Saturday, April 30, 2022

5.Zagłuszanie myśli

 Piszę te słowa, jedząc oblane czekoladą śliwki. Niedawno wróciłam z Chełma, pojechałam tam na rowerze. Marcowy dzień jest wietrzny i zimny – to żadna przeszkoda, gdy pragniesz kupić ulubiony przysmak! Przy okazji włożyłam do koszyka bułeczki (skusiła mnie ich cena, przy zakupie trzech jedna kosztuje złotówkę) pomidory i samotną cytrynę... W domu zrobiłam kanapki; nasyciłam apetyt, postanowiłam więc zachować cukierki na jutro. Nic z tego! Wystarczył moment i po smacznych śliwkach pozostały papierki... Prowadzę dialog z żołądkiem – jak wszyscy. Nie tylko kobiety w ciąży mają swoje zachcianki! Słyszymy wyraźnie, głos jelit dopomina się kawy lub pierogów smażonych na patelni.

Nasz brzuch (to nie żarty) potrafi samodzielnie myśleć. Neurogastroenterologia – nauka w fazie rozkwitu – położy kres marginalizacji jelit. Jak twierdzi Michael D. Gershon, ekspert anatomii drugi mózg człowieka znajduje się w trzewiach. Obdarzony autonomiczną tkanką nerwową, podejmuje niezależne decyzje, przetrawia zupę kalafiorową oraz emocje, informacje, dźwięki i kolory... Układ pokarmowy wchłania substancje odżywcze i oddziałuje na myśli. Czekolada na przykład jest „lepsza niż całowanie” zdaniem naukowców. Stymuluje i dodaje energii podnosząc poziom endorfiny – oto cały sekret. Komórki jelit produkują serotoninę, niski poziom słynnego „hormonu szczęścia” przyczynia się do depresji... Nasza siła tkwi w żołądku!1 Na osi brzuch-głowa często dominuje ten pierwszy. To ważny temat, przedstawiam artykuł, który pozwala dokładniej przyjrzeć się tej kwestii:

W brzuchu znajduje się nasz ‘drugi mózg.’ Tak właśnie jest, choć może to zabrzmieć dziwnie.

Brzuch i umysł Nasz brzuch kryje klucz do zrozumienia niepokoju, stresu i napięcia. Tu właśnie znajdziemy najprawdziwszy ‘drugi mózg’ posiadający ważne funkcje, które znajdują odbicie w całym organizmie i regulują emocje, przyjemności, wspomnienia. Przez długi czas układ pokarmowy uważany był za organ peryferyjny, posiadający marginalne funkcje. Prawda jest taka, że odżywianie ma wpływ na myśli oraz podświadomość w proporcjach, które sięgają aż 90 procent! Udowodniono też jego bezpośredni wpływ na prawie wszystkie choroby.

Pomimo, że idea nie budzi zaufania, faktem jest, że układ trawienny posiada swój mózg. Pogardzane jelita mają więcej intelektu, niż serce i mogą posiadać wyższe zdolności ‘emocjonalne.’ To jedyny organ obdarzony własnym systemem nerwowym: kontroluje odruchy niezależnie od mózgu i rdzenia kręgowego.’

Bazy naukowe Podstawy naukowe Potwierdza to Michael D. Gershon, ekspert biologii komórkowej i anatomii Columbia University, autor bestselleru ‘The second brain.’ ‘Wystarczy pomyśleć, że układ pokarmowy, posiadający zaledwie jedną dziesiątą neuronów, którymi obdarzony jest mózg, pracuje autonomicznie i ma fundamentalną rolę w sygnalizowaniu przyjemności i cierpienia. Podsumowując, układ trawienny jest siedzibą mózgu z prawdziwego zdarzenia.’ – wyjaśnia amerykański ekspert.

Źródło szczęścia ‘W brzuchu znajdujemy autonomiczną tkankę nerwową. Nieprzypadkowo komórki jelit produkują produkują 95% serotoniny, neuroprzekaźnika dobrego samopoczucia. Przewód pokarmowy wydziela serotoninę w odpowiedzi na sygnały zewnętrzne - jak dopływ pokarmu, ale również dźwięki i kolory – oraz zewnętrzne: emocje, przyzwyczajenia.’ Doświadczenia na osobnikach modyfikowanych genetycznie, również in vitro, dowodzą istnienia osi brzuch-głowa. Według Gershona w niektórych wypadkach ten pierwszy jest dominujący.

Pogłębienie wiedzy o serotoninie Serotonina ma wpływ na wiele ważnych funkcji biologicznych: cykl sen-czuwanie, popęd płciowy, uczucie głodu i nasycenia, humory, perystaltykę. Niski poziom serotoniny może powodować zaburzenia humoru, problemy natury seksualnej, zaburzenia snu, wydalania, wzmagać niepokój, przyczyniać się do depresji. Serotonina związana jest również z kontrolą apetytu i zachowaniami, mającymi związek z jedzeniem, powodując wczesne pojawienie się uczucia sytości, mniejsze spożycie węglowodanów przy zwiększeniu protein i generalne ograniczenie ilości pokarmu. Nieprzypadkowo osoby, które narzekają na spadek nastroju (na przykład depresja przedmenstruacyjna, syndrom miesiączkowy) odczuwają wielką potrzebę słodyczy (bogatych w węglowodany proste) i czekolady (sprzyja produkcji serotoniny, jest bogata w cukry proste i substancje psychoaktywne).

Nasza siła tkwi w żołądku Ilość komunikatów, które mózg trawienny wysyła do głównego równa się 90% całej wymiany. Są one w większości podświadome, postrzegamy je dopiero gdy przechodzą w sygnały alarmowe, powodując reakcje alarmowe. ‘Ilu z nas zna uczucie ‘motylków w żołądku’ podczas egzaminu lub stresującej rozmowy? To tylko przykład emocji brzusznych, jak mdłości, lęk, ból, nieokój. Wewnętrzny system nerwowy porozumiewa się z centralnym. Kiedy jelito cierpi przykładowo na nadwrażliwość, dana osoba odczuwa to na poziomie psychicznym.’ Dzieci, którym dokucza ta przypadłość mogą być całkiem pewne, że w dorosłym życiu będą się borykać z niepokojem i depresją.

Konflikty emocjonalne Nasz ‘dolny mózg’ nie jest związany wyłącznie z reakcjami na przyjmowany pokarm. Może myśleć, podejmować decyzje niezależnie od „górnego umysłu” jak uczy neurogastroenterologia: zapalenie jelita, wrzody, uczucie palenia w żołądku i temu podobne to choroby spowodowane stresem (silne, nieprzetrawione emocje). Mają związek z bakteriami, które ulegają mutacji ponieważ uległy zmianie warunki i odczyn pH jelit.

Masowanie brzucha, oddychanie brzuszne i wysiłek fizyczny W przeciwieństwie do neuronów, które znajdują się w czaszce, te istniejące w innych częściach ciała mogą być masowane: poprzez prawdziwy masaż, który stymuluje bodźce dotykowe, jak i ruch. Centra nerwowe trzewno-brzuszne można stymulować za pomocą oddechu brzusznego (nie klatka piersiowa) jak uczą wschodnie dyscypliny. Prawidłowe odżywianie, medytacja i integracja konfliktów. Stres i niepokój obciążają jelita, zmieniając funkcjonowanie. Prawdą jest, że dieta i zakłócenia trawienne mają związek ze skokami nastroju. Podsumowując, w naszym brzuchu kryje się mózg, który przyswaja i trawi zarówno jedzenie, jak informacje oraz emocje pochodzące z zewnątrz. Ma wielką powierzchnię, rozwinięta tkanka jelit to 200-250 metrów kwadratowych, zamieszkanych przez 10.000 miliardów komórek bakteryjnych. Techniki medytacyjne pomagają w leczeniu zaburzeń układu trawiennego. Trzeba dbać o zdrowe odżywianie (bez nabiału, dużo warzyw i owoców, niewiele białek zwierzęcych) i odpowiednio łączyć produkty.”

Mój brzuch jest panem sytuacji. Nawet bez masowania, nie może się skarżyć. Wciąż mnie gdzieś wysyła, każe się wypełniać… Ładnych parę lat temu w Londynie pracowałam jako opiekun niepełnosprawnych umysłowo bliźnich. Przezacny Michael, jeden z rezydentów miał słabość do jedzenia. Wykorzystywano to, aby się zdrowo pośmiać.

- Co byś zjadł, gołąbeczku? – pytano w porze śniadania.

Jajka na bekonie! Ser poproszę – odpowiadał naiwnie.

- Jesteś na diecie, skarbuniu! Dostaniesz płatki z chudym mleczkiem…

Czasami czuję się jak ten biedaczysko. Niewielu z nas jest autorytetem dla siebie! Karą za słabość umysłu jest słuchanie poleceń żołądka. Na łożu śmierci żałujemy braku odwagi w kierowaniu własną egzystencją. Życie w trybie przetrwania jest wyczerpujące. Wychodzisz z domu rano i wracasz na szóstą, oglądasz telewizję i idziesz do łóżka... Ominęło mnie to, na szczęście! Jestem bezrobotna, mam czas i wielki pociąg do analizowania motywacji bliźnich. Za mną, dorosłe dzieci! Pora wziąć pod lupę niewdzięczny obiekt: siebie.


1Na podstawie artykułu Nicoletty Travaini „Il cervello della pancia” („Mózg brzuszny”) psichesomarelazione.it


Friday, April 29, 2022

4.Zagłuszanie myśli

  “Droga Anno,

Chciałam Ci podziękować za niezwykły, ratujący życie artykuł ‘Czy jesteś uzależniony od walki i cierpienia?’ Podzieliłam się nim na blogu.” – napisałam do Anny Anderson. „Przez większość życia, można tak powiedzieć, szukałam czegoś takiego. Jestem wierna ścieżce samookaleczeń: dedykuję jeden dzień na udręki, następnego zaś pozwalam sobie odpocząć.”

Pomimo, że czwarty marca (piątek) miał był wolny od cierpień, rozpoczął się od rytualnych ataków na siebie. Najpierw zjadłam dużą cytrynę w plasterkach, następnie zaś kleik z otrębów. Troskliwa Rodzicielka posłodziła go i dodała kakao, aby dogodzić Dziecku. Mój głód jakby się zwiększył... Baton energetyczny nie zrobił różnicy. Umysł przywołuje obraz, zapisany w pamięci: złocisty miód i razowy chlebek. Kolejne kromki podsycają łaknienie. Obserwuje mnie oko Krytyka: zna odpowiedź na pytanie, kim jestem. Słaba, bezwolna istota, któż inny? Stworzenie siebie od podstaw wymaga charakteru. Znajoma Danka lubi wszystko, co związane z jedzeniem, dlatego wkłada do plecaka gazetkę reklamową ze sklepu. Zdjęcia produktów sprawiają przyjemność. Delicje Szampańskie: słodka galaretka, czekolada i biszkopt. Mleko wiejskie, twaróg i śmietanka – uwielbiam! Parówka bez konserwantów, do tego ketchup lub musztarda dają mi poczucie bezpieczeństwa (Jadzi zapewnia je preparat kwasu mlekowego Narine). Smaruję kolejne kromki, bochenek robi się mniejszy... Zjadłam czterysta gram chleba, zanurzam koniec noża w słoiku, potwierdzam brak charakteru, cierpię i mam ochotę na mleko. Głos Matki pozwala mi napić się trochę przed wyjściem i zabrać ze sobą butelkę. 

Piątek był dniem wolnym: oddział terapeutyczny zamknął podwoje dla pacjentów. Zespół terapeutyczny poddano superwizji... Wybieram się do Powiatowego Urzędu Pracy aby zarejestrować się jako bezrobotna. Nie dopełniłam tej formalności, mimo że od przyjazdu do Polski minęło ponad pół roku. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego umożliwia podjęcie kuracji, choć nie mam ubezpieczenia... Czekając na swoją kolej, piję z lubością mleko. Litrowa butelka szybko się opróżnia. Po wyjściu z urzędu kieruję się w stronę rynku: kupuję dużo jabłek, dwa chleby, miód oraz batoniki. Raczę się owocami, bez przesady jednak: w porze obiadu wybieram się do krewnych. Ciotka stawia przede mną ciasto, kawę i dużo naleśników. Jedzenie nie przeszkadza mi w snuciu opowieści.

- Mówiłam wszystkim, że chcę znaleźć Boga, tak naprawdę jednak uciekałam przed moją rodzicielką! – zaczęłam. – Wierzę w reinkarnację, nie chciałam jej więcej spotkać. Torturowała poczuciem winy, zwłaszcza po śmierci ojca: nie mogła darować, że mieszkałam we Włoszech. Zaczęłam atakować męża, chcąc się trochę wybielić, dzieliłam występkiem.

- Wiesz, Danusia, nikomu nie jest łatwo! – zauważyła ciotka.

- Teraz, po latach, nie widzę żadnych powodów do narzekań! Miasteczko Nova Siri leży nad samym morzem. Nasz dom otaczały drzewka lotosu i pomarańczowe. Teściowa robiła mi bób z cykorią i makaron z ciecierzycą, teść zbierał nespole, ulubione śliwki. Przyjęli mnie bardzo dobrze, żywiłam jednak nieprzyjazne myśli. Angelo był winny, bo kochał mammę znacznie bardziej ode mnie!

- Włosi tak mają – pocieszała ciotka.

- To były tylko wymysły! Telefony od mojej matki wywołały depresję. W lipcu zostawiłam go z dziećmi i przyjechałam do Polski. Deklarowałam szukanie Boga, zamiast tego jednak znalazłam powołanie w odcinaniu gałęzi... W sierpniu przez dwa tygodnie padał deszcz, temperatura spadła do dziesięciu stopni. Przywykłam do włoskiej pogody, chłodny pokój wprawiał w desperację. Zaczęłam gromadzić opał, torturując się piłowaniem cztery godziny dziennie. W listopadzie kupiłam piecyk żeliwny, żeby ogrzać się jeszcze lepiej. Z czasem, wszystkie myśli krążyły wokół pniaków i konarów.

- Dałaś jednak spokój.

- Nadszedł dzień ostateczny: piłowałam od rana, wykończona tym wszystkim. Kogo obchodzi ciepły pokój, jeśli okropnie się czujesz? W końcu mi to obrzydło, lecz zamiast rozmawiać z Bogiem, prowadziłam dialog ze sobą. Stworzyłam rytuał związany z jedzeniem: posilałam się raz dziennie kawałkiem chleba z olejem i biczowałam myślą, oskarżając o dawne przywiązanie do kawy i czekolady...

- Trzeba coś jeść! – zauważyła ciotka.

- Oczywiście – zgodziłam się, krając widelcem słodko pachnący naleśnik. – Mój umysł bawił się sam ze sobą. Miewałam się coraz gorzej, czułam suchość w ustach, wychudłam, stawy kolan zaczęła ogarniać sztywność... Któregoś ranka pojęłam, że się zabijam: skromna dieta zaburzała równowagę kwasowo-zasadową. Brat zauważył zabiedzoną Dankę i zawiadomił Angelo. Mąż zabrał mnie do przychodni, psychiatra sugerowała terapię. Zgodziłam się, przychodzę na oddział od poniedziałku do piątku.

- No i bardzo dobrze! – zauważyła ciotka, nakładając kruche ciasto z wiśnią na mały talerzyk.

- Też tak myślę. Tak długo słuchałam tylko siebie! Chodzę na leczenie, żeby spotkać mojego brata – biedaka z obsesją na własnym punkcie.

Marek ma kłopot ze spaniem. Ciągle o tym rozprawia – rozwiązanie jest jednak proste.

Powinieneś wyjść z domu, zamiast przedłużać męczarnie!” – rzekłam. „Zajdź do baru, napij się wódeczki.”

Mogłoby to rozwiązać kolejne strapienie: znajomy uskarża się na samotność. Nie posłuchał, rzecz jasna. Bezsenność dotrzymuje mu towarzystwa, decyzja, aby się smucić wypełnia groźną pustkę... Rozumiem go, jestem nadal wierna rytualnym posiłkom. Kefir i banany wyparły chleb z olejem, ale krytyczny głos oskarża mnie o konsumpcjonizm, jak wcześniej. Marek jest moim odbiciem. Z braku pomysłu na siebie nie chcemy się rozstać z dokuczliwą myślą. Zamiast odkrywać nowe terytoria, walczymy z postacią w lustrze. Świat udowodnił, że jesteśmy kiepscy, i nauczył się nienawidzić.

Tylko zdrajca chce karać własne państwo!” – słusznie zauważył prof. Legutko.1

My to jednak robimy! Zaczęłam notować liczne wyprawy do sklepu oraz częste posiłki. Jak widać na załączonej tabeli, metody dręczenia są różne. Wbrew pozorom, dawanie nauczki stanowi przyjemność: ganimy Wewnętrzne Dziecko z pozycji Rodzicielki. W głębi duszy chcemy się zreformować, na przeszkodzie stoi jednak lenistwo i brak wiary co do własnego umysłu. Ktoś (niech będzie, że ja) musi udowodnić, że zmiana jest możliwa, drogi Czytelniku!


13.03.2022

Niedziela – sklepowa


13.03.2022

Niedziela –wyżerka


14.03.2022

Poniedziałek – sklepowy


14.03.2022

Poniedziałek – wyżerka



Metody dręczenia siebie



Drewniaczek:

Jabłka

Czekolada

Gama:

Pietruszka

Drożdżówka

Czekolada

Pomidory

Mleko

Ser

Groszek:

Jabłka

Banan

KFC: kawa



1.Cytryna miód i woda

2.Kawa z miodem mlekiem

3.Por olej chleb

4.Paluszki z masłem

5. Kleik z otrębów

6.Czekolada

i jabłka

7.Kawa w KFC

8.Kawa w domu

9.Kefir z miodem

10. Pomidory z chlebem

11.Jabłka

12.Czekolada






Drewniaczek:

Jabłka

cytryny

Gama:

Czekolada

Studencka

Banany

Gruszki Gama:

Mleko

Chleb

Pączek

Cytryna

Kasza manna

Bieluch:

Woda

Masło

Cytryny









1.Cytryna miód i woda

2. Koktajl z bananów

3.Paluszki

4.Czekolada

5.Makaron i zupa

6.Jabłka

7.Banany

8.Pączek

9.Chleb i mleko na ulicy

10.Por i chleb

11.Kawa

12.Ciasto

1.Zjedzenie całej czekolady studenckiej w szatni.

2.Zjedzenie całego chleba – najpierw z mlekiem na ulicy potem z porem w domu.

3.Odwiedzanie jednego sklepu za drugim: Drewniaczek, potem Gama, druga Gama, na końcu Bieluch...

4.Jedzenie niczym opętana: jeden koktajl z bananów, potem następny, trzy kawałki ciasta i kolejne... Chcę uciec z domu, żeby to przerwać.


1 „Tylko zdrajca chce karać własne państwo!” Prof. R.Legutko w rozmowie z Markiem Dyza i Marcinem Wilkiem. Tygodnik “Sieci” 25 X – 1 XI 2021

 

Wednesday, April 27, 2022

3.Zagłuszanie myśli

 

Decyzje są ciągłe: w ślad za nimi muszą podążać skutki. Obserwując siebie można dojść do wniosku, że nieustannie wybieramy między niebem i piekłem. Mój umysł posiada osobliwą tendencję, na przemian dedykuje dni na męczarnie i odpoczynek od cierpienia. Przedstawię je wam: posłużą zrozumieniu. Trzeci marca poświęcony był na frasunek. Natychmiast po przebudzeniu kieruję moją myśl na smutek: nic konkretnego, uogólnione strapienie. Zegar wskazuje piątą: to dosyć późno, każdego ranka palę w piecu, by ogrzać pomieszczenia. Wychodzę z domu o ósmej, terapia na oddziale trwa od dziewiątej do trzeciej. Zależy mi na tym, by po powrocie zastać przyjemne ciepło... Znajoma boleść każe atakować siebie przy pomocy jedzenia. Chwilę po opuszczeniu łóżka kroję plasterki cytryny i zaczynam posilać. Umysł rejestruje występek: Wewnętrzne Dziecko nie umie się kontrolować. Prawdą jest, że za jednym schodkiem do piekła muszą nastąpić kolejne! Mój Krytyk dopisuje do listy nowe przewinienia. Fanatyk zdrowego jedzenia sięga po miód spadziowy i żytnie otręby, zalewa wrzątkiem, pochłania słodzony kleik... Za jedną miseczką idzie druga i trzecia. Zjadam dużo chleba i nadal czuję łaknienie.

Niezależnie od pogody, drogę do szpitala pokonuję na starym rowerze. Rozważam ważną kwestię: powinnam kupić gruszki, kefir czy banany? Zaopatrzę się w tym czy innym sklepie? Zostawiam mój środek lokomocji niedaleko „ABC Drewniaczek.” Łakomy wzrok skanuje nabiał i owoce... Mam ochotę wziąć wszystko, ostatecznie jednak płacę za baton energetyczny (zjadam go natychmiast) i trzy jabłka (starannie wybieram największe). Nie tracąc z oczu celu, jakim jest cierpienie, pochłaniam wszystko zaraz po przybyciu na oddział psychiatryczny. Świat daje kolejny powód, aby się potępić i wodzi na pokuszenie. Na stole w kuchni znajduję apetyczne ciastka i czekoladowe trufle: dar od dwóch pacjentów, którzy kończą zajęcia. Sięgam po cukierki i rurki z nadzieniem... Głód nieustannie się zwiększa, samopoczucie zaś ulega obniżeniu. Próbuję się zrehabilitować, na grupie wsparcia biorę udział w dyskusji: wypowiedź zyskuje uznanie w oczach psychologa. Umysł ledwie rejestruje pochwałę, bo uwagę zaprząta cierpienie. Na przerwach zaglądam do kuchni, zauważam samotne jabłko (poprzedniego dnia wydawano owoce pacjentom) które postanawiam podwędzić. Używam słodyczy do atakowania siebie... Myśl krąży wokół obiadu; o dwunastej zasiadam na znajomym krześle, zjadam gorący krupnik i bigos. Jeden z kolegów ma dietę cukrzycową. Dostaje pojemnik buraczków, na które traci apetyt. Ten problem mnie nie dotyczy! Z satysfakcją wykładam czerwoną, kleistą zawartość na plastikowy talerzyk... Podsycam głód cierpienia: kradnę jabłko i sięgam po ciasteczka. W drodze powrotnej rozważam, co jeszcze kupię w sklepie: wybór pada na banany i kefir. Nie zdejmując wierzchniej odzieży, miażdżę owoce widelcem: koktajl osładza rosnącą pogardę dla siebie...

Wielki krokodyl, w którego paszczy się znajdujecie – to matka” – stwierdził Jacques Lacan. „Nie wiadomo, co może sprawić, że nagle zamknie swą paszczę. To pragnienie matki.”

Celem podzielonego umysłu jest oszukiwanie siebie. Cały sekret w tym, jak definiujemy przyjemność! Mój niedojrzały rozum bawi się sam ze sobą. Identyfikuję się z Małą Dziewczynką, biorąc na siebie rolę Matki i Krytyka. Głosy istnieją, dopóki Danka jest głupia, leniwa, nienażarta i bierna. Lubię rysować na oddziałowych przerwach: usprawiedliwiam się, kiedy słyszę komplement.

- Ot, tak, z nudów wodzę ręką! – mówię do kolegów. Dorosła Danka przejmuje rolę rodzica: głos Matki rozbrzmiewa wszędzie. Jak dawniej przypomina, że mam krzywe nogi, śmieje się z plombowanych zębów... Pomimo wszystko, celem umysłu jest nieustanna opieka. To uniwersalny mechanizm: moja znajoma czuje lęk, gdy słyszy krzyk Wewnętrznego Dziecka. Osoba ze wszech miar perfekcyjna, odznacza się sporą urodą, zachowała młodzieńczy wygląd... Ma zadbane paznokcie, wychodząc z domu, robi sobie makijaż. Dom Jadzi lśni czystością. Znakomicie gotuje, chłodziarkę wypełniają własnoręcznie robione pierogi, rewelacyjne gołąbki czekają na spożycie... Kobieta po czterdziestce wciąż pozostaje pracowitą Jadwiśką z dzieciństwa. Wychowała się w rodzinie wybitnie dysfunkcyjnej. Matka, głęboko zraniona i opuszczona przez bliskich, w dorosłym życiu wybrała dla siebie rolę męczennicy. Ojciec padł ofiarą przemocy rodzinnej i dawał upust agresji, bijąc domowników. Moja znajoma, jako najstarsza z rodzeństwa, pełniła rolę zastępczej rodzicielki. Bardzo wcześnie poznała tajniki kuchenne, robiła flaczki z kurczaka, pilnowała maluchów, sprzątała do połysku. Matka znosiła ciężką, mężowską rękę, chodziła do pracy i nadzorowała odpowiedzialną Jadwigę. Nie skarżyła się, jej relacja z potomstwem była obojętna. Córka dołożyła starań, by jak najwcześniej opuścić domowe pielesze. Odrzuciła wzorzec reprezentowany przez matkę, identyfikując z silniejszym rodzicem. Znalazła sobie „niewidzialnego męża” - zacny Misiek zjada smaczne obiady i znika, oddaje się zarabianiu pieniędzy, zazwyczaj za granicą. Jadwiga dba o porządek i umila mu życie. Jej Wewnętrzne Dziecko, starannie ukryte, daje się jednak słyszeć: w czasie snu moja znajoma krzyczy i przeklina. Przesadna troska o zdrowie przypomina o nim we dnie: Jadzia rozprawia o dolegliwościach fizycznych i szuka terapeutów. W rozmowie przewija się koper włoski, bakteria probiotyczna dostępna w saszetkach, podejrzane trudności z trawieniem, operacje i niedrożność jelit... Robi poważną minę, widać jednak, że kolekcjonowanie środków leczniczych sprawia jej przyjemność.

„Nic w tym złego!” – powiecie.

Możecie się mylić! Uzależniamy się od komunikatów, zapisanych w pamięci. Zarówno mnie, jak Stenię stawiają na straconej pozycji. Matka znajomej, bita i podporządkowana przez męża, stawała się autorytarna w relacji z najstarszą córką. Jej oko nadal śledzi dorosłą kobietę, gdy poleruje meble i podłogi. Staramy się zadowolić Rodzica, ten jednak pozostaje niechętny. Głos Dziecka dopomina się czegoś dla siebie. Robię mu koktajl mleczno-bananowy i potwierdzam negatywną opinię: Danka to nieudacznik, który żuje bez przerwy. Jedzenie spełnia rolę kija i marchewki, pogardzam sobą za brak umiaru, kupując ciasto z kremem. Już sam przepis na ten smakołyk uruchamia system nagrody!

Napoleonka to wysokie ciastko z dużą ilością różowej i białej pianki w środku” – czytam.1

Mallomars też mają pieniste nadzienie: Marlon Brando upodobał sobie ten rodzaj ciasteczek. Bardzo cenił słodycze, na swojej prywatnej wyspie rozpuszczał w tropikalnym słońcu różne batoniki i polewał owoc kokosa, który spadł prosto z drzewa. Popijał litrami mleka wielkie ilości bułeczek i delektował masłem orzechowym, dopóki nie opróżnił słoika. Miał wielki apetyt: rano zamawiał naleśniki z syropem, banany, śmietankę, płatki, bekon, jajka, w porze obiadu zaś dwa całe kurczęta, lody, szarlotkę albo sernik. Wieczorem nakładał ciemne okulary, aby go nikt nie rozpoznał, kupował sześć hot-dogów od ulicznych sprzedawców i pochłaniał na miejscu... Bywało, że prowokował wymioty po obfitym posiłku i zaczynał kolejny. Pozornie starał się zadowolić swoje Wewnętrzne Dziecko, w rzeczywistości jednak przejął rolę Rodzica. Jego przygoda z aktorstwem rozpoczęła się od próby zadowolenia matki-alkoholiczki. Młody Marlon imitował różne zwierzęta, chcąc oderwać jej uwagę od picia.

„Matka opuściła mnie dla butelki” – rzekł kiedyś. „Oto dlaczego zawsze znajduję kobiety, gotowe mnie porzucić. Muszę powtarzać ten proces.”

Dorosłe dziecko składa odpowiedzialność gdzie indziej, postawa ofiary przynosi korzyści: prawo do narzekań, współczucie ze strony innych... Każdego dnia odbywa się meeting na dziennym oddziale psychiatrii: pacjent pytany jest o samopoczucie. Jeśli o mnie chodzi, odpowiedź powinna brzmieć: „Czuję się jak więzień.” Odkąd pamiętam, towarzyszy mi uogólnione poczucie winy. Mój Krytyk notuje kolejne występki: dziś na przykład zamiast jednego, kupiłam dwa kawałki pysznego ciasta z makiem... Wychodząc z domu, zapomniałam o wyłączeniu piecyka gazowego. To grubsze przestępstwo, głos Matki natychmiast mnie potępił. Pogorszyłam sprawę, kupując dużą Caffe Latte za ponad dziesięć złotych. Wewnętrzny Księgowy szybko to podliczył i zepsuł przyjemność, jak zwykle. Nie mogę się schować przed moją „ławą przysięgłych.” Pora się jej przyjrzeć!





1Kremówka/Napoleonka (domowe-wypieki.pl).

2.Zagłuszanie myśli

 

Pogryzam korzeń rzepy i wyglądam przez okno. Ulice Chełma przesłania smutne odbicie. Objadłam się niczym wąż boa, trzy miseczki płatków owsianych nad ranem, do tego pół chleba z masłem, owoce i kawa... To wciąż za mało! Obiad wydawany w szpitalu nie zdołał mnie nasycić. Jedna z pacjentek zakończyła terapię, w ramach pożegnania przyniosła moc cukierków i ciasto, które rozpływało się w ustach. Złamałam regułę niejedzenia słodyczy: coraz to wyciągałam rękę po budyniowy przysmak i czekoladowe śliwki. Wypełnianie żołądka nie było wyrazem troski. To próba pokazania siebie w złym świetle, zakończona sukcesem. Powtarzam utarty schemat: ulegam pokusie a głos Krytyka traktuje poważnie występek. Lubię melodie, które już raz słyszałam, jak inżynier Mamoń.1 Pożądam gołąbków w słoiku, bo jadłam je jako dziecko. Szpinak doprawiony czosnkiem, który szykowała matka sprawiłby mi przyjemność... Wychowałam się w domu, gdzie gotowali wszyscy. Nie wyznaczano godzin posiłków, w rezultacie jadło się bez przerwy. Chciałam skończyć z kompulsywnym jedzeniem i spróbować metody poliglotki z pociągu (mówiła w pięciu językach). Poznałam tę kobietę jadąc z Bari do Matery: samotna i ekscentryczna, Francuzka po pięćdziesiątce uczyła języków w Afryce. Napisała dużo książek i podróżowała bez przerwy. Mieszkała w hotelach i Bed&Breakfast gdzie, jak wiadomo, rano serwują posiłki.

To mi wystarczy! Jem tylko raz, rogaliki albo kanapkę z serem. Przez resztę dnia piję wodę lub lemon tea” – rzekła.

Skąd mogłam wiedzieć, że zaprowadzi mnie to na oddział psychiatryczny? Prowadząc krucjatę przeciw „złu” konsumpcjonizmu, myślałam wciąż o jedzeniu. Odkryłam prawdziwość przysłowia: „Wzmacniasz to, czemu się opierasz.” Patrzysz na ludzi, którzy kupują serek paprykowy, wafelki i wychodzisz ze sklepu z chlebem... Czujesz się pozbawiony praw człowieka. W dawnym życiu miska Weetabix i kawa wypełniały pustkę egzystencji. Jeden posiłek dziennie obudził głód cierpienia... Istotę problemu dobrze oddaje pamiętny cytat z filmu:

Co bardziej ożywia Trevor, ból czy przyjemność?” – zastanawia się Pinhead. „Osobiście wolę się męczyć.”

Potwierdzone przez naukę: cierpienie i walka to uzależnienia emocjonalne. Folgowanie nawykom to spora przyjemność, wystarczą jednak chęci, by ten schemat przerwać. Zrobiłam pierwszy krok, zastanawiając się, dlaczego muszę cierpieć. Odpowiedzi udziela artykuł.2 Przetłumaczyłam go i przytaczam poniżej:

Największe ‘aha!’ w pracy badacza i obszarze rozwoju osobistego w ostatnich dziesięcioleciach miało miejsce, gdy nauka potwierdziła moje podejrzenie: cierpienie i walka wewnętrzna to uzależnienia emocjonalne, równie silne jak przywiązanie do alkoholu, nikotyny i narkotyków. Nie żartuję. Jedyną różnicą jest to, że uzależnienia są stworzone przez nasze stany emocjonalne, a nie substancje chemiczne wprowadzane do ciała. Jeśli zauważysz, że w twoim życiu schemat walki i cierpienia, z małą przerwą na epizody przerwy – to zła wiadomość. Cierpisz na emocjonalną zależność.

Emocje to chemia. Jak do licha można się uzależnić od walki i cierpienia? Te warunki życia to stany egzystencji, które napędzają negatywne emocje, takie jak obawa, lęk, gniew, ból, depresja, niska samoocena, bycie ofiarą. Typowym przykładem jest „syndrom bitej żony” kiedy to kobieta nie umie przerwać toksycznej relacji. Jeśli to w końcu uczyni – z pomocą policji lub opieki społecznej – znajduje kolejnego mężczyznę, który się nad nią znęca. Jeden po drugim, przyciąga tego rodzaju związki, jak gdyby podświadomie dopraszała się o cierpienie. Tak właśnie jest. Pytanie brzmi, dlaczego?

Każda emocja, pozytywna lub negatywna, jest mieszaniną związków chemicznych (neuroprzekaźników i hormonów). Nasz umysł wytwarza je w odpowiedzi na myśli. Ten koktajl krąży w ciele, produkując korespondujące z nim wrażenia: są odczuwane w ciele na poziomie fizycznym i psychologicznym. Poddajemy się działaniu tej emocjonalnej chemii, która uzależnia niczym alkohol, nikotyna, narkotyk. Jest to zauważalne w przypadku uczuć negatywnych, wytwarzających hormon stresu: organizm pożąda go w niezdrowy, autodestrukcyjny sposób, zupełnie jak lekarstwa.

Pozytywne myśli tworzą dobre emocje: radość, szczęście, miłość, zabawę, poczucie spełnienia itd. Najbardziej znane uzależnienie od „hormonu przyjemności” (jak serotonina) jakiego doświadczają zwolennicy fitness, pochodzi z efektów ubocznych wytężonej aktywności fizycznej: to ich codzienna przyjemność. Posępne myśli kreują negatywne emocje, te zaś wytwarzają potężną mieszankę stresu, która przepływa przez ciało. Jeśli nie wierzysz, że strach uzależnia pamiętaj, że wielu z nas pragnie oglądać filmy horror!

Jak tworzy się uzależnienie? Jeśli doświadczasz skupienia emocji, związanych z cierpieniem i walką (obawa, lęk, gniew, depresja, ból, niska samoocena, wiktymizm) bądź pewien, że twoje ciało od tego właśnie się uzależnia. Poprzez własne kanały komunikacyjne wyda instrukcję, skierowaną do podświadomego umysłu, aby szukał okoliczności, które wyprodukują pożądaną mieszankę poprzez negatywne emocje. Jeśli twoja nieświadomość posiada kanał zwany „walka” i „cierpienie” odpowiadający tej roli, pragnie go odtwarzać tak długo, jak to jest możliwe. To właśnie twoja emocjonalna zależność od gniewu i cierpienia. Możesz to nazwać autosabotażem... Tak to właśnie wygląda.

Proces odwyku Czy można je powstrzymać? Owszem. Proces odwyku jest prosty a jednocześnie trudny do przeprowadzenia i wymaga konsekwencji (to słaby punkt większości z nas). Oto, jak wygląda:

1.Uświadomienie sobie uzależnienia od emocji.

2.Podjęcie ostatecznej decyzji o przerwaniu nałogu, powrocie do normalnego życia i uwolnieniu od nawyku, kryjącego się w podświadomości.

3.Obserwuj się niczym jastrząb. Każdą myśl, emocję. Moment, gdy przyłapiesz się na negatywizmie (każda emocja, która znajduje się w zbiorze walki i cierpienia) oznacza STOP. Natychmiast ŚWIADOMIE ją zamień na myśl pozytywną. Nie analizuj, oszczędź sobie rozważań, warto czy też nie. Zrób to, po prostu.

4.Przeprowadź cały process starannie i konsekwentnie, trzymając w umyśle wynik pozytywny. Bądź przygotowany: do postępowania wliczone jest uczucie dyskomfortu. Nie poddawaj się podszeptom umysłu: zachęca, by przerwać cały ten nonsens i wrócić do znajomych zachowań, które ‘poprawiają humor, mimo wszystko.’

5.Możesz potrzebować dni, tygodni, miesięcy by przerwać stary nawyk i stworzyć nowe połączenia synaptyczne w mózgu – bądź WYRTWAŁY. Otrzymasz wartościową premię.

6.Kiedy pokonasz uzależnienie, pozostań uważny, nadal obserwuj i wychwytuj natychmiast swoje posępne myśli. Nie pozwól, by wzorce emocjonalny stworzyły nową zależność.

Istnieje wiele prostych technik i narzędzi, których możesz użyć. Będą cię wspierać w całym procesie przez resztę życia. Nie ma nic złego w odczuwaniu negatywnych emocji jak frustracja, gniew, brak cierpliwości, osądzanie, niepokój czy nawet uczucie depresji od czasu do czasu. Jesteśmy tylko ludźmi: stanowią część naszych doświadczeń, wzbogacają je, uczą czegoś nowego o nas samych i innych. Rzecz w tym, by szybko usunąć z ciała ich „mieszankę chemiczną” zanim się zamienią w palącą potrzebę.

Podobne myśli tworzą emocje, kluczowe jest wyłapanie ich zanim negatywizm spowoduje napływ stresu w naszym organizmie. Musisz działać szybko, być cierpliwy, wiedzieć, że można położyć kres twemu uzależnieniu od walki i cierpienia. Nawiasem mówiąc, ten sam proces aplikuje się do gniewu i negatywizmu (uzewnętrznianym jako pesymizm, osądzanie, krytycyzm). Znasz kogoś, kto odnosi sukcesy w strofowaniu wszystkich wokół? Okaż mu serce, albowiem się uzależnił.”



1Bohater kultowego filmu “Rejs.”

2Anna Anderson „Are You Addicted to Suffering and Struggle?” (Czy jesteś uzależniony od walki i cierpienia?) www.huffpost.com





Tuesday, April 26, 2022

1.Zagłuszanie myśli

 

Jako pacjentka dziennego szpitala psychiatrii mam sporo obserwacji i chcę się nimi podzielić.1 My, przyjęci na oddział mamy wspólny problem: jest nim paraliż umysłu. Objawia się w każdej chwili. Ot, choćby teraz, rozleniwiona myśl bojkotuje pisanie książki. Odstrasza pusta kartka, którą trzeba wypełniać. Owładnęły mnie sprawy żołądka, rozum służy do zaspokajania nieustannych potrzeb. Zasiadam do pracy wiedząc, jak to się skończy. W głowie toczy się walka na głosy: Wewnętrzne Dziecko opiera się zajęciu. Dopomina się Caffe Latte, swojego ulubionego napitku. Od kilku dni zabieram je do KFC po zapadnięciu zmroku. Lubię wieczór – odkąd pamiętam, dzień nie należał do mnie. Musiałam robić to, na co nie miałam ochoty. Noc jest wyrozumiała, pozwala odpocząć... Wsiadam na rower i ruszam do pobliskiego Chełma. Wyznaczony cel sprawia mi przyjemność: nawet chłodna, lutowa aura nabiera osobliwego uroku. Nie przeszkadza śnieg ani mżący deszczyk. Odczuwam napływ siły. Wszystko zdaje się pomagać, gdy wykonujesz ulubioną czynność! Docieram do KFC i zasiadam przy wolnym stoliku. Kubek kawy miał uciszyć Wewnętrzne Dziecko i zmotywować Rodzica. Nic z tego! Irytuje mnie widok zeszytu oraz długopisu, chcę wracać do domu.

Pisanie w miejscu publicznym nie pomaga w skupieniu!” – myślę.

Wsiadam na rower, zimowa ciemność jest całkiem przyjemna. Budzi dreszcz emocji, zacinający wiatr zdaje się mi towarzyszyć. Po drodze nabieram ochoty na słone paluszki. Opieram się i poddaję, tyranizowana niespokojną myślą.

Bez paluszków nie ma roboty!” – słyszę.

Jeśli myślisz, że jestem schizofreniczką, to nie słyszałeś dotąd o Internal Family System! Podzielony rozum przestał być domeną szaleńców. Metoda terapii Systemu Rodziny Wewnętrznej przywraca do łask Dziecko, Krytyka, Rodzica... Umysł składa się z „części” zależnie od potrzeby, kontrolę przejmuje głos taki albo inny. Jestem wielką zwolenniczką historii z życia wziętych: tak właśnie postaram się przybliżyć nasz „legion...” Oto ja, Danka w oddziale psychiatrycznym. Mocno zalatuje szkołą, zamiast lekcji mamy terapię grupową, muzyczną, artystyczną: godzinne zajęcia i piętnaście minut przerwy. Staram się ją wykorzystać, by pobyć sama ze sobą. Mówiłam o tym Jarkowi2 on jednak wciągał mnie do rozmowy... Nie przeszkadzałam mu, wewnętrzny głos odczuwa lęk przed bliźnim i dąży do unikania konfliktu. Przywykłam do zadowalania innych, ignorując własne potrzeby. Słuchałam wywodu kolegi: dotyczyły mojej osoby. Powinnam zaakceptować fakt, że coś jest ze mną nie tak, twierdził.

- Ty, Jarek, zajmij się sobą! – odparłam, nieoczekiwanie dla siebie.

       Poczuł się urażony: przeprosił za ingerencję i opuścił moje schronienie. Satysfakcja szybko ustąpiła miejsca „zdrowemu” poczuciu winy. Moim celem, zdefiniowanym przez otoczenie, jest zdobywanie aprobaty bliźnich... Umysł odczuwa ciężar; uciekam się do fantazji, chcąc pozbyć występku. Pacjenci mają do dyspozycji skromną biblioteczkę, w moje ręce wpadła „Zazdrość i medycyna.” Wertuję to i owo na przerwie, rozmyślając o poczynaniach Rebeki, która zdradzała męża. Wewnętrzny głos Posłuszeństwo potępia bohaterkę...

Pobyt na oddziale przynosi korzyści, ale szkolna rutyna mocno ciąży osobie po czterdziestce. W ramach rekompensaty Wewnętrzne Dziecko dopomina się o przyjemność. Jestem złą Matką, moja troska ogranicza się do jedzenia. Nieustannie chodzę do sklepu. Podczas jednej z wypraw ujrzałam dziwną parę: dwoje alkoholików, kobieta popychała pustą spacerówkę. To ja, robię te same rzeczy chcąc udowodnić, że wózek nie jest pusty. Mój świat to miejsce, gdzie sprzedają solone paluszki i drożdżówki z wiśnią. Próbuję się uwięzić: wypełniam łupami siatkę na zakupy i słucham głosu Krytyka, który mnie potępia. Parę dni temu stałam na ulicy i posilałam bułeczką. Miałam dość walki ze sobą, chciałam szukać pomocy u bliźnich.

- Wciąż myślę o jedzeniu! – oświadczyłam przy okienku w aptece. – Nie wiem, czy to normalne, czy wpadam w szaleństwo.

Farmaceutka wysłała mnie do terapeuty. Tę samą odpowiedź dostałam w sklepie z używaną odzieżą... Nowa szczerość dużo mnie nauczyła.

- W ciągu tygodnia jestem na oddziale psychiatrycznym! – wyznałam niedawno komuś.

Zrelacjonowałam całą rzecz podczas rozmowy z sąsiadką... Zaczynam dostrzegać pozytywne strony całej sytuacji. Przede wszystkim nie mogę powiedzieć, że dotyka mnie przypadkowo. Dawno temu rozbity dzban reperowano owijając naczynie drutem. Używano go, chociaż przeciekał. Nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku: świat jest pełen popękanych garnuszków! Wyciągam szkielety, poukrywane w szafach. Wspomniałam o nerwicy natręctw (lęk przed zaczerwienieniem prześladował mnie w czasach liceum) poczuciu winy, depresji... Pozostali pacjenci oraz terapeuci nagradzają dobrym słowem te moje wysiłki. Pewnego dnia otrzymałam nawet prezent: batonik “Danusia” z napisem: “Dzieli się sobą by smak życiu nadać.” Trzymane w ukryciu, nasze potknięcia i błędy stanowią pusty ciężar. Otwierając sekretną komnatę dla bliźnich, rzucamy trochę światła na nasze tajemnice... Uczymy się, że nie jesteśmy gorsi od innych. Emocjonalne przegryzanie jest bardzo powszechne. Nie tylko ja szukam pociechy w kuchni! Chcę pisać o zagłuszaniu myśli. Nauczono nas zastępowania życia trawieniem – czas poddać w wątpliwość te lekcje. Dziś nie wiem, jak to zrobić: spodziewam się odpowiedzi w trakcie tworzenia książki. Podajmy sobie ręce – metaforycznie, rzecz jasna. Naprzód, głodni przyjaciele!

1 Zgodnie z regulaminem nie wolno mi relacjonować historii pacjentów. Pozwalam sobie jedynie na obserwacje ogólne, przytoczone historie nie dotyczą przyjętych na oddział.

2 Wszelkie imiona zostały zmienione.

Monday, April 25, 2022

7.The sound of silence/Dźwięk ciszy

That’s me, Danka at my favourite grocery store. The morning visit in Gama it’s kind of fun. Close to register I find a trolley filled with discounted food. I’m looking for yesterday’s buns and doughnuts, and croissants. It cost little. I’m buying a poppy cake and eating in my way to Day-Care Psychiatric Unit. Signs of guilty coscience appear immediately. The creature who’s thoughts revolve around chocolate-covered éclair used to condemn. The care of herself is only apparent, and the pleasure – „sinful” and masochistic.

Źródło: internet

The question arises: What do neurotics really want from psychotherapy?
Consciously the answer is simple: They want help for their suffering. Unconsciously the story is much more complicated and the answer by no means simple.” - Edmund Bergler wrote. „In their various neuroses neurotics unconsciously enjoy deep masochistic pleasures, camouflaged by the various defenses that constitute their symptoms and personality quirks. These are attached to different ‘rescue stations’ of libidinous or pseudoaggressive nature, depending on what level of infantile development they finally reached. What is practically amounts to is that penance is paid in the form of symptoms, inhibitions, personality distortions causing conscious unhappiness, for the underlying and hidden unconscious happiness. That ‘happiness’ does not rest on living out instinctual drives but on maintaining the neurotic balance by multiple defense mechanisms achieved vis-a-vis the torturing inner conscience. Hence the neurotic fights for his inner defenses, especially his masochistic defense. Every neurotic rescued ‘something’ from the infantile debacle, and to that ‘something’ he holds on for dear life.”

As you can see, I’m not the only one who has a problem! That’s why I keep writing: I want to break the „neurotic sound of silence.” Today (Italy’s Liberation Day) I’ve finished my therapy in the Psych Ward. You could imagine that I made some observations! Staring from tomorrow, I’ll publish fragments of my book „Thoughts’ Jamming.” Only in Polish though.

Oto ja, Danka w ulubionym sklepie spożywczym. Poranna wizyta w „Gamie” to spora przyjemność. Przy kasie znajduję wózek, wypełniony przecenionym jedzeniem, szukam wczorajszych drożdżówek, pączków, rogalików... Kosztują niewiele, kupuję ciasto makowe i zjadam w drodze na dzienny oddział psychiatryczny. Wyrzuty sumienia pojawiają się natychmiast: istota, której myśl krąży wokół oblanej czekoladą eklerki zwykła się potępiać. Dbałość o siebie jest tylko pozorna, przyjemność zaś „grzeszna” oraz masochistyczna.

Pojawia się pytanie, czego tak naprawdę neurotyk oczekuje od psychoterapii? Świadoma odpowiedź jest prosta – pragnie pomocy w cierpieniu.” – pisał Edmund Bergler. „Podświadomie, historia jest znacznie bardziej skomplikowana, odpowiedź zaś daleka od prostolinijnej. W swoich licznych neurozach pacjenci znajdują nieświadomie głęboką, masochistyczną przyjemność, kamuflowaną przez system obronny, tworzący objawy i dziwactwa ich osobowości. Są przywiązani do różnych ‘stacji ratunkowych’ pożądliwych lub pseudoagresywnych z natury, w zależności od poziomu infantylnego rozwoju, na którym się znaleźli. Liczy się, że kara spłacana jest w formie symptomów, zahamowań, zaburzeń osobowości, które przyczyniają się do uświadomionego smutku, skrywając pokłady podświadomej radości. To ‘szczęście’ nie opiera się na uzewnętrznianiu instynktownych dążeń, lecz na podtrzymywaniu neurotycznej równowagi poprzez mechanizmy obronne, osiągane przez torturowanie świadomości wewnętrznej. Stąd bierze się neurotyczna walka o system obrony wewnętrznej, zwłaszcza masochistycznej. Każdy neurotyk uratował ‘coś’ z dziecinnej porażki, i broni tego ‘czegoś’ z całej siły.”

Jak widać, nie tylko ja mam problem! Dlatego właśnie piszę: chcę przerwać „neurotyczny dźwięk ciszy.” Dzisiaj (włoskie święto niepodległości) zakończyłam terapię na oddziale psychiatrycznym. Można się domyśleć, że poczyniłam pewne obserwacje! Zaczynając od jutra, będę publikować fragmenty nowej książki „Zagłuszanie myśli.”


Monday, April 18, 2022

53.A course in miracles/Kurs cudów

 

Angelo przyjechał do mnie w czwartek. Dzisiaj wraca do Bari. Wysłał mi wiadomość z lotniska: “Przyjemnie było spędzić święta w Polsce. Czekamy na ciebie we Włoszech.” Moja terapia na dziennym oddziale psychiatrycznym zbliża się ku końcowi. Obiecałam, że pojadę do Bari… Z jednej strony, chcę wrócić do Angelo, Rocco i Franceski. Z drugiej zaś, ogarnia mnie znajome uczucie… Mam na myśli poczucie winy. Wygląda na to, że moja misja odnalezienia Boga zakończyła się fiaskiem, czyż nie tak? Ciągle jednak szukam I znajduję odpowiedzi. Oto jedna z nich, artykuł Kathryn Shirey: “Przestań szukać Boga… Zamiast tego, poddaj się Jego poszukiwaniu ciebie.”

Bawisz się w chowanego z Bogiem?

Czytając poniższy wiersz w stadium dewocyjnym tygodnia myślałam, jak często bawimy się z Bogiem w chowanego. ,Rozglądamy się za Nim, trzymając nasze serce w ukryciu. Ile razy wychodzimy z siebie dla Niego, szukając oznak Stwórcy wysoko i nisko, podczas gdy czeka On w naszych sercach. Oczekuje, aż zwolnimy i pozwolimy, aby nas odnalazł.

Znajdę Boga’ rzekłem i ruszyłem dalej

Aby szukać Go w czystości niebieskiej

Ale stanął przede mną nieznośnie

Bezlitosny szafirowy firmament

Dzwonienie świata, pusty splendor, ciągła intencja

By znaleźć Boga. ‘Pójdę szukać’ rzekłem

Jego dróg ponad wodą’ i narysowałem noc

Łączenie oceanów, usłane zielem i pianą posypane;

Fale przerywane kamieniem, jałowym piaskiem

Prawdziwie puste długie, błękitne morze

Ale wieczorem usiadłem samotnie

Moje okna otwarte na dzień, który znikał

Drogi Boże! Mój wybór to jedynie uklęknąć oraz się modlić

To wystarczy, bym został znaleziony przez Ciebie
Szukając Boga’ Edward Dowden

Pani Guyon była francuską mistyczką z siedemnastego wieku, która uczyła i pisała na temat szukania Boga wewnątrz. W czasach młodości spotkała franciszkanina, dyskutowała z nim o trudnościach w szukaniu Stwórcy. Oto historia jej odnalezienia Boga:

Zbliżył się nieznacznie i przez długi czas nie odzywał się do mnie. Ja jednakowoż nie omieszkałam rozpocząć rozmowy, relacjonując w kilku słowach moje trudności, gdy chodzi o modlitwę. Tak mi odpowiedział: ‘Szuka pani tego, co posiada w swym wnętrzu. Przywyknij do poszukiwania Boga w sercu, tam właśnie Go odnajdziesz.’ Wyrzekłszy to, odszedł. Następnego ranka był bardzo zdziwiony, gdy odwiedziłam go znowu mówiąc o działaniu, jakie wywarły jego słowa na moją duszę: były niczym strzała, która przebiła mi serce. Czułam przez moment głęboką ranę, którą wypełniła miłość i rozkosz – ranę tak słodką, że pragnęłam, by nie wyleczyła się nigdy. O Panie, byłeś w moim sercu, prosiłeś jedynie bym zwróciła się do niego, o mój powrót tak, bym mogła poczuć Twoją obecność. Boże nieskończony, byłeś tak blisko, ja zaś ganiając to tu, to tam nie mogłam Cię odnaleźć!’

Jak odnajdujesz Boga?

Jak często wychodzimy na zewnątrz, szukając Boga? Rozglądamy się za Nim na wyżynach i nizinach. Poszukujemy pośród natury, w kościele, pomiędzy ludźmi. Nie musimy nigdzie iść ani szukać poza nami samymi. Nieustannie czeka w naszym wnętrzu. Nie potrzebujemy Go odnajdywać, bo sam nas poszukuje. Musimy tylko się poddać, pozwolić odnaleźć.

Szukasz Boga? Desperacko próbujesz odnaleźć Go w twoim życiu?

Zatrzymaj się. Zerknij w głąb twego serca. Otwórz się, pozwól odszukać. Odnajdziesz Boga, gdy zaprzestaniesz poszukiwań i pojmiesz, że On sam cię szuka.

Odnalezienie Boga to tak naprawdę pozwolenie na bycie odnalezionym; jako że nasze szukanie to zwyczajne poddanie się Jego poszukiwaniu ciebie.” - Harry Emerson Fosdick “Znaczenie modlitwy.”

53.A course in miracles/Kurs cudów

 

Angelo came to me last Thursday. Today, he returns to Bari. He sent me a message from the airport: “It was a pleasure, to spent a holiday in Poland. We are waiting for you in Italy.” I’m nearly finished with my treatment on the Day-Care Psychiatric Unit, and I promised that I’d be back to Bari. On the one hand, I want to return to Angelo, Rocco and Francesca. Then on the other hand a very familiar feeling is beginning to come over me. I mean, I feel so guilty. It seems that my mission to find God failed, isn’t it? But I still keep looking, and find the answer. Here’s an example, an article by Kathryn Shirey:

Stop Looking for God… Instead, Surrender to His Search for You.

Are you playing hide and seek with God?

As I read this poem below in a devotional this week, I thought of how often we play this game of hide and seek with God. How often we go looking for God but keep our hearts hidden. How often we go outside ourselves for God, searching high and low for any sign of him, yet he’s waiting inside our hearts the whole time. Waiting for us to simply slow down and allow ourselves to be found by him

I said, ‘I will find God,’ and forth I went
To seek Him in the clearness of the sky,
But over me stood unendurably
Only a pitiless, sapphire firmament

Ringing the world, blank splendour; yet intent
Still to find God, ‘I will go seek,’ said I,
‘His way upon the waters,’ and drew night

An ocean marge, weed-strewn and foam-besprent;
And the waves dashed on idle sand and stone,

And very vacant was the long, blue sea;

But in the evening as I sat alone,
My window open to the vanishing day,
Dear God! I could not choose but kneel and pray,
And it sufficed that I was found of Thee.
- ‘Seeking God’ by Edward Dowden

Stop looking for God. Instead, surrender to his search for you.

Madame Guyon was a French mystic in the 17th century who taught and wrote about prayer and finding God within. Early in her life, she met with a Franciscan friar to discuss her struggles looking for God. Here’s her story of how she finally found God:

He hardly came forward and was a long time without speaking to me. I, however, did not fail to speak to him and to tell him in a few words my difficulties on the subject of prayer. He at once replied, ‘Madame, you are seeking without that which you have within. Accustom yourself to seek God in your own heart, and you will find Him.’Having said this, he left me. The next morning he was greatly astonished when I visited him again and told him the effect which these words had upon my soul: for, indeed, they were as an arrow, which pierced my heart through and through. I felt in this moment a profound wound which was full of delight and love – a wound so sweet that I desired it would never heal. O, my Lord, you were within my heart, and you asked of me only that I should return within, in order that I might feel your presence. O, Infinite Goodness, you were so near, and I, running here and there to seek you, found you not!’

How are you finding God?

How often do we go out looking for God? We seek him high and low. We look for him in nature, in church, in other people. Yet, we don’t need to go anywhere or look beyond ourselves to find him. He’s waiting for us inside the whole time. We don’t need to find him because he’s already seeking us. We need only to surrender our search and allow ourselves to be found.

Are you looking for God? Desperately seeking to find him in your life?

Stop. Be still. Look inside your own heart. Open yourself to be found. You’ll find God when you stop looking and realize instead he’s seeking you.

Finding God is really letting God find us; for our search for him is simply surrender to his search for us.” - Harry Emerson Fosdick, in The Meaning of Prayer.

Monday, April 11, 2022

52.A course in miracles/Kurs cudów

 

I write these words while eating plums in chocolate. I just recently come back from Chełm. I’ve bicycled: April day is cold and windy, it’s not a problem when you want to get your special treat. By the way I put to my trolley buns, tomatoes and lemon. At home I made some sandwiches, and satisfied my hunger. I decided to leave candies “for later.” No way: one moment and there was only candy wrappers left.

I dialogue with my stomach – like everyone. We hear it clear, the voice of bowel is asking for some ham or coffee. Our belly is capable of thinking. Neurogastroenterology – a science in the flowering stage – will put an end to marginalization of our gut. According to anatomy expert Michael D. Gershon our second brain is located in the bowels. Gifted by a completely autonomous nervous tissue, is processing a cauliflower soup, and emotions, information, sound and colour…

          Źródło: internet

The digestive system is able to absorb all the nutrients and affecting our thoughts. According to scientists, chocolate is “better than kissing.” Is stimulating and giving energy, raising endorphins level – that’s the secret. Our intestinal cells produce serotonins, and a low level of the famous “happiness hormone” contributes to depression. Our strength is in the stomach! On the axis head-belly often dominates the second. Without spirit, a man is emptiness with a hunger for chemicals. It’s not a miracle…

PS.Let’s take a look at the article „Your Gut, Your Second Brain” or “The Gut. Your Second Brain.”

Piszę te słowa, jedząc oblane czekoladą śliwki. Niedawno wróciłam z Chełma, pojechałam tam na rowerze. Kwietniowy dzień jest wietrzny i zimny – to żadna przeszkoda, gdy pragniesz kupić ulubiony przysmak! Przy okazji włożyłam do koszyka bułeczki, pomidory i samotną cytrynę. W domu zrobiłam kanapki; nasyciłam apetyt, postanowiłam więc zachować cukierki na później. Nic z tego! Wystarczył moment i po smacznych śliwkach pozostały papierki...

Prowadzę dialog z żołądkiem – jak wszyscy. Słyszymy wyraźnie: głos jelit dopomina się kawy albo szynki. Nasz brzuch potrafi samodzielnie myśleć. Neurogastroenterologia – nauka w fazie rozkwitu – położy kres marginalizacji jelit. Jak twierdzi Michael D. Gershon, ekspert anatomii drugi mózg człowieka znajduje się w trzewiach. Obdarzony autonomiczną tkanką nerwową, podejmuje niezależne decyzje, przetrawia zupę karafiorową oraz emocje, informacje, dźwięki i kolory...

Układ pokarmowy wchłania substancje odżywcze i oddziałuje na myśli. Czekolada na przykład jest „lepsza niż całowanie” zdaniem naukowców. Stymuluje i dodaje energii podnosząc poziom endorfiny – oto cały sekret.  Komórki jelit produkują serotninę, niski poziom słynnego „hormonu szczęścia” przyczynia się do depresji... Nasza siła tkwi w żołądku![1] Na osi brzuch-głowa często dominuje ten pierwszy. Bez ducha człowiek jest pustką która pożąda substancji chemicznych. To żaden cud…

PS. Przedstawiam artykuł, który pozwala dokładniej przyjrzeć się tej kwestii.

„W brzuchu znajduje się nasz ‘drugi mózg.’ Tak właśnie jest, choć może to zabrzmieć dziwnie. Brzuch i umysł Nasz brzuch kryje klucz do zrozumienia niepokoju, stresu i napięcia. Tu właśnie znajdziemy najprawdziwszy ‘drugi mózg’ posiadający ważne funkcje, które znajdują odbicie w całym organizmie i regulują emocje, przyjemności, wspomnienia. Przez długi czas układ pokarmowy uważany był za organ peryferyjny, posiadający marginalne funkcje. Prawda jest taka, że odżywianie ma wpływ na myśli oraz podświadomość w proporcjach, które sięgają aż 90 procent! Udowodniono też jego bezpośredni wpływ na prawie wszystkie choroby.

‘Pomimo, że idea nie budzi zaufania, faktem jest, że układ trawienny posiada swój mózg. Pogardzane jelita mają więcej intelektu, niż serce i mogą posiadać wyższe zdolności ‘emocjonalne.’ To jedyny organ obdarzony własnym systemem nerwowym: kontroluje odruchy niezależnie od mózgu i rdzenia kręgowego.’

Bazy naukowe Podstawy naukowe Potwierdza to Michael D. Gershon, ekspert biologii komórkowej i anatomii Columbia University, autor bestselleru ‘The second brain.’ ‘Wystarczy pomyśleć, że układ pokarmowy, posiadający zaledwie jedną dziesiątą neuronów, którymi obdarzony jest mózg, pracuje autonomicznie i ma fundamentalną rolę w sygnalizowaniu przyjemności i cierpienia. Podsumowując, układ trawienny jest siedzibą mózgu z prawdziwego zdarzenia. Nieprzypadkowo komórki jelit produkują produkują 95% serotoniny, neuroprzekaźnika dobrego samopoczucia.’ – wyjaśnia amerykański ekspert.

Źródło szczęścia ‘W brzuchu znajdujemy autonomiczną tkankę nerwową.  Nieprzypadkowo komórki jelit produkują produkują 95% serotoniny, neuroprzekaźnika dobrego samopoczucia. Przewód pokarmowy wydziela serotoninę w odpowiedzi na sygnały zewnętrzne - jak dopływ pokarmu, ale również dźwięki i kolory – oraz zewnętrzne: emocje, przyzwyczajenia.’ Doświadczenia na osobnikach modyfikowanych genetycznie, również in vitro, dowodzą istnienia osi brzuch-głowa. Według Gershona w niektórych wypadkach ten pierwszy jest dominujący.

Pogłębienie wiedzy o serotoninie Serotonina ma wpływ na wiele ważnych funkcji biologicznych: cykl sen-czuwanie, popęd płciowy, uczucie głodu i nasycenia, humory, perystaltykę. Niski poziom serotoniny może powodować zaburzenia humoru, problemy natury seksualnej, zaburzenia snu, wydalania, wzmagać niepokój, przyczyniać się do depresji. Seretonina ingeruje również kontrolą apetytu i zachowaniami, mającymi związek z jedzeniem, powodując wczesne pojawienie się uczucia sytości, mniejsze spożycie węglowodanów przy zwiększeniu protein i generalne ograniczenie ilości pokarmu. Nieprzypadkowo osoby, które narzekają na spadek nastroju (na przykład depresja przedmenstruacyjna, syndrom miesiączkowy) odczuwają wielką potrzebę słodyczy (bogatych w węglowodany proste) i czekolady (sprzyja produkcji serotoniny, jest bogata w cukry proste i substancje psychoaktywne).

Nasza siła tkwi w żołądku Ilość komunikatów, które mózg trawienny wysyła do głównego równa się 90% całej wymiany. Są one w większości podświadome, postrzegamy je dopiero gdy przechodzą w sygnały alarmowe, powodując reakcje alarmowe. ‘Ilu z nas zna uczucie ‘motylków w żołądku’ podczas egzaminu lub stresującej rozmowy? To tylko przykład emocji brzusznych, jak mdłości, lęk, ból, nieokój. Wewnętrzny system nerwowy porozumiewa się z centralnym. Kiedy jelito cierpi przykładowo na nadwrażliwość, dana osoba odczuwa to na poziomie psychicznym.’ Dzieci, którym dokucza ta przypadłość mogą być całkiem pewne, że w dorosłym życiu będą się borykać z niepokojem i depresją.

Konflikty emocjonalne Nasz ‘dolny mózg’ nie jest związany wyłącznie z reakcjami na przyjmowany pokarm. Może myśleć, podejmować decyzje niezależnie od „górnego umysłu” jak uczy neurogastroenterologia: zapalenie jelita, wrzody, uczucie palenia w żołądku i temu podobne to choroby spowodowane stresem (silne, nieprzetrawione emocje). Mają związek z bakteriami, które ulegają mutacji ponieważ uległy zmianie warunki i odczyn pH jelit.

Masowanie brzucha, oddychanie brzuszne i wysiłek fizyczny W przeciwieństwie do neuronów, które znajdują się w czaszce, te istniejące w innych częściach ciała mogą być masowane: poprzez prawdziwy masaż, który stymuluje bodźce dotykowe, jak i ruch. Centra nerwowe trzewno-brzuszne można stymulować za pomocą oddechu brzusznego (nie klatka piersiowa) jak uczą wsodnie dyscypliny. Prawidłowe odżywianie, medytacja i integracja konfliktów. Stres i niepokój obciążają jelita, zmieniając funkcjonowanie. Prawdą jest, że dieta i zakłócenia trawienne mają związek ze skokami nastroju. Podsumowując, w naszym brzuchu kryje się mózg, który przyswaja i trawi zarówno jedzenie, jak informacje oraz emocje pochodzące z zewnątrz. Ma wielką powierzchnię, rozwinięta tkanka jelit to 200-250 metrów kwadratowych, zamieszkanych przez 10.000 miliardów komórek bakteryjnych. Techniki medytacyjne pomagają w leczeniu zaburzeń układu trawiennego. Trzeba dbać o zdrowe odżywianie (bez nabiału, dużo warzyw i owoców, niewiele białek zwierzęcych) i odpowiednio łączyć produkty.”



[1] Na podstawie artykułu Nicoletty Travaini „Il cervello della pancia” („Mózg brzuszny”) psichesomarelazione.it