Tuesday, October 19, 2021

12.A course in miracles/Kurs cudów

  

Now, imagine that you are the son of the Duke. You live in Recanati, a lovely town near the turquoise sea. You are in a bedroom of your great house, writing: “and then consider mi vile, sad/life, and realise that death/is all that remains of all that hope (...).” The pain has many name, but one face. We’re looking at it all the time. Just like Sisyphus, we embrace our burden. Ego…

 Angelo came to me with the children at the beginning of October. I went into town to buy a thing or two. On the way home I remembered about the cups. I decided to break from cooking when I came to Poland. I threw out almost all the pots and the like. I had only two cups: suddenly the idea made me feel miserable. I just stood there, poor and humiliated, among all the decent people who have whatever’s necessary...  

The point is, I wasn’t thinking about my family. They don’t care about the cups, clearly. I felt sorry for Danka Markiewicz. A close friend of Giacomo Leopardi called him “dearest powerless.” Our ego is always seeking a reason to complain, and is really taking out the strength... You’d be stuck with your Sisyphus stone until you want to. The moment of freedom when you get rid of it: it’s a miracle.

Wyobraź sobie, że jesteś synem księcia. Mieszkasz w Recanati, uroczym miasteczku nad turkusowym morzem. Siedzisz w sypialni wspaniałego domu i piszesz: „Potem znów myślę o mym nędznym życiu/ciężkim od cierpień, i że śmierć już tylko/z wszelkich nadziei jedna się ostała.” Cierpienie ma wiele imion, ale jedno oblicze. Patrzymy na nie bez przerwy. Całkiem jak Syzyf, trzymamy w objęciach ciężar. Ego...

Angelo odwiedził mnie z dziećmi w początku października. Pojechałam do miasta kupić to i owo. W drodze do domu przypomniałam sobie o kubkach. Zdecydowałam skończyć z gotowaniem, kiedy przyjechałam do Polski. Wyrzuciłam prawie wszystkie garnki i temu podobne. Miałam tylko dwa kubki: myśl o tym niespodziewanie napełniła mnie smutkiem. Stałam tam, upokorzona i biedna, wśród porządnych ludzi, którzy mają wszystko...

Rzecz w tym, że nie myślałam o rodzinie. Nie dbają o kubki, rzecz jasna. Litowałam się nad Danką Markiewicz. Bliski przyjaciel Giacomo Leopardi nazywał go: „najdroższym bezsilnym.” Nasze ego ciągle szuka powodów do narzekań i naprawdę odbiera energię. Będziesz się męczyć z kamieniem Syzyfa, dopóki zechcesz. Moment wolności, kiedy się od niego odkleisz: to prawdziwy cud.

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.