I
don't like Christmas - probably because it makes me miss things I
can't have. Besides, I find all that “forced fun” a bit painful.
But 8 years ago in England I had fun indeed. On Christmas Eve 2006 I
invited our Polish friends with K. Some of them however went that
night to ENVY. We waited for them. B. was back at about midnight.
seanhamptoncole.wordpress.com |
He
was upset because he had a big row with I. Apparently she took her
shoes off ad performed pole dance in the nightclub. B. felt she's
spoiling the honour of Polish girl. He was hiding her shoes which
made I. really mad. She dropped into our flat shortly after B. I
don't think I ever heard someone screaming and swearing like that.
If
I remember well she made poor B. cry. The next day I found a letter
from our neighbour: she complained about the noise. I went to
apologize. “Our friend just broke up with her boyfriend!”- I
lied. “She was despairing.” I promised that it won't happen
again, the neighbour was sympathetic. The funniest Christmas ever:)
Nie
lubię Świąt - pewnie dlatego, że brakuje mi rzeczy, których nie
mam. Poza tym, cała ta “przymuszona zabawa” jest trochę
męcząca. Ale 8 lat temu w Anglii naprawdę się dobrze bawiłam.
Zaprosiłyśmy polskich znajomych na Wigilię 2006 z K.
Niektórzy z nich poszli tego wieczoru do ENVY. Czekaliśmy, B.
zjawił się koło północy.
Był
zły, bo pokłócił się z I. Według jego opowieści, dziewczyna
zdjęła buty i
zatańczyła koło rury w dyskotece. Sądził, że plami honor
polskiej dziewczyny, schował jej kozaki, co okropnie zdenerwowało
I. Wpadła do naszego mieszkania zaraz po B. Nie sądzę, żebym
kiedykolwiek słyszała, że ktoś tak klął i wrzeszczał.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.