Depriving myself of the
ritual associated with eating and a reason for fighting, I saw the emptiness of
existence. The chocolate bar makes your effort sweet burden of life is growing
in importance, when we’re under attack. Well, luckily I have a target: day
therapy in the psychiatric ward. I needed insurance, and went to the Job Centre
to register as unemployed. Some anonymous person in room number 3 gave me
information: I have to have the papers from my workplace in Poland.
“How much land do you own?” – She asked. It’s about two hectares: too much I need to get the certificate from the municipal office. I exchanged messages with rather pretty blonde, and got it. The next day I was back to the Job Centre. They sent me to The Agricultural Social Insurance Found. I went there: a dark-haired woman became my source of information. She requested a written statement that I’m not working in the land sector.
I asked two neighbours, and had a cause to talk but I didn’t really see them! Nobody else counts, except my target… I still have it: I forgot notarial deed the last time in the Social Insurance Found, and have to go back. We’re hurrying through life, collecting people, messages, roasted bread and coffee… We are killing NOW – the only living moment. I got it chasing my target: I smiled for a second looking at the Christmas tree.
Pozbawiając się rytuału związanego z jedzeniem i powodów do cierpień, obnażyłam pustkę egzystencji. Tabliczka czekolady osładza wysiłek, brzemię egzystencji nabiera znaczenia, kiedy atakują nas inni. Na szczęście znalazłam cel: dzienna terapia na oddziale psychiatrycznym. Potrzebne jest ubezpiecznenie, poszłam zarejestrować się w Urzędzie Pracy jako bezrobotna. Jakaś anonimowa osoba w pokoju numer 3 udzieliła mi informacji: potrzeba dokumentów z ostatniego miejsca pracy.
„Ile ma pani ziemi?” – zapytała. Około dwóch hektarów: to za dużo. Mam zdobyć zaświadczenie z Urzędu Gminy. Dostałam je i wymieniłam komunikaty z niebrzydką blondyną. Kręciłam się w świecie bez Boga jak w dawnych czasach! Następnego dnia wróciłam do Urzędu Pracy. Wysłali mni do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Poszłam tam: źródłem informacji była ciemnowłosa osoba. Zażądała pisemnego oświadczenia że nie pracuję w rolnictwie.
Poprosiłam sąsiadów, miałam powód do rozmowy, nie dostrzegłam ich jednak! Liczył się tylko mój cel. Nadal go posiadam: zapomniałam o akcie notarialnym do KRUS-u, będę musiała wrócić. Pędzimy przez życie, zbierając ludzi, informacje, kawę oraz tosty. Zabijamy TERAZ – jedyny żywy moment. Złapałam go, uganiając się za celem: uśmiechnęłam się przez chwilę, patrząc na zdobną choinkę.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.