“Imagine being a brain. You’re locked inside a bony skull, trying to figure what’s out there in the world.” – Anil Seth, professor of Cognitive Neuroscience wrote. “All you’ve got to go on is streams of electrical impulses which are only indirectly related to things in the world, whatever they may be. So perception – figuring out what’s there – has to be a process of informed guesswork in which the brain combines these sensory signals with its prior expectations or beliefs about the way the world is to form its best guess of what caused those signals.” Interesting, but still it’s only an information, isn’t it? The problem is that to me back in 2021 the news like this suddenly had become something big… A life or death situation. I was caught in the endless cycle of overthinking. I didn’t realise that it wasn’t so important: it did really bother me. Towards the end of the spring I was experiencing a lot of inner turmoil, and going through one of the most difficult period of my life. Everything due to my racing thoughts!
„According to scientists, everything we hear, touch, smell and see are electrical impulses, interpreted by our brain. We can forget about the sky, the earth, colours and shapes! All external things are neuronal fantasy, an active construction of reality” – I would think. “Our world consist of the images created in our brain. We perceive it about 100 milliseconds far behind times just like a broadcasting of a live television show, which is delayed by about 3 seconds.” I didn’t realise that it’s the time to end the cycle. It’s difficult to break the habit! Slowly, I had lost the ability to control the negative effects. It’s gotten to the point that my overthinking led to mental health issue. I was really preoccupied with my thoughts. What happened was a chain effect. First, I become intrigued with the question “Are we living in a simulation?” and convinced myself that our human senses are deceiving us. Maybe existence is an illusion, and our world isn’t real. If everything that we see are the images from electrical impulses, how can we be certain that the universe around us actually exist? I was obsessed with the idea that everything is merely perception, and our visual world is constructed in our brain. Everything that we see “out there” is actually a reconstruction of reality, that is build inside of our mind! I tried to talk about it with the others, but they didn’t seem to care. Why, this has now been scientifically proven: our brain generates a hallucination that I experience as a world around me… Why shouldn’t we take the information seriously?
My friends never bothered about it, but I did. I started worrying that we are really living in the simulated reality that is indistinguishable from the real world. Thinking about it all the time I came to the realisation that myself and the other people, we are only virtual characters within the game. Believing in it meant taking all my life and turn it upside down. I was reflecting a lot, slowly but surely convincing myself more and more to the strange theory. As a result my life didn’t seem that real any more. Every move I made seemed lost with no direction. Even my family was loosing her meaning… My mind was searching for solutions. I was wondering whether is it possible to break from the simulated world? I came to the conclusion that even if Danka Markiewicz is only an illusion, still there is something real: my spirit. And that’s how I decided to leave everything behind, and start looking for God…
“Wyobraź sobie, że jesteś mózgiem. Zamknięty w kościanej czaszce, próbujesz sobie wyobrazić świat na zewnątrz.” – mówi profesor neurobiologii Anil Seth. „Masz tylko strumień impulsów elektrycznych, które są niebezpośrednio tylko związane z rzeczami tego świata, czymkolwiek one są. Percepcja – dowiadywanie się, o co chodzi – musi być procesem informacyjnej zgadywanki: mózg łączy sygnały sensoryczne z wcześniejszymi oczekiwaniami lub wierzeniami, o jaki świat chodzi, tworząc najlepszą próbę odgadnięcia, co spowodowało ten sygnał.” Ciekawe, ale to jednak tylko informacja, czyż nie tak? Problem w tym, że dla mnie w roku 2021 wiadomości tego rodzaju nabrały niezwykłej wagi, stając się kwestią życia i śmierci. Mój umysł został uwięziony w niekończącym się cyklu nadmiernego myślenia. Nie zdawałam sobie sprawy, że te kwestie nie mają tak dużego znaczenia: przejmowałam się tym naprawdę. W końcu wiosny zaczęłam doświadczać wewnętrznego zamętu: przechodziłam jeden z najtrudniejszych okresów mojego życia. Wszystko za przyczyną gonitwy myśli!
“Zdaniem naukowców, wszystko to, co słyszę, dotykam, czuję i widzę stanowią impulsy elektryczne, interpretowane przez pracę mózgu. Możemy zapomnieć o niebie, ziemi, kolorach oraz kształtach! Wszelkie rzeczy na zewnątrz są neuronową fantazją, aktywnym tworzeniem rzeczywistości” – myślałam. „Nasz świat to obrazy tworzone w umyśle. Postrzegamy je z opóźnieniem około stu milisekund, całkiem jak program telewizyjny na żywo, który jest opóźniony mniej więcej trzy sekundy.” Nie zdawałam sobie sprawy, że czas przerwać to wszystko. Niełatwo jest zmienić nawyk! Straciłam zdolność kontrolowania negatywnych efektów: doszło do tego, że nadmierne myślenie doprowadziło do problemów ze zdrowiem psychicznym. Naprawdę przejmowałam się wszystkim; miało to efekt łańcuchowy. Najpierw zaintrygowała mnie kwestia czy naprawdę żyjemy w symulacji – przekonałam samą siebie, że zwodzą nas ludzkie zmysły. Być może egzystencja jest tylko iluzją a nasz świat nie jest prawdziwy. Jeżeli wszystko co widzę to tylko obrazy z impulsów elektrycznych, jak możemy być pewni, że nasz wszechświat istnieje naprawdę? Myśl, że wszystko jest percepcją a nasz świat jest konstruowany przez mózg stała się moją obsesją. To, co widzimy na zewnątrz jest zaledwie konstrukcją rzeczywistości, stworzoną przez nasz umysł! Próbowałam rozmawiać o tym z innymi, ale nie wyglądało na to, że cała rzecz ich obchodzi. Dziwiło mnie to. Dowiedziono naukowo, że nasz mózg tworzy halucynacje, odbierane jako rzeczywistość… Czyż nie powinno się brać tych informacji na serio?
Moi znajomi nie wykazywali zainteresowania. Ja tak! Przejęłam się teorią, że przyszło nam żyć w symulacji, nierozróżnialnej od realnego świata. Myśląc o tym bez przerwy doszłam do wniosku, że ja sama i inni ludzie jesteśmy tylko wirtualnymi postaciami, “żyjącymi” w grze. Wiara w to wywróciła moje życie do góry nogami. Rozważałam wszystko dokładnie, powoli przekonując się coraz bardziej do dziwnej hipotezy. W rezultacie moja egzystencja nie wydawała się prawdziwa. Wszystko to, co robiłam przestawało mieć sens. Nawet moja familia traciła na znaczeniu… Mój umysł szukał rozwiązań. Zastanawiałam się, czy istnieje możliwość wydostania się z symulowanego świata? Doszłam do wniosku że nawet jeśli Danka Markiewicz jest złudzeniem, to istnieje coś prawdziwego: mój duch. Tak oto postanowiłam porzucić wszystko i zająć się poszukiwaniem Boga…