Wednesday, November 30, 2022

3.Io posso amare

 

My brother lent mi a bike since my own was stolen. I using the bike lock now, but I forgot it yesterday morning while going to the Day-Care Psychiatric Unit. I wasn’t aware of this fact trough half the journey but still I was quite unhappy because I don’t like cold. I was pedalling slowly, thinking about the “awful weather” when I remembered about the bike lock. I had to go back: this time, I was spinning very quickly. Much to my surprise I felt just better. The cold wasn’t annoying any more: I would barely noticed. I understood that “Io posso amare” the winter… When I gotten here, I received the reward: two of my friends from the Day-Care Psychiatric Unit brought us a lot of sweets. Lovely!

Brat pożyczył mi rower, jako że mój własny ktoś ukradł. Używam teraz blokady rowerowej, ale zapomniałam jej wczoraj rano, jadąc na Dzienny Oddział Psychiatrii. Przez pół drogi byłam nieświadoma tego faktu, ale I tak czułam się dość paskudnie bo nie lubię zimna. Pedałowałam powoli, myśląc o “okropnej pogodzie” kiedy przypomniałam sobie blokadę! Musiałam wrócić: tym razem obracałam nogami prędzej. Ku mojemu zdziwieniu poczułam się lepiej: nie przeszkadzało mi zimno, ledwie je zauważałam. Zrozumiałam że “io posso amare” zimię… Kiedy dotarłam na miejsce, czekała mnie nagroda: dwoje kolegów z Dziennego Oddziału Psychiatrii przyniosło dużo słodyczy. Super!

Monday, November 28, 2022

2.Io posso amare

 

Yesterday it was the funny day. It promised to be good, because I was supposed to meet with my friend E. I went to Chełm on my bike some one hour earlier, and left it somewhere before walking on the so-called Little Hill in the centre. The means of transport is old, so I’m not using the bike lock… Things went well for long months, until the bloody Sunday. Not only E. called me that she’s not coming, but also my bike was stolen! I was walking back home, kicking with anger the lumps of the snow on the street. It is extremely difficult to realise that most of us, we’ve got everything that we need, and even much more than that. 

Still, when let’s say our bike is missing, we’re feeling miserable as a result. So with this in mind it wasn’t easy to find something to love yesterday! Still, I managed to fulfil the “Io posso amare” rule. After I get home I covered myself with blanked, thinking: “I’ll stay with something I love” which is myself. For one hour I felt nice and warm: my energy was back, and some good luck too, because today one of my friends from the Day-Care Psychiatric Unit brought us some sweets. So, for the diary: Monday 28th of November. “Io posso amare” the chocolate candy for free!

Dzień wczorajszy okazał się zabawny. Miał być udany, bo planowałam się spotkać z moją znajomą E. Pojechałam do Chełma na rowerze jakąś godzinę wcześniej, zostawiłam go gdzieś zanim zaczęłam się wspinać na tak zwaną Górkę w centrum. Mój środek transportu jest stary, więc nie używam blokady rowerowej… Wszystko było w porządku aż do ubiegłej niedzieli. Nie tylko E. zadzwoniła oznajmiając, że jej nie będzie, to jeszcze ukradziono mi rower! Szłam do domu piechotą, kopiąc ze złością bryły śniegu na drodze. Jest bardzo trudno pojąć, że większość z nas ma wszystko, czego potrzeba, a nawet znacznie więcej. 

Kiedy jednak zaginie nam rower, czujemy się bardzo mizernie. Mając to na uwadze, było mi trudno znaleźć coś do kochania wczoraj! Pomimo tego, udało mi się zrealizować regułę “Io posso amare.” Po powrocie do domu owinęłam się kocem, myśląc: “Zostanę z tym, co kocham” czyli ze sobą. Przez godzinę było mi ciepło I przyjemnie, wróciła energia i trochę dobrej passy. Dziś jeden z kolegów z Dziennego Oddziału Psychiatrii przyniósł nam słodycze. Do pamiętnika: 28 listopad, poniedziałek. “Io posso amare” czekoladowe cukierki gratis!


Sunday, November 27, 2022

1.Io posso amare

 

A few weeks ago I bought something to eat, when a cashier in a store told me: “We’ve got apples for only 0,99 złotych!” At that moment, I had a lot of those fruits: my little house stands in the orchard. I would often pick them from the grass, going to the garden directly from my apartment. I don’t have to pay for the apples… To me, it’s a sign that somebody loves me. I understood it thanks to A. He’s saying a very interesting things, I found out for example that in the Hebrew Bible the act of masturbation is forbidden because it gives the satisfaction for free. It’s like saying that you cannot love yourself, and have to make an effort and find somebody to love – if lucky, because as everybody knows, things happens. 

This is the great fact for us: from the beginning of life we were taught that we cannot love ourself just like that, for nothing. Even small child is often being punished or embarrassed because is no good according to the parents. As we grow up we learn how important these rules are: you cannot love yourself if you’re not doing well at school, if you’re not popular among peers, if you don’t have a boyfriend or a girlfriend, if you have bad job, not earning good money… Bloody hell! The life is like the Greek myth of the famous Procrustes’ who made a bed of certain size, he would force the people to lay on it, and pulled or slashed them, depending if they were too short, or too tail. I’m reading George Orwell’s “1984.” I have gotten to this point where the poor Winston is tortured by the cruel, but smart Thought Police agent O’Brien. 

“How does one man assert his power over another, Winston?’ Winston thought. ‘By making him suffer,’ he said. ‘Exactly. By making him suffer. Obedience is not enough. Unless he is suffering, how can you be sure that he is obeying your will and not his own? Power is in inflicting pain and humiliation. Power is in tearing human minds to pieces and putting them together again in new shapes of your own choosing.” I suffered a lot in my life, and a long time ago I got to the conclusion that I cannot love myself. Now, I thought of a new game: “Io posso amare” (I can love). It’s about loving, generally speaking. Now for example I can love myself for sitting here, in a cosy room… Later on, I might be going for an evening walk: I’m gonna tell you how much love I’ve found on my way! I want to prove that a pleasure should be gratis. Besides, like they say, “Shopping is my therapy.”

Parę tygodni temu kupiłam coś do jedzenia kiedy kasjerka rzekła: “Mamy jabłka za 0,99 zł.” W tamtym momencie nie brakło mi tych owoców: mój domek stoi w sadzie. Zbierałam je z trawy, wychodząc z mieszkania. Nie musiałam płacić za jabłka. Dla mnie to znak, że ktoś mnie kocha: zrozumiałam to dzięki A. Mówi ciekawe rzeczy, dowiedziałam się na przykład że Biblii hebrajskiej akt masturbacji jest zabroniony dlatego, że zapewnia trochę uciechy za darmo. Zdaniem A. żydowski Bóg utrzymuje, że przyjemność nie powinna być gratis, trzeba za nią płacić. To jakby powiedzieć, że nie możesz kochać siebie, musisz wykonać wysiłek znalezienia kogoś do kochania – jeśli się poszczęści, bo różnie z tym bywa. 

To wielka prawda: od początku egzystencji uczono nas, że nie możemy kochać siebie ot tak, zwyczajnie. Nawet małe dziecko jest karane lub zawstydzane przez rodziców, bo ich zdaniem nie jest dosyć grzeczne. Dorastając, uczymy się jak ważne są te reguły. Nie możemy kochać siebie bo nie uczymy się dobrze, nie jesteśmy popularni wśród kolegów, nie mamy narzeczonego, nasza praca jest niespecjalna, brak nam pieniędzy… Do cholery! Życie jest jak grecki mit o Prokrastesie który zbudował łóżko o pewnym wymiarze i zmuszał ludzi, aby się na nim kładli, następnie zaś rozciągał ich lub ciął w zależności czy byli za wysocy, czy też niscy. Czytam “Rok 1984” Orwella. Doszłam do miejsca gdzie biedny Winston jest torturowany przez inteligentnego agenta Policji Myśli O’Briena. 

“Powiedz, Winston, w jaki sposób człowiek utwierdza swoją władzę nad drugim człowiekiem?’ Winston zastanowił się przez chwilę. ‘Każąc mu cierpieć.’ ‘Doskonale. Każąc mu cierpieć. Posłuszeństwo nie wystarczy. Dopóki ktoś nie cierpi, czy można mieć pewność, że jest posłuszny twojej woli, a nie własnej? Władza polega na poniżeniu i zadawaniu bólu. Władza oznacza rozrywanie umysłów na strzępy i składanie ich ponownie według obranego przez siebie modelu.” Dużo cierpiałam w życiu, bardzo dawno temu doszłam do wniosku że nie mogę kochać siebie. Teraz wymyśliłam grę: “Io posso amare” (mogę kochać). Chodzi o miłość, ogólnie rzecz biorąc. Teraz na przykład mogę kochać siebie za to, że siedzę tutaj, w ciepłym pokoju… Potem wyjde może na wieczorny spacer: powiem wam, ile miłości znalazłam po drodze! Chcę pokazać, że przyjemność powinna być gratis. Poza tym, jak to mówią “Shopping is my therapy.”


Wednesday, November 16, 2022

Strange native Indian/Dziwny Indianin

 

The therapy in the Day-Care Psychiatric Unit takes three months; the summary is done at the end of stay during so called support group. Sometimes our psychologist would say that the patient didn’t opened up to the rest of us about anything. Clearly, I’m not of them: the eleven years spent between chatty Italians have made me a very communicative person… Still, talking about my private life costs me a lot of effort. I’ve put some 10 kilo in the last two months or so: I feel vulnerable, and eating helps me feel stronger. 

The truth is, that I’m exposing myself to the others as a punishment. For my whole life I felt that there is something wrong with me: I suffered with anxiety, depression, and felt alienated, like the “strange native Indian” drawn by my young friend B. Still, I was coping well, and I was proud that thing. Now, the cat is out of bag: I’m not like the others any more… I try to accept it; like the song says “Some days it don’t come easy, and some days it don’t come hard. Some days it don’t came at all and these are the days that never end.” 

We always walk to the cafeteria at noon, last Tuesday our group was stopped by the workers. “You can’t cross!” - Somebody shouted. “Where you were taking them?” I couldn’t help, but felt offended. Thinking how to stop feeling myself like a freak, I realized that I didn’t even see his face. Actually, the worker didn’t matter: himself and the rest of the world served as the mirror. The only existing thing was Danusia, “The one and only” like the song says (I would do anything for love).

Terapia na Dziennym Oddziale Psychiatrycznym trwa trzy miesiące, podsumowanie pobytu odbywa się na tak zwanej grupie wsparcia. Czasami nasza psycholog mówi, że pacjent nie był wystarczająco otwarty wobec innych; to nie mój problem! Jedenaście lat spędzonych wśród rozmownych Włochów uczyniło ze mnie osobę wielce komunikatywną. Pomimo wszystko, mówienie o życiu prywatnym kosztuje mnie dużo wysiłku. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przybyło mi 10 kilo, czuję się bezbronna, jedzenie pomaga się wzmocnić. 

Prawda jest taka, że obnażam się przed innymi za karę. Przez całe życie czułam, że coś jest ze mną nie tak, cierpiałam na stany lękowe, depresję, czułam się wyobcowana jak “dziwny Indianin” narysowany przez mojego znajomego B. Pomimo tego, radziłam sobie, byłam z tego dumna. Teraz wyszło szydło z worka: nie jestem taka jak inni. Staram się to zaakceptować, jak mówi piosenka: “W pewne dni nie przychodzi łatwo, w inne dni nie jest trudno. W niektóre dni wcale nie przychodzi, te właśnie dni jest najtrudniej znieść.” 

Koło południa idziemy do stołówki, w zeszły wtorek zatrzymali nas robotnicy. “Nie ma przejścia!” - zawołał ktoś. “Gdzie wy ich prowadzicie?” Nie mogłam nic na to poradzić, poczułam się urażona. Próbując uwolnić się od uczucia, że dziwak za mnie zdałam sobie sprawę, że nie widziałam jego twarzy. Tak naprawdę robotnik się nie liczył, on sam i reszta świata istniała jako lustro. Jedyna licząca się postać to Danusia, “Jedna jedyna” jak mówi piosenka (I would do anything for love).


Sunday, November 13, 2022

Little mouse/Mała mysz

 Maybe it’s about stories by Isaac Bashevis Singer that I like a lot, or because I wanted a Jewish gene for intelligence… Well, the point is that for some reason I always wanted to be a Jew. Much to my surprise I discovered that actually I’m one of them. To understand all this we have to clarify what we’re saying here. Firstly, being Jews means that you’re smarter than everybody else. For most of my life, I felt like the crazy native Indian drawn by one of my mates. He’s wearing a noble plume hat, a symbol of wisdom, and not looking at three cats. 

He’s so high and lonely, also I felt different, but more clever, and not because I got such a big head. My mother always needed from me more that I knew how to give her… She wanted me to know the answers to existential questions: why on Earth she has to suffer. The rest of the world was thinking about food and money. Secondly, a Jew is carefully hiding his identity: also I for most of my life, I knew that there is something wrong with me. I could not find a place for myself, and got the impression that there is complete lack of understanding. My mother’s story made a deep, burning impression on me. She talked about herself, but what I learned from her who I am. 

You could say that I turned into a small mouse, hidden in my own belly. For my whole life, I looked after the small creature: thanks to her, I wasn’t alone. The world around me was dangerous: I was surrounded by the cats, ready to eat my precious little friend… It’s hard for me, talking about my problems, and I’m fighting the urge to run away from in the Day Care Psychiatric Unit. But I’m showing to the others my “little mouse” (in other words, a Jew) I’m proud of myself – really!

Być może chodzi o historie Isaaca Bashevisa Singera, które bardzo lubię, albo pożądam żydowskiego genu inteligencji… Rzecz w tym, że z jakiegoś powodu zawsze chciałam być Żydówką. Ku mojemu zdziwieniu odkryłam, że tak naprawdę jestem jedną z nich. Aby zrozumieć, trzeba wyjaśnić co rozumiem pod tym pojęciem. Po pierwsze, bycie Żydem oznacza bycie mądrzejszym, niż inni. Przez większość życia czułam się jak szalony Indianin, narysowany przez kolegę: nosi pióropusz, symbol mądrości, nie patrzy na trzy koty, wyniosły i samotny. 

Czułam się inna, nie dlatego, że miałam więcej oleju w głowie. Matka oczekiwała ode mnie więcej, niż mogłam jej dać. Pragnęła odpowiedzi na pytanie egzystencjalne: dlaczego musi cierpieć. Reszta świata myślała o jedzeniu i pieniądzach… Nie mogłam znaleźć swego miejsca, bo czułam się inna: miałam wrażenie, że otacza mnie brak zrozumienia. Dzieje matki wywarły bardzo głęboki wpływ: mówiąc o sobie: nauczyła mnie, kim jestem. 

Można powiedzieć, że zmieniłam się w myszkę, ukrytą w moim brzuchu. Przez całe życie, opiekowałam się maleństwem. Dzięki temu nie czułam się samotna. Świat wokół mnie był niebezpieczny, otaczały mnie koty, gotowe zjeść małą przyjaciółkę. Ciężko jest mówić o własnych problemach, walczę z chęcią ucieczki z Dziennego Oddziału Psychiatrii.  Kiedy jednak pokazuję innym moją “małą myszkę” (innymi słowy, Żyda) jestem z siebie dumna – naprawdę!