Wednesday, August 31, 2022

Something evil/Coś złego

My grandmother lived with us when I was small. She suffered from Parkinson and was lying on the bed in the kitchen. My unemployed father was looking after her. She would call him all the time: “Push me off, Markiewicz!” The poor man was helping her, and in reply she was often screaming a few insults at him. The secret of doing evil lies in the fact that you put your hand on it. Convincing us that our poo is “evil” and can’t be touched, they had done a great harm to us. As we know, making poo we’re helping her a bit to get out. We’re getting rid of it immediately, certain that are impure. It’s a proof that we did something wrong, and we’re washing our hands quickly. Big mistake: we affirm the not wanted power of doing something evil.

Our world was invented by a brilliant mind, starting from 0. There was only a desire that 0 turns into 1. How it’s possible? Nobody knows. Actually it’s impossible – 0 is always 0 but we believe. Also evil was dictated by a need that zero, which is an innocent apple turned into “sinful.” The responsibility for the magical process was given to God. The power of doing evil feels you with fear. It’s an ingenious psychological trick. The word is teaching us that we’re mean knowing that we renounce of our power.

It’s like you were given a car, and explained that you’re useless and so on. We’re giving back the kar keys, choosing the place in the back seat, because we’re dangerous to the others. 

Kiedy byłam mała, mieszkała z nami babka. Chorowała na Parkinsona i leżała na łóżku w kuchni. Zajmował się nią mój bezrobotny ojciec. Wołała go bez przerwy: “Markiewicz podepchnij mnie!” Biedaczysko pomagał jej usiąść, w odpowiedzi często obrzucała go stekiem wyzwisk. Sekret czynienia zła polega na tym, że przykładamy do niego rękę. Przekonując, że nasza kupa jest “zła” i nie można jej dotknąć, wyrządzono nam krzywdę. Jak wiemy, wypróżniając się pomagamy jej nieco wydostać się na zewnątrz. Pozbywamy się odchodów natychmiast przekonani, że są nieczyste. Stanowią dowód, że zrobiliśmy coś złego: szybko umywamy ręce… To błąd: potwierdzamy niechcianą moc czynienia grzechów.

Nasz świat wymyślił genialny umysł, zaczynając od 0. Istniało tylko pragnienie, by 0 zmieniło się w 1. Jak to się stało? Nikt nie wie. Tak naprawdę, to niemożliwe: 0 to zawsze 0. My jednak wierzymy. Również zło stworzyła potrzeba, by zero, czyli niewinne jabłko, zmieniło się w “grzeszne.” Odpowiedzialność za ten magiczny proces złożono w ręce Boga. Moc czynienia zła napełnia słusznym lękiem. To genialna sztuczka psychologiczna. Świat uczy nas, że jesteśmy nikczemni wiedząc, że wyrzekniemy się własnej siły.

Jest tak, jakby dano nam samochód i tłumaczono następnie, że jesteśmy kompletnie nieudolni i temu podobne. Oddajemy kluczyki innym, wybierając miejsce na tylnym siedzeniu, bo stanowimy zagrożenie dla innych...



Tuesday, August 16, 2022

21.Zagłuszanie myśli

 

Przeżyłem to zanim trafiłem do szpitala. Podczas ataków bólu, które niekiedy trwały godzinami, płakałem rzewnie, myśląc złych uczynkach: były to prawdziwe zejścia mego ducha do piekła. Pewnego wieczora, udręczony spirytualnym zamętem, poczułem, że chwyciła mnie niewyjaśniona, ogromna moc, powodując wyjście z siebie samego. Miałem dokładne wrażenie opuszczenia ciała, jakby było skorupą, i wyrzucenia do góry, gdzie jaśniało wielkie, dalekie słońce… Przestałem istnieć. Żona i siostra, widząc moje zesztywniałe ciało i nieruchome oczy, sądziły że umarłem i zaczęły mnie wzywać imieniem. Nie zdawałem sobie sprawy z niczego, nie potrafiłem mówić, odpowiedziałem jednak (co zaświadczyły obydwie później): „Czemu mnie zawołałyście? Widziałem raj, było tak pięknie!” - mówi Pasquale K. z miasta Gorizia.1

Uwolnionego z ziemskich okowów ducha przestały zajmować słowa. Prawdą jest, że można je widzieć. Nie istnieje na przykład “o piejpak siekilsz” bo z niczym się łączy w umyśle. Samo w sobie, wszystko na świecie jest zerem. Przestawiłam litery: fraza “z polskiej pasieki” powoduje miganie neuronowych lampeczek, przywołując kolejne, “pszczeli miód” “naturalnie słodki” i temu podobne. Istnieje dzięki zasadzie oczka wielkiej sieci, nabierając znaczenia w odniesieniu do innych. Dziwna reguła: zero plus zero równa się dwa sprawdza się w praktyce. Danka Markiewicz istnieje, bo ma na czym się oprzeć. Mój żywot to zbiór informacji o doświadczeniach użytkownika. Zaglądając do odległej pamięci znajduję dziecięce wspomnienia: nie widzę przyczyny, lecz miłość. Mój duch jest martwy teraz; ktoś stworzył pustkę żeby ją wypełnić, zgodnie z zasadą: wszystko, co przyciąga uwagę, jest tobą.2 Ból z przeszłości zmienił się w potwora: cierpiące stworzenie, zero widoczne w umyśle.

„Jeśli wierzymy, że Bóg się gniewa, przechowuje zapis naszych błędów, tworzymy piekło w umyśle” – napisał ktoś.

To niemożliwe z prostego powodu: tylko pozornie potępiamy coś „na zewnątrz.” Jeśli osądzasz, ujrzałeś grzech w sobie: potwierdzasz, że istnieje. Bóg nie widzi błędów, tylko miłość i dobro. Pragnienie zła oznacza, że trzeba je stworzyć: kontrolę nad umysłem i wiarę, że zero plus zero równa się dwa. Wrażenie, że oglądam gruszkę jest błędne: wystarczy przestawić litery i „szękgru” przestaje istnieć. Mały fragment nabiera znaczenia w odniesieniu do innych. Nie widzę gruszki, lecz zbiór informacji, jak owoc, dojrzała, żółta… Jego sens opiera się na zasadzie przeciwieństw: nasze „zło” znajduje się w słownej sieci. “Od soboty siedzę w domu i przyjmuję leki” oznacza: sobota – dobra (dzień wolny). Dom – dobry (oznacza bezpieczeństwo). Lekarstwo – złe (brak zdrowia). Widzenie świata to jego kreacja: mózg nieustannie stwarza obraz z sygnałów sensorycznych, a następnie odczytuje własne informacje. “Rzeczywistość” to wielki zbiór danych, nasza rola polega na patrzeniu w lustro. “Małpi móżdżek” na pewnym poziomie potrafi je odcyfrować. Dzięki Bogu nie jestem bystrzejsza: zobaczyłabym więcej zła… Grzejnik niesie przekaz: zagraża ci zimno, żółty liść – nadchodzi deszczowa jesień. Deszcz słów przypomina o lęku i układa wiersze.

A tak kochając, walcząc, prosząc
stanę u źródeł – studni ciemnych,
w groźnym milczeniu ręce wznosząc,
jak pies pod pustym biczem głosu.3

Mój żywot był oskarżeniem Boga: w milczeniu wyciągałam ręce, zadając pytanie: „Dlaczego trzeba cierpieć?” Odpowiedzią jest duch, którego nie mam. W początkach egzystencji, które ukrywa amnezja, zwyczajnie przestał istnieć. Jego miejsce zajęło dwóch towarzyszy: strach oraz żołądek. Ten ostatni bardzo szybko stał się faworytem. Był niczym dziecko, o które trzeba się troszczyć. Opanował mnie przymus jedzenia i strach: świat oferował wszystko, co potrzeba, lecz umysłowy paraliż zabraniał z tego korzystać. Ceną życia jest lęk: ta niepodważalna lekcja, powtarzana przez wszystkich, zawiera groźną prawdę. Jesteśmy opuszczeni przez Boga… Możemy temu zaprzeczać, recytując modlitwę: „Miłosierny Ojcze, Władco świata, Twoja dobroć jest nieskończona, a skarby łask nieprzebrane. Ufamy bezgranicznie Twojemu miłosierdziu, które jest ponad wszystkie dzieła.” Spotkanie Młodych Archidiecezji Lubelskiej ma dobre intencje, jeżeli się jednak przyjrzeć, gra słów staje się oskarżeniem. Jesteśmy jak żebrak, który ma bogatego rodzica: pławi się w dostatkach, podczas gdy wychwalając Jego zalety, wyciągamy dłoń po jałmużnę.

My, czyli kto? Jeśli chcesz poznać swoją wartość, powiedz: „Dziś wyrzucę wszystkie pieniądze!” To, co zostało oznacza ciebie. Jeśli widzisz pustkę, to zła wiadomość: nie masz życia w sobie. Prawdziwa tortura – wszystko, co dobre znajduje się na zewnątrz. Nie ufamy Bogu: Jego miłosierdzie należy do spirytualnych istot. Człowiek posiada zęby, nie skrzydła. Obywa się bez ducha: pokłada wiarę w percepcji, lecz kubek mleka, grzejnik oraz ksiądz z osiedla to tylko sygnał energii elektrycznej. Mózg, który aktywnie tworzy własną rzeczywistość, oślepia na prawdę. Wszystko jest energią: źródło życia to nie pieniądz, lecz zapomniana duszyczka. Bóg dał nam życie wieczne… Nieskończoność jest zawsze teraz, rok 1410 czy 1877 to cyfry, zbiór danych czytelny dla umysłu. Nasz „żebrak” to tajemnicza postać: pracuje na życie nieświadom, że zamieszkuje przeszłość. Tak właśnie jest: nasz mózg pokazuje rodzaj filmu, który wydarzył się osiemdziesiąt milisekund wcześniej. Wystraszony Zenon, który pochłania salceson istnieje w umyśle. Jesteśmy kroplą energii, która posiada świadomość oraz teraźniejszość. Człowiek bez ducha jest pustką, która pożąda związków chemicznych. Oksytocyna jest związana z empatią; jesteśmy smutni, gdy brak serotoniny, czyli hormonu szczęścia… Endorfiny łagodzą ból i dają przyjemność.

Świat jest szkołą która uczy nie myśleć. Czcij ojca swego i matkę, mówi Biblia, aby dobrze ci się działo i abyś długo żył na ziemi.” Wiara w tradycyjnym ujęciu dogmatem łączy sprzeczność: dając nam rodziców, Bóg wyrzekł się ojcostwa. Pojawia się sugestia: „Uczynił cię takim a potem opuścił!” Na nasze szczęście prawda nie budzi lęku. Wszystko jest energią, w wymiarze spirytualnym jesteśmy doskonali i silni. Stworzyła nas miłość, pierwsze przykazanie odkrywa jednak rąbka tajemnicy. Zagubiony duch tuła się po ziemi w poszukiwaniu ojca. Jest ścigany przez chmurę występków karmicznych. Śmierć i narodziny trwają nieprzerwanie, jedna rzecz pozostaje niezmienna. Przychodząc na świat, staje się dzieckiem lęku. Jest cenny: uczą tego rodzice. Słynne „uważaj na siebie” oznacza, że śmierć jest blisko. Na drugim świecie czeka na nas Bóg – strach ukrywa miłość i antyczne szaleństwo. Przychodząc na świat, zapominasz kim jesteś i trafiasz do Recanati, miasta nad Adriatykiem. Stajesz się Giacomo Leopardi, lecz tytuł książęcy nie broni przed nieszczęściem. „Wszystko jest złem” – pisał pogrążony w depresji poeta. Ratunek stanowi śmierć i nowa egzystencja: „matematyczne ścieżki” prowadzą do Winfred Kimball Shaughnessy…

Nasz duch wybiera wśród snów; posiadają cenę. Pieniądz to silny symbol: myśl, że trzeba płacić za życie budzi lęk. Nie jest ono darem, otrzymanym od Boga, lecz okupem. Sprzedajemy się, wykonując nielubiane zajęcia, spłacamy dług wobec lęku. Jest potrzebny, przypomina o tym figura rodzicielska. Łączy nas więź, niczym pępowina; budzi strach, ale jest blisko: twoja karmicielka.. Uczy pokory, bo nieustannie osądza. Przypomina, że życie jest groźne dla tak nędznego stworzenia. Krucha tożsamość, stworzona przez słowa, opiera się na lęku. Wywołując go przypominasz sobie, kim jesteś… Uczą tego rodzice: szanując ich, wracamy na „planetę dzieci” w objęcia mamy i tatusia. Kieruje nami pragnienie kontroli, małość ukrywa siłę, której umysł się lęka.

Ponad rok temu zostawiłam wszystko, mówiąc o znalezieniu Boga… Wierzyłam bez wiary, można by powiedzieć. Pewnego dnia jednak wydarzył się cud. Wracałam z Chełma na starym rowerze, kiedy zaczęło padać. Schowałam się w warsztacie samochodowym. Deszcz przypomina Matrix: chłodne krople są jak wertykalne kolumny cyferek. Sama w sobie burza jest niczym, ale deszcz danych niesie wiadomość: „Śmierć czeka.” Ceną życia jest strach, przypomina go wszystko. Żółty liść – jesień – nasza „śmierć” oznacza zimno. Podrożał węgiel – brak pieniędzy – „śmierć” jest biedna. Wmówiono nam, że strach nas obroni, głos matki przypomina: „Uważaj na siebie!” To sposób na wzywanie lęku. Wołam go i nadchodzi: czuję „śmierć” licząc grosze, sprawdzając pogodę. Jest znajomy, naiwnie wierzę w jego dobroć… Kiedy jednak się zjawia, czuję że wezwałam coś złego. Można lubić deszcz, mnóstwo ludzi czuje się bezpiecznie, mając niewiele pieniędzy.

„Strach jest małą śmiercią, niesie unicestwienie kompletne” – pisał Frank Herbert.

Patrząc na ulewę pojęłam prostą prawdę: Bóg jest zawsze ze mną. Jeśli chcesz znaleźć miłość, nie wywołuj lęku. Mój mały świat to potwierdził: z radia dobiegła piosenka.4

Nigdy nie dowiesz się jak to jest

Krew zamarza jak zima, zupełnie jak lód

Bije od ciebie zimne i samotne światło

Skończysz jak wrak, którego kryjesz pod maską

Myślałeś, ten głupiec nie wygra

Cóż, popatrz na mnie, wróciłem

Zwyczajnie smakując miłość

Jeśli chcesz wiedzieć, nadal stoję, podczas kiedy ty bledniesz

Nie widzisz, nadal stoję, lepiej niż kiedyś

Wyglądam jak zwycięzca, czuję się jak dziecko,

Stoję nadal po wszystkim.


1Na podstawie książki “NDE Near Death Experiences. Testimonianze di esperienze in punto di morte” (NDE Near Death Experiences. Doświadczenia w momencie śmierci) autorstwa Paoli Giovetti.

2Arnold Miller.

3K.K.Baczyński “Deszcze” (fragment).

4Elton John “I’m still standing.”

Friday, August 12, 2022

20.Zagłuszanie myśli

 

Oczy widzą tylko to, co umysł potrafi zrozumieć” – rzekł Henri Bergson.

Tak właśnie jest! Gdyby w szkolnych czasach ktoś powiedział, że cierpię na nowotwór i pora umierać, pomyślałabym: “Nareszcie!” To dziwne, bo obiektywnie rzecz biorąc dostałam od życia wszystko. Nauczono mnie jednak widzieć to, czego nie ma. Zmieniłam się w pająka: wrażenie, że kroczy w powietrzu, jest złudne, dostrzega bowiem swoją pajęczynę. Myśl wyplata nić jeszcze bardziej subtelną, tworzoną przez słowa. Nasz żywot związany jest z brakiem: symbolizuje to język. Tworzony nieustannie i płynny, wzbiera od nowych znaczeń jak niewidzialna rzeka. Dla znających mowę staje się niebezpieczny: świadczy o tym lepka pajęczyna grzechu. Nie ma sensu się spierać, trzeba w niego uwierzyć. Przyznanie się do winy uznane jest za chwalebne. Bijemy się w piersi: świat uczy, że Bogu przeszkadza niewinność, okleja grzeszną etykietką rzeczy, które są przyjemne. Dzieli w ten sposób naszą rzeczywistość na dwie części, robiąc miejsce dla “zła.” Decydując, że seks jest występny, każe nam wybierać: jesteś “dobry” pozbawiając się tego, na co masz ochotę, lub przechodzisz na stronę “piekła.” Oczy widzą zło, zapisane w umyśle, można go jednak uniknąć. Podpisując pod słynnym: “Oczy widzą tylko to, co umysł potrafi zrozumieć” – rzekł Henri Bergson.

Tak właśnie jest! Gdyby w szkolnych czasach ktoś powiedział, że cierpię na nowotwór i pora umierać, pomyślałabym: “Nareszcie!” To dziwne, bo obiektywnie rzecz biorąc dostałam od życia wszystko. Nauczono mnie jednak widzieć to, czego nie ma. Zmieniłam się w pająka: wrażenie, że kroczy w powietrzu, jest złudne, dostrzega bowiem swoją pajęczynę. Myśl wyplata nić jeszcze bardziej subtelną, tworzoną przez słowa. Nasz żywot związany jest z brakiem: symbolizuje to język. Tworzony nieustannie i płynny, wzbiera od nowych znaczeń jak niewidzialna rzeka. Dla znających mowę staje się niebezpieczny: świadczy o tym lepka pajęczyna grzechu. Nie ma sensu się spierać, trzeba w niego uwierzyć. Przyznanie się do winy uznane jest za chwalebne. Bijemy się w piersi: świat uczy, że Bogu przeszkadza niewinność, okleja grzeszną etykietką rzeczy, które są przyjemne. Dzieli w ten sposób naszą rzeczywistość na dwie części, robiąc miejsce dla “zła.” Decydując, że seks jest występny, każe nam wybierać: jesteś “dobry” pozbawiając się tego, na co masz ochotę, lub przechodzisz na stronę “piekła.” Oczy widzą zło, zapisane w umyśle, można go jednak uniknąć. Podpisując pod słynnym: “Kochaj i rób co chcesz” decydujesz się na niewinność. Jestem dzieckiem Bożym i nie mogę grzeszyć – to wszystko.

Pokusa występku to sposób na wywoływanie lęku. Kiedy odczuwasz strach, wystarczy podejść bliżej: nauczyła mnie tego myszka. Dostrzegłam pośród trawy nieruchome stworzonko, dotknęłam go butem: trochę się poruszyło. Boję się myszy, ta jednak była do nich niepodobna. Nie widziałam ogona, była przyjemnie puszysta... Pogłaskałam ją lekko i chciałam wziąć do ręki – ugryzła mnie w palec: delikatnie, ale przestraszyłam się i wypuściłam myszkę. Wyglądało na to, że dobrze się miewa, nie uciekała jednak ode mnie. Wyleczyła mnie ze strachu przed myszą, była pierwszą, której odważyłam się dotknąć. Głaskałam brązowe futerko, czując pewną ulgę. Przekaz brzmiał: “Nie ma zagrożenia.” Znakując coś jako wstrętne, identyfikujemy „zło” w umyśle.

Uwięziona w pajęczej sieci mrówka nie czuje się winna. Ktoś musi oddać energię: atakuje się żeby przetrwać. Owad jest w lepszej sytuacji od dziecka. Nie tylko wpada w sieć, uczy się ją budować myśląc, że jest pająkiem. Słowna rzeczywistość tworzy sieć depresji: im bardziej się szarpiesz, tym mocniej zacieśniasz. „Zło” przypomina o sobie ciągłym dotykiem lęku. Przekonany o winie, atakujesz sam siebie... Brzmi groźnie, prawda? Problem stanowi język. Lęk budzi interpretacja, nie fakty!1 Nie potrafiłam dostrzec, że świat, który mnie otaczał, był dobry. Z pajęczyny wyrazów układałam pieśń kreta, upajałam się nią, gloryfikując wymyślone cierpienie. Oczy widzą to, co umysł potrafi zrozumieć: miał rację Henri Bergson! Przyjazną rzeczywistość zasłaniało mi własne, skrzywione odbicie… Uwięziona w bojaźliwej sieci mrówka słucha lekcji pająka. Stałeś się nikczemny: potwierdzają to przeplatające się sygnały naszego mózgu. Pamiętajmy że sam, zamknięty w czaszce, nie jest „oświecony.”

Dążenie, by miejsce prawdy zajęły złudzenia musi posiadać cel. „Senna rzeczywistość” podobnie jak język, daje się modelować. Istnieje jednak cena: „neuronowa fantazja” oparta na próbach zgadywania mózgu pokazuje to, czego nie ma. Płomienny zachód słońca, o którym piszą poeci to jedynie sygnał energii elektrycznej. Myślisz, że stół jest drewniany, a łyżeczka zrobiona ze srebra? Możesz o tym zapomnieć: nasz świat to dzielenie obrazu na słowa. Nie istnieje kolor, dźwięk ani zapach. Ruch jest optyczną iluzją. Oglądając sekwencję kadrów myślisz, że fragment układanki zmienia położenie w stosunku do innych.

Jeśli wszystko w taki czy inny sposób jest iluzją, to jakiej odpowiedzi możemy się spodziewać?” – zapytał ktoś.

My, czyli postać stworzona w umyśle. Złudzeniem jest wrażenie oddzielenia od innych. Mózg wymyśla sam siebie, łącząc różne wrażenia, jak postrzeganie świata z pierwszoosobowej perspektywy oraz identyfikacja z obiektem. Nasze ciało to obraz sensoryczny: jego oczy nie widzą, że wszystko jest energią. Ta o wysokiej wibracji jest mocna i silna. Pochodzi ze źródła uniwersalnego dla wszystkich żyjących istot. Energia o niskiej wibracji jest nieruchoma, ciężka. Nie wystarcza do życia: nasz zapomniany duch, czyli miłość, wpada w sidła leku. Słynne „Jestem tym, który zawsze zła pragnie” oznacza, że trzeba je stworzyć. Kłamstwo staje się prawdą, jeśli w nie uwierzyć: to rzecz znana wszystkim. Spec od pajęczyny jest inteligentny, posiada dostęp do wiedzy, lecz cierpi na niedobór „pozytywnej” energii. Nasz duch ma życie, ktoś jednak przejął kontrolę nad jego umysłem. Prawdy nie można ukryć, sekretem ślepoty jest jest nasze pragnienie, aby jej nie widzieć. Pozwolić, by miejsce rzeczywistości zajęły iluzje oznacza szaleństwo. Reinkarnacja, czyli odradzanie opisuje katorgę ducha, któremu nie dopisuje rozsądek. Ma do dyspozycji sześć światów, jeśli wierzyć buddystom. Sfera bogów zajmuje pierwsze miejsce. To bezpłciowe istoty, które się nie muszą odżywiać. Symulacja zapewnia im pałace, ogrody i długą egzystencję. Asura znajdują się szczebel niżej: niczym wytrawni maklerzy, ciągle walczą o lepsze. Trafiłeś do świata ludzi? Być może „gra” ci obrzydła. Twój poziom świadomości oraz zasób danych umożliwiają wyjście. Kraina głodnych duchów oraz zwierząt to miejsca zsyłki dla przestępców karmicznych. Wiara w grzech usprawiedliwia piekło!

Pokazano mi jak każdy człowiek poprzez wolną wolę wybiera ścieżki, które MATEMATYCZNIE prowadzą do wydarzeń kolejnej życiowej egzystencji” – pisze Amy Call, która przeżyła śmierć kliniczną. „Widziałam, że nie możemy być pewni, iż cierpimy z powodu ‘złych’ uczynków. Wielu wybiera życie pełne męki, bo chcą się przebudzić.”

Złudzenie narodzin poprzedza śmierć i poprzednie życie, równie iluzoryczne… „Matematyczne ścieżki” oznaczają sieć, wiedzie do świata lęku: dowodem są dzieje Pinokio. Pajacyk miał nadmiar energii, chciał ją zużywać goniąc za motylkiem. Otaczał go chór żałobników.

Trzeba pracować na życie!” – twierdzili.

Wieszano go, trzymano w więzieniu, topiono z kamieniem u szyi zanim pojął lekcję. Zabawa mijała się z celem: miał zarabiać na chleb i wino dla biednego Dżepetto. Stolarz dał mu formę kukiełki, ale nie świadomość. Głos Pinokio uwięziony w kawałku drzewa to nasze prawdziwe „ja” czyli miłość. Co się z nim stało? Nie wiem: mój duch jest martwy. „Wysoko wibrującą” energię zastąpiła niska i ciemna… Świat to przykre i groźne miejsce, myślimy, szukanie obrony polega na wywoływaniu lęku. Pływanie nauczyło mnie, że tak nie jest. Brak wiary w siebie kazał sięgnąć po piankowy makaron. Strach się powiększył, zaczęłam go obserwować i odkryłam dwa głosy, które głoszą o lęku. Pierwszy to moja Wewnętrzna Matka: przypominała, że mogę utonąć. Drugi, Wewnętrzne Dziecko chciało, żeby go bronić, jęcząc: „Zabierz mnie do domu!” Słucham ich: od dawna przejęły kontrolę nad moim umysłem. Uniwersalną funkcją lęku jest unikanie lub redukowanie możliwości życia.

Pływając z makaronem odkryłam że bawię się ze strachem, wywołując go bez przerwy. Szukam siebie w pamięci: istnieje tam moment, gdzie miłość ustąpiła miejsca lęku. Bycie żywym jest groźne, “kaleka” jest bezpieczny. Któregoś dnia jednak odniosłam zwycięstwo. Nabrałam odwagi, wstrzymujac oddech pod wodą. Piankowy makaron służył przypomnieniu, że strach jest prawdziwy. Odkładając go, byłam dumna z siebie.

 Na podstawie „Kursu cudów.”


1

Thursday, August 11, 2022

70.A Course in Miracles/Kurs cudów

Over a year ago I left everything, saying that I want to find God but I didn’t really think that I can make that happen. You could say that I believed without faith. Well I just want to say that today a miracle happened, and I found my God. It went like that: I was coming back from Chełm on my old bike, when it started to rain. I took a shelter in a car service. The rain reminds of Matrix: cold drops are like vertical columns of numbers. On its own, the storm is nothing, but our rain of data carries the message: „Beware death awaits.”

The price of life is fear, and everything remindes of him. A yellow leaf – autumn is coming: our „death” means cold. The price of carbon went up – lack of money: our „death” is poor. Worst of all, we were taught that the fear will protect us. The voice of mother remindes: „Be careful!” It is a means to summon fear. I constantly call it, and it appears: I can feel my „death” countin’ money, checking the weather. Is familiar, and I naively believe that it’s good… But every time it comes, I feel that I called something evil.

The rain is no problem, and you can even like it. A lot of people feel perfectly safe with very little money. „Fear is the little-death that brings total obliteration.” - Frank Herbert wrote. Looking at the storm, I realized a very simple truth: God is always with me. If you want to find love, do not call fear. My little world agreed: on the radio played this song. 

You could never know what it's like
Your blood like winter freezes just like ice
And there's a cold lonely light that shines from you
You'll wind up like the wreck you hide behind that mask you use
And did you think this fool could never win
Well look at me, I'm coming back again
I got a taste of love in a simple way
And if you need to know while I'm still standing you just fade away
Don't you know I'm still standing better than I ever did
Looking like a true survivor, feeling like a little kid
I'm still standing after all this time
Picking up the pieces of my life without you on my mind.”

Ponad rok temu zostawiłam wszystko, mówiłam o znalezieniu Boga, nie myśląc, że to możliwe. Wierzyłam bez wiary, można by powiedzieć. Cóż, chcę oznajmić że dziś zdarzył się cud, znalazłam mojego Boga. Było tak: wracałam z Chełma na starym rowerze, kiedy zaczęło padać. Schowałam się w warsztacie samochodowym. Deszcz przypomina Matrix: chłodne krople są jak wertykalne kolumny cyferek.

Sama w sobie burza jest niczym, ale deszcz danych niesie wiadomość: „Uważaj śmierć czeka.” Ceną życia jest strach, przypomina go wszystko. Żółty liść – jesień – nasza „śmierć” oznacza zimno. Podrożał węgiel – brak pieniędzy – „śmierć” jest biedna. Co gorsze, wmówiono nam, że strach nas obroni. Głos matki przypomina: „Uważaj na siebie!” To sposób na wzywanie lęku. Wołam go i nadchodzi: czuję „śmierć” licząc grosze, sprawdzając pogodę. Jest znajomy, naiwnie wierzę w jego dobroć… Kiedy jednak się zjawia, czuję że wezwałam coś złego.

Deszcz nie jest problemem – można go nawet lubić. Mnóstwo ludzi czuje się bezpiecznie, mając niewiele pieniędzy. „Strach jest małą śmiercią, niesie unicestwienie kompletne” – pisał Frank Herbert. Patrząc na ulewę pojęłam prostą prawdę: Bóg jest zawsze ze mną. Jeśli chcesz znaleźć miłość, nie wywołuj lęku. Mój mały świat to potwierdził: z radia dobiegła piosenka.

Nigdy nie dowiesz się jak to jest

Krew zamarza jak zima, zupełnie jak lód

Bije od ciebie zimne i samotne światło

Skończysz jak wrak, którego kryjesz pod maską

Myślałeś, ten głupiec nie wygra

Cóż, popatrz na mnie, wróciłem

Zwyczajnie smakując miłość

Jeśli chcesz wiedzieć, nadal stoję, podczas kiedy ty bledniesz

Nie widzisz, nadal stoję, lepiej niż kiedyś

Wyglądam jak zwycięzca, czuję się jak dziecko,

Stoję nadal po wszystkim

Zbieram fragmenty życia bez ciebie w umyśle.”

Monday, August 8, 2022

Karma

How would you feel if your reflection showed the little doggy from the photo? Small and ridiculous, isn’t it? That’s why don Juan is right: freedom begins with understanding that our world is pure image. But we need an illusion, and have no guts to be ourselves. „The Tibetan Book of Dead” says that after death the light calls us, but we prefer to hide in the darkness. We believe that a monster is after us: it’s „real” because created of past transgressions.

Someone out there has to be punished. Dealing with the stain of „sin” our divided mind he’s rejecting the „dirty” part. The only rescue is projection: the process of displacing one’s unwanted and negative feelings onto a different object. Metaphorically speaking, our spirit gets „a dog to beat.” The character and her experience is constructed by the signals within your brain. Since birth, he’s „guily” and judged by everyone. We come here „without face” and the world is our mirror.

As I wrote earlier, my reflection from the beginning was making me afraid. Not only my „dog” was useless, but had also a bunch of „sins” on conscience. I did, what it could, punishing myself, and got addicted to suffering. Deep in depression I was sick of everything. But it’s over now: understanding that I’m not guilty made „my dog” looking just like in the photo, nice and friendly. The poor „Earthbound spirit” may go towards the light, and if the „monster” shows up, he can say: „Kiss my ass! You’re not existing.”

Jak byś się czuł, gdyby z lustra patrzyło na ciebie odbicie pieska ze zdjęcia? Mały i żałosny, czyż nie tak? Dlatego właśnie don Juan ma rację: wolność zaczyna się od zrozumienia, że świat to tylko obraz. Nam jednak potrzebna jest iluzja, nie mamy odwagi, ażeby być sobą. „Tybetańska księga zmarłych” mówi, że po śmierci woła do siebie światło, wolimy jednak, by ukryła nas ciemność. Wierzymy, że ściga nas potwór: jest „prawdziwy” bo stworzony z dawnych występków.

Ktoś musi być ukarany. Walcząc ze zmazą „grzechu” nasz podzielony umysł odrzuca część „nieczystą.” Ratunkiem jest projekcja, czyli przypisywanie własnych, niepożądanych i negatywnych uczuć innym. Mówiąc metaforycznie nasz duch dostaje „psa do bicia.” Cała postać i jej doświadczenia tworzone są z sygnałów w umyśle. Od urodzenia jest „winna” i sądzona przez wszystkich. Przychodzimy tutaj „bez twarzy” i świat jest naszym lustrem.

Jak pisałam wcześniej, moje odbicie od początku pokazywało kawałek gówna: „pies” nie nadawał się do niczego, miał również kupę „grzechów” na sumieniu. Robiłam, co mogłam: karałam siebie, uzależniając się od cierpienia. Pogrążona w depresji, miałam dosyć wszystkiego. To jednak koniec: zrozumienie, że nie jestem winna sprawiło, że mój „pies” wygląda jak ten na zdjęciu, jest miły i przyjacielski. Biedny „uwiązany do ziemi” duch może iść w stronę światła. A jeśli pokaże się „potwór” powiedzieć: „Pocałuj mnie w dupę! Ty nie istniejesz.”

19.Zagłuszanie myśli

Trudno pojąć, że prawda nie znajduje się w słowach. Nasz świat to rodzaj kontrolowanej halucynacji, opartej na próbach odgadywania mózgu. „Neuronowa fantazja” zakłada, że rzeczywistość można wytworzyć. Płynny język służy wypełnianiu pustki: to kreowanie z niczego. „Najważniejszym założeniem Lacana jest że brak czegoś powoduje tworzenie się znaczeń.” - czytam. „Sam język jest brakiem, jako że znaki nie prowadzą do ostatecznych znaczeń, tylko innych definicji.”1

Prawdę można dostrzec, jeżeli się przyjrzeć. Ostatnimi czasy wymyślono słowo panseksualni, czyli ślepi na płeć. Ta definicja prowadzi do kolejnych: podobają się im kobiety i mężczyźni cisgender. Wiara w słowa oślepia na rzeczywistość. Ludzka tożsamość jest tworzona przez język, to pustka, którą trzeba wypełnić. Kanonik Archikatedry czy chociaż taksówkarz – liczy się definicja. Rozmowa na naszej planecie: - Hej! Tu Omar, jestem muzułmaninem, wyznawcą islamskiej religii.

- Fajnie, nazywam się Willow, lubię wszystkie płcie, zwłaszcza niebinarnych.

- Jestem Hela, słucham co mówią w Radio Maryja i moim zdaniem grzeszycie!

Różnice są pozorne, tworzone przez język. Kieruje nami strach: wynalazca języka też jest przestraszony, bo prawdy nie można wymyślić. Jak mówił William James, siła łańcucha tkwi w najsłabszym ogniwie… Gdyby z lustra patrzyło na ciebie odbicie małego pieska, czułbyś się słaby, żałosny, czyż nie tak? Wolność zaczyna się od zrozumienia, że świat jest wężem z papieru: to wniosek, płynący z odkryć. Potrzebna nam jednak iluzja, nie mamy odwagi być sobą. „Tybetańska księga zmarłych” mówi, że po śmierci woła do siebie światło, wolimy jednak, by ukryła nas ciemność. Wierzymy, że ściga nas potwór: jest „prawdziwy” bo stworzony z dawnych występków. Ktoś musi być ukarany. Walcząc ze splamionym obliczem nasz podzielony umysł odrzuca część „nieczystą.” Ratunkiem jest projekcja, czyli przypisywanie własnych, niepożądanych uczuć innym. Mówiąc metaforycznie, nasz duch dostaje „psa do bicia.” Cała postać i jej doświadczenia tworzone są z sygnałów w umyśle. Od urodzenia jest „winna” i sądzona przez wszystkich. Przychodzimy tutaj „bez twarzy” i świat jest naszym lustrem. Moje odbicie od początku napawało lękiem: karałam siebie, uzależniając się od cierpienia. Uratowała mnie skłonność do refleksji: mój „pies” lżejszy o „grzechy” wygląda jak miniaturowy pinczer i jest sympatyczny… Podsumujmy to wszystko:

  • Jacques Lacan pisał, że dziecko fałszywie postrzega swoje lustrzane odbicie. W braku czegoś innego, rozpoznaje obraz jako własny i nadaje sobie znaczenie. Myśli, że może zastąpić siebie tym, co widzi w zwierciadle.

  • Jesteśmy osądzani bez przerwy: lustro przedstawia skrzywione odbicie. Nasza percepcja to proces wzbudzania lęku.

  • Stworzeni przez innych, wciąż zaglądamy do magazynu pamięci. Jak pisze Joe Dispenza2 „Dziewięćdziesiąt pięć procent tego, kim jesteś w wieku trzydziestu pięciu lat, to zapisany w pamięci zestaw emocjonalnych reakcji, zachowań, nieświadomych nawyków, zakodowanych postaw, wierzeń i postrzegań, które funkcjonują jak komputerowy program.”

  • Cena nadaje wartość – jeśli jest wysoka, nasz zakup staje się cenny. Pozornie niepożądany, nasz “występeknadaje sens egzystencji. Podświadomość rejestruje przekaz: byliśmy zwyczajni i nabraliśmy znaczenia, stając się grzesznikiem.

  • Mózg jest zamknięty w kościanej czaszce bez światła i dźwięku. Ma tylko strumień impulsów elektrycznych: łączy sygnały sensoryczne, tworząc świat, oglądany na zewnątrz.

  • Percepcja nie jest procesem odczytywania, lecz aktywnej konstrukcji rzeczywistości, nieustanną zgadywanka umysłu.

  • Popełniamy błąd zakładając, że wszystko zmienia się, lecz pozostaje „prawdziwe.” Nasz stan świadomości neguje fakt, że „realne” oznacza niezmienne i wierzy iluzjom.

  • Nie oglądamy „czegoś” lecz stany przejściowe, fałszywe z definicji. Umysł je ponazywał: pajęcza sieć słów tworzy „rzeczywistość.” Nasz płynny język służy wypełnianiu pustki: to kreowanie z niczego.

  • Zgodnie z założeniem Lacana brak czegoś powoduje tworzenie się znaczeń. Sam język jest brakiem, jako że znaki nie prowadzą do ostatecznych znaczeń, lecz innych definicji.3

Och, nienawidzisz swojej pracy? Dlaczego nie mówiłeś wcześniej? Istnieje grupa wsparcia: nazywa się WSZYSCY i spotyka w barze” – rzekł George Carlin. Niedawno ktoś stworzył teorię Ziemi jako więzienia: jesteśmy tutaj, dopóki nie nauczymy się zachowywać jak trzeba. Gdyby odwiedził nas przybysz z innej galaktyki, mógłby pomyśleć: „Te młokosy odbywają karę.” Mieszkańcy planety przypominają dzieci: wszystkich sił starają dobrze się zachowywać. Nie jesteśmy groźnym gatunkiem, ponosimy karę z powodu braku czegoś ważnego. Mój duch jest martwy, to jednak nikogo nie dziwi! Podobnie jak inni, muszę ponosić słone konsekwencje. Efektem nieposiadania ducha jest brak życia: musimy na nie pracować. Jak mówi Biblia, owocem duchowym jest miłość, bez niej człowiek wciąż się rozgląda, nie mogąc znaleźć siebie. Brak zdrowia, niedobór ciepła, jedzenia – na naszym obrazie ciągle brakuje jakiegoś fragmentu! Świat jest pełen obietnic, że możesz się wypełnić. Lody czekoladowe w waflu przynoszą ulgę próżni, która wciąż się rozgląda, nie mogąc znaleźć siebie. Nie mogę się zatrzymać: to, co cenne znajduje się na zewnątrz. Tak naprawdę przychodząc tutaj, przyniosłam coś cennego: prawdziwe „ja” czyli ducha. Miłość przegrała: jesteśmy dziećmi lęku.

Dzień i noc szukam siebie na zewnątrz. Jest to łatwe we śnie, przeglądam własne dane, tworząc chaotyczne zlepki różnych opowieści. Nad ranem ożywa pięćdziesiąt gigabajtów „biblioteki pamięci” – tam właśnie można mnie znaleźć. Dwa razy jednak ujrzałam coś innego: mojego ducha, czyli raj na ziemi. Podczas tak zwanego out of body experience zostałam przebita światłem… Które mnie nie dostrzegło: lęk zastąpiła miłość, Danka Markiewicz znikła.Mój żywot to „żart z rzeczywistości” według ostatnich odkryć. Neuronowa fantazja z sygnałów elektrycznych: mózg wymyśla wszystko i tworzy moje „ja” łącząc różne wrażenia, jak postrzeganie świata z pierwszoosobowej perspektywy. Złudzenie posiadania ciała to wynik kombinacji obrazu sensorycznego i identyfikacji z obiektem. Bronimy się, mówiąc „cogito ergo sum” – trzeba jednak pamiętać, że ludzka tożsamość tworzona jest przez język. Chcemy wierzyć w słowa: „prawda” głoszona przez świat jest lepsza niż pustka.

1.LANGUAGE, IDENTITY AND FRAGMENTATION - AN UNFINISHED PROJECT: LACANIAN PERSPECTIVE” (Język, tożsamość i fragmentacja – niedokończony projekt: perspektywa Lacana).

2.Joe Dispenza You Are The Creator Of Your World – Do This One thing to Control Your Mind” (Jesteś kreatorem swojego świata. Uczyń tę jedną rzecz aby kontrolować twój umysł). (iamfearlesssoul.com)

3.LANGUAGE, IDENTITY AND FRAGMENTATION - AN UNFINISHED PROJECT: LACANIAN PERSPECTIVE” (Język, tożsamość i fragmentacja – niedokończony projekt: perspektywa Lacana).