ci, kim jesteś. Akceptujesz to, niczym kartka papieru, na której można napisać. Czepiamy się słów, dla tych, którzy wymieniają informacje wszystkie dane są cenne! Bez miłości nie można się komunikować. Dzielimy pustkę. Może jednak zdarzyć się cud.