Friday, November 17, 2023

An author

 

Well, I’m trying to be an author, but it’s so hard! Honestly, I don’t see why? Writing seems so easy – you just sit there, and type on… Well, all the burdens I’m going through show that it’s not a straight thing. Being creative takes not only an effort, but requires also concentration. It’s really hard for us, the “kids of it Internet”! It’s a bit odd, but we’re used to being distracted. Turning on your computer means having an access to multiple source of information. Reading two or more different texts simultaneously doesn’t seem difficult, but quite normal…

Seems useful, isn’t it? Still, it’s not easy to concentrate, when your attention is divided between digital devices and web content. Right now, for example, I’m reading messages on my phone, listening to “Dragon Ball” that my son is watching on his tablet, and scrolling trough Internet. My mind focuses on nothing, literary… Just sitting here and trying to write something feels like “pain in the ass” (as they say). At least every 15 minutes I get up from my place and go to the kitchen for a coffee, or a snack.

I’m also constantly in a search for some interesting for my “content consumption.” There is a lot of new stuff on Facebook timeline! A soft rice with chicken, Michael J.Fox’s twin daughters, Kim Kardiashian’s jealousy over Bianca Censori… Well, yes, that is the case right now – I’m really fighting with myself. Still, giving up would be too easy. Instead of deciding that I’m not capable of doing anything useful, I may write about the whole thing!

Cóż, próbuję być autorem, ale jest tak trudno! Szczerze mówiąc, nie rozumiem dlaczego? Pisanie zdaje się łatwe – siedzisz sobie, stukając w klawiaturę… Cóż, moja szarpanina pokazuje, że nie jest to łatwa sprawa. Bycie kreatywnym wymaga nie tylko wysiłku, lecz również koncentracji. To niełatwe dla nas, “dzieci Internetu”! Dziwna rzecz – przywykło się do bycia rozkojarzonym. Włączenie komputera oznacza dostęp do wielu źródeł informacji. Czytanie dwóch lub więcej tekstów jednocześnie nie zdaje się trudne, lecz dość normalne…

Wydaje się przydatne, czyż nie tak? Pomimo wszystko, niełatwo się skupić, gdy twoja uwaga jest podzielona między różne urządzenia cyfrowe i zawartość stron www. W tej chwili na przykład czytam wiadomości tekstowe w telefonie, słucham “Dragon Ball” którą mój film ogląda na tablecie i przeglądam co nieco w Internecie. Już samo siedzenie tutaj i próba napisania czegokolwiek jest, jak to mówią, bólem w tyłku. Mój umysł nie koncentruje się na niczym… Przynajmniej co 15 minut wstaję z miejsca, idę do kuchni na kawę lub przekąskę.

Nieustannie szukam również czegoś do mojej “konsumpcji treści.” Jest wiele nowych rzeczy na Facebook timeline! Miękki ryż z kurczakiem, córki – bliźniaczki Michaela J.Foxa, zazdrość Kim Kardiashian p Biankę Censori… Cóż, tak to wygląda w tym momencie. Walczę sama ze sobą. Poddanie się jednak byłoby zbyt łatwe! Zamiast decydować, że nie jestem zdolna uczynić niczego pożytecznego, mogę o tym wszystkim napisać!




Wednesday, November 8, 2023

Weetabix

It’s about quarter to six in the evening. My kids are doing their homework for quite few hours. My computer programmer husband spent the whole day in front of the monitor. Only I haven’t done anything like that. Let’s be honest – I’m lazy and I don’t know what to do with my time. I forgot some things, like staying focused. I used to love the moments when my attention was fixed on some task – like writing, for example. Unfortunately, I often feel like I’ve lost it. Things are not going well recently – I’m having problem with my laziness, which leads to not doing enough when it comes to my old passion, which is writing and illustration, spending too much time on social media, and even having problem with my weight! I should be doing something creative – but instead, I’m scrolling through Facebook, and eating chocolate and Weetabix between meals…

I can’t find motivation to pull myself together. These days, I just limit myself to thinking about stuff I should have done. I know that I’m the only one who can change my life, and that I could improve myself… Still, it all stays the same. I wonder how some people manage to find the strength to keep working, and not stop until you get what you want? Everybody has some ambitions, but the actual victory goes only to some of us. It’s a matter of inner strength, and the problem is, that I’m really lacking of self-discipline. You can however use the power of will, and consciously change your problematic behaviours… Perhaps it’s time to end up with laziness. Let’s recall some rules that we sadly forgotten.

The first is:I have to write every day. “To be a writer - this may seem trite, I realize - you have to actually write. You have to write every day, and you have to write whether you feel like it or not. Perhaps most importantly, write for an audience of one - yourself. Write the story you need to tell and want to read. It’s impossible to know what others want so don’t waste time trying to guess. Just write about the things that get under your skin and keep you up at night” –Hosseini said. That’s what I’m gonna do – write every day.

Jest za kwadrans szósta po południu. Moje dzieci odrabiają pracę domową od ładnych paru godzin. Maż – programista komputerowy – spędził cały dzień przed monitorem. Tylko ja nie zajmuję się niczym szczególnym. Bądźmy szczerzy – jestem leniwa i nie wiem, co zrobić z czasem. Zapominam o wielu rzeczach, jak bycie skoncentrowanym. Bardzo lubiłam momenty, kiedy moja uwaga skupiała się na jakimś zajęciu – jak pisanie, na przykład. Niestety, wyglada na to, że utraciłam tę zdolność. Sprawy nie układają się dobrze ostatnimi czasy. Mam problem z lenistwem, które prowadzi do tego, że zaniedbuję dawne pasje – pisanie i ilustrację, spędzam za dużo czasu śledząc serwisy społecznościowe, a nawet mam problemy z wagą! Powinnam robić coś kreatywnego – zamiast tego, przeglądam Facebook, objadam się czekoladą i Weetabix między posiłkami.

Nie umiem znaleźć motywacji, aby wziąć się w garść. Ogranicza się do myślenia o tym, co powinnam zrobić… Wiem, że jestem jedyną osobą, która może zmienić moje życie, i że mogę się poprawić… Ale sprawy pozostają takie same. Zastanawiam się, jak niektórzy ludzie potrafią znaleźć siły do pracy, nie przerywają, zanim nie zdobędą tego, czego chcą? Każdy ma jakieś ambicje, ale prawdziwe zwycięstwa należą się tylko niektórym z nas. To kwestia samodyscypliny: problem w tym, że mi jej brakuje. Możemy jednak użyć siły woli, by świadomie zmienić nasze problematyczne zachowania. Być może nadszedł czas, by skończyć z lenistwem. Przypomnijmy sobie reguły, o których zapomniałam. Pierwsza z nich brzmi: trzeba pisać codziennie.

Aby być pisarzem – brzmi to trywialnie, zdaję sobie sprawę – trzeba tak naprawdę pisać. Musisz pisać codziennie, musisz to robić czy ci się chce czy nie. Być może najważniejsze jest, pisanie dla jednego widza – siebie. Opisz historię, którą chciałbyś opowiedzieć I przeczytać. Nie można powiedzieć, czy inni zechcą to czytać, czy nie, nie trać więc czasu na zgadywanie. Po prostu pisz o rzeczach, które nosisz pod powierzchnią skóry, które nie dają ci w nocy spać” – powiedział Hosseini. To właśnie mam zamiar zrobić: pisać każdego dnia!



Monday, October 2, 2023

#mentalillness

Be kind, for everybody you meet is fighting a hard battle” – Somebody famously wrote. This is the great truth of our life, and makes everything else meaningful. However, sometimes “the rule” it’s stronger than me. I mean, I’m battling in the war you cannot win… Fighting with yourself. I would add that writing is a good example. Right now, my mind is sort of divided one. A part of it wants to be conquer my lack of will power, and create a brand new blog post. I have good intentions, but it’s not enough. Unfortunately, there is the “lazy” other part of me. You could say that the “two halves” have been in conflict, when it comes to writing. The stronger one clearly wants to prove that I’m good for nothing. She’s winning: day by day, I’m wasting my time on social media. “Amber is a 27 year-old from Australia who was determined to transform herself into something truly unique through a painful and sensitive procedure that left her blind for three weeks.” – I read. Sometimes one becomes completely irrational, just to get some attention… But am I any better?

After all, I announced on my blog that back in 2021 the accumulated frustration of long-suppressed feelings found an outlet in the form of a psychotic episode: “Convinced that our reality is nothing but an illusion, I was living in a very strange world. Eventually I hit rock bottom: being certain that things had to change, I decided to “quit” my old life. I left my family behind and experienced crisis… It is hard to say whether my attempt on my life meant that I really wanted to end it, or whether it was a cry for help. Maybe it was a confusing mix of both. One thing is for sure: in the summer of 2021, I had my first psychotic episode” – I wrote. I heard a publisher say that writers are crazy people. They have a certain wisdom, but they are neurotic, they have a sense of observation, but they are perceived as weird and strange.

Although I have only published one book, I like to think that I am an author. Following the logic of the above-mentioned publisher, it is not surprising that I have had a psychotic episode. Before it happened, I underestimated the power of the mind. One day, however, I woke up with the realisation that I could use some help in fighting the illness. I had a functioning body, but the untreated illness left me feeling broken. I was drowning in waves of sadness, and daily functioning was very difficult. The fear of being stigmatised made things worse. Even when people tried to support me, I felt judged… “While social media can be a minefield of triggering content — whether it’s encouraging unhealthy comparisons or exposing users to destructive behaviours — online platforms like Instagram and TikTok also provide spaces to share personal experience with mental illness, find community support and work through trauma in creative ways” – I read.I thought if I have to write, instead of revealing that Adrianna E. flashed her tattooed boobs, it’s better to use my story, and participate in the ongoing #mentalillness dialogue!

Bądź miły, jako że każdy, kogo spotkasz walczy w ciężkiej bitwie” – napisał ktoś. To wielka prawda, nadająca wszystkiemu znaczenia. Pomimo tego, ta “zasada” jest silniejsza ode mnie. Oznacza to, że walczę w bitwie, której nie mogę wygrać… Borykam się ze sobą. Dodam, że pisanie stanowi dobry przykład. W tym momencie mój umysł jest jakby podzielony. Jakaś część mnie chce pokonać brak silnej woli i stworzyć nowego posta. Mam dobre zamiary, ale to nie wystarcza. Pechowo istnieje “leniwa” część mnie. Można rzec, że obydwie “połówki” ze sobą walczą. Silniejsza zamierza udowodnić, że jestem nic nie warta. Zwycięża: dzień po dniu, tracę czas na serwisach społecznościowych. “Amber jest 27-latką pochodzącą z Australii. Jest zdeterminowana przekształcić się w coś wyjątkowego poprzez bolesną, delikatną procedurę, która oślepiła ją na 3 tygodnie” – czytam. Czasami stajemy się irracjonalni, chcąc zdobyć trochę uwagi… Czy jednak jestem lepsza?

Jakby nie było, obwieściłam na blogu, że wroku 2021 nagromadzona frustracja długo tłumionych uczuć znalazła ujście w postaci epizodu psychotycznego. “Przekonana, że rzeczywistość jest tylko iluzją, żyłam w dziwnym świecie. Ewentualnie dotknęłam kamienistego dna: mając pewność, że potrzebne są zmiany, zdecydowałam się “skończyć” z dawnym życiem. Odeszłam od rodziny i pogrążyłam się w kryzysie. Trudno powiedzieć, czy mój zamach na życie oznaczał, że naprawdę je pragnęłam zakończyć, czy był wołaniem o pomoc? Być może chodziło o pełną konfuzji mieszankę obydwu tych rzeczy” – napisałam. Przysłuchiwałam się wypowiedzi pewnego wydawcy: twierdził, że pisarze to ludzie szaleni. Mają pewną mądrość, lecz są neurotyczni, posiadają zmysł obserwacyjny, postrzega się ich jednak jako jako dziwaków i odludków.

Pomimo, że opublikowałam tylko jedną książkę lubię myśleć, że jestem autorką. Zgodnie z logiką wspomnianego wydawcy, nic w tym dziwnego, że mam za sobą epizod psychotyczny. Zanim do tego doszło, nie doceniałam potęgi naszego umysłu. Pewnego dnia jednak obudziłam się ze świadomością, że przyda mi się pomoc do walki z chorobą. Miałam sprawne ciało, lecz nieleczone zaburzenie sprawiało, że czułam się załamana. Tonęłam w falach smutku, codzienne funkcjonowanie sprawiało wiele trudności. Strach przed stygmatyzacją pogarszał sytuację. “Media społecznościowe mogą być polem minowym prowokujących treści – czy chodzi o niezdrowe porównania, czy też eksponowanie przed użytkownikami destrukcyjnych zachowań – ale platformy internetowe jak Instagram czy TikTok zapewniają również miejsce na dzielenie się osobistym doświadczeniem jeśli chodzi o zdrowie psychiczne, odnalezienie społeczności, która udziela wsparcia i pracę nad traumą w kreatywny sposób” – czytam. Skoro już muszę pisać, zamiast opowiadać o Adriannie E. która pokazała wytatuowane piersi, lepiej jest użyć mojej historii i wziąć udział w toczącym się dialogu #chorobypsychiczne.



Sunday, October 1, 2023

Creative

There is no point in writing books that no one reads” – Polish writer Katarzyna Bonda insisted. I agree with this, but despite everything over the past years I continued my writing adventure. The question is why? Italians call it: climbing on the mirrors. It’s a metaphor for a desperate search for something in a vacuum. During my „unemployed years” in beautiful Italy I often had an impression that there was nothing to grab onto – so I had to make it up. It can be said that writing as a way of doing something worked quite well… Until now.

I’ve often talked about my struggling with writing, but it wasn’t until recently that I thought: “Does it make sense?” Still, my final conclusion about the matter is: “Yes it does.” The reason is very simple: it takes an effort. Creating a nice blog post is much more complicated, than the mindless “content consumption.” Personally, I’m definitely leaning toward the letter one. Right now, I’m like forcing myself to write. I keep checking the article, which I find stupid, but interesting: “Influencer’s violent reaction to ‘world sourest candy’ goes viral.” The young woman has 3 million followers on TikTok and one million on YouTube. Her new – viral video has already racked up 47 million views! What’s so cool about it? Well, the influencer was left with a seriously bad taste in her mouth, after she tasted so-called sourest candy.

Well, it’s not such a big deal to me… But actually, I’m wrong! A few days ago on my Facebook time line an inscription appeared: “This is how Saweetie eats her McDonald’s meal.” The American rapper did much less, to get some attention. “Getting creative, Saweetie puts fries inside her Big Mac, McNuggets on top of her fries, adds nuggets to her Big Mac to make a Chicken McNugget Sandwich” – I read. Very original! To finish, she adds sauce, just like everybody else… The whole story provides a strong proof to support my claim, that social media world is hungry of just ANYTHING. And that’s another reason to keep blogging!

Nie ma sensu pisać książek, których nikt nie czyta” – twierdzi pisarka Katarzyna Bonda. Zgadzam się z tym, pomimo wszystko jednak w ciągu ostatnich lat kontynuowałam autorską przygodę. Pytanie brzmi, dlaczego? Włosi nazywają to wspinaniem się na lustra… To metafora desperackiego poszukiwania czegoś w próżni. Tak właśnie się czułam podczas “bezrobotnych lat” w pięknej Italii… Często miałam wrażenie, że nie mam czego się chwycić – musiałam wiec to wymyślić. Można powiedzieć, że pisanie jako sposób na robienie czegoś sprawdzało się… Aż do teraz.

Często wspominam o borykaniu się z pisaniem, lecz dopiero w ostatnich czasach zadałam sobie pytanie: “Czy ma to sens?” Pomimo wszystko, w ostatecznym rachunku odpowiedź brzmi: “Tak!” Przyczyna jest prosta: cała rzecz wymaga wysiłku. Tworzenie porządnego wpisu jest bardziej skomplikowane, niż bezmyślna “konsumpcja treści.” Jeśli o mnie chodzi, zdecydowanie skłaniam się do tej drugiej! W tym momencie zmuszam się do pisania. Wciąż zerkam na artykuł, który wydaje się głupi, lecz ciekawy: “Gwałtowna reakcja influencerki na ‘najbardziej kwaśny cukierek świata’ staje się wiralna.” Ta młoda kobieta jest śledzona przez 3 miliony osób na TikTok i jeden milion na YouTube. Jej nowe słynne wideo zostało obejrzane przez 47 miliony osób. Co w nim takiego niezwykłego? Cukierek zjedzony przez influencerkę pozostawił jej przykry smak w ustach.

Jeśli o mnie chodzi, to nic wielkiego… Cóż, jestem w błędzie. Parę dni temu ujrzałam pośród wiadomości na Facebook taką informację: “Tak oto Saweetie je swój posiłek McDonald’s.” Amerykańska raperka zrobiła znacznie mniej, żeby przyciągnąć uwagę. “Będąc kreatywną, Saweetie umieszcza frytki w środku jej Big Maca, na wierzch kładzie McNuggets, dodaje kawałki kurczaka do Big Maca aby stworzyć kanapkę Chicken McNugget” – czytam. Bardzo orginalne! Na zakończenie, dodaje sos, jak wszyscy. Cała historia stanowi dowód na potwierdzenie mojej tezy, że świat serwisów społecznościowych jest głodny WSZYSTKIEGO. To kolejny dowód, by nadal pisać bloga!




Friday, September 29, 2023

More words/Więcej słów

 

I’m stuck in the vicious circle of Facebook. I have gotten just used to it, for better or worse… The unknown psychological mechanisms are forcing me to stare at the massive egg dosa making in Mumbai (Indian street food). Which is actually bad thing, because the constant Internet checking makes me feel rubbish about myself. I don’t like the fact that my compulsive social media habit isn’t very useful. I realise that, but being aware would only increase the feeling of helplessness. I would have to say that I just cannot resist watching an interview with Mateo, a sugar baby in New York City…

The young man spent a great amount of money ($300,000) on more than 25 plastic surgeries, because he want to look like a “sex cyborg.” Mateo Blanco stops nothing. Not only he “upgraded” his lips and bottom to an impressing size: he went much further. “I got my ribs broken inwards, so they’re still in there, but they’re just crushing my organs right now, which I might just have removed eventually” – He says. I have seen so many people like him, and even if they live in many different places, lying hundreds of kilometres apart, I cannot help but feeling that they all have something in common. According to some standards, they’re just crazy… Therefore, it should come as no surprise to anyone that I’m writing about it. Scrolling through my Facebook has taught me one thing: you can’t stop once you start.

You just keep looking for the latest updates on your news feed… You’re doing it mindlessly, but not exactly purposelessly. Appeasement of the strange “hunger” is your target, but not the quality of the content that you consume. Yes, the world of social media addicts is just hungry for new things, and it’s only quantity that matters… Mateo Blanco provides a good example: he has 132 000 Instagram followers! So, what’s the lesson? I mean, that Internet just accepts everything. So, no “sorry I talk too much about stuff.” I’ll be writing every day… The more words, or even better – pictures, the better is!

Utknęłam w błędnym kole Facebook. Przywykłam do tego, na dobre i złe. Nieznane mechanizmy psychologiczne zmuszają mnie do gapienia się na szykowanie posiłku z wielkiej ilości jaj w Mumbaju (jedzenie uliczne w Indiach). To niedobra rzecz, ponieważ sprawie, że dość marnie się czuję. Nie podoba mi się fakt, że nawyk kompulsywnego spędzania czasu w mediach społecznościowych jest bezużyteczny. Zdaję sobie z tego sprawę, ale ta świadomość zwiększa jedynie poczucie bezradności. Muszę przyznać, że nie umiem się oprzeć wywiadowi z Mateo, “cukiereczkiem” z Nowego Jorku.

Ten młody człowiek spędził wielką ilość pieniędzy ($300,000) na ponad 25 operacji plastycznych, ponieważ chce wyglądać jak “cyborg seksualny.” Nic go nie może powstrzymać: Mateo Blanco nie tylko “podniósł” swoje usta oraz siedzenie do imponujących rozmiarów. Posunął się znacznie dalej! “Złamano mi żebra, nadal tam są, ale zgniatają moje organy wewnętrzne, dlatego istnieje możliwość ich usunięcia” – mówi. Widziałam tak wielu ludzi jak on, nawet jeśli żyją w różnych miejscach, odległych o tysiące kilometrów, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że mają coś wspólnego… Według niektórych standardów, są oni szaleni. Pomimo wszystko, nie powinno dziwić, że o tym wszystkim piszę. Przeglądanie Facebook nauczyło mnie jednej rzeczy: jeśli już zaczniesz, to nie możesz przestać!

Szukasz najnowszych wiadomości, robisz to bezmyślnie, ale niezupełnie bezcelowo. Twoim zamiarem jest zaspokojenie dziwnego “głodu.” Nie liczy się jakość internetowej zawartości. Świat uzależnionych od serwisów społecznościowych jest naprawdę głodny, liczy się więc ilość. Mateo Blanco stanowi dobry przykład: jest śledzony przez 132 000 osób na Instagramie. Jaki stąd wniosek? Oznacza to, że Internet akceptuje wszystko! Żadnego więc “przepraszam za mówienie głupot.” Będę pisać każdego dnia. Im więcej słów (a jeszcze lepiej obrazków) tym lepiej!




Wednesday, September 27, 2023

Again/Znowu

The old blue chair is so comfortable, but quite dangerous. For a good few months it’s my favourite place. Believe me or not, but the new habit has significantly changed my lifestyle. Slowly, my mind became convinced that I was made for sitting in the chair. It’s the first thing that I do every morning. I spend a lot of time with the phone in my hand, although I know that nothing beneficial comes from mindless scrolling. I simply don’t want to leave it! Finally, I get up with some effort, but I keep coming to the blue chair. Sometimes I feel like I’m becoming more lethargic with each passing day! Why it’s so difficult to get your shit together? I tend more and more towards inertia.

Silence... Close my eyes, fall asleep forever and forget everything. There are two ways of living, one represented by the beggar sleeping on the street. I see him near the railway station in the city of Bari. His head was covered and his thin, long, unwashed legs were sticking out from under the blanket. This man, not yet old, a foreigner in appearance, chooses inertia every day. It's a tempting tactic for a person who lacks energy. He lets himself be swallowed up by a lazy, endless darkness... A long sleep is the end he probably longs for. It looks that he’s given up.

Also I sometimes feel like doing so. I close my eyes and sink into the tempting inertia… Every time, however, I’m angry with myself. We may live our life like Einstein, which is as if everything we did really mattered… Or like the “sleepy beggar” which is the opposite: as if nothing we did mattered…Some would prefer to die than live through such a horrible existence! Seemingly easy, in fact inertia comes at a high price. The lack of movement means no vital energy. So, instead of taking example of the poor guy, who is lying on the street, I want to follow the steps of high energy people. They take action, and I want to do it, too. Writing a blog requires some effort: good! I have decided AGAIN that I will publish a new blog post every day.

Niebieski fotel jest bardzo wygodny, lecz dość niebezpieczny. Od ładnych paru miesięcy to moje ulubione miejsce. Uwierzcie lub nie, lecz nowy zwyczaj znacznie odmienił moją egzystencję. Powoli mój umysł uwierzył, że zostałam stworzona do siedzenia na tym fotelu. To pierwsza rzecz, jaką robię rano: spędzam dużo czasu z telefonem w ręku, pomimo że wiem, że nic dobrego nie wynika z mojego nieustającego przeglądania Internetu. Zwyczajnie nie mam ochoty się podnieść! W końcu to robię, przy dużym nakładzie wysiłku, wracam jednak do niebieskiego fotela. Czasami czuję, że ogarnia mnie stan przypominający letarg. Dlaczego tak trudno się pozbierać? Moje dni coraz częściej skłaniają się ku inercji.

Bezruch… Zamknąć oczy, zasnąć na dobre, i zapomnieć o wszystkim. W życiu istnieją dwie drogi, jedną reprezentuje żebrak, który śpi na ulicy. Widzę go w okolicach dworca kolejowego w mieście Bari, gdzie mieszkam. Ma przykrytą głowę, spod koca wystają chude, dawno niemyte nogi. Ten niestary jeszcze człowiek – z wyglądu cudzoziemiec – codziennie wybiera bezwład. To kusząca taktyka dla osoby, która nie posiada energii. Pozwala, by ogarnęła go leniwa, niekończąca się ciemność… Długi sen reprezentuje koniec, którego zapewne pożąda.Wygląda na to, że się poddał.

Ja też czasem mam na to ochotę. Zamykam oczy i pogrążam się w kuszącej inercji… Za każdym razem jednak jestem zła na siebie. Możemy przejść przez życie jak Einstein, wierząc że to, co robimy ma znaczenie, albo jak “śpiący żebrak” – przekonani, że to, co robimy jest bez znaczenia. Niektórzy woleliby umrzeć, niż kontynuować podobną egzystencję! Pozornie łatwa, inercja ma wysoką cenę. Brak ruchu oznacza deficyt energii. Zamiast więc brać przykład z biedaka, który leży na ulicy, chce iść w ślady ludzi o wysokim poziomie energii. Podejmują oni działania, też chcę to robić. Pisanie bloga oznacza pewien wysiłek: to dobrze! ZNOWU postanowiłam, że codziennie opublikuję nowy wpis.




Sunday, September 17, 2023

Puppy Play

 

My Polish cousin is about twenty years my senior. In his native village the brave man is well-known for being lazy. It would seem a miracle, but he managed to get old doing nothing, but watching the flight of his pigeons, smoking a lot, and drinking something stronger than coffee. I’m not making fun of him: in fact, we both inherited the same bad genes. There is nothing to hide, the truth is that I’m at least as lazy as my cousin. He doesn’t seem to be a reflective and introspective person, but I wonder about everything. In this case too I ask myself: why the idea of doing something is (for some people) a pain in the ass, as the English say. Usually this attitude is labelled as laziness, but it may be not that simple. The unwillingness to act is often connected with decrease of vital energy, and loss of self-confidence. One could say, that the problem goes deeper than it is thought. Maybe the person who doesn’t feel like doing anything, actually doesn’t show her intention to live. She can often be lacking that certain sparkle, which makes out existence better.

I have been seeing a psychologist for the past few months. At our last meeting she asked me to think about what I would like. Seemingly simple, this is a difficult issue for me. I just got used to stay-at-home mum’s life: it’s easy, you keep doing the same things… That you don’t want to. That’s probably the secret of my laziness: more or less consciously I protest against boring tasks, that I’ve been doing constantly. As the years go by, the intention to life decreases, and with it our vital energy. The loss of self-confidence is on the rise… In fact, it means that we’re feeling rubbish. “What would you like?” It’s a very important question! The answer is actually an evaluation of yourself. My Polish cousin would say, maybe: “A bottle of wine and a pack of smokes.” It means: “I don’t deserve better.” I could say: “Just leave me doing nothing.” Then, I would have a lot of time for mindless scrolling… Instead of doing something on my own, I prefer watching people who know what they want, like Dani. The 26-year-old from Arizona is a passionate fan of “puppy play.”

Have you heard about this? “Puppy play is when someone acts like a puppy, and they can have an owner or not, and run around in ears and a tail and play with dog toys - it’s just really fun” – Dani says. She has a lot of accessories, including a dog bowl, collars, ears, tails, squeaky toys and even dog bed. Acting like a puppy might sound silly, but again – it’s not that simple! Almost every action has the potential. What for some people is a personal passion, for the others can be a source of livelihood. Apparently puppy play is very profitable. “A WOMAN quit her job to earn $10,000 a month acting as a kinky puppy on OnlyFans.Jenna Phillips, 21, previously worked as an optician but now pulls in six figures a year from chasing after balls and eating dog food for paying subscribers” – I read. The young woman decided that it’s OK to expose her true feelings. She cannot answer quick enough to the question “What would you like.” Jenna says that she feels like a dog, loves walking around on a lead and wearing a collar… Her smiling face is showing that the people understanding of our kinks, and that we can be accepted despite of them… At least in Austin, USA.

Mój polski kuzyn ma dwadzieścia lat więcej ode mnie. W rodzinnej mejscowości ten zacny człowiek znany jest z lenistwa. Zakrawa to na cud, lecz udało mu się dożyć starości nie robiąc nic innego, niż ogladanie lotu gołębi, palenie dużej ilości papierosów i picie czegoś mocniejszego, niż kawa. Nie żartuję sobie z niego: tak naprawdę, odziedziczyliśmy te same niedobre geny. Ukrywanie na nic się nie zda, prawda jest taka, że jestem leniwa jak mój kuzyn. Nie wugląda on na osobę refleksyjną, którą zajmuje własne wnętrze, ja jednak zastanawiam się nad wszystkim. W tym przypadku zadaję sobie pytanie: dlaczego niektórym ludziom myśl o zrobieniu czegoś jest tak przyjemna, jak ból w tyłku (jak mówią Anglicy). Taka postawa jest zazwyczaj określana jako lenistwo, być może jednak nie jest to takie proste. Niechęć do działania łączy się często ze spadkiem energii i brakiem pewności siebie. Można by powiedzieć, że problem jest głębszy, niż się wydaje. Być może osoba, której nie chce się nic robić tak naprawdę nie wykazuje chęci do życia. Brakuje jej iskry, która czyni naszą egzystencję lepszą.

Chodzę do psychologa od kilku miesięcy. Na ostatnim spotkaniu poprosiła, by zastanowić się nad tym, czego chcę. Pozornie łatwa, dla mnie to trudna kwestia. Przywykłam do życia niepracującej mamy: jest łatwe, robisz te same rzeczy… Na które nie masz ochoty. To prawdopodobnie sekret mojego lenistwa: mniej lub bardziej świadomie protestuję przeciw nudnym zajęciom, które robię na okrągło. W miarę upływu lat zmniejsza się chęć do życia, a razem z nią poziom energii. Rośnie za to brak wiary w siebie. Oznacza to, że czujesz się beznadziejnie. “Czego chcesz?” To wazne pytanie! Odpowiedź to tak naprawdę walutacja samego siebie. Mój polski kuzyn rzekłby, być może: “Flaszkę wina i paczkę fajek.” Oznacza to: “Nie zasługuję na nic lepszego.” Ja mogłabym powiedzieć: “Pozwólcie mi nic nie robić.” Miałabym dużo czasu na bezmyślne przeglądanie Internetu… Zamiast zająć się czymś samemu, wolę obserwować ludzi, którzy wiedzą, czego chcą, jak Dani. Ta 26. letnia kobieta z Arizony jest wielkim fanem “puppy play” (psiej zabawy).

Słyszeliście o tym? “Puppy play oznacza, że ktoś zachowuje się jak pies, może mieć właściciela lub nie, biega wymachując ogonem i uszami, bawi psimi zabawkami – to świetna zabawa” – mówi Dani. Ma wiele akcesoriów, wliczając w to psią miskę, obrożę, uszy, ogon, piszczące zabawki a nawet legowisko dla psa. Imitowanie zwierząt może wydawać się niemądre, znowu jednak – nie jest to takie proste. Każde działanie posiada pewien potencjał. To, co dla jednych jest prywatną pasją, dla innych stanwi lukratywne źródło dochodu. Wygląda na to, że “psia zabawa” jest bardzo opłacalna. “Kobieta odeszła z pracy aby zarabiać 10 000 dolarów miesięcznie odgrywając dziwną rolę psa na OnlyFans. Jenna Phillips, lat 21, poprzednio wykonywała zawód optyka, obecnie jednak wyciąga cyfrę z pięcioma zerami rocznie, uganiając się za piłką i jedząc psi pokarm dla płatnych subskrybentów” – czytam. Młoda kobieta zdecydowała się ujawnić swoje prawdziwe uczucia. Na pytanie “Czego byś chciała” odpowiada bardzo szybko. Jenna mówi, że czuje się jak pies i uwielbia chodzić na smyczy, nosić obrożę… Jej uśmiechnięta twarz pokazuje, że ludzie są wyrozumiali jeśli chodzi o dziwactwa: możemy być akceptowani na przekór im. No, przynajmniej w Austin (USA).