One
of my mum’s stories: once upon a time there was a man, who lived
with his family out of the way. A troop of soldiers was passing by;
they saw his wife and raped her next to hut. The poor husband
couldn’t help her, but he wouldn’t leave her as well. The tale
says that he was running around his raped wife, screaming: “What’s
up, what’s happening!”
Źródło: Internet |
It
had become a proverb. People were kidding on him,
but his attitude does make sense: it was a cry for help, for justice.
The husband didn’t want to die fighting with armed men, but he
refused to be silent. As one believes that where is the crime, there
must be also punishment. Like in another War story from Lublin
province.
Two
soldiers had taken away a girl from the village. In the forest the
men started arguing, who will be the first one to rape her. They
couldn’t strike a balance; one of them had shot his mate
eventually. The body was buried in a shallow grave in the forest. Who
knows, how the army explained death of the soldier to his family?
Jedna
z historii mojej mamy: dawno temu był sobie człowiek, który
mieszkał z rodziną na uboczu. Przechodził tamtędy oddział
żołnierzy; zobaczyli jego żonę i zgwałcili ją koło ich chaty.
Biedny mąż nie mógł nic zrobić, lecz nie opuścił kobiety.
Opowieść mówi, że biegał wokół gwałconej żony, krzycząc:
„Co jest, co się dzieje!”
Stało
się to przysłowiem. Ludzie żartowali sobie z
niego, lecz postawa męża ma sens: był to wołanie o pomoc, o
sprawiedliwość. Człowiek ten nie chciał zginąć, walcząc z
uzbrojonymi mężczyznami, nie umiał jednak milczeć. Ponieważ
chcemy wierzyć, że gdzie jest zbrodnia, będzie i kara.
Jak
w kolejnej „wojennej historii” z Lubelszczyzny. Dwóch żołnierzy
zabrało dziewczynę ze wsi. W lesie mężczyźni zaczęli się
sprzeczać, który pierwszy ją zgwałci. Nie doszli do zgody i
ostatecznie jeden zastrzelił drugiego. Pochowano go w płytkim
leśnym grobie. Kto wie, jak armia wyjaśniła śmierć żołnierza
jego rodzinie?
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.